Czy można nie wiedzieć,
że najbliższa osoba jest skrajnie zła, pozbawiona empatii, skrupułów i po
prostu serca, gdy jednocześnie jest świetnym ojcem i mężem? Gina twierdzi, że
nie miała pojęcia o tym, że jej mąż jest seryjnym mordercą, a w przydomowym garażu
urządził miejsce kaźni porywanych, a następnie brutalnie mordowanych przez
niego młodych kobiet. O wszystkim dowiaduje się feralnego dnia, gdy pijany
kierowca wjeżdża w garaż na ich posesji, ukazując tym samym jedno z ostatnich,
bestialskich „dzieł” Melvina – zawieszoną na haku, maltretowaną i ostatecznie
uduszoną dziewczynę. Gina nie wiedziała co robi ojciec jej dzieci w swoim
garażu, choć Melvin na swoim koncie miał co najmniej kilkanaście ofiar. Zastraszona,
zaślepiona, a może współwinna? Takie oczywiste wnioski na temat żony mordercy
wysuwa policja i opinia publiczna, która nie daje żyć kobiecie i jej dzieciom.
Książka Rachel Caine w Żonie mordercy
opowiada przede wszystkim o ucieczce i nieustającym strachu – nie przed prawdą
i traumą, ale przed ludźmi, którzy uważają Ginę za winną.
Nieczęsto pojawiają się
książki opisujące zbrodnicze umysły z perspektywy osób, które z mordercami żyły
przez wiele lat. Emocjonalne oddanie tego psychologicznego meritum w Żonie mordercy jest na pewno jednym z
największym plusów tej książki. Gina – już po fakcie, gdy prawda wychodzi na
jaw – analizuje swoje życie, małżeństwo i postępowanie partnera. Zastanawia
się, gdzie popełniła błąd i co przeoczyła w zachowaniu męża. Okazuje się, że
takich oznak było mnóstwo, a ona sama - jako kobieta zakompleksiona i niepewna
siebie – była jedną z ofiar swojego męża. Drugim atutem książki jest zwrócenie
uwagi na falę internetowego hejtu, nie tylko nagonki i wypisywanych na forum
plugastw, chodzi tutaj o prawdziwą eskalację przemocy, która wychodzi poza ramy
internetowego świata. Gina autentycznie jest zastraszana, ofiarami tej
nienawiści stają się także jej dzieci, przez to kobieta nie może dłużej
pozostawać w jednym miejscu, a o życiu pod starym nazwiskiem nie ma mowy. Ich
egzystencja to ciągła ucieczka i trwanie w paranoi, że ktoś czyha na nich pod
drzwiami.
Na plus zasługuje akcja
książki, która właściwie zaczyna się od razu – bez żadnych wprowadzeń. Dom,
wypadek, kordony policji, garaż i aresztowanie Giny namnażają to owe poczucie
osaczenia, które w powieści pojawia się do samego końca.
Żona mordercy to
bestseller Amazon, który dobrze się czyta i zaskakuje ciekawym podejściem do
tematu od innej strony, ale nie jest to też powieść fenomenalnie dobra.
Pierwsza jej część jest znacznie lepsza, a potem zaczyna się więcej dziać na
gruncie akcji, a sama warstwa psychologiczna znacznie upada. Ta niespodziewana
akcja fabularna według mnie w powieści nie była do końca potrzebna, bo tym
sposobem autorka nieco zburzyła dobrze budowany początek. No i niestety –
główna bohaterka to postać niesamowicie irytująca, która z zalęknionej,
podporządkowanej mężowi przykładnej żony i matki staje się Wonder Woman. W
obliczu zagrożenia robi się różne rzeczy, ale jednak trudno uwierzyć, że po tak
wielu latach tkwienia w zupełnej naiwności i bezradności Gina jest nagle w
stanie wykrzesać z siebie tak ogromny spryt, zapał i ogólną zaradność życiową.
Dużo do życzenia pozostawia także jej relacja z dziećmi, dla których przecież z
ogromną traumą wiążą się wydarzenia z ojcem seryjnym mordercą i podejrzaną o
współudział matką. Już nie mówiąc o tym, że postępowanie Giny i jej ciągła
ucieczka tak naprawdę dzieciom wyrządza więcej szkody niż pożytku, a to właśnie na takim schemacie swoją powieść
oparła Rachel Caine. Mam wrażenie, że autorka trochę sama pogubiła się w tych
wzajemnych relacjach i właściwych dążeniach.
Żona
mordercy to powieść nierówna, z jednej strony o świetnym
początku, ciekawie rozwijanej akcji, nieszablonowym podejściu do tematu, a
zarazem z mnóstwem irytujących i niespójnych sytuacji oraz zachwianych relacji
na psychologicznym gruncie. Rachel Caine chyba chciała opisać za dużo na raz.
Warto dodać, że na Żonie mordercy się
nie skończy, gdyż autorka zapowiedziała, iż seria ta ma być trylogią. Jestem mimo
wszystko trochę ciekawa co będzie dalej…
Autorka recenzji:
Magdalena Wardęcka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz