Graham Masterton jest, był i będzie jednym z moich
ulubionych pisarzy. Ten niebywale płodny autor horrorów, powieści historycznych
i poradników seksuologicznych zaskarbił sobie moją sympatię nie tylko ze
względu na świetne, pełne demonów i często bardzo krwawe książki grozy, ale
również, a może przede wszystkim dzięki prostemu faktowi, że jest to
niespotykanie miły człowiek, który znajdzie wspólny język dosłownie z każdym
człowiekiem na ziemi. Graham nie powiedział na szczęście ostatniego słowa i
nadal tworzy. Jest jednak powszechnie wiadomo, że z czasem dużo, czy to
reżyserów, czy pisarzy wypala się i zjada swój w własny ogon, dlatego miałam
pewne obawy sięgając po niedawno wydaną książkę "Panika". Czy mój
strach był uzasadniony, czy może ogarnęła mnie niczym nieuzasadniona histeria?
Przekonajmy się.
Jack Wallace, z pochodzenia Polak, jest właścicielem
świetnie prosperującej polskiej restauracji w Chicago. Od śmierci żony samotnie
wychowuje syna.
Pewnego dnia dowiaduje się o tragedii, jaka rozegrała się na
obozie skautowym w Owasippi. Samobójstwo popełniło tam jednocześnie aż
siedemnastu skautów i kilku opiekunów. Wśród ofiar znalazł się przyjaciel
Sparky’ego, Malcolm. Policja nie potrafi wyjaśnić przyczyn tego tragicznego
wydarzenia.
źródło opisu: Wydawnictwo Rebis, 2013
Muszę przyznać, że nie da się przy tej książce nudzić, czy
też narzekać na nieciekawe, płaskie postacie. Znajdują się tutaj pewne dobrze
znane wszystkim czytelnikom elementy, które pojawiają się w niemal każdej
książce pisarza. Na szczęście, nie powiela on schematów i nie odcina kuponów, a
upiór, który został przez niego wykreowany to demon na miarę naszych czasów.
Choć może to zabrzmieć cokolwiek dziwnie Graham stworzył swoisty horror
ekologiczny, w którym ważną rolę odgrywa środowisko naturalne, a dokładniej tak
skrzętnie zaśmiecane i dewastowane przez niektórych ludzi lasy. Szczerze
mówiąc, byłam bardzo mile zaskoczona owym pomysłem i szczerze kibicowałam
Mastertonowi do końca książki, aby nigdzie się po drodze nie pogubił i trzymał
tak świetnie wykreowaną atmosferę aż do ostatniej strony powieści. Ku mej
wielkiej uciesze udało mu się i wykonał swą, że tak się wyrażę robotę od
początku do końca.
Krwawe elementy, które pojawiają się w "Panice",
choć nie są do końca oryginalne i nie zaskakują (z jednym wyjątkiem, ale o nim
dowiecie się sięgając po książkę) nie napawają czytelnika odrazą, czy skrętek
kiszek od nieporadności. Prawie nic nie jest już w stanie nas tak naprawdę
zaskoczyć, więc nie traktuję tego jakiś karygodny błąd, czy też rażące
przewinienie. Na ogromny plus zasługuje natomiast wiele rodzimych elementów,
począwszy od korzeni głównego bohatera, umiejscowienia akcji, na swojsko
brzmiącej Krystynie skończywszy. Duże wyróżnienie spotkało również Piotra
Pocztarka (współtwórca książki "Masterton. Opowiadania. Twarzą w twarz z
pisarzem."), który pojawia się w powieści jako jeden z bohaterów. Jako
mały, zawistny polaczek zazdroszczę! Ciekawym elementem było wykorzystanie
astrologii i jedyne, do czego tak szczerze mogę się przyczepić to postać syna
głównej postaci. Miałam niepohamowaną ochotę aby zniknął i nigdy więcej się nie
pojawiał. To oczywiście moje osobiste odczucia i nie byłabym zdziwiona gdyby
ktoś z was go jednak polubił.
Na dużą pochwałę zasługują sceny w Puszczy Kampinowskiej,
gdzie strach jest niemal namacalny i wszechogarniający. Tytułowa panika, która
paraliżuje i nie daje bohaterom możliwości racjonalnego myślenia jest ciekawie
opisana i dopełnia całości powieści, która na pewno jest warta poznania. Fani
Grahama Mastertona na pewno przeczytają (jeśli jeszcze tego nie uczynili)
"Panikę" i potwierdzą, że choć nie jest to dzieło na miarę książek
"Zaklęci", "Duch ognia", czy też uwielbianej przeze mnie
powieści "Niemy strach" warto poświęcić jej czas i niech owa krótka
recenzja będzie tego potwierdzeniem.
Polecam!
Paulina K.
Ostatnio znów mam klimat na Mastertona, chyba po "Infekcji" tak mnie naszło :)
OdpowiedzUsuńJa mam niestety tyły straszne :(
Usuń