Panie i Panowie -Olga Haber
*Olga spotkaliśmy się niedawno na Kfasonie,
praktycznie tuż po premierze Twojej książki ONI. Pamiętam, że sama do mnie
podeszłaś z wyciągniętą ręką i promiennym uśmiechem. Sprawiałaś wrażenie osoby
otwartej, wesołej, wręcz szalonej.
Chyba nie masz problemów w kontaktach z innymi
ludźmi.
Dlaczego w takim razie przybrałaś pseudonim
Olga Haber?
Witaj. Tak, spotkaliśmy się na Kfasonie,
z czego bardzo się cieszę – udało mi się zlokalizować Cię w tłumie i pomimo
ograniczeń czasowych wyszła z tego całkiem sympatyczna pogawędka. Fakt, bywam
szalona, jak większość zodiakalnych Strzelców. Na ludzi jestem raczej otwarta;
pseudonim przybrałam bardziej z racji tego, że moje nazwisko jakoś mi nie
pasowało do horroru… Zresztą to jeden z przywilejów osób parających się piórem –
móc stworzyć swego rodzaju drugą tożsamość, zaszaleć, zobaczyć na okładce takie
niby swoje, a jednak obce nazwisko. Mnie to bawi, powiem szczerze, zwłaszcza,
że doszło już do paru nieporozumień w gronie znajomych, z których nie każdy
jeszcze wie, że Olga Haber to ja. I obym tylko nie dostała jakiegoś rozdwojenia
jaźni… Pociesza mnie fakt, że – cytując cioteczkę Wiki – „przy zaburzeniach
dysocjacyjnych poszczególne osobowości nie wiedzą o istnieniu pozostałych”,
więc chyba nie jest ze mną aż tak źle.
* Czyli jak mam się do Ciebie
zwracać? Olga czy Kaśka? Bo powiem
szczerze, że zawsze zastanawiam się, jak piszę do Tomka Czarnego czy on wie, że
to do niego J (Paweł Kosztyło vel Tomasz Czarny przyp. autora)