Guy N. Smith
Autor
kilkudziesięciu powieści spod znaku horroru. W latach 1991-1992 związany z
nieistniejącym już wydawnictwem Phantom Press International. W sumie wydano w
Polsce dwadzieścia sześć jego powieści
oraz dwa cykle: Kraby (sześć tomów) i Sabat (cztery tomy). W roku
1994 Wydawnictwo VARIA-ADP wydało kolejne dwie książki Guya: Wampiry z
Knighton i Alfabet Szatana. Obok Grahama Mastertona, Jamesa Herberta
i Briana Lumleya stał się ikoną złotej ery horroru w Polsce w latach
dziewięćdziesiątych XX w. Do dzisiaj w naszym kraju ma zarówno oddanych fanów,
jak i przeciwników swojej twórczości. Krwawe okładki, zdobiące jego książki, na
stałe zapisały się w kanonie horroru w Polsce. Ostatni raz fani mogli spotkać
się z prozą autora w antologii Repliki 11 Cięć, w której znalazło się
opowiadanie Diabeł z mrocznego lasu.
Przed
Wami Guy N. Smith.
Tomasz Czarny: Guy, jak to się stało, że zostałeś pisarzem? Czy według Ciebie mogły
na to wpłynąć jakieś konkretne osoby, autorzy lub sytuacje?
Guy N. Smith: Moja matka (E. M. Weale) była powieściopisarką historyczną w latach
trzydziestych ubiegłego wieku. To ona zachęcała mnie do pisania od najmłodszych
lat. Pisałem i ilustrowałem dla niej cotygodniowy, a także comiesięczny komiks.
Kontynuowałem to bardzo długo, nie pomijając ani jednego numeru. W wieku około
dziesięciu lat publikowałem swoje krótkie teksty w lokalnym tygodniku. Niektóre
z nich ukazywały się w odcinkach. W sumie napisałem 56 opowiadań. Była to
mieszanka kryminału, mystery fiction[1],
sci-fi, westernu, itd.
T.Cz.:
Czemu w swoich literackich dokonaniach skupiłeś się akurat na horrorze?
G.N.S.: Zająłem się horrorem, ponieważ we wczesnych latach siedemdziesiątych,
znajomy redaktor z wydawnictwa New English Library (NEL) dał mi znać, że
szukają powieści o wilkołakach do swojej oferty wydawniczej. Wysłałem więc do
nich konspekt takiej historii i w ciągu tygodnia dostałem decyzję o jej
akceptacji do planu wydawniczego. Werewolf by Moonlight został wydany w
1974 roku.
T.C.:
Werewolf by Moonlight był Twoim debiutem. To wtedy odkryłeś w sobie
literackie powołanie?
G.N.S.: Werewolf by Moonlight był jedną z wielu powieści, które wydałem
w wydawnictwie NEL. Tak naprawdę nie mogło ono nadążyć z wydawaniem
wszystkiego, co wtedy pisałem, więc dogadaliśmy się, że będę współpracował
również z Hamlyn Paperbacks. Obaj wydawcy zapewniali, że nie będą wypuszczać
moich powieści w tym samym momencie, żeby uniknąć dwóch premier w miesiącu.