Steampunk w Polsce ma się coraz lepiej i nie chodzi
mi o konwentowe cosplaye, gdzie postaci dżentelmenów i kobiet odzianie w
stroje rodem z epoki wiktoriańskiej i ozdobione mechanicznymi gadżetami, przyciągają oko nie tylko miłośnika tego gatunku literackiego czy filmowego.
Właśnie chodzi o książki, których pojawia się coraz więcej. W obecnej chwili
możemy znaleźć w księgarniach nie tylko rasowego steampunka, ale i gatunki rzadsze na naszym rynku, jak choćby clockpunk czy chempunk. Mówiąc krótko, powodów do
radości jest sporo, a wydawnictwo SQN dba o miłośników wszelkich sprężynek,
trybików i epoki pary, dostarcząjąc coraz nowsze tytuły. Mało tego, są to książki świetne.
Od razu napiszę, że jeżeli ktoś jeszcze waha się przed zakupem „Wilczej godziny” litewskiego autora Andriusa Tapinasa, niech odrzuci na bok wątpliwości i biegnie czym szybciej do księgarni lub niech klika ‘Dodaj do koszyka” w witrynie jakiegokolwiek sklepu internetowego.
Od razu napiszę, że jeżeli ktoś jeszcze waha się przed zakupem „Wilczej godziny” litewskiego autora Andriusa Tapinasa, niech odrzuci na bok wątpliwości i biegnie czym szybciej do księgarni lub niech klika ‘Dodaj do koszyka” w witrynie jakiegokolwiek sklepu internetowego.
Wilno A.D. 1905. Wynalazek alchemików z
Uniwersytetu Wileńskiego wywrócił życie w Europie do góry nogami. Teraz między
miastami Aliansu latają potężne sterowce, po ulicach jeżdżą karety parowe,
porządku pilnują golemy, a mechanicy konstruują automatony.
Wilno wyrwało się ze szponów Imperium Rosyjskiego i
stało się wolnym miastem – ośrodkiem postępu, nauki i mistyki. A teraz grozi mu
niebezpieczeństwo.
Tajemnice alchemiczne, przebiegli szpiedzy, tajne
organizacje, miłosne intrygi, przerażające morderstwa, okrutne potyczki w
wileńskiej przestrzeni powietrznej, ponure podziemia i dobrze znane postaci historyczne
przedstawione w nowym świetle. Przygotujcie się na grozę i niebezpieczeństwa w
pierwszej litewskiej powieści steampunkowej!
„Wilcza Godzina” to powieść bardzo dobra. Wyróżnia się
na tle wielu innych książek gatunku fenomenalnie barwnym światem stworzonym
przez Andriusa Tapinasa. To świat ukształtowany w nowym porządku, gdzie
miasta zwarte w Aliansie - swoistym przymierzu, opierają się Wielkiej Rosji,
balansując na granicy wojny. Potężne sterowce, powietrzni piraci. biomechy, wynalazki, magia i
potwór mordujący nocą na ulicach Wilna, nadają niesamowity klimat powieści. To
tak naprawdę historia kilku głównych bohaterów, z wybijającym się na pierwszy
plan Antonim Srebro, legatem wileńskim, postacią, której blisko do
bezkompromisowych detektywów chandlerowskich, facetów nie do końca działających w
ramach litery prawa.
Napisałem, że „Godzina wilka” to powieść fantastycznie rozbudowana, jednak nie mam na myśli samego elementu geopolitycznego czy geograficznego. To także różnorodna i zadziwiająca
mieszanka społeczna poczynając od zakapiorów mieszkających w dzielnicach nędzy, po bogatych i szykownych mieszczan, od alchemików i mechaników, po wywołujący strach Legion Wileński, kończąc na wskrzesicielach, którym bardzo blisko do kultystów
rodem z najmroczniejszych opowieści, z uniwersum Cthulhu. Oczywiście w "Godzinie wilka" prym mrocznych eksperymentów wiodą Prażanie (jakżeby inaczej). Znajdziemy także i naszych rodzimych bohaterów,
mało tego, część akcji dzieje się w Krakowie, który jest połączony min. z Wilnem i
Pragą wspomnianym Aliansem.
Smaczku powieści nadaje cały czas trwająca polityczna intryga, knowania i spisek, mający zmienić dotychczasowe oblicze Wilna. Zresztą gra idzie o dużo większą stawkę, do tego w mieście ukrywa się mroczne monstrum, potwór, który morduje brutalnie w
ciemnych zaułkach. Dla legata wileńskiego, który musi rozwikłać tą zagadkę, staje się oczywiste, że zadane rany nie są sprawką człowieka.
Oczywiście jak przystało na steampunk, otrzymujemy także romansik, tym razem z
drugim dnem. Fascynujący obraz miasta został osiągnięty z pewnością dzięki pracy, jaką autor włożył w research, w zbieranie materiałów, dokumentacji i planów Wilna. Wspomina zresztą o tym na końcu książki i tutaj chylę głowę, bo to po prostu widać.
Mamy więc wszystko, jednak ułożone i przedstawione czytelnikowi
rewelacyjnie, bez lania wody, przedłużania i rozciągania akcji. Jedna z
lepszych książek jakie ostatnio czytałem, jak dla mnie absolutny hit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz