HORROR MAGLOWNICA. Cykl wywiadów.

Inne wywiady

Spotkanie autorske z Katarzyną Bondą i Katarzyną Puzyńską - zapis AUDIO

Artykuły i felietony

Opowiadania

Współpraca -linki

niedziela, 25 października 2015

"Zakażenie" Scott Sigler. Recenzja.




Aż pięć lat przyszło fanom „Infekcji” czekać na kontynuację bestsellerowej serii Scotta Siglera. W międzyczasie doszło do zmiany wydawcy, a prawo do wydania drugiego tomu przejęło Wydawnictwo Gmork.
„Zakażenie” to bezpośrednia kontynuacja wątków rozpoczętych w „Infekcji”, dlatego też wszystkich, którzy nie znają jeszcze pierwszego tomu, przestrzegam przed zamieszczonymi w recenzji spoilerami. Po wstrząsających wydarzeniach sprzed kilku tygodni Perry Dawsey zmienił się nie do poznania. Stał się maszyną do zabijania, bezlitośnie tropiącą innych zakażonych, którzy przeżyli lub przeżywają piekło, jakie stało się jego udziałem w „Infekcji”. Były futbolista jako jedyny potrafi „wyczuć” kolektywną świadomość tych, którzy posiadają na swoim ciele mordercze trójkąty. Agent Dew Phillips będzie miał jednak ręce pełne roboty, kiedy okaże się, że utrzymanie Dawseya w ryzach wcale nie jest prostym zadaniem.
Jednocześnie zespół, na którego czele stoi Margaret Montoya, stopniowo zbliża się do znalezienia lekarstwa na tajemniczą chorobę. Z błogosławieństwem nowego prezydenta, bohaterowie „Zakażenia” toczą nierówny wyścig z czasem. Tymczasem zagrożenie wcale nie mija, co więcej, staje się jeszcze większe i bardziej niebezpieczne. Inteligencja stojąca za inwazją ma bowiem diaboliczny plan i zamierza wcielić go w życie, wykorzystując ciało… siedmioletniej dziewczynki, która chcąc nie chcąc staje się przywódcą armii zakażonych.
„Zakażenie” jest moim zdaniem powieścią lepszą i bardziej rozbudowaną niż „Infekcja”. Może brakuje jej nieco suspensu, ponieważ autor prędzej czy później musiał przecież odsłonić kilka kart, ale akcja jest wartka i nie można się od niej oderwać. Sigler zrezygnował z brutalnych i sugestywnych opisów, tak charakterystycznych dla pierwszej części, na rzecz zwiększenia skali zagrożenia. Genialnym pomysłem było wprowadzenie nowych odmian choroby, a także kolejnych nieszablonowych bohaterów. Końcówka powieści jest dramatyczna i ekscytująca, a furtka zostawiona pod „Pandemię” powinna zadowolić nawet najbardziej wybrednych czytelników.
Styl autora również się rozwinął: miałem wrażenie, że Sigler o wiele sprawnie radzi sobie z narracją. Lekki język, ciekawe dialogi i interesujące opisy z rzadka przerywane są przyciężkimi opisami medycznymi i technicznymi, ale generalnie można to wytrzymać. Szkoda tylko, że wraz ze zmianą wydawnictwa, szaty graficznej, tłumacza i czcionki siadł również poziom edytorski. Tłumaczowi zdarza się popuścić wodze fantazji (szukajcie w powieści Haliny Frąckowiak!), natomiast redakcja i korekta zupełnie zaspała, przez co oprócz literówek, jedna postać potrafi nazywać się na trzy różne sposoby. W jednym, krótkim rozdziale!
Fani „Infekcji” mogą poczuć się zawiedzeni zmniejszeniem poziomu makabry, jednak „Zakażenie” to wciąż dobra powieść, skutecznie łącząca thriller, science-fiction i horror. Przyznam, że po lekturze drugiego tomu mam chęć jak najszybciej poznać zakończenie tej historii i mam nadzieję, że nie będę musiał na to czekać kolejnych pięciu lat.

Piotr Pocztarek

Scott Sigler – Zakażenie(Contagious)
Wydawca : Gmork 2015
Tłumaczenie : Marek Pawelec
Liczba stron : 580




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz