Wojciech Chmielarz (ur.1984) Pisarz i dziennikarz. Publikował m.in. w „Pulsie Biznesu”, „Pressie”, „Nowej Fantastyce” i „Polityce”. Redaktor naczelny serwisu internetowego niwserwis.pl, zajmującego się tematyką przestępczości zorganizowanej, terroryzmu i bezpieczeństwa międzynarodowego. Dwukrotnie nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru (za Podpalacza w 2013 i Farmę lalek w 2014 roku). Autor kryminałów : „Podpalacz”, „Farma lalek”, „Przejęcie” i „Królowa głodu”. Laureat Nagrody Wielkiego Kalibru 2015r. za powieść "Przejęcie".
Cześć. Wojtek bardzo cieszę
się, że zgodziłeś się na wywiad, a raczej rozmowę, w dużej mierze o
literaturze, z którą nie masz dużo wspólnego, jednak biegając po księgarniach czy antykwariatach, nie mogłeś jej nie zauważyć. Mam na myśli horrory.
Pamiętasz pewnie te krwawe okładki i krzykliwe tytuły?
Pierwsze wspomnienia z horrorem związane są ze szpitalem. A
właściwie szpitalną biblioteką, gdzie pracowała moja babcia, a gdzie ja
spędzałem czas po lekcjach. Na małej półce, niedaleko drzwi, znajdowała się
cała kolekcja powieści wydawanych przez Phantom Press. Z całej serii najlepiej
zapamiętałem okładki do cyklu „Kraby” niezrównanego Guy’a N. Smitha. Zostaną
chyba ze mną na zawsze, chociaż mówiąc szczerze, samych książek nie czytałem.
Tak więc pierwsze spotkanie z horrorem było doświadczeniem raczej obrazowym,
graficznym, niż literackim.
Jednak na tym się nie
skończyło? Te okładki w końcu spowodowały, że sięgnąłeś po horror?
Do Phantom Pressu wróciłem kilka lat później. Tym razem
jednak do innego kultowego autora, czyli Harry’ego A. Knighta. Pamiętam dwa
tytuły. Pierwszay to „Macki”, drugi to „Fungus”. W pierwszej, jak można się
spodziewać, ludzkość musiała się zmierzyć z przerażającymi mackami (jak przez
mgłę pamiętam, że „odkryła” je podczas wierceń naftowych), w drugiej, wrogiem
były równie przerażające grzyby. Z „Macek” najlepiej pamiętam scenę, kiedy
macki dobierają się do swojej ofiary od spodu, kiedy ta siedzi na toalecie. Z
drugiej, quasipornograficzną scenę, kiedy dwie lesbijki zarażają się
zarodnikami grzybów podczas seksu oralnego. Powiedzmy sobie szczerze, to nie
były dobre książki. To były bardzo złe książki. Ale kiedy czyta się je w
odpowiednim wieku, cóż – wtedy takie sceny pozostają w pamięci do końca życia.
(śmiech) No tak sam
pamiętam jedną ze scen z „Dzwonu śmierci” Guya N Smitha, ale nie będę jej
przytaczał (śmiech). Nie samym Phantom Pressem wtedy karmił się horror, mieliśmy
Ambera z jego serią „horror”, Rebisa, SR czy Zyska.
Trzecim autorem, już nie z katalogu Phantom Pressu, który
mocno na mnie wpłynął w młodości był Stephen King. A szczególnie jego dwie
książki – „Miasteczko Salem” i „Bezsenność”. Obie uwielbiałem.
Faktycznie świetne
pozycje, szczególnie kultowe już „Miasteczko Salem” Nie wiem czy wiesz, ale
King, ostatnio coraz bardziej łapczywie zerka na kryminał, choćby ostatnie
tytuły „Pan Mercedes” i „Znalezione nie kradzione”, okazują się hitami wydawniczymi. Dość dobrze sprzedają się także
thrillery, gdzie uogólniając mamy połączoną grozę i sensację.
Przeskoczmy może do
kryminału. Powiedz mi, skąd Twoim zdaniem
taka popularność tego gatunku w kraju? Zerknijmy na polski kryminał, wręcz
rewolucja. To jest faktycznie literatura na światowym już poziomie?
Wiesz, jak spojrzysz na nominowanych w tym roku do Nagrody
Wielkiego Kalibru, i też na zwycięzcę, to widać, że tak. To jest literatura na
światowym poziomie. A skąd taka popularność? Z różnych przyczyn. Przede
wszystkim, kryminał zawsze był popularny. W PRLu nakłady nawet powieści
milicyjnych sięgały setki tysięcy. Coraz bardziej skłaniam się do zdania, że to
jest stan naturalny, do którego powoli wracamy ze chwilowej zapaści.
Obecnie literacki
horror stara się coraz bardziej być widocznym na półkach w księgarniach, jednak
daleko mu do wspomnianego, tak popularnego kryminału, czy literatury typowo kobiecej.
Co do obecnej kondycji horroru, to trudno mi się na jej
temat wypowiadać. Nie znam za dobrze gatunku. Trochę drażni mnie już
popularność zombie w popkulturze. Co chwila pojawiają się nowe filmy, książki,
komiksy, chociaż od dawna z tej formuły nie da się już niestety wyciągnąć nic
nowego i ciekawego. No i najbardziej ikoniczne postacie gatunku – wampir i
wilkołak zostały zamienione w misie-ptysie ze słodkich opowieści dla dziewcząt.
Mam nadzieję, że kiedyś komuś uda się je odzyskać dla prawdziwego horroru.
(śmiech) Faktycznie
zombie są mocno na topie.
Napisanie dobrej
powieści kryminalnej to chyba ciężka robota? Pamiętając choćby o tych
kieszonkowych horrorach, to zupełnie inne bajka. Kryminał jest bardziej
wymagający dla pisarza, niż inne gatunki literackie?
Jest trudny. Ale czy trudniejszy? Przecież dobry horror też
cholernie trudno napisać. Znaleźć tematykę, historię, stworzyć atmosferę,
postacie, zagrożenie, sprawić wreszcie, żeby dorosły czytelnik poczuł dreszczyk
strachu czytając o czymś tak wydawałoby się absurdalnym jak samochód-zabójca.
Ale wracając do kryminału. Wielkim wyzwaniem jest rozpisanie trudnej intrygi.
Bo kryminał, i tutaj jest chyba główna różnica pomiędzy nim, a innymi
gatunkami, jest strasznie interaktywny. To znaczy, ja jako twórca, wiem, że mój
czytelnik do ostatniej strony będzie próbował rozwiązać zagadkę, którą ja mu
przedstawiam. I moje zadanie jest takie, żeby on po pierwsze nie dał rady tego
zrobić, a po drugie, był z tego zadowolony. To znaczy, że muszę go oszukać, ale
oszukać w sposób uczciwy. Dać mu wszystkie potrzebne wskazówki, pokazać
wszystkie ślady, dostarczyć konieczne informacje, a przy tym zrobić to w taki
sposób, żeby on nie był jednak w stanie złożyć tych puzzli do kupy. A do tego
dochodzi ta pozostała literacka robota – wiarygodne postacie, tło obyczajowe,
motywacje, problemy, itd.
Przejrzałem stronę
niwserwis.pl gdzie jesteś naczelnym. piorunujące wrażenie i ta masa informacji.
Skąd pomysł aby zajmować się właśnie służbami specjalnymi, terroryzmem,
prawami człowieka czy ogólnie
przestępczością?
To akurat serwis znalazł mnie. Mój obecny szef szukał kogoś,
kto może poprowadzić mu taki portal, a ja szukałem pracy. Złożyłem CV, odbyłem
rozmowę kwalifikacyjną i wsiąknąłem. Akurat ta praca strasznie pomaga w pisaniu
kryminałów. Jestem na bieżąco z tematyką.
Pracujesz obecnie nad
nową książką?
Tak! I będzie miała mocno horrorowaty tytuł (jeśli
wydawnictwo się zgodzi) – Wampir. Ale wbrew pozorom to kryminał. Tym razem z
akcją osadzoną w moich rodzinnych Gliwicach, z prywatnym detektywem w roli
głównej.
Co czyta Wojciech
Chmielarz?
Wszystko! Byleby było ciekawe. Kryminały, ale i literaturę
poważną. Ostatnio na tapecie miałem biografię wybitnego matematyka Alana
Turinga, „Miami blues” – czyli amerykański czarny kryminał, biografię Johna
Cleesa, którego nie trzeba przedstawiać, wybitny reportaż „Detroit. Sekcja
zwłok Ameryki”, a do tego sporo komiksów. Ostatnio na powrót zakochałem się w
Batmanie. W kolejce czeka najnowszy Stasiuk. Ale powiem ci, że nasza rozmowa
sprawiła, że nabrałem ochoty na jakichś dobry horror. Co polecasz?
Zdecydowanie "Demonologa" Pypera i S.Dardę "Dom na wyrębach", na początek.
Zdecydowanie "Demonologa" Pypera i S.Dardę "Dom na wyrębach", na początek.
Dziękuję za rozmowę.
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń