HORROR MAGLOWNICA. Cykl wywiadów.
▼
Inne wywiady
▼
Spotkanie autorske z Katarzyną Bondą i Katarzyną Puzyńską - zapis AUDIO
▼
▼
Artykuły i felietony
▼
Opowiadania
▼
Współpraca -linki
▼
sobota, 26 grudnia 2015
Najlepsza okładka 2015 r.
Po raz pierwszy Oko zorganizowało ankietę, w której można było głosować na najciekawsze okładki powieści grozy, które ukazały się w tym roku. Ranking zdominował Darek Kocurek, który jest autorem sześciu, z dziesięciu nominowanych projektów graficznych. W zabawie wzięło udział ponad osiemset osób, co jest dla mnie dużym zaskoczeniem, tym bardziej, że na początku głosowanie szło dość mozolnie. Skończyło się jednak wyśmienicie.
środa, 23 grudnia 2015
Stanislaus Eric Stenbock - Faust
Stanislaus Eric Stenbock - Faust
W Polsce niewiele jest wydawnictw sięgających po klasyczną literaturę czy to ezoteryczną, czy też grozy. Owszem, bywają takie. Bywają nawet serie w dużych wydawnictwach, które w większości powtarzają znane szlagiery i niejednokrotnie sięgną po coś naprawdę wyjątkowego i niespotykanego. Bywają takie, które dodatkowo pozycje te prezentują z dbałością o formę wydania. Jednak znam tylko jedno, które z niebywałym pietyzmem spełnia wszelkie najwyższe kryteria. Ich książki to zarówno doskonałe wydania, będące prawdziwym bibliofilskim białym krukiem (nakład tych wydań to najczęściej 222 egz.), który przepięknie wygląda na półce kolekcjonera i pasjonata literatury, jak i dzieła, do których dostęp jest bardzo trudny, a często prawie niemożliwy dla większości wspomnianych pasjonatów. Mówię o pasjonatach, bo ZOAS Press, kieruje swoje pozycje do takich właśnie osób.
Ostatnim do tej pory wydawnictwem w ich dorobku jest Faust Erica Stenbocka. Nowela, która nie była wydana za życia jej autora, a sam maszynopis „(…) odnaleziono we Florencji w Harwardzkim Ośrodku Studiów nad Włoskim Renesansem (…)”, jak wspomina Mariusz Doering w Biogramie.
W Polsce niewiele jest wydawnictw sięgających po klasyczną literaturę czy to ezoteryczną, czy też grozy. Owszem, bywają takie. Bywają nawet serie w dużych wydawnictwach, które w większości powtarzają znane szlagiery i niejednokrotnie sięgną po coś naprawdę wyjątkowego i niespotykanego. Bywają takie, które dodatkowo pozycje te prezentują z dbałością o formę wydania. Jednak znam tylko jedno, które z niebywałym pietyzmem spełnia wszelkie najwyższe kryteria. Ich książki to zarówno doskonałe wydania, będące prawdziwym bibliofilskim białym krukiem (nakład tych wydań to najczęściej 222 egz.), który przepięknie wygląda na półce kolekcjonera i pasjonata literatury, jak i dzieła, do których dostęp jest bardzo trudny, a często prawie niemożliwy dla większości wspomnianych pasjonatów. Mówię o pasjonatach, bo ZOAS Press, kieruje swoje pozycje do takich właśnie osób.
Ostatnim do tej pory wydawnictwem w ich dorobku jest Faust Erica Stenbocka. Nowela, która nie była wydana za życia jej autora, a sam maszynopis „(…) odnaleziono we Florencji w Harwardzkim Ośrodku Studiów nad Włoskim Renesansem (…)”, jak wspomina Mariusz Doering w Biogramie.
niedziela, 20 grudnia 2015
Rzeźnik – John Lutz. Zabójcza seria 1.
Rzeźnik – John Lutz
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH2cKz2JGhKpQ0LF48jw0oR1hPKQhZGe24eAp4XzzFklfXAcaA-vsCas0hClpxDNFUxwfC8fnM5SOlGmTLbOZQi-2hpyF4U-rFrUjk-jfn-1-Kka1fBMn5IDSRhgD-dp1GK-vKDJQ0kmQ8/s400/Rzeznik_John-Lutz%252Cimages_big%252C29%252C978-83-7961-169-0.jpg)
Rzeźnik Johna
Lutza pojawił się kilka miesięcy temu nakładem wydawnictwa Prószyński i Spółka
w cyklu Zabójcza Seria. Pokusiłam się o przypomnienie tego tytułu głównie dlatego,
że książka została przez Okiem na Horror uznana jednym z dziesięciu najlepszych
thrillerów mijającego roku, zaś dla wielbicieli tego pisarza jest to kolejny
smaczny kąsek, tak krwawy jak najbardziej krwisty stek.
Jednak z książkami Lutza jest małe zamieszanie, ponieważ kolejność
ich pojawiania się na rynku polskim jest troszkę dziwna. Cała seria liczy sobie
jak na razie dziewięć części. Tom pierwszy ukazał się w Polsce w 2014 roku, ale
jako pierwsza z serii z detektywem Quinnem pojawiła się część szósta...
Trochę miesza to szyki przy czytaniu, prawda? Na
szczęście książki nie stanowią spójnej całości, a łączy je osoba głównego
bohatera, choć wzmianki o historiach z poprzednich tytułów mogą się pojawiać.
Na szczęście możemy już skompletować Lutza chronologicznie.
Mimo, że zaczynamy nie od pierwszego tytułu, to mam nadzieję, że skusicie się na kolejne śledztwo z
detektywem Quinnem, będzie to pierwsze spotkanie z Johnem Lutzem i jego
niesamowitymi thrillerami, następne wkrótce.
czwartek, 17 grudnia 2015
Najlepsze, najciekawsze tytuły 2015 roku. Thriller i groza.
Podsumowania
czas zacząć.
Jaki był ten
rok? Czy wydano książki, które coś w nas zmieniły? Czy ukazało się długo
oczekiwane, piękne wydanie powieści naszego ulubionego autora? Może jakiś tytuł
okazał się spektakularnym sukcesem? A może jakiś pewniak zaliczył totalną
wtopę, może świetny tytuł okazał się zwykłym marketingowym bublem? A może pod
tragiczną okładką kryła się rewelacyjna treść? Może znalazł się debiut, który
czytałem, a na słuchawkach miły, kobiecy głos powtarzał: „Nie zapomnij nabrać
powietrza”.
Przygotowałem dwa podsumowania.
Najlepszy thriller – tutaj, o dziwo, nie było problemu z wyborem dziesięciu książek 2015 roku. Choć zastanawiałem się nad wieloma tytułami, z powodu, tak naprawdę, zacierania się granicy pomiędzy thrillerem a kryminałem. W tym roku Oko otworzyło szeroko swoją powiekę na kryminał, jednak postanowiłem, że pominę kryminalne podsumowanie. Pozostawię to blogom siedzącym mocno w tej tematyce. Jednak thriller to zupełnie inna bajka. Umiejscowiony gdzieś pomiędzy horrorem a kryminałem, bardzo często nosi znamiona, czy elementy któregoś z tych gatunków, czasami łącząc je oba.
Najlepszy thriller – tutaj, o dziwo, nie było problemu z wyborem dziesięciu książek 2015 roku. Choć zastanawiałem się nad wieloma tytułami, z powodu, tak naprawdę, zacierania się granicy pomiędzy thrillerem a kryminałem. W tym roku Oko otworzyło szeroko swoją powiekę na kryminał, jednak postanowiłem, że pominę kryminalne podsumowanie. Pozostawię to blogom siedzącym mocno w tej tematyce. Jednak thriller to zupełnie inna bajka. Umiejscowiony gdzieś pomiędzy horrorem a kryminałem, bardzo często nosi znamiona, czy elementy któregoś z tych gatunków, czasami łącząc je oba.
Podsumuję więc. Poniżej znajdziecie mój TOP 10
w kategorii: THRILLER.
Rok 2015 zdecydowanie należał do świetnych,
mocnych thrillerów, nazwisk znanych, lecz także i tych nowych. Bardzo się
cieszę, że w mojej topce znajdziecie także polskich autorów. Oczywiście mogą
pojawić się głosy: „A gdzie ten czy tamten tytuł?!”. Ustalmy jedno. Jest to
podsumowanie przeczytanych, przez recenzentów Oka, najlepszych według nich thrillerów,
w większości przez nas recenzowanych. To nie jest podsumowanie wszystkich
thrillerów, jakie ukazały się na rynku. Powód jest prosty. Ogarnięcie
wszystkich tytułów jest dla nas po prostu niemożliwe.
niedziela, 13 grudnia 2015
Dan Simmons - Upadek Hyperiona.
Pisząc o książkach, ze wszystkich
sił staram się nie zdradzać fabuły - co właśnie okazało się dość trudne, jak
bowiem przybliżyć Wam "Upadek Hyperiona" nie zdradzając fabuły "Hyperiona", czyli pierwszego tomu
opowieści autorstwa Simmonsa? Spróbuję, choć jednocześnie ostrzegam - pewne
spoilery mogą się pojawić.
No to po kolei.
Jak to z drugimi tomami bywa,
występuje sporo podobieństw do tomów pierwszych. To samo uniwersum, ten sam
autor, sporo wspólnych bohaterów, no i świetne wydanie. To już kolejna książka
serii "artefakty" MAGa w moich rękach i wciąż nie mogę się nachwalić
jakości - projekt okładki, szycie, oprawa, skład - wszystko naprawdę bardzo
dobre.
Ale czas wrócić do samej
historii. Pomimo tego, że „Upadek Hyperiona” to bezpośrednia kontynuacja fabuły
z tomu pierwszego, opowieść prowadzona jest w zupełnie innej formie. Zamiast
cyklu opowiadań powiązanych głównym wątkiem, autor serwuje dwie równoległe (i
przenikające się) opowieści. Początek daje również nadzieję, że z biegiem
fabuły wątki się połączą - myślę, że tyle mogę zdradzić. Mi ta zmiana
odpowiada. O ile prowadzenie fabuły przy pomocy opowiadań było ciekawą
konwencją, to myślę że drugi tom pisany w ten sam sposób mógłby już wywołać
znużenie.
Wątek pierwszy to dalszy ciąg
fabuły z poprzedniego tomu, czyli losy grupy pielgrzymów na planecie Hyperion,
zaś wątek drugi zbudowany jest wokół nowej postaci, Josepha Severna. I to
głównie ta druga historia stanowi o sile "Upadku Hyperiona", to przy
jej pomocy Simmons przekazuje czytelnikowi znacznie więcej, niż można by
oczekiwać od przeciętnej powieści:
czwartek, 10 grudnia 2015
Wojciech Chmielarz - WAMPIR.
Wojciech Chmielarz WAMPIR
Wojciech Chmielarz zadebiutował w 2012 roku powieścią „Podpalacz”.
Jego powieść w tym roku została nagrodzona Nagrodą Wielkiego Kalibru, w
kategorii: Najlepszy kryminał. Nagrodę otrzymał za ostatnią część cyklu o
Jakubie Mortce – „Przejęcie”. Warto wspomnieć, że to już dla autora kolejna
nominacja do tej prestiżowej nagrody literackiej.
Najnowsza książka – „Wampir” – nie jest jednak kontynuacją
serii o policjancie, znanym z poprzednich trzech powieści. To zupełnie nowy
cykl. Tym razem Wojciech Chmielarz zabiera nas do Gliwic, gdzie z dachu jednego
z wieżowców skacze młody mężczyzna.
Mateusz nie miał powodu, żeby pragnąć śmierci. Był zwykłym
dwudziestolatkiem. Studiował socjologię, ale planował przenieść się na
informatykę. Chciał podróżować, zwiedzać świat. Pewnej majowej nocy wszedł na
dach wieżowca i skoczył. Nie zostawił listu. Nikt niczego nie widział.
Prokuratura uznała, że to samobójstwo.
Wynajęty przez matkę krnąbrny prywatny detektyw Dawid Wolski
rozpoczyna śledztwo i wchodzi w zaskakująco bezwzględny świat nastolatków.
Sprawa komplikuje się coraz bardziej, kiedy tajemnice gliwickich zaułków
zaczynają splatać się z wirtualną rzeczywistością. Jakie sekrety skrywał
Mateusz? Dlaczego niektórzy członkowie jego rodziny najwyraźniej woleliby
ukręcić łeb śledztwu? I najważniejsze − czy zawsze warto znać prawdę?
środa, 9 grudnia 2015
Wodny nóż - Paolo Bacigalupi. Uczta wyobraźni.
„Wodny nóż” Paolo Bacigalupiego, jest moim pierwszy
spotkaniem z prozą tego amerykańskiego pisarza. Wprawdzie wcześniej bardzo chciałem
przeczytać „Złomiarza”, jednak ten temat gdzieś mi umknął. Teraz wiem, że
koniecznie muszę nadrobić zaległości. Powód jest prosty. „Wodny nóż” to świetna
książka, mocno osadzona w klimatach związanych z ekologią, sam autor jest chyba
najbardziej znanym twórcą nurtu fantastyki ekologicznej. Choć ja określiłbym
książkę jako kryminał futurystyczny, w tle, z dość realnym w przyszłości
zagrożeniem spowodowanym zmianami klimatycznymi i niebezpieczeństwem
uszczuplających się zasobów wodnych. Temat jest jak najbardziej na czasie, gdy
obserwujemy zmiany klimatyczne na świecie zmuszające ludzi do migracji. Zmiany
te są często także przyczyną konfliktów zbrojnych, szczególnie w Afryce.
Książka ukazała się w
serii Maga – Uczta wyobraźni. Wydawnictwo zdążyło już nas przyzwyczaić, że
publikowane w Uczcie tytuły, to książki wyjątkowe, nie będące sztywno
reprezentantem jednego gatunku literackiego. Do tego rewelacyjnie wydane w
twardych oprawach i ze świetnymi grafikami okładek. W przypadku Noża, za okładkę
odpowiada Dark Crayon. Marka ta jest zazwyczaj gwarancją świetnej jakości i uczty dla oczu.
wtorek, 8 grudnia 2015
Graham Masterton - Szkarłatna wdowa.
Graham Masterton chyba już zdążył przyzwyczaić swoich
czytelników do różnorodności fabuł, stylów i niejednostajnego dawkowania
atmosfery grozy w wykreowanych przez siebie opowieściach. Dlatego też z tym
większym zaciekawieniem sięga się po każdą nową powieść „Mastiego”. Jednym z
ostatnich tytułów, wydanych w Polsce nakładem Albatrosa, jest „Szkarłatna
wdowa”. To historia, która może nieszczególnie usatysfakcjonuje fanów horrorów
i ostrzejszego pióra, ale na pewno ucieszy tych, którzy szukają na długie,
zimowe wieczory czegoś niebanalnego oraz wszystkich, którzy od lat zakochani są
w Mastertonie.
Bohaterką „Szkarłatnej wdowy” jest córka wziętego
londyńskiego aptekarza Beatrice. Kobieta od najmłodszych lat wtajemniczana była
przez ojca w świat nieodgadnionych dla zwykłego śmiertelnika, uśmierzających
ból i leczących przeróżne przypadłości, mikstur. Beatrice jako mała dziewczynka
przyglądała się nie tylko aptekarskiej pracy swojego ojca, ale również jego,
jak mogłoby się wydawać, nieco dziwacznym eksperymentom z pogranicza życia i
śmierci. Była także świadkiem powolnego umierania swojej matki. Mimo że ojciec
znał przeróżne receptury i farmaceutyczne sztuczki, nie zdołał uratować swojej
ukochanej żony.
poniedziałek, 7 grudnia 2015
Pół świata – Joe Abercrombie.
Pół świata – Joe Abercrombie.
„Pół świata” to drugi tom trylogii Morze Drzazg. O pierwszym
tomie „Pół króla”, pisaliśmy jakiś czas temu, teraz przyszła kolej na następną
przygodę z książką Joe Abercrombiego. Moim zdaniem jednego z ciekawszych
autorów fantasy. Jednak nie mam na myśli pisarzy wciągających nas w świat
smoków, elfów, magii i czarnoksiężników. Cykl Morze Drzazg to literatura mocno
osadzona w jakby nie patrzeć wymyślonym świecie. Oczywiście magię tutaj
znajdziemy, jednak jest ona tylko małym dodatkiem do fabuły powieści. Całe
szczęście, ponieważ taka fantastyka odpowiada mi najbardziej. Zanim przejdę do
książki, wspomnę tylko, że bardzo liczyłem na spotkanie z Joe podczas
tegorocznego Coperniconu. Szkoda, że ugrzązł gdzieś na europejskim lotnisku. Może
w przyszłym roku będzie okazja, aby zdobyć autograf tego wyjątkowego pisarza.
niedziela, 6 grudnia 2015
Stefan Darda - Zabij mnie, tato.
Stefan Darda – Zabij mnie, tato.
Jakiś czas temu przeczytałam, że Stefan Darda to „polski
Stephen King”. Przyznaję, że nigdy nie lubiłam porównywania naszych autorów z
pisarzami znanymi na całym świecie. Tym bardziej że nazwisko Kinga stało się
wzorem niedoścignionym, takim lepem na
muchy, do którego wielu stara się doczepić rodzimego pisarza. Jednak w tym
przypadku nie mogę się nie zgodzić.
Jestem wielką fanką Stefana Dardy od czasu, gdy pierwszy raz
przeczytałam „Dom na wyrębach”, uwiódł mnie swoim warsztatem, klimatem snutych
opowieści i świetnymi pomysłami. Przeczytałam wszystkie jego książki i wciąż
czekam na kolejne. Nie przeszkadza mi to, że powoli odchodzi od typowej
literatury grozy, bo przecież „Opowiem ci mroczną historię” i „Zabij mnie,
tato” to ewidentny ukłon w stronę powieści kryminalnej czy thrillera.
Jak sobie poradził w tym klimacie?
Rewelacyjnie.
Rok 2015, centralna Polska. Trzynastoletnia Wiktoria wraz z
dwiema młodszymi siostrami wraca ze szkoły. Dwieście metrów od domu spotyka
znajomych, dziewczynki idą dalej same, lecz nie docierają do celu. Niedługo
potem przyjaciel zrozpaczonej rodziny, emerytowany policjant, korzystając z
nieformalnych informacji, dowiaduje się, że zwolniony z więzienia
psychopatyczny zabójca zniknął i nie wiadomo, gdzie przebywa. Ani „ustawa o
bestiach”, ani dyskretna obserwacja policji nie okazały się skuteczne. Kolejne
zdarzenia świadczą o tym, że te dwie sprawy mogą się ze sobą łączyć.
sobota, 5 grudnia 2015
Marek Stelar - Gniew. Opowiadanie.
,Marek Stelar związany z wydawnictwem Videograf,
autor rewelacyjnych powieści kryminalnych
Rykoszet (Videograf 2014) Twardy zawodnik (Videograf 2015).
Jak się okazuje, swoje pierwsze kroki z pisaniem,
rozpoczynał od opowiadań w klimatach horroru.
Dzisiaj prezentujemy wam jedno z nich. Zapraszam.
autor rewelacyjnych powieści kryminalnych
Rykoszet (Videograf 2014) Twardy zawodnik (Videograf 2015).
Jak się okazuje, swoje pierwsze kroki z pisaniem,
rozpoczynał od opowiadań w klimatach horroru.
Dzisiaj prezentujemy wam jedno z nich. Zapraszam.
GNIEW
1.
Ironia losu. Okrutny żart, z którego jakoś nie chciało mu
się śmiać. Nigdy nie palił, nie nadużywał alkoholu, prowadził zdrowy tryb
życia, a w jego rodzinie nigdy nie zdarzył się żaden przypadek tego gówna.
Lekarze nie mieli najmniejszych wątpliwości, a diagnoza nie pozostawiała
żadnych złudzeń. Cienia nadziei.
Siedział w klimatyzowanym pokoju badań na drugim piętrze
budynku Baton Rouge General Hospital, na rogu Florida Blvd i N Acadian Thruway
i zastanawiał się, co teraz ze sobą zrobić. Pomyślał, że Debra zniesie to dużo
gorzej od niego. Wspaniała, czterdziestoletnia, wciąż piękna, kochająca go
kobieta, z którą dzielił swoje życie. Życie, które za parę miesięcy miało
zgasnąć. Deborah Westmore – wdowa. Smutne.
Pokręcił głową i znużony zwlókł się z wyścielonej zielonym,
jednorazowym prześcieradłem kozetki. Założył koszulę, a kiedy zapinał ostatni
guzik przy kołnierzyku, do pokoju wszedł lekarz. Spojrzał na niego poważnym
wzrokiem.
- A więc wie pan już wszystko. Bardzo mi przykro – zawahał
się przez chwilę - Czy jest pan człowiekiem religijnym, panie Westmore?
Czy jest człowiekiem religijnym? Hmm... W jego małżeństwie
to Debra była odpowiedzialna za te sprawy. Chodził z nią czasami do kościoła
baptystów, był miły dla pastora, którego zapraszała raz na jakiś czas na obiad
czy szklankę lemoniady, ale to wszystko. Nigdy nie czuł potrzeby udzielania się
w szkółce niedzielnej czy organizowania czasu seniorkom ich społeczności,
spędzającym wieczory na grze w bingo w domu pastora. To tyle, jeśli o aspekt ziemski
jego religijności. A Bóg? Cóż, może istnieje, choć w swoim życiu nie miał
okazji przekonać się o Jego w nim obecności. Słyszał, że ludzie będący w
sytuacji, w której on również obecnie się znalazł, odnajdują Go, by oswoił ich
ze śmiercią. Cóż, będzie musiał sam stawić temu wszystkiemu czoła. Razem z
Debrą. A jakby co, zawsze można będzie złapać się ostatniej deski ratunku.
Skinął wymijająco głową.
- Niech pan się modli. W Bogu nadzieja – powiedział lekarz.
Oczywiście. Tylko, że podobno nie ma już nadziei. Wyraz jego oczu musiał powiedzieć lekarzowi,
o czym myśli.
poniedziałek, 30 listopada 2015
H.P.Lovecraft - Grzyby z Yuggoth i inne poematy niesamowite.
Z twórczością Lovecrata zetknąłem się na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy w miejskiej bibliotece publicznej, w moje ręce wpadł zbiór opowiadań "Zew
Cthulhu" wydawnictwa Czytelnik, z 1983 roku. To co znalazłem na pożółkłych stronach zafascynowało mnie od tego stopnia, że postanowiłem sobie przywłaszczyć ten zbiorek. Pamiętam, że okładka była w dość fatalnym stanie, więc za pomocą czarnego markera i taśmy bezbarwnej postanowiłem ją ratować. Przez dobry rok stała na półce z książkami, a ja poświęcałem czas poszukując innych wydań i utworów Samotnika z Providence. Z czasem biblioteka się upomniała o swoją własność. Po nieudanych próbach negocjacji, przyszło mi rozstać się z "prawie moją książką". Na szczęście, w tamtym okresie był już dostępny sześciotomowy wybór dział Lovecrafta z wydawnictwa SR. Więc rozstanie nie było aż tak bolesne.
Cthulhu" wydawnictwa Czytelnik, z 1983 roku. To co znalazłem na pożółkłych stronach zafascynowało mnie od tego stopnia, że postanowiłem sobie przywłaszczyć ten zbiorek. Pamiętam, że okładka była w dość fatalnym stanie, więc za pomocą czarnego markera i taśmy bezbarwnej postanowiłem ją ratować. Przez dobry rok stała na półce z książkami, a ja poświęcałem czas poszukując innych wydań i utworów Samotnika z Providence. Z czasem biblioteka się upomniała o swoją własność. Po nieudanych próbach negocjacji, przyszło mi rozstać się z "prawie moją książką". Na szczęście, w tamtym okresie był już dostępny sześciotomowy wybór dział Lovecrafta z wydawnictwa SR. Więc rozstanie nie było aż tak bolesne.
niedziela, 29 listopada 2015
Maciej Kaźmierczak – Zwierzyna. Recenzja.
Maciej Kaźmierczak – Zwierzyna
Kiedy sięgałem po Zwierzynę nie miałem nawet najmniejszego pojęcia, z jaką książką przyjdzie mi się spotkać. Autor bowiem jest pisarzem bardzo młodym, a swój debiutancki zbiór opowiadań poprzedził tekstami publikowanymi w bardzo rozległym spektrum mediów i magazynów. Większość z nich kojarzona była jednoznacznie z fantastyką zarówno grozy jak i SF. Zwierzyna również w pierwszym skojarzeniu zdawała się być literaturą bliską fantastyce grozy… i takąż jest, ale w zupełnie innym wymiarze, niż można się było spodziewać.
Zacznę od tego, że książka Kaźmierczaka nie jest typowym zbiorem opowiadań. Nie jest nawet zbiorem, nad którym znajduje się istnieć główna koncepcja, jakiej został poświęcony. To wszystko jest zbyt mało, aby opisać Zwierzynę. Jest to bowiem książka totalna, co daje się odczuć już w pierwszym opowiadaniu Exegi monumentum, które stanowi pewnego rodzaju wstęp do całości, przedstawia nam różne formy tego samego artysty, twórcy, który zamierza stworzyć dzieło totalne, ale również silne w swojej wymowie. Ja nazwałem ten typ artystą-terrorystą, bowiem dzieła, jakie pozostawia po sobie, to
Kiedy sięgałem po Zwierzynę nie miałem nawet najmniejszego pojęcia, z jaką książką przyjdzie mi się spotkać. Autor bowiem jest pisarzem bardzo młodym, a swój debiutancki zbiór opowiadań poprzedził tekstami publikowanymi w bardzo rozległym spektrum mediów i magazynów. Większość z nich kojarzona była jednoznacznie z fantastyką zarówno grozy jak i SF. Zwierzyna również w pierwszym skojarzeniu zdawała się być literaturą bliską fantastyce grozy… i takąż jest, ale w zupełnie innym wymiarze, niż można się było spodziewać.
Zacznę od tego, że książka Kaźmierczaka nie jest typowym zbiorem opowiadań. Nie jest nawet zbiorem, nad którym znajduje się istnieć główna koncepcja, jakiej został poświęcony. To wszystko jest zbyt mało, aby opisać Zwierzynę. Jest to bowiem książka totalna, co daje się odczuć już w pierwszym opowiadaniu Exegi monumentum, które stanowi pewnego rodzaju wstęp do całości, przedstawia nam różne formy tego samego artysty, twórcy, który zamierza stworzyć dzieło totalne, ale również silne w swojej wymowie. Ja nazwałem ten typ artystą-terrorystą, bowiem dzieła, jakie pozostawia po sobie, to
sobota, 28 listopada 2015
Twardy zawodnik Marka Stelara. Recenzja.
Twardy zawodnik to druga książka Marka Stelara.
Po świetnym debiucie w Rykoszecie byłam bardzo ciekawa, co
tym razem wciągnie mnie w świat autora.
Nie ulega wątpliwości, że polski kryminał jest teraz w
szczytowej formie, a Marek Stelar z pewnością przyczynił się do tego swoją
kolejną książką.
Anders Soedergren jest człowiekiem sukcesu – młody, zdolny,
przystojny, bogaty. Traktuje życie jak wyzwanie – grę, w której jest mistrzem.
Nieoczekiwana i gwałtowna śmierć jednego z klientów burzy jego świat. Nagle
traci kontrolę nad wieloma sprawami i staje przed wyborami, których jego gra do
tej pory nie przewidywała. Tymczasem w pewien niedzielny poranek w mieszkaniu
nadkomisarza Roberta Krugłego zjawia się przerażony prokurator Michalczyk,
oznajmiając mu, że właśnie zabił człowieka... Krugły musi wybierać, wobec kogo
ma pozostać lojalnym: wobec prawa czy wobec przyjaciela? Dlaczego prokurator
zabił? Co wspólnego z tym zabójstwem ma sprawa napadu na konwój z pieniędzmi,
którą Krugłemu wkrótce potem przydzielono w komendzie wojewódzkiej?
wtorek, 24 listopada 2015
Nie czytajcie tej książki!
To
nie będzie recenzja.
To
będzie przestroga.
Przestroga, abyście nie
czytali tej plugawej "książki", najbardziej bezkompromisowego duetu
polskiego horroru, jaki powstał na potrzeby właśnie tego projektu.
Tomasz MordumX Siwiec, już od
jakiegoś czasu zapowiadał, że na rynku pojawi się najcięższa odmiana horroru
ekstremalnego, jaki w ogóle możecie sobie wyobrazić. I stało się. W tym
tygodniu swoją premierę ma zbiorek opowiadań Tomka i Karoliny
"Mangusty" Kaczkowskiej, pt. "Liturgia plugastwa".
Napiszę o tym kilka słów,
jednak nie dajcie się skusić, pamiętajcie, nie kupujcie Liturgii!
Wyobraźcie sobie największą
dewiację, jaka przychodzi Wam do głowy. Pomyślcie o najbardziej poronionych
pomysłach, o wynaturzonej pornografii, braku tolerancji dla jakiejkolwiek
świętości, przemocy, sadyzmie, o gore w najczystszej postaci. Zastanówcie się,
czego jeszcze człowiek nie jest w stanie wymyślić, jakie może zadać innym
cierpienie, jak nisko upaść i jakiś strasznie się zepsuć.
Już macie jakieś pomysły?
Mówicie, to niemożliwe?
A może sami się
wystraszyliście swoich myśli?
Anne Rice, Książę Lestat. Recenzja.
Po latach rozłąki z najpopularniejszą ze swoich serii, Anne
Rice powraca do świata swoich inteligentnych i urodziwych wampirów, które
opuściła na długie lata. Stęsknieni fani z niecierpliwością wyczekiwali
kontynuacji wampirzej sagi, w którą teraz autorka na nowo tchnęła życie.
Wszyscy doskonale pamiętający Lestata-Mesjasza, który pożegnał nas w „Krwawym
Kantyku”, zapewne drżą z niecierpliwości by dowiedzieć się jaki powita nas tym
razem, toteż nie przedłużajmy! Rzućmy okiem na najnowszy tom uwielbianych przez
tłumy „Kronik Wampirów”.
Po krwawej jatce, jaką swoim „dzieciom” urządziła Akasza,
Królowa Potępionych, mogło się wydawać, że wszystko wróci do normy. Stare
wampiry odsunęły się w cień, zaś młode znowu zaczęły mnożyć się na potęgę i
„żyć” po swojemu wśród błyszczących neonów i nigdy niezasypiających miast.
Niestety, kolejny raz śmierć zaczyna upominać się o wampirze młode, które
przecież liczyły na nieśmiertelność i wieczność. Tajemniczy Głos zaczyna
nawoływać do rzezi na tych, którzy nie zdołali jeszcze nacieszyć się swoim
Mrocznym Darem, co sprawia, że wśród wampirów znowu panuje popłoch. W chwili
takiej jak ta, Lestat i jego „wesoła kompania” znowu muszą stawić czoła
wyzwaniom swojego krwiopijczego świata i dotrzeć do tego, który jest
tajemniczym Głosem liczącym na pogrom młodych wampirów.
poniedziałek, 23 listopada 2015
Wszyscy jesteśmy kłamcami. B. Minier, Paskudna historia.
Paskudna historia
"Wszyscy jesteśmy kłamcami......"
To moje kolejne spotkanie z twórczością Bernarda Miniera.
I kolejny raz udowodnił, że jest świetnym pisarzem.
W wielkim stylu powrócił z fantastycznym thrillerem o
osaczeniu i manipulacji.
Przeczytanie książki zajęło mi weekend i w tym czasie
całkowicie zawładnęła moimi myślami.
Czytając kryminały lub thrillery oczekuję klimatu, napięcia
i świetnej fabuły. Wszystko to znalazłam w "Paskudnej historii".
Na jednej z wysp archipelagu San Juan, gdzie przez większą
część roku pada deszcz, i gdzie trudno coś ukryć, bo wszyscy się znają,
dochodzi do makabrycznego morderstwa. W pewien ponury, sztormowy wieczór na
ustronnej plaży znalezione zostają zwłoki szesnastolatki, zamordowanej w
bestialski sposób. Kto i dlaczego zgotował tej dziewczynie taki los? Rusza
policyjne śledztwo...
"Orka drapieżna jest najbardziej okrutnym ze ssaków,
ale człowiek wędrowny to najbardziej okrutny ssak na całym świecie"
Akcja książki rozgrywa się na wyspie-uwielbiam ten klimat.
Mieszkańcy miasteczka tworzą intrygująca i niebezpieczną mieszankę osobowości.
sobota, 21 listopada 2015
Dziewczyny, które zabiły Chloe, Alex Marwood. Recenzja.
Dziewczyny, które zabiły Chloe.
Już na początku to zdradzę...
Bardzo dobrze napisana książka-żeby nie było wątpliwości czy ją przeczytać.
Pełna tajemnicy i mroku - czytając próbujesz wyprzedzić autorkę o krok. Na próżno.
W 1986 dwie jedenastolatki zostają skazane przez sąd za zabicie czteroletniej letniej Chloe. Obie trafiają na wiele lat do zakładów poprawczych. Mają dożywotni zakaz kontaktowania się ze sobą. Tak naprawdę nigdy się nie znały, spotkały się tego jedynego, feralnego dnia.
Miały odprowadzić Chloe do domu...
Zakopane w lesie zwłoki dziecka i jej krew na ich dłoniach-to własnie je pogrążyło.
Były tak różne od siebie pod każdym względem i obie tak samo winne.
Po dwudziestu pięciu latach dziennikarka Kirsty Lindsay podczas zbierania materiałów do artykułów o serii morderstw w podupadającym nadmorskim kurorcie spotyka sprzątaczkę Amber Gordon. Po raz pierwszy od dnia, który na zawsze odmienił ich życie. Muszą zrobić wszystko, by nie odkryto ich dawnej tożsamości i nie zrujnowano tego, co każda z nich z takim trudem budowała… na kłamstwie.
Okazuje się jednak, że ktoś już poznał ich tajemnicę.
Atmosfera książki jest dokładnie taka, jak miejsce, w którym toczy się akcja. Znacie te małe, ponure miasteczka? Deszcz,ciemność i ludzie z wyrazem rezygnacji na twarzach.Właśnie w takim miejscu, wśród tych szarości i wszechogarniającego smutku krąży morderca.
Alex Marwood stworzyła fantastyczne postaci,wspaniale pokazała profil psychologiczny bohaterów. Tym samym wprowadziła mnie już od początku, w ponurą atmosferę tej powieści.
To nie jest książka dla każdego.
Jest smutna, ciężka. Na początku sprawia wrażenie "powolnej". Nic jednak bardziej mylnego. Finał zaskoczy każdego, kto po nią sięgnie. Przemyślana, inteligentna, wciągająca i niesamowita.
Książka zdobyła prestiżową nagrodę Edgara A. Poe. Do tego, poleca ją sam Stephen King. W tym przypadku, zachwyt nad powieścią jest uzasadniony. Zdecydowanie jedna z najciekawszych książek tego roku.
Beata Sokołowska
Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz s.c.
Data wydania 4 listopada 2015
Już na początku to zdradzę...
Bardzo dobrze napisana książka-żeby nie było wątpliwości czy ją przeczytać.
Pełna tajemnicy i mroku - czytając próbujesz wyprzedzić autorkę o krok. Na próżno.
W 1986 dwie jedenastolatki zostają skazane przez sąd za zabicie czteroletniej letniej Chloe. Obie trafiają na wiele lat do zakładów poprawczych. Mają dożywotni zakaz kontaktowania się ze sobą. Tak naprawdę nigdy się nie znały, spotkały się tego jedynego, feralnego dnia.
Miały odprowadzić Chloe do domu...
Zakopane w lesie zwłoki dziecka i jej krew na ich dłoniach-to własnie je pogrążyło.
Były tak różne od siebie pod każdym względem i obie tak samo winne.
Po dwudziestu pięciu latach dziennikarka Kirsty Lindsay podczas zbierania materiałów do artykułów o serii morderstw w podupadającym nadmorskim kurorcie spotyka sprzątaczkę Amber Gordon. Po raz pierwszy od dnia, który na zawsze odmienił ich życie. Muszą zrobić wszystko, by nie odkryto ich dawnej tożsamości i nie zrujnowano tego, co każda z nich z takim trudem budowała… na kłamstwie.
Okazuje się jednak, że ktoś już poznał ich tajemnicę.
Atmosfera książki jest dokładnie taka, jak miejsce, w którym toczy się akcja. Znacie te małe, ponure miasteczka? Deszcz,ciemność i ludzie z wyrazem rezygnacji na twarzach.Właśnie w takim miejscu, wśród tych szarości i wszechogarniającego smutku krąży morderca.
Alex Marwood stworzyła fantastyczne postaci,wspaniale pokazała profil psychologiczny bohaterów. Tym samym wprowadziła mnie już od początku, w ponurą atmosferę tej powieści.
To nie jest książka dla każdego.
Jest smutna, ciężka. Na początku sprawia wrażenie "powolnej". Nic jednak bardziej mylnego. Finał zaskoczy każdego, kto po nią sięgnie. Przemyślana, inteligentna, wciągająca i niesamowita.
Książka zdobyła prestiżową nagrodę Edgara A. Poe. Do tego, poleca ją sam Stephen King. W tym przypadku, zachwyt nad powieścią jest uzasadniony. Zdecydowanie jedna z najciekawszych książek tego roku.
Beata Sokołowska
Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz s.c.
Data wydania 4 listopada 2015
piątek, 20 listopada 2015
Kilka słów o polskim horrorze i nowej fali polskiej grozy.
Nowe pokolenie polskiej
grozy.
Z coraz większym
zainteresowaniem patrzę na to, co dzieje się w polskiej grozie. Po latach
posuchy, dominacji kilku dosłownie nazwisk, przyszedł czas na zupełnie nowe
twarze. Mam wrażenie, że coraz bardziej doceniana jest literatura ambitna,
dobra, nie dająca się zamknąć w określonych schematach czy gatunkach. Nie boję
się powiedzieć: ponadprzeciętna, a co za ty idzie doceniana. Doceniana jednak
przede wszystkim przez czytelników, niekoniecznie przez środowisko tzw.
polskiego horroru.
Gdy tak myślę jak wygląda
rodzime podwórko twórców − umówmy się − horroru, w którym zawiera się i ta
najcięższa odmiana, reprezentowana przez Tomka Siwca, Radeckiego, Cichowlasa
czy Kyrcza, aż po grozę nostalgiczną Wojtka Guni, to proporcje są oczywiste.
Dużym sukcesem sprzedażowym czy marketingowym pochwalić się może niewielu, a dokładnie
kilku pisarzy. Mam tutaj na myśli sukces przez duże ”S”, czyli: znane
wydawnictwo, dostępność w głównych sieciach Empik czy Matras i pokaźna ilość
sprzedanych egzemplarzy, aż w końcu kasa za swoją ciężką pracę. Gdzie zaś jest
reszta? Przecież twórców wszelkiego horroru jest wielu, wręcz bardzo wielu,
choć niektórzy gdy twierdzą: „Jestem pisarzem”, to patrzę na nich z
niedowierzaniem, jak na wariatów. To nie wydanie jednego e-booka świadczy o tym,
czy ktoś jest pisarzem.
czwartek, 19 listopada 2015
Opowiadanie. Zaułek Zaginionych, Agnieszka Kwiatkowska.
ZAUŁEK ZAGINIONYCH
Agnieszka
Kwiatkowska
Tylu
zaginionych bez śladu. „Wyszedł z domu i więcej nie wrócił”. „Poszła na spacer
i od tej pory nie ma od niej wieści”. Ludzie, którzy jakby zapadli się pod
ziemię, choć nie mieli powodów do ucieczki. Niektórzy się odnajdują. Inni za to
jakby rozpłynęli się w powietrzu.
Wieczorami
siadam do pracy nad mapą. Nikt jej nie zobaczy, bo nikt nie uwierzyłby w to, co
zrozumiałem po wielu latach analiz, porównań i robienia notatek. Może ktoś,
kiedyś, po mojej śmierci znajdzie tę mapę, zastanowi się… Ale póki co nie chcę
myśleć o śmierci.
Ani o
takich miejscach na mapie jak to, w którym mieszkam.
Są
miejsca, które tchną pozornym spokojem. Zwykle są to uliczki – małe,
podmiejskie. Gdy trafiasz tu po raz pierwszy, jesteś oczarowany – często do
tego stopnia, że zaczynasz myśleć o przeprowadzce. Porzucasz mieszkanie w
apartamentowcu na strzeżonym osiedlu i z radością zostajesz mieszkańcem jednego
z małych, białych domków z ogródkiem. Albo wynajmujesz pokój w wiktoriańskiej
kamienicy ze ścianami pokrytymi bluszczem. Taki jest właśnie urok Zaułka
Zaginionych. Gdy tu trafiasz, zawsze czeka na ciebie wymarzony dom.
Nie
wiesz jednak, że tak naprawdę stajesz się pożywieniem dla miejsca, które
potrzebuje karmy, by istnieć.
Zaułek,
w którym mieszkam, jest zadbaną, cichą uliczką z równymi, choć wąskimi
chodnikami. Mam pokój na poddaszu, w pensjonacie ze skrzypiącymi korytarzami.
Może się to wam wydać mało komfortowe, ale ja zawsze chciałem tak mieszkać.
Jest coś w tych wiktoriańskich, brytyjskich domach, co mnie intryguje – może to
ta tchnąca z kamiennych murów surowość? A może fascynacja dziewiętnastowiecznym
Londynem, Dickensem i wiekiem pary?
środa, 18 listopada 2015
Dean Koontz, Niewinność. Recenzja.
Jestem zwierciadłem twoich grzechów,
nie
patrz w me oczy, nieznajomy.
Po lekturze „Domu
śmierci” i „Apokalipsy Odda”, Dean Koontz pozostawił we mnie jakiś nieokreślony
niedosyt. W wymienionych powyżej powieściach brakowało mi czegoś, co
sprawiłoby, że po zamknięciu książki powiedziałbym „wow!”. Tym razem jeden z
najbardziej poczytnych, amerykańskich pisarzy nie zawiódł. Panie i Panowie, oto
„Niewinność”!
Bohaterem
powieści, którego poznajemy najpierw, jest Addison Goodheart – dwudziestosześcioletni
mężczyzna ukrywający się przed ludzkim okiem w malutkim mieszkanku, w
podziemiach. Dlaczego? Czyżby był aż tak szkaradny, aż tak brzydki? Wiele osób
potwierdziłoby to od razu, bez wahania, ale czy na pewno prawda jest tylko
jedna? Nie do końca, albowiem, posługując się przenośnią, „dla jednego piękno w
kwaśnym jabłku ukryte, dla drugiego w soczystości pomarańczy”.
Addison nie
zaznał w życiu szczęścia. Okrutnie doświadczony przez los, zmuszony był radzić
sobie sam. Najpierw matka wyrzuciła go z domu, potem jego opiekun – tajemniczy
i Ojciec – został zamordowany przez policjantów. Wydawałoby się, że Addison
został powołany na ten świat, aby nieustannie, kolokwialnie ujmując, zbierać
baty. Wszystko jednak zmienia się, gdy pewnej nocy, w bibliotece, poznaje cierpiącą
na fobię społeczną Gwyneth. Od tamtej pory życie obdarowuje ich niekończącym
się deszczem przygód – z jednej strony są one przerażające, z drugiej jednak
pozwalają spojrzeć na siebie i swoją dotychczasową egzystencję z zupełnie innej
perspektywy(co dla Addisona będzie miało szczególną, wzruszającą wartość).
niedziela, 8 listopada 2015
Dziewczyna z pociągu. Czyli, czego boi się Stephen King?
Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem.
Wie, że pociąg zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie
naprzeciwko szeregu domów.
Zaczyna się jej nawet wydawać, że zna ludzi, którzy
mieszkają w jednym z nich. Uważa, że prowadzą doskonałe życie. Gdyby tylko
mogła być tak szczęśliwa jak oni.
I nagle widzi coś wstrząsającego. Widzi tylko przez chwilę,
bo pociąg rusza, ale to wystarcza.
Wszystko się zmienia. Rachel ma teraz okazję stać się
częścią życia ludzi, których widywała jedynie z daleka. Teraz się przekonają,
że jest kimś więcej niż tylko dziewczyną z pociągu
źródło: Świat Książki.
piątek, 6 listopada 2015
Piotr Borowiec Człowiek, który się przyśnił. O „Golemie” Gustawa Meyrinka.
Piotr Borowiec
Człowiek, który się przyśnił. O
„Golemie” Gustawa Meyrinka.
Gdy lat temu naście
przeczytałem po raz pierwszy „Golema” uznałem, że ludzkość powinna dzielić się
na tych, którzy otaczają Meyrinka czymś w rodzaju kultu, oraz na tych, którzy
JESZCZE tej prozy nie znają. Teraz moje przekonania o odbiorze modernistycznych
arcydzieł przez czytelników są nieco bardziej realistyczne, co nie zmianie
faktu, iż o prozie Szatana z Pragi nie
potrafię pisać, mówić czy myśleć inaczej, niż z ogromnym entuzjazmem.
Czym więc jest „Golem”? To
powieść, opowieść, i przypowieść. To wykład teorii kabalistycznych i porywająca
literatura z ciekawą akcją. Nie pozwalała mi się nudzić ani przez minutę,
poruszyła każdą postacią i każdym wątkiem. Zaspokoiła głód niesamowitości i
metafizyki, a także zwykłą potrzebę wysłuchania ciekawej historii. I chyba nie
ma sensu, abym zamieszał jej streszczenie.
Coś wspomnieć o fabule jednak
wypada, taka przecież rola recenzenta. W przypadku „Golema” niewdzięczna – nie
wiem jak zarysować intrygę książki bez jej spłycania, lub popadnięcia w
niezrozumiały dla czytelnika bełkot. Cóż, Meyrinkiem nie jestem, i choćbym
sprzedał dusze diabłu, nie będę. Jakim
trzeba być geniuszem literackim, aby napisać historię o mieszkańcu praskiego
getta, Anatazem Pernacie, której narratorem JEST i NIE JEST Anatazy Pernat? I
to napisać w taki sposób, że cała powieść jest sensownie poskładana,
kolokwialnie mówiąc „trzyma się kupy”?
Nie ulega wątpliwości, że
główną postacią książki jest właśnie Anatazy (czy też, jak chce najnowsze
tłumaczenie Athanasius), wycinacz kamei. Człowiek ten mieszka w żydowskiej
dzielnicy Starej Pragi, gdzie przybył jakiś czas wcześniej. Jest pozbawiany
wspomnień o swojej przeszłości. Amnezja jest ceną leczenia z załamania nerwowego,
jakie przeszedł mężczyzna. Pewnego dnia w mieszkaniu Pernata mają miejsce
niezwykłe odwiedziny. Podwójne: mistrza odwiedza bowiem dziwny skośnooki
mężczyzna z księgą „Ibbur”, oraz piękna kobieta.
czwartek, 5 listopada 2015
Paweł Kornew – Lodowa Cytadela. Recenzja
„Lodowa Cytadela” to już piąta z kolei duża powieść z uniwersum „Przygranicze”. Jednak bez obaw można sięgnąć po nią jak po zamkniętą całość. Fabryka Słów kontynuuje bowiem wydawanie powieści Pawła Kornewa tylko już pod szyldem nowej serii kojarzonej z tematem postapokaliptycznym, Fabryczna Zona. Dla fanów serii trochę może być to nie w smak, bowiem szata graficzna odbiega od tej, z jaką mieli do czynienia do tej pory. Mimo to, graficznie wszystko jest jak najbardziej na miejscu – chłodne kolory tym bardziej skłaniają do założenia rękawiczek na czas trzymania powieści w dłoniach, jak sugeruje wydawca.
Seria „Przygranicze” to z założenia opowieści, których akcja toczy się w świecie, będącym połączeniem klimatów postapokaliptycznych i fantasy, choć nie ma co ukrywać, że dominantą jest w tym wypadku fantasy właśnie. Świat Pogranicza to miejsce składające się z kilku rosyjskich miast i wsi, wydartych z naszej rzeczywistości i przeniesionych do świata zdominowanego przez permanentną zimę. W takim to świecie musieli nauczyć się żyć jego mieszkańcy, którzy w nowej rzeczywistości stworzyli własne społeczne zasady i poukładali go, jak tylko mogli, czyli świecie pełnym niebezpieczeństw, w którym nie można zbytnio ufać obcym ludziom, świecie
niedziela, 1 listopada 2015
Magia nieszczęśliwych zakończeń /Straszne bajki dla niegrzecznych dzieci – Marcelina Kosińska/
Magia nieszczęśliwych zakończeń /Straszne bajki dla niegrzecznych dzieci – Marcelina Kosińska/
W przeszłości, pojawiające się w opowieściach Baby Jagi, skrzaty, potwory, smoki w dużej mierze miały charakter dydaktyczny, wynikający z chęci popularyzacji określonych zachowań. Z czasem owe stwory się skomercjalizowały. Współcześnie „demony” mają przede wszystkim bawić, w mniejszym stopniu uczyć i straszyć. Obecne potwory, raczej psocą niż stanowią realne zagrożenie, często pomagają człowiekowi lub same pomocy potrzebują - nie sposób traktować ich więc poważnie. Marcelina Kosińska, autorka Strasznych bajek dla niegrzecznych dzieci, postanowiła sięgnąć do korzeni, odkurzyć pierwotne znaczenie i funkcje strachów. Trzeba przyznać, że sam pomysł był bardzo ciekawy (podobny do tego z książki Bajki dla niegrzecznych dzieci i ich troskliwych rodziców słowackich autorów Dušana Taragela i Jozefa Gertiliego Danglára), niestety jego wykonanie pozostawiło wiele do życzenia. W osiągnięciu celu przeszkodził brak konsekwencji: obok treści makabrycznych i przesyconych mrokiem i brutalnością, autorka umieściła także opowieści smutne, lekkie i komiczne.
W przeszłości, pojawiające się w opowieściach Baby Jagi, skrzaty, potwory, smoki w dużej mierze miały charakter dydaktyczny, wynikający z chęci popularyzacji określonych zachowań. Z czasem owe stwory się skomercjalizowały. Współcześnie „demony” mają przede wszystkim bawić, w mniejszym stopniu uczyć i straszyć. Obecne potwory, raczej psocą niż stanowią realne zagrożenie, często pomagają człowiekowi lub same pomocy potrzebują - nie sposób traktować ich więc poważnie. Marcelina Kosińska, autorka Strasznych bajek dla niegrzecznych dzieci, postanowiła sięgnąć do korzeni, odkurzyć pierwotne znaczenie i funkcje strachów. Trzeba przyznać, że sam pomysł był bardzo ciekawy (podobny do tego z książki Bajki dla niegrzecznych dzieci i ich troskliwych rodziców słowackich autorów Dušana Taragela i Jozefa Gertiliego Danglára), niestety jego wykonanie pozostawiło wiele do życzenia. W osiągnięciu celu przeszkodził brak konsekwencji: obok treści makabrycznych i przesyconych mrokiem i brutalnością, autorka umieściła także opowieści smutne, lekkie i komiczne.
Janusz Koryl. Układ. Recenzja.
Takiej książki nie chcielibyście mieć na swojej półce. Choć
wciąga, trzyma w napięciu, a w bibliotece jest wręcz rozchwytywana, ma w sobie
coś – demonicznego. Po jej przeczytaniu odmienia się całe życie. To swego
rodzaju umowa pomiędzy osobą, która po nią sięgnie a… No, właśnie. Ten, kto
poznał odpowiedź, pewnie tego pożałował.
Janusz Koryl, rzeszowski poeta, prozaik, wcześniej
dziennikarz, a obecnie urzędnik, w swojej najnowszej powieści proponuje
czytelnikom dość prostą, aczkolwiek ciekawą, literacką historię z pogranicza
thrillera i horroru. „Układ” to całkiem przyzwoicie napisana książka, z
interesującym pomysłem na fabułę, zawierająca kilka niebanalnych,
psychologicznych smaczków. Co ważne, mimo że nastrój całej opowieści jest
raczej posępny, Janusz Koryl nie szczędzi swoim czytelnikom humoru. Takie
niezbyt sztywne trzymanie się sztywnych ram gatunkowych sprawia, że „Układ”,
choć trup ściele się tu gęsto, czyta się naprawdę lekko.
Trzon wydarzeń powieści rozgrywa się w Rzeszowie. Opowieść
otwiera scena, w której na jednym z blokowisk odnalezione zostaje przypadkowo
ciało młodego chłopaka. Szybko okazuje się, że ów młody mężczyzna wyskoczył z
szóstego piętra. Rodzina ofiary jest całkowicie zaskoczona. Nic bowiem nie wskazywało
sobota, 31 października 2015
H.P.Lovecraft Ogar i inne opowiadania. Komiks.
"Bezsenna noc. Nieznana obecność za drzwiami. Niezrozumiałe szepty. Lęki, które każdy z nas pamięta z dzieciństwa. Głęboko zakorzeniona w ludzkiej naturze fascynacja śmiercią. Lovecraft jako pisarz stał się niemal kapłanem niepokoju, wykuwającym z ciemności poprzedzającej świt historie na kształt dawnych mitów."
Tanabe Gou
Wspominałem też, że w tym całym świecie Batmanów, Spaidermenów i wszelkich innych marvelowskich bohaterów, komiks-horror jest praktycznie niewidoczny.
W chwilę potem premierę miał komiks wydawnictwa Studio JG."H.P.Lovecraft. Ogar i inne opowiadania" autorstwa Tanabe Gou. Już samo to, że Lovecraft w komiksie to rzadkość, do tego jeszcze z klimatem, z dalekiej Azji, było wystarczającym powodem, aby zapałać rządzą posiadania tego
środa, 28 października 2015
Duchy w prześcieradłach kontra krew i flaki. Dwa spojrzenia na horror ekstremalny.
'Uderz w stół, a nożyce się odezwą", mówi staropolskie przysłowie. Niedawno na stronie www.polskagroza.pl ukazał się art Piotra Borowca o horrorze ekstremalnym. Tekst ten podlinkowaliśmy na Oku. Ponieważ Piotr wywołał z nazwiska Tomasza Siwca z Horror Masakry, ten nie pozostał dłuży i poinformował, że będzie odpowiedź. Dzisiaj odpowiedź jest i możecie przeczytać nie tylko ją, ale i art Piotra, na blogu Oka (za udostępnienie dziękujemy naczelnemu polskiejgrozy.pl). Ustaliliśmy z Tomkiem, że odpowiedź znajdzie się na blogu Oka, aby jak najwięcej ludzi, mogło zapoznać się z tymi dwoma, jakże odmiennymi punktami widzenia.
DUCHY W PRZEŚCIERADŁACH KONTRA KREW I FLAKI.
poniedziałek, 26 października 2015
Andrzej Wardziak. "Boję się wielu rzeczy". Wywiad dla OnH.
Andrzej już dosłownie na dniach ma ukazać się Twoja najnowsza
książka „Siódma dusza” nakładem wydawnictwa Videograf. Jednak nie jest to Twój
debiut. W 2013 roku wydałeś „Infekcję”, rzecz o inwazji zombie. Możesz coś
opowiedzieć o tym tytule?
Hej. Tak, debiutowałem dwa lata temu. Napisałem
wielowątkową powieść, gdzie głównym tematem jest apokalipsa zombie rozgrywająca
się w Warszawie. Wielowątkową dlatego, że powieść pokazuje apokalipsę z pięciu
różnych perspektyw, z punktu widzenia osób rozrzuconych po różnych częściach
miasta. Aktualnie pracuję nad ukończeniem drugiej (ostatniej) części "Infekcji".
Pomimo wydania poprzez współfinansowania, pomimo korekty, która pozostawiała
wiele do życzenia – książka spotkała się z bardzo dobrym odbiorem, pojawiła się
masa naprawdę przychylnych recenzji. Co było dla mnie bardzo miłym
zaskoczeniem.
Książka ta jest nie do dostania, poluję na nią jakiś czas i nigdzie nie można jej dostać. Dlaczego jest z tym taki problem?
Niestety, ale muszę się z Tobą zgodzić – aktualnie, poza wersją elektroniczną, książka nie jest
dostępna. Jest to związane stricte z zakończeniem działalności wydawnictwa,
które wypuściło "Infekcję" na rynek. Od pierwszego stycznia 2016 roku "Infekcja" będzie bezpańska, ale może do tej pory zainteresuje się nią jakiś inny wydawca
– pożyjemy, zobaczymy. Muszę pozostawać dobrej myśli.
To może, zanim przejdziemy do „Siódmej duszy”, powiedz kim
jest Andrzej Wardziak, co lubi i czego się boi?
Lubię wiele rzeczy – dużo czytać, dużo oglądać, grać na kompie
w stare gry (nie jakieś Atari, ale gierki z lat 95-05 powiedzmy). Lubię ostre walnięcie
w głośnikach, lubię tatuaże. Lubię się porządnie zmęczyć, na co mi pozwala
wspinaczka sportowa. Lubię kobietę, z która od paru lat dzielę swoje troski.
