piątek, 6 czerwca 2014

Browar wyjący o brzasku. Wywiad z Maćkiem Lewandowskim


Zapraszam Was do rozmowy o piwie, książkach i obowiązkowo horrorze.


1. Maciek spotkaliśmy sie jaki czas temu we Wrocku i mieliśmy okazje porozmawiać face to face. Nie wiem, czy specjalnie wybrałeś wtedy świetną czeską kanajpkę, z porządnym piwem. Piana, że można widelec stawiać, z głośników AC/DC, rozmowy o morderstwach i urocza kobieta. 
Tak wspominam nasze spotkanie. A i piwo, dużo piwa. Chyba można powiedzieć, że jesteś smakoszem tego trunku?

Przyłapany na gorącym uczynku (śmiech) Uwielbiam piwo. Górna fermentacja, dolna fermentacja, jasne, ciemne czy bursztynowe... Nie ma na świecie lepszego napoju niż dobrze uważone piwo. Uwielbiam czeskie piwa i szczęśliwie w końcu mam blisko do granicy, nie muszę wiec się męczyć z polskimi koncernowymi podrobami ani bulić małej fortuny za buteleczkę z mniejszego, niezinstytucjonalizowanego browaru. Człowiek który wyczaszkował piwo powinien, moim zdaniem, mieć pomnik postawiony w każdym mieście. To nawet już nie chodzi o walory smakowe czy towarzyskie ; alkohol, w tym piwo, nieco wyolbrzymiając, przez wieki był towarzyszem, katalizatorem albo tłem do snucia pierwszych opowieści, w tym pierwszej fantastyki czyli mitów kosmogenicznych oraz antropogenicznych, choć wątpię by nasi pradziadowie tak je nazywali.



2. Słuchaj, gdzie nie czytam wywiadu z Tobą , cały czas pojawia się temat książki. Podobno cały czas ją piszesz. Powiedz mi, tak w zarysie, w jakich klimatach będziemy się poruszać?

No tych wywiadów ze mną to nie tak wiele, kojarzę w sumie jeden (śmiech). Niemniej faktycznie, w kilku miejscach publicznie wspomniałem, że dłubię chałupniczo dłuższą formę i jeszcze troszkę nad tym projektem spędzę czasu, niemniej słów ani rozdziałów szczęśliwie nie ubywa.
Będziemy kręcić się głównie w klimatach bluesowych z domieszką jazzu oraz tu i ówdzie pobrzmiewającym heavy-metalem. A tak poważnie, będzie to, a przynajmniej chciałbym by była, mała mieszanka podgatunków fantastyki. Z jednej strony zdecydowałem się sięgnąć po pewne rozwiązania znane z opowieści spod znaku hartboiled – mam słabość do cynicznych, sarkastycznych postaci. Pojawią się także motywy znane odbiorcom kryminałów okultystycznych - tej nieco zapomnianej, kapitalnej wariacji wierd fiction. Nie będzie to jednak kryminał, taki jak znamy choć z pisarzenia Jo Nesbo czy Jacka Skowrońskiego. Zwyczajnie nie moja liga jeszcze niestety. Kryminalne elementy dekoracyjne zaś służą opowiedzeniu ghost story, z nietypowym nawiedzonym budynkiem nie stojącym przy cmentarzu na posępnym wzgórzu. Skoro już rozkładam elementy scenografii to myślę, że mogę zdradzić, że i elementy ghost story są pretekstem do opowiedzenia mojej wariacji na temat tej starej jak świat historii zdiagnozowanej przez Josepha Campbella  Mówiąc krótko trochę tego, trochę tamtego i szczypta ektoplazmy. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

3. Pewnie cały czas pracujesz nad opowiadaniami, pewnie gdzieś je rozsyłasz, pewnie niedługo jakieś publikacje antologiach. Które opowiadanie (swoje oczywiście) cenisz najbardziej.

Przydybałeś mnie akurat w chwili gdy mam małą przerwę od grzebania przy książkowym projekcie, właśnie na spisanie krótkiej opowieści, której punktem centralnym jest miasto.
Szczerze powiedziawszy, jak patrzę na już napisane opowiadanie każdorazowo nawiedza mnie myśl "cholera co ja narobiłem, toć to się na złom nadaje". Ostatnim faworytem była "Jesienna muzyka", ale gdy ostatnio ją przekartkowałem zrobiło mi się słabo od niedoróbek - zbiorek z tą historią nie trafił chyba jednak do szerszego kręgu odbiorców ponad rodziny i przyjaciół autorów, więc dramatu nie ma ( śmiech) Po dłuższym zastanowieniu, na polu walki o laur "Moje ulubione" pozostaje opowiadanie "Czarna Leliwa", za które, pomimo pewnych braków, zgarnąłem Nagrodę Nautilusa za opowiadanie roku 2012. Niezmiennie mam jednak nadzieję, że w końcu napiszę coś co wytrzyma próbę czasu oraz moje oczekiwania względem prozy.

4. Myślę, że można już oficjalnie sprzedać newsa, że pojawisz się w Szczecinku na dwudniowym konwencie fantastyki w wakacje. Jest to młodziutka impreza, druga edycja, a pierwszy rok z blokiem literatury. Coś się jednak dzieje w tym naszym podwórkowym horrorze?

Owszem, przewinę się przez korowód ludzi którzy pojawia się na tej imprezie, tak jako gość, jak i prelegent. Szczerze mówiąc co się dzieje na podwórku to nie wiem, pewnie to co zwykle ktoś wspina się na drzewo gnany jaskiniowymi odruchami, pewnie ktoś oblega trzepak i usiłuje sobie tam skręcić kark, a w piaskownicy kilka dzieciaków robi podkop.
OnH. (śmiech)
A tak poważnie wiem, że mamy krakowską, młodziutką imprezę dedykowaną horrorowi oraz podobną inicjatywę we Wrocławiu - Zamczysko. Wraz z postępującą cyfryzacją światło dzienne zobaczyło trochę internetowego pisania oraz powiększyła się grupka autorów drukowanych, piszących pełnowymiarowe opowieści grozy. Na dokładkę utworzono niedawno Nagroda Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego.  Więc jak mówiłeś: coś się dzieje.

5. Powiedz mi, na co zwraca uwagę Maciej Lewandowski kupując książkę?

Na okładkę i cenę - jak okładka brzydka to nie wywalę kilkudziesieciu złotych (śmiech). Mówię to z pełną odpowiedzialnością: kupuję oczami. Dobra okładka, zrobiona przez wprawnego grafika, dograna kompozycyjnie to okładka która kosztowała. Wydawnictwo to firma, firma musi zarabiać, więc inwestycja musi się zwrócić. Mam więc pewność, że przynajmniej od strony składu ta książka ma ręce i nogi. Na opisy i zajawki fabuł umieszczane przez wydawców nie patrzę, bo musiałbym uwierzyć, że na półkach same Ulissesy Joyce'a. W przypadku zachodnich autorów kieruję się notami m.in. Goodreads. W przypadku krajowych wydawnictw polegam głównie na własnej intuicji, bo o polskiej blogosferze, nasyconej „mistrzami pióra” strach mówić. Nie ukrywam jednak mam jednego bloga, którego systematycznie monitoruję w poszukiwaniu książkowych opinii.

6. Koty. Masz dwa koty. Pamiętam jak rozmawialiśmy o przepięknie wydanej przez SQN, książce Lovecrafta „Listy i eseje”. Pojawił się temat listu opisującego wyższość kotów nad psami. Zgadzasz się H.P.Lem? Ja mam psa, także zastanów się nim odpowiesz :)

Odwieczny spór kociarzy i psiarzy widzę wyciągasz. Jeśli Twój pies nie jest rozmiaru owczarka niemieckiego to generalnie nie mam czego się bać, bo moje kocury go zeżrą i tyle w kwestii Twojego futrzaka ;) Od razu utrącam koronny argument: z kotami też można, a nawet trzeba się bawić. Koty też aportują i robią milion innych rzeczy w tym ciągle usiłują przejąć władzę nad światem. Ale moje koty są specyficzne, są jak psy, w tym gabarytowo, ot nie muszę z nimi bladym świtem iść na spacer. Niemniej psy lubię, podobnie jak inne zwierzaki. No poza pająkami. Tych włochatych gnojków, czających się w cieniu cholernie nie lubię (śmiech)

7. Najlepsza książka jaką czytałeś, prócz swojej (śmiech)

Moja książka jest nudna i szczęśliwie zagrzebana jest głęboko w katalogach, więc studenci nie cierpią wertując te ciekawostki co tam nawymyślałem.
Najlepsza książka... Nie ma takiej. Jest masa kapitalnych książek. Poruszających, intrygujących, wkładających coś do łba lub zwyczajnie olśniewających kunsztem. Powiem Ci w to miejsce jak książka sprawiła, że jestem gdzie jestem i kto jest winny temu, że miast w spokoju relaksować się na kanapie z padem od konsoli w ręku gnę się nad kolejnymi opowiadaniami: Zew Cthulhu, Howarda Philipsa Lovecrafta. To on mi to zrobił. King swoim Lśnieniem poprawił.

Maciek, dzięki bardzo za tą przemiłą rozmowę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz