Witam
z drugiej odsłonie Horror Maglownicy. Dziś odpytuję dla was osobę, która dla
polskiej grozy robi chyba więcej, niż wiele. Magdalena Paluch − (ur. 1983 w Krakowie), starszy bibliotekarz
w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie, pomysłodawca i koordynator
Krakowskiego Festiwalu Amatorów Strachu, Obrzydzenia i Niepokoju – KFASON.
Praca to jej pasja, a jak już cos wymyśli, to stara się to zrealizować. Lubi
towarzystwo ludzi, ale zdarza się, że woli książki. Uwielbia: czytać horrory (zwłaszcza
te Stephena Kinga), serię Silent Hill, koty, króliki, żelki i męża, jak
jej akurat nie wkurza.
Magdalena
Ślęzak: Dzień dobry, wielkie dzięki, że zechciałaś mi poświęcić chwilę.
Postaram się maglować jak najszybciej (śmiech).
Magdalena
Paluch: Dzień dobry, nie ma za co (śmiech).
M.Ś.:
Dziś mija 5 lat, od kiedy zostałaś bibliotekarką. Wszyscy znamy stereotyp
"pani z biblioteki", a jak jest z Tobą? Nosisz dzianinowe swetry i
upinasz włosy w kok? (śmiech)
M.P.:Tak.
Dokładnie dziś mija piąty roczek mojej przygody z bibliotekarstwem.
I jest to wciąż bardzo fajna
przygoda zwłaszcza, że praca jest moja pasją, a przy okazji mogę w niej
realizować swoje pomysły (śmiech).
Czy jestem "Panią z
biblioteki"... hm... na pewno dyskwalifikuje mnie mój wzrost (śmiech), choć
w sumie nie wiem, jaki wzrost powinna mieć stereotypowa bibliotekarka. Natomiast,
jeśli chodzi o ubiór − fakt, okulary noszę, ale tak to czasem bywa, kiedy wzrok
zawodzi. Natomiast spódnice do pół łydki, pulowerki i kok to raczej nie moja
bajka (śmiech). Choć ok, włosy zdarza mi się spinać "do góry", bo tak
jest wygodnie (śmiech).
Także na co dzień to spodnie i
jakieś sweterki, bluzki, itp. (śmiech). Wygodnie i na luzie, o!
M.Ś.:
Biblioteka jest oficjalnym organizatorem Krakowskiego Festiwalu Amatorów Strachu,
Obrzydzenia i Niepokoju, ale wtajemniczeni wiedzą, że to Ty jesteś sercem i
mózgiem operacji.
M.P.:Wojewódzka
Biblioteka Publiczna w Krakowie jest Organizatorem, natomiast tak − KFASON
koordynuje mój mózg i moje serce (śmiech)!
M.Ś.:
Skąd pomysł, żeby zorganizować imprezę tego typu?
M.P.:Skąd
pomysł. Hmmm... po pierwsze z pasji. Raz, że kocham czytać książki, a dwa że
głównie są to książki o tematyce grozy.
Ale takim kopem do stworzenia i
zorganizowania Kfasonu był mój udział w 2011 roku w Konferencji Kryminalnej
Bibliotekarzy, która miała miejsce podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału
we Wrocławiu. Festiwal ten już ponad 10 lat temu stworzyło małe grono autorów
polskiego kryminału, bo chcieli swój gatunek wypromować. I wtedy tak nieśmiało
pomyślałam, a co z polską grozą?
Ale to nie było tak, że wróciłam z
Wrocławia i poszłam do Dyrektora mojej biblioteki i powiedziałam mu o swoim
pomyśle. Nie.
Pomysł ten kiełkował i dojrzewał w
mojej głowie całkiem długo. Początkowo to dużo w tym było nieśmiałości. Aż w
2013 roku stwierdziłam, że raz kozie śmierć i dzięki uprzejmości kolegi z pracy
− Artura Wabika, doszło do spotkania, w którym wzięli m. in. Kazimierz Kyrcz
oraz Dawid Kain. Powiedziałam im o swoim pomyśle i chwyciło.
Już pomijam fakt, że Kazek chciał
KFASON już teraz natychmiast (śmiech). Tak, że kiedy już miałam akceptacje
chłopaków i mojego teamu, który ze mną organizował potem pierwszy Kfason,
dopiero wtedy poszłam do Dyrektora. Usłyszałam: "To robimy". To
zrobiłam (śmiech).
I zawsze, zawsze, zawsze będę
podkreślać, że bardzo dużo od strony merytorycznej pomógł mi Kazek i gdyby nie
ta pomoc, nie byłoby KFASONu. Tak myślę (śmiech). Oczywiście dużo wsparcia
miałam też zawsze od swojego męża Pawła (horror to nasze wspólne hobby) i to on
mnie namówił, żebym spróbowała (śmiech).
M.Ś.:
Ok, w takim razie o Kazka spytam Cię za moment, ale najpierw chyba sama
przyznasz, że groza i horror to raczej nietypowe zainteresowania dla
dziewczyny. A Ty, nie dość, że sama czytujesz straszne książki, to jeszcze
promujesz to wynaturzenie (śmiech). Czujesz się dziwakiem, kiedy sięgasz po
kolejną krwawą pozycję?
M.P.:
Hm... myślę, że nie.. Po pierwsze książki Kinga, czy Mastertona sięgnęłam już w
podstawówce i wcale nie musiałam się z tymi książkami kryć przed rodzicami. Poza
tym moi znajomi akceptują moje hobby. Ok, czasem mi się zdarza zarzucić głupim
tekstem (cos związanego z krwią, trupem, duchem, itp), ale nie ma w ich oczach
czegoś w stylu "no zgłupiała doszczętnie" (śmiech).
Niestety jakoś tak mam, że ciągnie mnie
do tych strasznych książek. Choć czytuję i inne. Czasem bajki, czasem jakieś
bzdurki dla młodzieży. Ale jednak ciągnie mnie do tych lasów mrocznych, do tych
zombie zielonych... (śmiech).
Poza tym fajne są reakcje ludzi w
komunikacji miejskiej, jak czytam jakiś horror. Tak patrzą, patrzą, a potem
unikają wzroku (śmiech).
M.Ś.:
Czyli przed nami długa droga w przebijaniu się do świadomości gawiedzi (śmiech).Wspominałaś
o Kazku Kyrczu i Dawidzie Kainie na początku Twojej przygody z Kfasonem. Czy to
były dla Ciebie znajome nazwiska? Czy wtedy, przed festiwalem znałaś polską
grozę na wskroś?
M.P.:Nie.
Nie było tak kolorowo. Teraz prawda wyjdzie na jaw (śmiech)! Spotykając się z
Kazkiem i Dawidem w sprawie KFASONu (który wtedy był dopiero festiwalem grozy
no name) czytałam już dwie książki Kazka.To było "Siedlisko" oraz
"Twarze szatana" − książki napisane wspólnie z Robertem Cichowlasem. Książki
te zakupiłam któregoś pięknego dnia, kiedy... nie miałam co czytać (śmiech). Wiem,
wiem, to niemożliwe. Ale akurat wtedy skończyłam coś Kinga i szukałam... sama
nie wiem, czego (śmiech).
I tak trafiłam właśnie na wcześniej
wymienione książki. Stwierdziłam, że zaryzykuję i dobrze zrobiłam!
Potem jeszcze tak się złożyło, że
Kazek był na Targach Książki w Krakowie i zgarnęłam jego podpis (śmiech). Takie
tam przygody początkującej bibliotekarki (śmiech). A potem już poszło z górki i
zaczęłam szukać książek innych polskich autorów grozy (śmiech).
M.Ś.:
Początki bywają trudne, ale teraz, kiedy przygotowujesz już czwartą edycję
festiwalu znasz środowisko na wskroś. Jak je oceniasz?
M.P.:
Hm... trudne pytanie. Z racji tego, co robię staram się na pewne rzeczy patrzeć
z boku i nie oceniać jakoś wnikliwie. Prawda jest taka, że w każdym środowisku,
czy to jest fandom, czy jakaś subkultura, czy choćby środowisko szkolne
zdarzają się tarcia, tworzą się grupy, itp.. Myślę, że taka jest już natura
człowieka. Ale wydaje mi się, że mimo pewnych różnic, czasem intensywnej
wymiany zdań, środowisko dąży do tego, aby dopieszczać i ulepszać Nagrodę
Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego. To taki cel nadrzędny. I
myślę, że nie jest tak źle, jakby się czasem mogło wydawać (śmiech).
M.Ś.:
Wyprzedzasz moje pytania! (śmiech)Ale ok, skoro sama zaczęłaś, to niech będzie.
Dla obserwatora z boku może się wydawać, że Nagroda Grabińskiego i Kfason to
jedność, tymczasem to nie do końca tak, prawda?
M.P.:Prawdopodobnie
to wynika z tego, że podczas KFASONu jest przyznawana, wspomniana już wcześniej,
Nagroda Grabińskiego. Zresztą to właśnie podczas pierwszego KFASONu po raz
pierwszy o niej wspomniano. Natomiast KFASON wymyśliła sobie bibliotekarka, a
Nagrodę - mam nadzieję, że wymienię wszystkich. A jeśli o kimś zapomniałam, to
nie specjalnie. Nagrodę wymyślili: Stefan Darda, Kazimierz Kyrcz, Dawid Kain,
Marek Grzywacz, Michał Gacek i Michał Stonawski. Mam nadzieję, że to wszyscy.
Tak, że to są dwa odrębne twory,
aczkolwiek kojarzą się, jako jeden (śmiech). I nie ukrywam, czasem z tym
walczę. Choć to ogromne dla mnie wyróżnienie, że Nagroda przyznawana jest
akurat podczas KFASONu. Bo przecież jest i Horror Day, czy Zamczysko (obie
imprezy są we Wrocławiu).
M.Ś.:
Kfason, Twoje dziecko, generuje z pewnością mnóstwo pracy (jak to dziecko (śmiech).To
tylko jeden weekend, ale pracujesz nad nim okrągły rok. Jak wygląda ta praca?
M.P.:Tak
naprawdę sama organizacja nie jest taka straszna (śmiech). Najbardziej męczą
mnie wszelkie rzeczy papierkowe i formalne, ale niestety bez nich się nie
obejdzie.
A jak wygląda... zaczynam sobie knuć
w głowie, kogo można będzie zaprosić, kogo jeszcze na Kfasonie nie było, itp..
Oczywiście muszę planować rozważnie, bo ogranicza mnie budżet, ale zapraszając
swoich Gości jestem szczera i mówię wprost, co na pewno mogę zapewnić, czego
nie i wtedy gość wie, czy warto się w ogóle fatygować, czy nie.
Oczywiście to nie jest tak, że Ci,
którzy odmawiają, to są jakieś ludzie zadufane, nie. Po prostu autorzy, twórcy
są rozproszeni po całej Polsce (i nie tylko). Zresztą sama wiesz najlepiej (śmiech).
I czasem koszt podróży, czy nawet czas pobytu po prostu im się nie opłaca. I ja
to rozumiem.
I generalnie nie skupiam się tylko i
wyłącznie na autorach. Zapraszam również twórców, działaczy, pasjonatów,
filmowców. Oni też mają dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia, bo KFASON jest
dla każdego, kto kocha grozę
Ale, tu zaznaczę, zapraszam gości
sama. W tym sensie, że to ja trochę decyduje o tym, kto będzie. Nie organizuję
naboru tematów. Może kiedyś, ale na razie nie. Póki co ten system, który sobie
obrałam, sprawdza się. I na razie jego się trzymać będę. A poza tym organizacja
to mnóstwo myśli, wszystko się kojarzy, ciągle jakiś nowy pomysł wpada do
głowy. Zdecydowanie nie polecam (śmiech).
M.Ś.:
Ale groza w Polsce, albo może raczej polska groza to temat niszowy. Jak
myślisz, czy impreza dla grozomaniaków jest w ogóle potrzebna? Fandom nie jest
duży, a obserwując sale Arteteki można było odnieść wrażenie, że wszyscy obecni
to twórcy i działacze,zaś samych fanów jak na lekarstwo.
M.P.:Gdyby
nie była potrzebna, nie organizowałabym 4. edycji KFASONu − to po pierwsze (śmiech).
Po drugie są we Wrocławiu wspomniane wcześniej Horror Day i Zamczysko. Poza tym
twórcy to także pasjonaci, tak myślę. Wydaje mi się, że każdy może się czegoś
ciekawego dowiedzieć od tej drugiej osoby (prelegenta). I potem tę wiedzę
wykorzystać. Zdaje sobie sprawę, że KFASON to nie PYRKON, czy inny festiwal
fantastyczny, gdzie uczestników liczy się w tysiącach. I podziwiam
organizatorów tychże, że maja tyle sił i dają radę.
KFASON jest mały, ale wierzę w to,
że będzie się stawał coraz większy. Że coraz więcej ludzi będzie sięgać po
polska grozę, bo autorzy piszą coraz lepiej. Może to, że Kfason jest
"dorosły" trochę obniża frekwencję, ale mnie to nie przeszkadza. MFK
też kiedyś zaczynał od kilku osób, były pomówienia o to, że autorzy kryminałów
sami sobie wręczają nagrodę, a teraz - jest już chyba 12 lub 13 edycja.
Festiwal trwa cały tydzień, więc ja się nie stresuję (śmiech), a jak kiedyś
ludziom się Kfason znudzi, zbiorę swoje zabawki i podziękuję za fajna przygodę (śmiech).
M.Ś.:
Znudzi? Na to bym nie liczyła (śmiech). I na koniec, powiedz na kogo stawiasz w
tym roku? Za które inicjatywy trzymasz kciuki, których powieści wypatrujesz?
Komu należą się brawa i kto jest przyszłością polskiej grozy?
M.P.Hm,
to dość trudne pytania i podejrzewam, że odpowiedzi na nie pojawią się z czasem
(śmiech). Jakby to dziwnie nie zabrzmiało, trzymam kciuki za środowisko grozy.
Żeby żyło ze sobą we względnej symbiozie (śmiech). Wtedy reszta się jakoś
ułoży.
M.Ś.:
Mam nadzieję, że spełni się Twoje życzenie, a tymczasem bardzo dziękuję za
rozmowę.
M.P.:A
ja dziękuję za zaproszenie do rozmowy. I fajnie, że jest taka alternatywa dla
rozmów Pauliny Król i jej Kulisów Polskiego Horroru.
M.Ś.:
Paulinę też przemagluję!
"sama przyznasz, że groza i horror to raczej nietypowe zainteresowania dla dziewczyny" - i jak tu walczyć ze stereotypami płciowymi i kulturowymi, skoro my same wobec siebie ich używamy...
OdpowiedzUsuńto było pytanie "na przekór". Chyba nie myślałaś, że ja tak serio? :)
OdpowiedzUsuń