OSTATECZNA ROZKOSZ
Pierwsza z
nich była moim prezentem urodzinowym. Dziadek Antoni uważał, że ofiarując mi ją
na tę jedną noc, odmieni moje życie. Ale nawet w najśmielszych snach nie mógł
przypuszczać jak bardzo je odmieni…
Antoni Ostrowski, dumny potomek
arystokratycznego rodu, był nie tylko moim dziadkiem. Był przede wszystkim moim
najlepszym przyjacielem. Po tragicznej śmierci mojego ojca szybko stał się dla
mnie mentorem, powiernikiem i najbliższą mi osobą. Bardzo wcześnie zaczął
zaszczepiać we mnie typowo męskie pasje: uczył mnie jazdy konnej, fechtunku,
władania bronią palną. Dzięki rodowemu majątkowi i wrodzonej żyłce do biznesu
był jednym z najbogatszych ludzi w okolicy, a jego ogromna posiadłość mieściła
wszystko, co potrzebne było do realizacji jego kosztownych pasji.
Na wszystkie tematy rozmawiał ze
mną otwarcie, bez zakłopotania. Dlatego zupełnie naturalnie zabrzmiało w jego
ustach pytanie, czy miałem już jakąś kobietę. Zapytał mnie o to w przededniu
moich szesnastych urodzin. Kiedy zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie,
poklepał mnie po ramieniu i powiedział:
- W takim razie wiem już, co
podaruję Ci na urodziny. Jutro w pełni staniesz się mężczyzną!
Po tych słowach oczywiście nie
mogłem się doczekać następnego wieczoru. O przeżyciu swojego pierwszego razu
marzyłem od dawna. Oczywiście wiedziałem o seksie sporo (o dostęp do „świerszczyków” nie
było trudno). Co innego jednak oglądać miłosne figle, czytać o nich, czy
rozmawiać z kolegami, a co innego wreszcie doświadczyć ich samemu. Następna
doba wydała mi się boleśnie długa, przed urodzinową kolacją dziesiątki razy
zdążyłem wyobrazić sobie „wręczenie” mojego prezentu, za każdym razem dodając
coś innego do swoich fantazji.
Urodzinowa
kolacja okazała się skromna, jedynym odświętnym dodatkiem był szampan. Po
wzniesieniu toastu dziadek Antoni wprowadził do salonu młodą dziewczynę, której
jedynym odzieniem była ogromna kokarda przewiązana wokół kształtnych bioder. Dziewczyna
wydawała się być zakłopotana nie swoją nagością, ale samą obecnością w urządzonym z przepychem
wnętrzu. Spoglądała z zaciekawieniem na mnie, ale co chwila jej wzrok wędrował
po bogato zdobionych meblach i ogromnej przestrzeni salonu. Splatała nerwowo
dłonie, ale nie próbowała się nimi zakrywać, jakby przyzwyczajona do tego, że
jest oglądana nago. Sądząc z wyglądu, mogła mieć jakieś 19 lat.
Dziadek przyprowadził ją do mnie
i powiedział:
- Oto obiecany prezent. Ela
będzie do twojej dyspozycji przez całą noc. Obiecała, że zapewni ci niebiańskie
doznania…
Jak przez mgłę pamiętam, że
dziadek zaprowadził nas oboje do swojej sypialni, którą odstąpił mi na tę
szczególną okazję. Dziewczyna pomogła mi się rozebrać, a ja rozwiązałem kokardę
zakrywającą jej łono. Teraz miałem ją już calutką dla siebie. Zachłannie dotykałem
jej nagiego ciała, obsypywałem je niezdarnymi pocałunkami. Na szczęście
dziewczyna poprowadziła mnie, pokazując, jak mam pieścić jej ciało. Resztę
załatwił pierwotny, męski instynkt. Moje dłonie, moje usta, całe moje ciało
szybko uczyło się, jak korzystać z pięknego urodzinowego daru. Moje ruchy były
coraz bardziej świadome i pewne. Kiedy w końcu w nią wszedłem, to ja byłem już
panem sytuacji. Gama doznań, jakich w tej chwili doświadczałem, była
oszałamiająca, ale szybko się w niej odnalazłem. Z każdym kolejnym pchnięciem
czułem, jak rośnie we mnie poczucie męskiej siły i władzy. Widziałem, że moja
kochanka też to czuje, że coraz bardziej poddaje mi się, że w jakiś dziwny
sposób otwiera się coraz bardziej na mnie i na rozkosz, jaką daję nam obojgu. Czułem
jak narasta we mnie euforia. Nakryłem jej usta swoimi, nasze języki splotły się
ze sobą. I nagle moją głowę wypełniła feeria barw. To było tak, jakby w moim
umyśle otworzyły się jakieś tajemne wrota. Wrażenie było oszałamiające. Znikąd
pojawiły się przede mną liczne obrazy, bardzo żywe i kuszące. A ja w jakiś dziwny sposób zanurzałem się w
nich, doświadczając nieprawdopodobnie silnych emocji. Dygotałem cały i zdawałem
sobie sprawę, że Ela silnie drży pode mną. Miałem wrażenie, że bodźce cielesne i
wrażenia umysłowe są ze sobą powiązane. Moje ciało ogarnął żar, w mojej głowie
wrzało. Obrazy przelatywały przeze mnie bezładnie. Zapragnąłem zatrzymać któryś
z tych powodujących szczególnie przejmujące doznania, tych najmocniej
pulsujących. I udało się, zupełnie jakbym pochwycił go w niewidzialną sieć.
Zobaczyłem przed sobą Elę, tak samo nagą jak teraz, ale wyglądała młodziej,
miała krótsze włosy. W obskurnym, ciemnym pokoju klęczała
przed mężczyzną, w którym ze zgrozą rozpoznałem swojego dziadka. Lizała jego
buty, a jakiś nieznany mi grubas okładał batem jej pochylone plecy. Oglądałem
całą tę scenę z zewnątrz, ale jednocześnie czułem ból rozpalający plecy
dziewczyny po każdym uderzeniu, czułem okropny zapach pasty do butów i
przepoconej skóry, oraz kwaśno-gorzki smak w ustach. A przede wszystkim czułem
jak wali mi serce, które w jakiś dziwny sposób było jednocześnie sercem
dręczonej dziewczyny. Najgorsze, że podobało mi się to. To, że tak mocno czułem
jej strach i przerażenie. To, że jej ból i krzywda w niesamowity sposób
rozpalały moje ciało i mój umysł. Zupełnie, jakbym karmił się jej emocjami.
Nagły ruch
pode mną rozproszył mnie i wizja uciekła. To Ela rozpaczliwie wyrywała się
spode mnie, odpychając mnie i próbując uwolnić swoje usta od moich. Nie wiem,
jak udawało jej się krzyczeć z zatkanymi ustami, ale darła się okropnie.
Puściłem ją. Patrzyła na mnie przerażona i wyglądała tak, jakby serce zaraz
miało wyrwać się z jej klatki piersiowej. Jej spocone piersi unosiły się i
opadały gwałtownie, a w oczach widziałem strach i szaleństwo. Zupełnie,
jakby przeżywała przed chwilą to samo co ja. I wtedy dotarło do mnie, że
właśnie tak było. Że to nie był wytwór mojej wyobraźni, ale jej prawdziwe
wspomnienie, które w jakiś sposób wydobyłem na wierzch i zobaczyłem, będąc z
nią połączony ciałem i umysłem.
I że Ela wiedziała, że je zobaczyłem. Świadomość tego oszołomiła mnie.
Przestraszyła. I cholernie podnieciła.
Serce wciąż
waliło mi jak szalone, ale teraz było to tylko moje serce. A ja znów pragnąłem
poczuć, jak jego bicie splata się w jedno z biciem serca nagiej, przerażonej
dziewczyny. Do dziś pamiętam gwałtowność, z jaką posiadłem ją po raz drugi.
Wszedłem w nią brutalnie,
nakryłem całym ciałem i wepchnąłem język w jej usta. Zachłannie przygarnąłem
ciało dziewczyny do siebie, by nasze połączenie było jak najgłębsze. Gwałciłem
ją i czułem, jak po raz drugi w mojej głowie otwiera się inny świat. Tym razem
wiedziałem, że mam sięgać po obrazy najmocniej pulsujące, więc innym pozwalałem
przepływać jak najszybciej. Szukałem czegoś o wyjątkowo silnych barwach i
emocjach. Chwytałem je po kolei. Kolejne sceny wyuzdanego seksu i przemocy. I
nagle jest! Coś szczególnie bolesnego. Tego szukałem. Ela ma tu co najwyżej 14 lat. Bawi się z psem. Widać, że to młode psię,
pomimo pokaźnych rozmiarów. Rozochocony zabawą, wspina się na palce i liże
dziewczynę po twarzy. Jest bardzo skrupulatny w swojej pieszczocie, najbardziej
ochoczo liże usta swojej pani i próbuje wepchnąć język do ich środka.
Rozbawiona dziewczyna pozwala mu na to. Jest szczęśliwa. Nagle silny kopniak
posyła psa w bok. Zwierzę kwili przestraszone. Dziewczyna podnosi wzrok i widzi
nad sobą swojego pijanego ojca. Potężny mężczyzna trzyma w prawej dłoni gruby
kij.
- Ty dziwko! – wydziera się na córkę – Gdybyś mogła, nawet przed psem
rozłożyłabyś nogi! To patrz, co czeka każdego twojego kochanka!
Świst opadającego kija i przeraźliwe skomlenie psa. Kij opada raz za
razem, psie wycie wzmaga się, by wkrótce ucichnąć. Słychać tylko nieprzyjemne
mlaskanie, gdy zakrwawione drewno uderza o obite psie truchło. Dziewczyna
ledwie widzi przez łzy. Przytłoczona rozpaczą, nie wyrywa się, gdy ojciec
chwyta ją za rękę i zakrwawionym kijem zaczyna okładać jej ciało…
Nawet nie
potrafię opisać ekstazy, jaką czułem jednocześnie doświadczając aktu
seksualnego i chłonąc te wszystkie traumatyczne wspomnienia dziewczyny. Nie
rozumiałem, dlaczego jej krzywda tak mnie upaja, ale chciałem ją spijać do upadłego,
nic innego się w tej chwili dla mnie nie liczyło. Uczucie błogości narastało we
mnie, aż wreszcie wyrzuciłem je z
siebie w gwałtownym spełnieniu, po czym opadłem z sił.
Dopiero teraz
dotarło do mnie, że dziewczyna przestała krzyczeć i wyrywać się, że leży pode
mną dziwnie nieruchomo. Ogarnięty nagłym przeczuciem zerwałem się gwałtownie.
Moje obawy potwierdziły się. Dziewczyna była martwa. Jej szeroko otwarte oczy
były mętne, usta zastygły otwarte szeroko, jakby w grymasie przerażenia.
Zaskakująca była moja własna
reakcja. Czułem jedynie lekki żal, ale dominujące było uczucie satysfakcji, jak
po dobrym polowaniu. Musiałem przywdziać maskę skruchy, kiedy informowałem
dziadka, że dziewczyna chyba nie oddycha… Dziadek słyszał przeraźliwe krzyki
Eli, ale uznał, że lubię doznawać rozkoszy w sposób brutalny, tak jak on, więc
nam nie przerywał. Kiedy zobaczył zwłoki dziewczyny, kazał mi iść do swojego
pokoju i nie wychodzić z niego aż do rana. Wezwany na miejsce lekarz stwierdził
atak serca. Pieniądze dziadka pomogły zgrabnie wyciszyć sprawę. Dziadek więcej
o całym zdarzeniu nie wspominał i już nigdy nie proponował mi tego rodzaju
uciech.
Ja natomiast wracałem myślami do
tej nocy wielokrotnie. Przywoływałem i analizowałem to wszystko, co się stało.
Im więcej o tym myślałem, tym bardziej chciałem spróbować jeszcze raz. Z inną
kobietą. Przekonać się, czy znów przeżyję to samo. Ale bogatszy w wiedzę, czym
może się to skończyć, musiałem być ostrożniejszy.
Drugi raz
okazał się równie satysfakcjonujący jak pierwszy. I trzeci. I kolejne. I wszystkie kończyły się podobnie.
Ale dbałem o to, by uchodziło mi to bezkarnie. Wystarczyło rozsądnie dobierać
partnerki i miejsca spotkań. Do moich celów idealne były kobiety mocno
skrzywdzone przez los. Dziwki, ofiary przemocy domowej, żony i córki
alkoholików, sadystów i brutali. Za takimi nikt się nie ujmuje kiedy żyją, więc
mało kto się przejmie gdy znikną bez śladu lub wyzioną ducha. A dla mnie były
bezcenne, dawały mi to, czego najbardziej pragnąłem.
Mijały lata.
Nauczyłem się bezbłędnie rozpoznawać kobiety ze skazą na duszy. Uwodziłem je lub
po prostu kupowałem. Sięgałem po ich ból i cierpienie z coraz większą wprawą.
Były ich dziesiątki, ale pamiętałem każdą z nich. Szybko się uczyłem. Tego, że
dojrzałe kobiety zwykle mają więcej traumatycznych przeżyć, które mogą mi
ofiarować, ale ich wspomnienia nie mają w sobie tej mocy co emocje młodych
dziewcząt, dla których wszystko jest wciąż świeże i bolesne. Nic więc dziwnego,
że najbardziej pożądałem takich młodych ofiar. Często karmiłem się starszymi by
przytępić pragnienie, ale gdy wreszcie trafiały mi się świeżynki, delektowałem
się nimi niczym ambrozją.
Dziś właśnie
miałem nadzieję na taką boską ucztę. Kilka poprzednich nocy spędziłem grając w
pokera w willi lokalnego potentata budowlanego. Stopniowo okazywałem coraz
większą zdolność do ryzyka, umiejętnie podpuszczając rywali. Tego wieczoru gra toczyła
się o naprawdę wielką
stawkę, ale mnie nie tyle interesowały pieniądze, co młoda kochanka gospodarza.
Stary traktował dziewczynę gorzej niż psa, a ona znosiła wszystko z pokorą
sugerującą, że to nie pierwszy mężczyzna w jej życiu który publicznie ją
poniża. Nie mogła mieć więcej, niż 25 lat, więc wiele sobie po niej
obiecywałem.
Wszystko szło
zgodnie z planem. Dzięki zdobytym przez lata umiejętnościom potrafiłbym
pokierować rozgrywką tak, by osiągnąć cel, ale dziś dodatkowo sprzyjało mi
wielkie szczęście i bardzo szybko zostaliśmy przy stole tylko ja i gospodarz.
Pula wciąż rosła. Wreszcie, nie zważając na protesty dziewczyny, gospodarz
przyjął kolejne podbicie stawki. Jeżeli on wygra, zabiera pieniądze i mój
samochód. Jeśli ja wygram, biorę pieniądz i dziewczynę.
Wygrałem.
Musiałem wygrać. W końcu szczęście sprzyja lepszym. Młoda piękność, mimo
wcześniejszych protestów, potulnie wsiadła ze mną do samochodu. Szybko
pogodziła się z losem. Dobrze to wróżyło…
Zabrałem ją do
rodowej posiadłości dziadka, która od 6 lat była już moją własnością. Chciałem
się w pełni nacieszyć swoją nową zdobyczą. Miałem ten luksus, że nie musiałem
nawet zabawiać jej rozmową. I tak wiedziała, że należy do mnie i mogę z nią
zrobić co zechcę…
Patrzyłem, jak
zrzuca kolejne części garderoby, zostawiając jedynie pękaty medalion na szyi.
Ciężki wisiorek ujmująco podkreślał urodę jej kształtnych piersi. Chciałem
przyrządzić drinki, ale dziewczyna zaoferowała się, że sama to zrobi. Zgodziłem
się, zostawiając ją przy barku, a sam w tym czasie rozebrałem się i położyłem
na łóżku. Kiedy podawała mi szklankę, wciąż nie potrafiła się zdobyć na to, by
spojrzeć mi w oczy. Była urocza.
Nie mogłem już
dłużej czekać. Szybko opróżniłem szklankę i przyciągnąłem ją do siebie. Pieściłem
jej wspaniałe ciało, syciłem zmysły jej zapachem i smakiem. Pozwoliłem, by to
ona przejęła inicjatywę i mnie pieściła, a sam przyglądałem się jej staraniom.
Ilu mężczyznom już to robiła? Ile przy tym musiała wycierpieć? Już za chwilę
się dowiem… Moje podniecenie sięgnęło zenitu. Już czas. Zagarnąłem ją pod
siebie i wszedłem w nią gwałtownie. Chyba zbyt gwałtownie, bo zakręciło mi się
w głowie. Czyżbym napalił się za bardzo? Nie pamiętałem, by coś takiego mi się
wcześniej zdarzyło. Ale to nieważne, ważne jest tu i teraz. Ja. Ona. Ja w niej.
Rzucałem się na niej długo i mocno, lubiłem to i byłem w tym naprawdę niezły. Widziałem,
że i jej się podoba. Moje ciało rozgrzewało się w znajomy sposób. Przyjemność
rosła. Ale było też coś jeszcze. Jakieś dziwne rozedrganie, którego wcześniej
nie doświadczałem. Niezbyt silne, ale rozpraszające, otępiające. Może za długo
zwlekałem? Za długo byłem na głodzie? Zaraz temu zaradzimy. Przytknąłem usta do
jej ust, wepchnąłem w nie swój język. Opierała się trochę, ale w końcu uległa.
Przygotowałem się na zwykłą w tym momencie eksplozję obrazów i barw, ale tym
razem to nie obrazy rzuciły się na mnie, to ja musiałem podążać ku nim. Coś
było nie tak. Czyżby moje moce słabły? Zwiększyłem tempo pchnięć, ujeżdżałem ją
jeszcze gwałtowniej. Przycisnęła mnie mocno do siebie, jakby właśnie na to
czekała. Momentalnie całe moje ciało oblało się potem, pot spływał mi po czole
i zalewał oczy. Ale wizje w końcu nadeszły. Zobaczyłem moją nową kochankę z jej
pierwszym mężczyzną, dużo starszym od niej. Widziałem ich splecione ciała,
słyszałem bicie serc i jęki rozkoszy. I zaraz potem śmierć starego, który
wyzionął ducha podrygując między jej udami. Obraz stał się zamglony. Znów
przyspieszyłem, czując że zaczynam opadać z sił. To tylko chwilowy kryzys,
powtarzałem sobie, nie przestając podrzucać lędźwiami. Dziewczyna szarpała się
pode mną i jęczała głośno. Wizje wróciły. Tym razem była z młodym mężczyzną,
który bił ją po twar i
wpychał ją w objęcia kompana od kieliszka. I znów ten sam obraz, mężczyzna
konający na niej, a obok drugi, zwijający się z bólu.
Zacząłem rozumieć. Serce tłukło
mi się w piersi jak szalone, w uszach dudniło, oczy zasnuwała mgła. Przestałem
ruszać biodrami i spróbowałem się podnieść, ale tym razem to ja nie byłem w
stanie wyrwać się ze sztywniejących objęć dziewczyny. Nadpłynęła kolejna wizja.
To nie ja ją pochwyciłem, pojawiła się sama. Smukłe palce otwierające
medalion i wsypujące jego
żółtawą, sproszkowaną zawartość do szklanki. Zrobiło mi się duszno, nie mogłem
oddychać. Moje serce było bliskie eksplozji. Przez zamglone oczy zobaczyłem, że
dziewczyna pode mną gaśnie. Słabnącymi zmysłami poczułem, że jej ciało
tężeje. W mojej głowie
pojawił się jeszcze jeden, blednący obraz. Spocona, blada twarz z przekrwionymi
oczami i spienionymi ustami. Twarz umierającego w mękach człowieka. Znałem tę
twarz. Widywałem ją codziennie w lustrze…
Wlazłam tutaj przez przypadek szukając powiązań z terminem "rozkosz ostateczna"... od pierwszego zdania, pochłonęło mnie. To było niezłe! Brawo za zgrabną kompozycję i dobry rytm. :-)
OdpowiedzUsuń