środa, 7 grudnia 2016

OkoLica Strachu. Rozpoczynamy kolejny rok.

Mija rok jak powstało czasopismo OkoLica Strachu. Jak dzisiaj pamiętam te grudniowe popołudnie, gdy pomyślałem, że na polskim rynku nie ma  czasopisma, które skupiałoby się na literackiej grozie, a jednocześnie oferowało dużą dawkę porządnej publicystyki. Więc długo nie myśląc napisałem do Korsarza, Agi, Magdy i Piotrka, czy nie chcieliby współtworzyć nowego projektu na rynku polskiej grozy. 
Już w styczniu rozpoczęliśmy prace nad pierwszym numerem kwartalnika. To był pierwszy ważny etap dla OkoLicy. Musieliśmy stworzyć ramy gatunkowe i tematyczne, wokół których będziemy się poruszać. Podczas rozmów ustaliliśmy podstawowe rzeczy i wzięliśmy się do pracy. Gdy już wizja na dobre się wyklarowała, zaprosiliśmy do współpracy przy pierwszym numerze Wojtka Chmielarza i Marka Stelara, powstał fanpage na fb i poszło. Prace trwały do początku marca. Również w tym  miesiącu pojawił się pierwszy numer, a my czekaliśmy w napięciu na opinie i recenzje czytelników.
To, co później czytaliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Pozytywne przyjęcie przez główne portale grozowe w Polsce, recenzje na blogach i stronach pokazały nam, że pomysł nie był chybiony. Bardzo dużo na początku pomogło nam wydawnictwo Czarny Pies, za co jesteśmy wdzięczni im do dzisiaj i chyba na zawsze (śmiech). Pomimo sukcesu sprzedaży pierwszego nakładu i dwóch dodruków, finanse zakończyliśmy na delikatnym minusie. Pomysł, aby w oldschoolowym klimacie podać nowoczesne spojrzenie na literaturę wypalił świetnie. Nigdy nie ukrywałem, że wzorowaliśmy się na Feniksie i Coś na Progu, a gdzieś między stronami chciałem przemycić zamiłowanie do horroru lat 90tych.

Nie patrząc na ujemny bilans, ruszyliśmy do pracy nad kolejnym numerem. Opinie o OLSie utwierdziły nas w przekonaniu, że idziemy dobrą drogą i należy postawić na mocną publicystykę. Jesteśmy jedynym czasopismem, które na ponad stu stronach zamieszcza kilka tekstów publicystycznych, zajmujących niemal połowę pisma, które (ku mojemu zaskoczeniu) cieszą się tak dużą popularnością.
Po wywiadzie, którego udzielił nam w jedynce Krzysztof Azarewicz, otrzymaliśmy od niego propozycję drukowania niepublikowanych dotąd nigdzie  opowiadań Crowleya. To było coś świetnego i niesamowitego. Mamy zamiar w przyszłym roku do tego powrócić.
Oczywiście,świadomi błędów jakie popełniliśmy w pierwszym numerze, skoncentrowaliśmy się nad  ich poprawą. Wsłuchaliśmy się we wszystkie krytyczne głosy (nawet te na zasadzie ”do czegoś trzeba się przecież przyczepić”/zasłyszane) i poprawiliśmy między innymi : wielkość czcionki, marginesy i grafiki. W czerwcu ukazał się  OLS#2. Tak samo jak jedynka, zebrał świetne opinie.

Po miesiącu przerwy rozpoczęliśmy pracę nad wrześniowym numerem. Udało się nam zaprosić do współtworzenia OLSa wspaniałych autorów, blogerów i twórców. Oczywiście są także tacy, którzy nam odmówili. Ale czekamy na nich nadal (uśmiech).  
Od początku postanowiliśmy, że okładki i zdobiące je grafiki, muszą być na jak najlepszym poziomie. Stąd też znaleźli się u nas: Darek Kocurek, Peter Stanimirov, Chris Mars i ostatnio Mariano Villalba. O dziwo, łatwiej było się z tymi uznanymi malarzami i grafikami porozumieć, niż z niejednym rodzimym twórcą.

Nad numerem specjalnym, który właśnie miał na dniach premierę pracowaliśmy blisko pół roku. Dobór autorów, tekstów, tłumaczenia, redakcja pochłonęły dużo czasu. Wydanie Specjalne, pełne NAZWISK kultowych w literackiej grozie i nie tylko, jest obecnie w sprzedaży. Pierwsze opinie, które dostajemy są bardzo pozytywne, co niezmiernie nas cieszy. OkoLica rozwija się coraz lepiej i coraz bardziej dynamicznie. Wprowadziliśmy do sprzedaży prenumeratę na rok 2017 z numerem specjalnym (OLS#4). Liczba zamówień przekroczyła już ilość jaką zakładaliśmy, że osiągniemy. To bardzo cieszy, ponieważ jest dowodem na to, że mamy już stałych czytelników, którzy czekają na każdy numer. Czasopismo odbierane jest bardzo dobrze, co motywuje nas do pracy nad każdym numerem.

Powoli układamy numer piąty.
Nie chciałbym za dużo mówić o nazwiskach jakie znajdą się w najbliższym wydaniu OLSa, jednak myślę, ze mogę zdradzić kilka drobnych szczegółów. 
Powód tej decyzji jest jeszcze jeden. Może zacznijmy od tego, że do współtworzenia OkoLicy Strachu w 2017 roku zaprosiliśmy Szymona Żakiewicza, niezmordowanego prelegenta wszelkich konwentów i Olgę Kowalską z Wielkiego Buka, która swoim artem o kanibalu (OLS#3) rozłożyła mnie na łopatki. 
Kto jeszcze na stale będzie dla nas pisał? Piotr Borowiec - rozpoczyna nowy cykl, który traktował będzie o używkach jakim poddawali się XIX wieczni autorzy literatury niesamowitej. Wiem, że będzie to jeszcze lepszy temat niż Spacerek po Londynie.  Filip Szyszko nadal konsekwentnie będzie raczył nas historiami z prosektorium. Kolejny zamówiony temat dotyczy ekshumacji i jak możecie się spodziewać, pewnie wkradnie się ostatni, aktualny temat z naszego grajdołku.
Podział czasopisma między opowiadania i publicystykę pozostawiamy nadal podobny. Myślimy nad wrzuceniem na stałe komiksu (i tutaj ponownie czekamy na Wasze opinie). Będziemy starać się, aby teksty publicystyczne były podane w przystępnej formie, jednak nie zrezygnujemy z artykułów typowo naukowych. Więc zmiany będą miały na celu urozmaicenie kolejnych numerów.

Przy okazji, chciałbym w imieniu Redakcji podziękować wszystkim, którzy dołożyli swoją cegiełkę do powstania każdego z numerów. Dziękujemy bardzo.

Zdradzę także, że w marcowym numerze obok debiutantów, czy twórców publikujących dotychczas w Internecie pojawią się także znane nazwiska. Mamy potwierdzone, że Łukasz Orbitowski napisze do najbliższego numeru opowiadanie i jeżeli jego plany się nie zmienią (pracuje intensywnie nad kolejną powieścią), to wszystko wskazuje, że Orbit będzie otwierał piątkę OLSa. SUPER!!! Ponownie pojawi się Marek Stelar ze świetnym opowiadaniem, nagrodzonym Świetlanym Piórem w 2014 roku, które miało pojawić się w Esensji. Jednak projekt ten porzucono i tekst przywędrował do nas.

Mamy już wywiad z Paco Cabezasem reżyserem i scenarzystą takich filmów jak „Tokarev” z Nicolasem Cage, „Neonowe ciało” czy „Aparecidos”. Będzie o kinowym horrorze i nie tylko.

Mam jednak wrażenie, że najbardziej „gorącym” nazwiskiem jakie pojawi się i to niejednokrotnie w najbliższym OLSie będzie Małgorzata Saramonowicz. Czy można powiedzieć, że to Królowa Polskiej Grozy?  Mam nadzieję, że tak, pomimo że jej powieści: „Sanatorium”, „Siostra” i „Lustra” są kwalifikowane jako thrillery psychologiczne. Z pewnością jest czołową autorką literatury niesamowitej XX wieku, lat 90tych w Polsce. Niech rekomendacją będą te słowa: 

"Gdyby Edgar Allan Poe miał córkę, a ta córka miała córkę, a ta córka miała córkę - łatwiej byłoby pojąć, skąd się wzięła Małgorzata Saramonowicz."


Oczywiście to nie wszystko, jednak na dzień dzisiejszy nie mogę więcej napisać. Mam więc nadzieję, że już planujecie czas na czytanie najbliższego numeru, który planowo powinien ukazać się w marcu.

Nadal czekamy na Wasze opowiadania, felietony i artykuły. Specjalnie nie ogłaszamy żadnego naboru, ponieważ jeszcze nie przebrnęliśmy przez dotychczas nadesłane teksty. Jednak cały czas możecie pisać do nas na redakcja@okolicastrachu.pl

Jeszcze raz dziękujemy bardzo, że jesteście z nami, że kupujecie i czytacie OkoLicę. Najlepszego w Nowym Roku i wspaniałych prezentów pod choinką. Z tego co czytam w wiadomościach na fanpagu  OLSa - Mikołajki są udane.

Sebastian Sokołowski





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz