Twórczość H.P. Lovecrafta, podobnie
jak dzieła pozostałych największych twórców obracających się w kręgach szeroko
pojętej grozy, stanowi niezrównane i niemal odwieczne źródło inspiracji. Współczesna popkultura czerpie od klasyków
garściami, co pozwala z łatwością odbiorcom odnaleźć powiązania, odnieść się do
ulubionych tekstów, czy ukochanych postaci, ich historii oraz mitologii. W tych opowieściach wracają Wielcy
Przedwieczni, powraca poczucie osaczenia przez coś większego i niepojętego dla
ludzkiego umysłu, a ciemność podstępnie zacieśnia swoje macki, budząc obłęd i
obrzydzenie.
W ciemności tej inspiracji szuka również Maciej Lewandowski w swojej debiutanckiej powieści „Splątanie”, czyli lovecraftowym
horrorze z kryminalnym wątkiem w tle. Wszystko niby jest na swoim miejscu, bo
mamy tu czas przesilenia i brutalnych samookaleczeń oraz samobójstw. Mamy
kultowego Szepczącego w Ciemnościach, tajemnicę i śledztwo, które sięga
dalekiej przeszłości. Rodzinny sekret i policjantów walczących z nieubłaganym
czasem. Mamy miasto, Wrocław i mały komisariat Leśnicy, które przekształca się
przed naszymi oczami, jest czymś więcej niż się tylko wydaje, porusza się i
żyje według nikomu bliżej nieznanych zasad. Cienie na ścianach to znak
rozpoznawczy potężnego wroga, a zapadający zmierzch zwiastuje nadchodzący
koszmar. Pod tym względem „Splątanie” jest iście lovecraftiańską powieścią,
nawiązującą do tego, co tak ujmuje w prozie Samotnika z Providence.