Nie lubię swojego sąsiada, który jest starym bucem, i nie lubiłem jeszcze
jednego, który nam zaśmiecał ogródeczek, ale ten się już wyprowadził, więc już
go lubię. Czego się boję... w sumie to ciężko mi odpowiedzieć. Boję się wielu
rzeczy. Na przykład boje się, że któregoś pięknego dnia nie wytrzymam i
pozabijam ludzi, którzy chcąc wejść do autobusu stają przed drzwiami i nie
pozwalają innym z niego wyjść. Boję się też małych dziewczynek w białych
sukienkach, z włosami opadającymi na twarz. Boje się, że za taką dziewczynką
będzie stał Clown, a oboje wyjdą z pola kukurydzy, w które nagle zamieni się
moja kuchnia. Tak, tych trzech rzeczy chyba bardziej się boję. I boję się
jeszcze luster w nocy. Lustra w nocy są złe, są nasycone jakąś starą, mroczną
magią i ktokolwiek twierdzi, że jest inaczej – najzwyczajniej w świecie się
myli.
niedziela, 25 października 2015
"Zakażenie" Scott Sigler. Recenzja.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFVP98ixiA_XyHD-o2vivHPH3oSJiO0W_es0WQ5FQkVdp-H4U86NcFsXIHCrPAxk0TjXkBUtrdiztnFuKh1gqTIU71Va47Cw7I0nlTUfbPuDNfHL_6aJ2eZZZUUhrHyx_sE2AW0xqUEcET/s400/okladka-zakazenie+%2528low-res%2529.jpg)
Aż pięć lat przyszło fanom
„Infekcji” czekać na kontynuację bestsellerowej serii Scotta Siglera. W
międzyczasie doszło do zmiany wydawcy, a prawo do wydania drugiego tomu
przejęło Wydawnictwo Gmork.
„Zakażenie” to bezpośrednia
kontynuacja wątków rozpoczętych w „Infekcji”, dlatego też wszystkich, którzy
nie znają jeszcze pierwszego tomu, przestrzegam przed zamieszczonymi w recenzji
spoilerami. Po wstrząsających wydarzeniach sprzed kilku tygodni Perry Dawsey
zmienił się nie do poznania. Stał się maszyną do zabijania, bezlitośnie
tropiącą innych zakażonych, którzy przeżyli lub przeżywają piekło, jakie stało
się jego udziałem w „Infekcji”. Były futbolista jako jedyny potrafi „wyczuć” kolektywną
świadomość tych, którzy posiadają na swoim ciele mordercze trójkąty. Agent Dew
Phillips będzie miał jednak ręce pełne roboty, kiedy okaże się, że utrzymanie
Dawseya w ryzach wcale nie jest prostym zadaniem.
Jednocześnie zespół, na którego
czele stoi Margaret Montoya, stopniowo zbliża się do znalezienia lekarstwa na
tajemniczą chorobę. Z błogosławieństwem nowego prezydenta, bohaterowie
„Zakażenia” toczą nierówny wyścig z czasem. Tymczasem zagrożenie wcale nie mija, co więcej, staje się jeszcze większe i bardziej niebezpieczne.
Inteligencja stojąca za inwazją ma bowiem diaboliczny plan i zamierza wcielić
go w życie, wykorzystując ciało… siedmioletniej dziewczynki, która chcąc nie
chcąc staje się przywódcą armii zakażonych.
sobota, 24 października 2015
"Lustra zbrodni". Recenzja
Na Oku zazwyczaj nie recenzujemy e-booków. Raczej? No nie. Nie robimy tego wcale. Tej zasady trzymaliśmy się z uporem szaleńca z psychiatryka, chcącego za wszelką cenę dorwać się do zestawu długopisów na biurku recepcjonisty, którymi mógłby wydłubać kilka par oczu, niczego niespodziewającym się pielęgniarkom. No i trach. Złamaliśmy się.
"Lustra zbrodni" to e-bookowa, mała antologia do pobrania na www.wydaję.pl
Mała, ponieważ zawiera się na niecałych pięćdziesięciu stronach, na których pięciu autorów, zaprasza nas do świata grozy i strachu, a tematem przewodnim są lustra. Chciałoby się powiedzieć, że temat oklepany, znany z kilku filmowych horrorów, czy powieści, w których przejawia się niejednokrotnie motyw lustra, zwiastujący zazwyczaj śmierć.
Na pierwszy ogień dostajemy króciuteńkie opowiadanie Sandry Gatt Osińskiej "Walter". Rzecz o małym chłopcu, który leżąc sam, w nocy w pokoju zaczyna słyszeć głosy, które stają się coraz głośniejsze, strach wzrasta z każdą linijką. I nagle opowiadanie się
"Lustra zbrodni" to e-bookowa, mała antologia do pobrania na www.wydaję.pl
Mała, ponieważ zawiera się na niecałych pięćdziesięciu stronach, na których pięciu autorów, zaprasza nas do świata grozy i strachu, a tematem przewodnim są lustra. Chciałoby się powiedzieć, że temat oklepany, znany z kilku filmowych horrorów, czy powieści, w których przejawia się niejednokrotnie motyw lustra, zwiastujący zazwyczaj śmierć.
Na pierwszy ogień dostajemy króciuteńkie opowiadanie Sandry Gatt Osińskiej "Walter". Rzecz o małym chłopcu, który leżąc sam, w nocy w pokoju zaczyna słyszeć głosy, które stają się coraz głośniejsze, strach wzrasta z każdą linijką. I nagle opowiadanie się
środa, 21 października 2015
KFASON 2015. Mnie nie kręcą setki ludzi i kolejki do kibla.
Piotr Kulpa |
Wieczorem zapakowałem się do Polskiego Busa i ruszyłem w noc. Pod pachą cztery piwa i bilet. Wybrałem miejsce na końcu autobusu, pośród załogantów, jak ja. Jak się okazało, był to błąd. Wyobrażacie sobie jak facet potrafi skomleć, że chce się mu "szczać"? Jak biegnie do kierowcy, a on mu odpowiada, że niedługo staniemy, w Pile, chłopak szczęśliwy, lecz nieświadomy, że do Piły jeszcze 40km, jęczy dalej i wyzywa drugiego, który namówił go na piwo. To nie było dobre miejsce. Zero spania.
Kraków przywitał mnie o piątej rano deszczem. Byłem pewien, że napisałem smsa do Korsarza, że już jestem i czekam na dworcu. Po godzinie, przestałem myśleć o nim, jako świetnym kumplu. Chociaż łajza by zadzwoniła. Telefon milczy. Dzwonię a on, jak gdyby nigdy nic, informuje mnie, że już wstał i podaje namiary na dojazd do siebie. Dopiero w miejskim zauważyłem, że nie do niego napisałem "Dojechałem". Cóż, fajny dworzec ma Kraków.
wtorek, 20 października 2015
Graham Masterton. "Jestem pisarzem, a tego się nie wybiera. Po prostu się nim jest". Wywiad dla OnH.
1: Za tydzień “Szkarłatna wdowa” będzie miała swoją premierę w Polsce. Gdy tylko zobaczyłem okładkę, uznałem, ze to musi być wspaniały horror. Ale po zapoznaniu się z opisem okładkowym odkryłem, że będzie to mieszanka powieści historycznej i kryminalnej. Skąd pomysł, by połączyć te gatunki?
![]() |
Okładka: Wydawnictwo Albatros |
2: W „Szkarłatnej wdowie” pojawia się tematyka związana z wiedźmami. Poruszałeś już ją na łamach innych powieści. Uważasz je za bardziej interesujące, niż wampiry, wilkołaki czy zombie?
wtorek, 13 października 2015
Scott Sigler "Infekcja". Recenzja.
Scott Sigler to autor, który
musiał „wychodzić” swoją popularność. Pomógł mu Internet oraz nagrywane
podcasty z publikowanymi za darmo fragmentami powieści. W 2010 roku do
sprzedaży trafiła w Polsce pierwsza część jego najbardziej znanej trylogii. Trzeba
przyznać, że „Infekcja” jest tak absurdalna i niesmaczna, że aż intryguje.
Stany Zjednoczone stają w
obliczu nowego, śmiertelnego zagrożenia. Zwykli obywatele pod wpływem
nieznanego czynnika dostają szajby i stają się niezwykle agresywni względem
otoczenia i samych siebie. Dochodzi do serii bardzo brutalnych morderstw, a
przyczyna wciąż pozostaje nieznana. Powołany zostaje specjalny zespół do
radzenia sobie z problemem, w skład którego wchodzi weteran z Wietnamu, a
obecnie rozgoryczony policjant Dew Phillips, a także utalentowana biolog
Margaret Montoya.
Równolegle poznajemy Perry’ego
Dawseya, byłą gwiazdę futbolu amerykańskiego, którego kariera legła w gruzach
po pechowej kontuzji kolana. Wychowywany twardą ręką, agresywny chłopak obecnie
stara się ustatkować, pracując w korporacji jako specjalista od IT. Pewnego
dnia odkrywa on na swoim ciele tajemnicze narośla, które wydają się żyć własnym
życiem. Perry zaczyna słyszeć głosy i z przerażeniem stwierdza, że trójkątne
wypryski są w stanie się z nim porozumiewać, a nawet wpływać na jego
zachowanie. Podejmuje więc nierówną walkę o życie, chociaż każda kolejna
godzina infekcji wpędza go w obłęd i paranoję.
Ile to już razy czytaliśmy o
nieznanym zagrożeniu, zmieniających ludzi w agresywne bestie? Sigler jednak do
końca trzyma czytelników w niepewności co do jego genezy. Bakteria? Wirus?
Nieudany eksperyment? Atak terrorystyczny? A może inwazja kosmitów? Kiedy z
ciał ofiar zaczynają wykluwać się mordercze, poruszające się trójkąty, trudno
zachować powagę. Jednak opisy potwornych samookaleczeń dokonywanych przez
jednego z bohaterów nie pozostawiają wątpliwości, że autor nie żartuje.
niedziela, 11 października 2015
Krok przed "Utopcami". Katarzyna Puzyńska - wywiad.
To zdecydowanie jedna z ciekawszych propozycji
czytelniczych tej jesieni. Już 3 listopada swoją premierę będzie mieć piąta
część sagi o policjantach z Lipowa autorstwa Katarzyny Puzyńskiej – „Utopce”.
Tym razem główni bohaterowie: Daniel Podgórski i Klementyna Kopp będą musieli
rozwikłać zagadkę, w której pojawi się... wampir.
Taki oto opis powieści „Utopce” można odnaleźć
na stronie wydawnictwa „Prószyński i S-ka”: „Upalne lato 1984 roku na zawsze
pozostanie w pamięci mieszkańców odciętej od świata wsi Utopce. To wtedy ofiarą
krwiożerczego wampira padły dwie osoby. Wśród przepastnej puszczy pełnej
leśnych duchów łatwo jest uwierzyć w działanie sił nadprzyrodzonych. Czy
gwałtowna śmierć obu ofiar naprawdę jest dziełem upiora? A może to któryś z
mieszkańców wsi miał swoje powody, żeby zabić? Trzydzieści lat później sprawę
rozwikłać muszą Daniel Podgórski i kontrowersyjna Klementyna Kopp. Perturbacje
w życiu prywatnym śledczych utrudniają dotarcie do prawdy. Czy uda im się
odkryć tożsamość mordercy? A może tylko obudzą przyczajonego przez lata wampira
i nic nie będzie już w stanie powstrzymać nadchodzącego zła?”
O swojej najnowszej książce w specjalnym
wywiadzie dla Okiem na Horror opowiada Katarzyna Puzyńska.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj1XJiUSaZmrQJi7xN82XmgNcoV4WaVlEw7yJ8rTfAGWeHUweTb_JLEPYBg5FOwBew6_cEaztRAW1c-AizJMpBrovUZbJNzWMw2rmw4xRW_nIuncvCFNYTsksjFAPModYfv5SQ92HzXW_6/s400/11774497_495975593894859_117773408_n.jpg)
Od publikacji "Z jednym wyjątkiem"
minęło zaledwie kilka miesięcy. Jak długo powstawała część piąta sagi o
policjantach z Lipowa?
- Część piąta powstała prawie rok. Tempo
publikacji kolejnych książek rzeczywiście może wydawać się zawrotne.
Spowodowane jest jednak tym, że Lipowo od początku planowane było jako seria.
Zanim wydany został „Motylek” gotowe były już trzy książki, a ja zaczynałam
pracę nad czwartą.
Wieś Utopce istnieje naprawdę, ma swój
"pierwowzór"?
- Wieś Utopce nie istnieje w rzeczywistości.
Podobnie jednak, jak z Lipowem, wykorzystałam istniejącą lokalizację. Po
przeczytaniu książki, uważny Czytelnik na pewno odnajdzie na mapie punkt, gdzie
położona jest ta miejscowość. Od razu jednak podkreślę, że wszystkie wątki i
osoby opisane w książce, a także szczegółowy wygląd tego miejsca, są całkowicie
fikcyjne.
Powieść w pewien sposób będzie się wpisywać w
serię opowieści o wampirach. Patrząc na to, co już
można znaleźć na temat "wampirzych bohaterów" (nie tylko w literaturze), Dracula, Nosferatu, Edward - który z wampirów mógłby stanąć, Twoim zdaniem, na czele "wampirzego rankingu"?
można znaleźć na temat "wampirzych bohaterów" (nie tylko w literaturze), Dracula, Nosferatu, Edward - który z wampirów mógłby stanąć, Twoim zdaniem, na czele "wampirzego rankingu"?
wtorek, 6 października 2015
"HYPERION" Dana Simmonsa. Seria Artefakty - Wydawnictwo Mag.
"HYPERION" Dana Simmonsa. Seria Artefakty - wydawnictwo MAG.
Okręty kosmiczne, wszelkich rozmiarów i konstrukcji? Są.
Bitwy, kampanie i inwazje? Są.
Ludzkość rozprzestrzeniona na setki planet? Jest.
Ślady Obcych? Są.
Planeta pełna tajemnic? Jest.
Są jeszcze sztuczne inteligencje, konflikty, religie dawne
i nowe, i sporo innych zjawisk.
W obliczu zbliżającej się nieuchronnie międzygalaktycznej wojny na planetę Hyperion przybywa siedmioro pielgrzymów: Kapłan, Żołnierz, Uczony, Poeta, Kapitan, Detektyw i Konsul. Mają za zadanie dotrzeć do mitycznych grobowców, by znaleźć w nich budzącą grozę istotę. Zna ona być może metodę, która pozwoli zapobiec zagładzie całej ludzkości. Każdy z pielgrzymów może przedstawić jej swoją prośbę, lecz wysłuchany zostanie tylko jeden. Pozostali będą musieli zginąć.*
Wniosek nasuwa się sam – Hyperion to rasowa space opera. I
wniosek to słuszny, choć jednocześnie jest Hyperion czymś więcej. Ale od
początku.
poniedziałek, 5 października 2015
List do Stefana Dardy. Urodzinowy konkurs Okiem na Horror.
Panie Stefanie,
Zdaje sobie sprawę, że na pewno nie kojarzy Pan mojego miasta rodzinnego- Ostrowca Świętokrzyskiego. Ale to właściwie nie problem, można użyć Google Maps. Może się Panu nasuwać pytanie, po co ja tak właściwie piszę ? Otóż.. Mój dom otoczony jest praktycznie ze wszystkich stron lasem. Gdzie nie spojrzeć : drzewa. Nie powiem , jest to dość klimatyczne, na pierwszy rzut oka okolica jest piękna, naprawdę może się podobać . Tylko ,że .. No własnie idąc lasem nocą wyobraźnia płata nam figle, podsuwa obrazy, dźwięki. To pewnie przez te horrory oglądane i czytane prawie bez przerwy. Świadomość tego , że wokół grasują dziki , lisy, latają sarny , jelenie czy nawet bezdomne psy nie pomaga. No ale, przejść trzeba by dotrzeć do domu. Pewnego dnia szłam sama, chyba wracałam z imprezy. No to jak zwykle, słuchawki w uszy , by zagłuszyć wszelkie dźwięki. No i latarka w telefonie włączona, to oczywiste. Idąc wydawało mi się, że słyszę coś dziwnego, czułam na sobie czyjś wzrok. Co chwilę się odwracałam, lecz nikogo nie widziałam. Chciałam zadzwonić do mamy ,żeby po mnie wyszła, no ale jak to w lesie , telefon pokazywał jedynie ''Brak zasięgu'' Droga wydawała się nie mieć końca mimo, że pokonanie jej normalnie zajmuje mi około 15 min spokojnym tempem. Patrzyłam przed siebie, wypatrywałam znajomej ścieżki, znajomych drzew, ale widziałam tylko.. Ciemność ? Ciemność tak przejmującą, że nie widziało się nic, nawet swojej ręki bez spojrzenia na nią światłem telefonu. Zaczęłam się bać, no bo która normalna 17 latka nie wpadłaby w panikę ? W końcu trafiłam na jakąś zarośniętą ścieżkę, a na końcu jej dom. Nie kojarzyłam go, wydawało mi się ze pierwszy raz go widziałam, mimo, że okolicę znałam praktycznie na pamięć. Ale trudno, stwierdziłam,że zapukam, poproszę o telefon, albo zapytam o drogę. Cokolwiek, byle by nie siedzieć w tym lesie samej. Widziałam światło w oknie, przytłumione. Może świecę, może telewizor ? Nie pamiętam już co w tamtej chwili mi to przypominało. Zapukałam , raz , drugi, trzeci. ''Czemu nikt nie otwiera''? pytałam się w myślach. Słyszałam wyraźnie czyjś głos, śmiech, stukanie butami. Tak jakby ktoś chodził po domu. Czułam zapach pieczonego chleba, może bułek? Kto wie.. Kojarzyło mi się to z domem. Spojrzałam w okno, chciałam chyba zapukać. Coś mi mignęło przed oczami. Tak jakby człowiek, ale rozmyty. Nie przywiązałam do tego zbytnio uwagi, myśląc,że to wzrok już mi płata figle. Odwróciłam się od okna i omal na zawał nie umarłam. W odległości kilku kroków ode mnie stało coś czarnego, sporego. Zielone oczy, które świdrowały mnie na wylot. Czułam się znowu nieswojo, tak jak w lesie, identycznie. Patrzyłam na kota , ogromnego kota a ten patrzył na mnie. Nie wiem ile tak minęło , zanim zawołałam ciche ''Kici Kici ?'' Kot zamiauczał pokazując idealnie białe lśniące ząbki. Przeciągnął się a ja wtedy dostrzegłam coś przed nim. Kartkę ? Tak, białą kartkę papieru. ''Skąd, jak , dlaczego?''Myśli kłębiły mi się w głowie. Zrobiłam jeden niepewny krok, potem drugi i nachyliłam
niedziela, 4 października 2015
Jay Bonansinga „The Walking Dead – Zejście”. Recenzja
Obecnie najbardziej rozpoznawalną marką dla świata opanowanego przez żywe trupy jest seria „The Walking Dead”. Mówiąc seria, nie mam na myśli już tylko komiksów, ale także filmy czy książki. Dziś zajmę się tymi ostatnimi. Po wydaniu czterotomowej serii o Philipie Blake’u, gubernatorze Woodbury, duet Roberta Kirkmana i Joy’a Bonansingi przygotowuje kolejne cztery odsłony opisujące uniwersum żywych trupów. W Polsce wydawcą tych książek jest krakowskie Sine Qua Non.