środa, 18 czerwca 2014

Opowiadanie nr2. Monika Pierwoła "Zwykle hobby" wyróżnienie. Nagroda w konkursie "Opowiadanie z dreszczykiem"


Ciężko jest pozbyć się śladów krwi. Ta świeża po polaniu wodą z detergentem do mycia naczyń jeszcze w miarę łatwo schodzi z narzędzi i ubrań. Co innego kiedy zastygnie. Noże, skalpele i inne metalowe narzędzia pokrywają się ciemnobrunatną mazią, której pozbyć się można jedynie przy użyciu rozpuszczalników. Zapewne drogi Czytelniku,  jesteś ciekaw skąd wiem takie rzeczy, prawda?
Otóż mam całkiem ciekawe hobby – lubię badać ludzi. Teraz pomyślałeś sobie, że jestem lekarzem lub chirurgiem? Nic z tego. Jestem pasjonatem ludzkiej psychiki. Badam ludzi pod względem ich odporności. Odporności na ból, zarówno ten fizyczny jak i psychiczny. Wiesz, że ludzki organizm jest w stanie wytrzymać zerwanie skóry z ponad połowy ciała? Albo, że oczy mogą dalej perfekcyjnie widzieć po wbiciu w nie długich drzazg? Cóż, teraz już pewnie wiesz.



Nie jestem zbyt wybredny jeżeli chodzi o wybór pacjentów. Zdarzało mi się zajmować bezdomnymi, biednymi, studentkami, kobietą w 7 miesiącu ciąży, jak również byłym policjantem, albo młodą narkomanką którą spotkałem na dworcu.
Najciekawszym doświadczeniem był dla mnie 11 – latek, który wracał wieczorem do domu, przez park znajdujący się nieopodal mojego domu. Uwierzyłbyś, że szkrab nawet po tym jak odciąłem mu palce, uszy, ścięgna Ahillesa prosił mnie z łzami w oczach bym go puścił? Dałem mu 5 minut na ucieczkę z mojego domu. Odpiąłem pasy ze starego dentystycznego fotela na którym badałem moich pacjentów i pozwoliłem mu wyjść. W momencie kiedy stanął na podłodze bosymi, poranionymi stopami, nadcięte ścięgna odmówiły posłuszeństwa i dzieciak wyłożył się jak długi na podłodze. Prawie popłakałem się wtedy ze śmiechu. Później zrobiło mi się go szkoda, więc szybkim ruchem ukróciłem jego katusze małym skalpelem. Sympatyczny małolat.
Ostatnimi czasy badam ludzi pod względem ich wytrzymałości fizycznej. Pamiętasz o kobiecie w ciąży o której pisałem kilka linijek wyżej? Chciałem sprawić jej ból na wszystkie sposoby, które poznałem, wykorzystując do tego innowacyjne metody. Postanowiłem polać jej twarz skradzionym kwasem ze szkolnego laboratorium. Zacząłem ją obrzezać, a następnie te miejsca posypałem solą. Kobieta o dość dziwnym imieniu, mianowicie – Kelly, patrzyła na mnie z pogardą i nienawiścią. Wpadłem na pewien ciekawy pomysł.
Dziecko w 7 miesiącu ciąży jest już niemal całkowicie wykształcone, lecz jest nieco mniejsze niż książka formatu A4. Tego wieczora mogłem sprawdzić to samemu. Wziąwszy w dłoń ostry skalpel, wyciąłem na brzuchu kobiety literę X, od biodra aż po 4 rząd żeber. Długo czyściłem potem podłogę z śmierdzącej żółtawej cieczy, która wylewała się strugami z rozciętego brzucha młodej mamy. Kobieta widząc moje poczynania zaczęła się cicho modlić co świadczyło o tym, że znalazłem na nią sposób. Wsadziłem dłoń w jej wnętrze i wyczuwając charakterystyczny kształt zacisnąłem dłoń. Jedno mocne szarpnięcie i mały człowieczek ujrzał światło dzienne. Wziąłem szkraba w swoje ręce i podstawiłem go pod oczy niedoszłej matce. Wtedy zgasła. Wykrzywiona w przerażającym grymasie twarz stała się nagle obojętna, oczy zaś pełne furii i pogardy nagle zaś wypełniły się łzami. Czując powoli podniecenie zapytałem:
- Co teraz czujesz?
Spojrzała na mnie,  a jej wcześniejsza piękna twarz przypominała tylko wypalony od kwasu kawałek mięsa, którym w istocie była.
- Zabij mnie proszę! I pochowaj moje ciało wraz z moim synkiem.
Zrobiło mi się nieco przykro, że pacjentka chcę zakończyć badania, no ale cóż. Klient nasz pan. Łamiąc jej kark czułem olbrzymią euforię, jeszcze nigdy tak daleko nie zaszedłem. Jeszcze nigdy nie doszedłem do etapu, w którym u człowieka przestaję tlić się wola życia. To był piękny wieczór.
Cóż, wszystko co piękne szybko się kończy, prawda? Mi na przykład skończyły się obiekty badań. Od czasu, gdy parę osób zniknęło w mieście, nikt już nie chodzi sam po zmroku. Rodzice zaczęli odbierać dzieci ze szkół. Nawet bezdomni i prostytutki szwędający się po nocy stali się bardziej przezorni.
Na szczęście człowiek potrafi sobie bardzo ułatwić życie. Lubię wyczekiwać na kogoś ciekawego, stojąc w oknie z lornetką. Często przeglądam Internet, oglądam profile ludzi których chętnie bym przebadał, a w międzyczasie spisuję w notatniku nowe interesujące metody badawcze. Myślę że kiedyś moje marzenie się spełni. Marzę o tym by zaznać tego co czuła każda moja ofiara, chciałbym już poczuć moment wiecznej ekstazy.

3 komentarze:

  1. "Marzę o tym by zaznać tego co czuła każda moja ofiara, chciałbym już poczuć moment wiecznej ekstazy". Zaśmierdziało mi tu mocno Słoniem - Bezdech: "Zaraz poznam to co zaznała każda moja ofiara
    Staram się utrzymać spokój, szubienica to mój azyl
    Odsuwam krzesło zatapiając się w moment wiecznej ekstazy".

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmierć jako moment wiecznej ekstazy - kontrowersyjny pogląd, ale czy przemyślany...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pamiętam kiedy ostatni raz słuchałem polskiego rapu :) Dziś owego Słonia posłuchałem. Nie doszukiwałbym się jednak smrodku w opowiadaniu Moniki.
    Temat ekstazy towarzyszącej śmierci umęczonego człowieka? Raczej częstszym odczuciem chyba jest w takiej sytuacji rezygnacja i oczekiwanie na koniec. Co innego z oprawcą, który w ekstazie wznosić się może przed, po i w trakcie.

    OdpowiedzUsuń