czwartek, 28 lipca 2016

Guy N. Smith. Wywiad dla OkoLicy Strachu.

Guy N. Smith

Autor kilkudziesięciu powieści spod znaku horroru. W latach 1991-1992 związany z nieistniejącym już wydawnictwem Phantom Press International. W sumie wydano w Polsce  dwadzieścia sześć jego powieści oraz dwa cykle: Kraby (sześć tomów) i Sabat (cztery tomy). W roku 1994 Wydawnictwo VARIA-ADP wydało kolejne dwie książki Guya: Wampiry z Knighton i Alfabet Szatana. Obok Grahama Mastertona, Jamesa Herberta i Briana Lumleya stał się ikoną złotej ery horroru w Polsce w latach dziewięćdziesiątych XX w. Do dzisiaj w naszym kraju ma zarówno oddanych fanów, jak i przeciwników swojej twórczości. Krwawe okładki, zdobiące jego książki, na stałe zapisały się w kanonie horroru w Polsce. Ostatni raz fani mogli spotkać się z prozą autora w antologii Repliki 11 Cięć, w której znalazło się opowiadanie Diabeł z mrocznego lasu.
Przed Wami Guy N. Smith.

Tomasz Czarny: Guy, jak to się stało, że zostałeś pisarzem? Czy według Ciebie mogły na to wpłynąć jakieś konkretne osoby, autorzy lub sytuacje?

Guy N. Smith: Moja matka (E. M. Weale) była powieściopisarką historyczną w latach trzydziestych ubiegłego wieku. To ona zachęcała mnie do pisania od najmłodszych lat. Pisałem i ilustrowałem dla niej cotygodniowy, a także comiesięczny komiks. Kontynuowałem to bardzo długo, nie pomijając ani jednego numeru. W wieku około dziesięciu lat publikowałem swoje krótkie teksty w lokalnym tygodniku. Niektóre z nich ukazywały się w odcinkach. W sumie napisałem 56 opowiadań. Była to mieszanka kryminału, mystery fiction[1], sci-fi, westernu, itd.

T.Cz.: Czemu w swoich literackich dokonaniach skupiłeś się akurat na horrorze?

G.N.S.: Zająłem się horrorem, ponieważ we wczesnych latach siedemdziesiątych, znajomy redaktor z wydawnictwa New English Library (NEL) dał mi znać, że szukają powieści o wilkołakach do swojej oferty wydawniczej. Wysłałem więc do nich konspekt takiej historii i w ciągu tygodnia dostałem decyzję o jej akceptacji do planu wydawniczego. Werewolf by Moonlight został wydany w 1974 roku.

T.C.: Werewolf by Moonlight był Twoim debiutem. To wtedy odkryłeś w sobie literackie powołanie?

G.N.S.: Werewolf by Moonlight był jedną z wielu powieści, które wydałem w wydawnictwie NEL. Tak naprawdę nie mogło ono nadążyć z wydawaniem wszystkiego, co wtedy pisałem, więc dogadaliśmy się, że będę współpracował również z Hamlyn Paperbacks. Obaj wydawcy zapewniali, że nie będą wypuszczać moich powieści w tym samym momencie, żeby uniknąć dwóch premier w miesiącu.


T.Cz.: Ostatnio napisałeś kontynuację Bestii oraz najnowszą odsłonę cyklu Kraby. Czy było to trudne zadanie, czy też może przyszło ci to z łatwością?

G.N.S.: Kraby nie przysporzyły mi większych trudności, gdyż to zbiór krótkich form. Natomiast z Bestią było o wiele trudniej. W oryginale tytułowa bestia została zabita, więc musiałem znaleźć sposób, żeby wykreować kolejną. Rozwiązałem jednak ten problem i zdołałem stworzyć kolejną część. Z tego, co mi wiadomo, limitowana edycja, którą wydawnictwo Centipede Press wypuściło w Stanach Zjednoczonych w twardej oprawie i z moim podpisem, została już niemal całkowicie wyprzedana. Spore nadzieje wiążę również z ekranizacją, która ma wkrótce powstać w Kanadzie. Obecnie trwają prace nad scenariuszem.
T.Cz.: Jesteś wielkim fanem tytoniu fajkowego i polowań. Mógłbyś przybliżyć nam ten temat?

G.N.S.: Palę fajkę, odkąd skończyłem czternaście lat, a w 2003 roku wygrałem British Pipe Smoking Championship[2]. W 1976 roku napisałem książkę zatytułowaną Tobacco Culture, w której zawarłem porady dotyczące tego, jak hodować, pielęgnować oraz przetwarzać własny tytoń – w Wielkiej Brytanii! Produkcja własnego tytoniu wychodzi mi naprawdę znakomicie. Tak, poluję i posiadam swój własny kawałek ziemi z bażantami, dzikimi kaczkami, królikami, gołębiami, jeleniami, itp. W 1999 roku zostałem nominowany do prestiżowej nagrody Purdey Shooting and Conservation Award[3]. Ochrona środowiska jest dla mnie równie ważna, co polowania, szczególnie jeśli chodzi o moją ziemię. Mam nadzieję, że pewnego dnia wprowadzą się do mnie dziki – obecnie żyją jedynie 40 mil dalej, licznie się rozmnażają i powiększają swoje terytorium.

T.Cz.: Czy obserwujesz brytyjską scenę horroru? Czytasz powieści innych autorów? Jeśli tak, to kto według Ciebie zasługuje na uwagę?

G.N.S.: Bardzo dokładnie przyglądam się temu, co się dzieje w brytyjskim horrorze, jednak rzadko czytam powieści z tego gatunku. Ostatnią rzeczą, której bym chciał, to znaleźć się pod wpływem twórczości
innego autora albo jego fabuły. Każda powieść Guya N. Smitha pochodzi w całości tylko ode mnie.

T.Cz.: Jakim człowiekiem jest Guy N. Smith prywatnie?

G.N.S.: Moje prywatne życie jest wypełnione pracą i hobby. Interesuję się wieloma rzeczami. Jak już wspomniałem, dużo czasu poświęcam polowaniom. Gram również w Subbuteo Table Soccer[4]. W zeszłym roku zdobyłem puchar Staffordshire, wygrywając wszystkie 7 meczów podczas turnieju. Jestem również zapalonym kolekcjonerem – zbieram książki, komiksy, modele samochodów, ołowiane żołnierzyki, figurki Indian i kowbojów, a także stare puszki po tytoniu. Niektóre z moich kolekcji zapoczątkowałem jeszcze w dzieciństwie, a nasz dom bywa z tego powodu nazywany muzeum.
T.Cz.: Co Cię inspiruje? Skąd bierzesz pomysły na nowe powieści?

G.N.S.: Pomysły często wiążą się z miejscami, które odwiedzam, z rzeczami, jakie widzę. Mam notatnik, wypełniony projektami do wykorzystania. Wszystkie moje pomysły w całości należą do mnie.

T.Cz.: Czy planujesz kontynuację którejś z wydanych już powieści?

G.N.S.: Całkiem niedawno jeden z moich fanów spytał mnie, jak długo mam zamiar to (pisanie – przyp. red.) ciągnąć. Odpowiedziałem, że tak długo, jak żyję i jestem w stanie pisać. W ciągu najbliższych dwunastu miesięcy ukażą się cztery moje książki. Wątpię, żebym w przyszłości wydał jeszcze jakieś kontynuacje.

T.Cz.: Które z twoich książek uważasz za najlepsze i dlaczego? Są takie, których nie lubisz? A może w niektórych coś byś zmienił?

G.N.S.: Nie zmieniłbym niczego, co kiedykolwiek napisałem. To żadna tajemnica, że im więcej piszesz, tym lepszy się stajesz. Nie mam wśród swoich powieści takiej, której bym nie lubił. Gdyby mi się nie podobała, nie napisałbym jej.

T.Cz.: Jak wygląda twój dzień?

G.N.S.: Wstaję o wpół do ósmej, zanoszę mojej żonie Jean filiżankę herbaty do sypialni, trochę ćwiczę, karmię koty i psa, a potem idę zajrzeć do osłów w zagrodzie. Następnie spaceruję z psem i jem śniadanie. Zaczynam pracę o dziesiątej rano, robię przerwę na lunch koło pierwszej po południu, a potem pracuję jeszcze kilka godzin. Później jadę do miasta wysłać pocztę i czasem na zakupy. Kolację jemy około osiemnastej. Wieczorem zwykle odpoczywam. Czytam i oglądam telewizję. Lubię być w łóżku już o wpół do jedenastej, żeby jeszcze trochę poczytać. Bardziej szczegółowo opisuję to w mojej autobiografii Pipe Dreams, która ukazuje się w odcinkach na mojej stronie internetowej, skąd można ją ściągnąć i przeczytać zupełnie za darmo.

T.Cz.: Czy to, w jakiej okolicy się wychowałeś, wpłynęło na to, że zacząłeś pisać horror?

G.N.S.: Spędziłem wspaniałe dzieciństwo, dorastając w małej wiosce. Mój ojciec polował i przywykłem do towarzyszenia mu, od kiedy tylko nauczyłem się chodzić. Wówczas wciąż obowiązywało powojenne racjonowanie żywności, więc naprawdę cieszyliśmy z każdego królika, gołębia czy bażanta, którego udało nam się upolować. Przez to wszystko zacząłem pisać artykuły o polowaniu dla gazet, a dzięki zachętom i wsparciu ze strony mojej matki zająłem się również tworzeniem literatury.

T.Cz.: Czy zaskoczysz nas jeszcze jakąś powieścią spod znaku „animal attack”?

G.N.S.: Z pewnością. Najnowsza powieść tego typu ma zostać opublikowana jesienią, przy okazji konwentu mojego fanklubu, który odbędzie się u mnie w domu, w niedzielę 14 września. Ten konwent jest jubileuszowy, bo dwudziesty piąty. Byłoby miło, gdyby jacyś polscy fani mogli wziąć w nim udział. Im bliżej tego wydarzenia, tym więcej szczegółów będzie podanych na stronie internetowej www.guynsmith.com.

T.Cz.: Co chciałbyś powiedzieć czytelnikom i swoim fanom w Polsce?
G.N.S.: Po pierwsze, chciałbym naprawdę szczerze podziękować tym wszystkim, którzy kupowali polskie wydania moich książek we wczesnych latach dziewięćdziesiątych. W Polsce opublikowano 25 moich tytułów i każdy z nich odniósł wielki sukces. Niestety, wszystko skończyło się wraz ze zniknięciem mojego wydawcy, Phantom Pressu. Naprawdę chciałbym zacząć od nowa wydawać w Polsce, gdzie miałem rzeszę tak oddanych fanów.

T.Cz.: Czy jest szansa, by jakaś twoja powieść trafiła znowu do księgarń w Polsce?

G.N.S.: Mam nadzieję, że niektóre moje książki pojawią się jako wydania elektroniczne albo w formie druku na żądanie (tzw. print on demand – przyp. red.). Powinniśmy zacząć od tych z lat dziewięćdziesiątych. Zasugerowałem już wydawcy moich e-booków, że Noc krabów byłaby idealna na początek.

T.Cz.: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Wywiad przeprowadził Tomasz Czarny.
Tłumaczenie: Magdalena Ślęzak





[1] Gatunek zbliżony do kryminału – w opowiadaniach z tego nurtu zwykle pojawia się tajemnicza śmierć, zagadka kryminalna.

[2] Brytyjskie Mistrzostwa w Paleniu Fajki.

[3] Nagroda przyznawana w Wielkiej Brytanii od 1999 roku. Jej głównym celem jest nagradzanie i rozpowszechnianie zachowań, które łączą w sobie dbałość o ochronę środowiska i respektowanie kodeksu myśliwskiego, co w efekcie daje wspaniałe rezultaty w zachowaniu bioróżnorodności na terenach objętych polowaniami.

[4] Futbol stołowy – gra planszowa.

 Wywiad opublikowano w drugim numerze OkoLicy Strachu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz