sobota, 3 września 2016

Tomasz Czarny - WYWIAD.

Cześć Tomek. Spotkaliśmy się na Polconie, ale jakoś tak wyszło, że nie mieliśmy czasu dłużej porozmawiać. Strasznie zabiegany tam byłeś. Brałeś udział w kilku panelach. Który Twoim zdaniem był najciekawszy?

Tomasz Czarny: Witaj Sebastian. Wszystkie one były bardzo ciekawe, ale niestety nie udało mi się być na wszystkich. Dla mnie osobiście chyba najciekawszy był ten czwartkowy, na którym zasiadłem obok Edwarda Lee i Jacka Ketchuma, panel pt. „Polski horror na tle grozy światowej”. Omawialiśmy tam teraźniejszą kondycję rodzimego horroru i to, czemu tak trudno przebić się naszym pisarzom na zachodzie, w ogóle za granicą, jakie mogą być tego przyczyny. 

O właśnie? Jakie?

Polski horror ma słabe szanse przebicia, głównie z tego względu, że rynek amerykański jest już bardzo nasycony. Tam tradycja horroru sięga już dobre kilkadziesiąt lat jeśli nie więcej, jest tam sporo wydawnictw wydających tylko i wyłącznie horror i jeszcze więcej pisarzy trudniących się pisaniem tego odłamu literatury. Za tym wszystkim stoi niezła promocja i marketing, choć obecnie horror nie sprzedaje się już w takim stopniu jak kilkanaście czy chociaż kilka lat temu. Jest tam tylu twórców, działaczy, portali itd. że dziwne byłoby to, że tamte środowisko i czytelnicy musiałoby posiłkować się prozą z zewnątrz. Poza tym nasz horror jest bardzo specyficzny, właśnie dlatego, że jest nasz, swojski.  Jedynym wyjątkiem jest może Ania Ahlborn, która urodziła się w Ciechanowie i jej proza jest po prostu wyborna. Nie wiem czy ma jeszcze jakieś związki z Polską, wiem natomiast, że jej pierwsza powieść pt. „Seed” była wydana jako self-publishing. Okazała się tak wielkim sukcesem, że pisarka podpisała bardzo korzystny kontrakt i w ciągu kilku lat stała się prawdziwą gwiazdą, a jej powieści były recenzowane m.in. przez Publishers Weekly, New York Daily News czy New York Times. Dowodzi to, że można i wszystko jest możliwe.


     Chciałem też zapytać o panel dotyczący promocji polskiej grozy . Niestety byłem już w pociągu i wracałem do domu, ale słyszałem, że to była bardzo ciekawa wymiana zdań  i padły dość mocne słowa ze strony Łukasza Radeckiego. Zgadzasz się z nim, że promocja grozy w Polsce, delikatnie mówiąc, kuleje?

T.C: Tak, zgadzam się z Łukaszem. Kuleje nie tylko promocja. Kuleje dystrybucja, jest za mało wydawnictw wydających horror, poziom wydawanych tytułów jest też powiedzmy sobie różny, a w gatunku horror ekstremalny jest jeszcze gorzej bo wydawcy boją się tego wydawać, choć czytelnicy coraz częściej szukają prozy właśnie tego typu. Ale to zaczyna się zmieniać i myślę, że idziemy w dobrą stronę, szkoda tylko, że ten proces jest tak powolny. Po prostu trzeba robić swoje i nie oglądać się na innych, być wiernym temu w co się wierzy.

3  Zostańmy jeszcze przy tym. Jakie Twoim zdaniem  są szanse dla horroru ekstremalnego w kraju? To zawsze będzie literatura, gdzieś z tyłu, zarezerwowana dla wąskiej grupy fanów tej odmiany horroru?

Bardzo ciężkie pytanie. Myślę, że niekoniecznie musi tak być. Przykładem jest chociażby świetne „Miasteczko” Roberta i Łukasza. Niektórzy fani horroru (a wierzę, że będzie ich coraz więcej) łakną takiej literatury i takich pozycji szukają. Jest jeszcze wiele do powiedzenia w tym temacie, bo tradycja horroru ekstremalnego w naszym kraju ma dopiero kilka lat. Ludzie praktycznie dopiero się oswajają, że można pisać w ten sposób i może być to tak samo wartościowa proza jak zwykła groza, ghost stories czy weird tales. Patrząc na to z innej strony: czytelnicy wciąż czytają książki Edwarda Lee, Jacka Ketchuma czy Clive’a Barkera. Czytają też moje, Tomka Siwca czy Roberta Cichowlasa i Łukasza Radeckiego. Myślę, że prawdziwy boom na horror ekstremalny dopiero nadchodzi i w ciągu kilku lat pojawi się sporo nowych nazwisk i nowych wydawnictw, udostępniających fanom ten właśnie gatunek horroru literackiego.

   Spotkałeś także Eda Lee i Jacka Ketchuma, wiem, że z Lee się przyjaźnisz i spotkaliście się także poza Polconem. Wizyta takich pisarzy to chyba wielkie święto dla fanów horroru?

Zgadza się.  Przyjaźnimy się z Edwardem Lee i bardzo się lubimy. Nigdy nie ukrywałem, że proza Lee jest dla mnie bardzo ważna i jestem jej wielkim fanem. Smuci natomiast mnie to, że pisarz z tak bogatym i ciekawym dorobkiem wydał u nas tylko trzy powieści i kilkanaście opowiadań rozsianych po różnych antologiach. Edward Lee jest moim ulubionym pisarzem spod znaku horroru. Myślę, że swoją literaturą otworzył bardzo wiele nowych dróg w tym gatunku i ciągle ma coś do powiedzenia po tylu latach. To absolutnie niesamowite. Jacka Ketchuma poznałem w tym roku na Polconie. Jestem fanem jego prozy, niektóre z powieści zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Moją ulubioną powieścią nadal jest „Poza Sezonem”. Świetny gość i niesamowicie utalentowany pisarz. Błyskotliwy, z nietuzinkowym poczuciem humoru, z doskonałym warsztatem. Wizyta tych dwóch panów to było prawdziwe święto dla fanów ich twórczości. Panele z nimi były niesamowicie ciekawe i wciągające, mogliśmy dowiedzieć się z nich dużo zakulisowych rzeczy, anegdot i ciekawostek.

5      Pamiętam, gdy pomagałeś mi przeprowadzić wywiad z Edem Lee w 2014 roku, to wspominał w nim, że w są szanse na publikację w Polsce kolejnej jego powieści. Minęły prawie dwa lata i cisza. Rozmawialiście o tym? Są szanse na kolejne wydanie jego powieści?

Tak, to prawda. Wiesz, ciągle mam nadzieję, że w końcu wyjdzie któraś z jego powieści, bo czytelnicy w Polsce bardzo na to czekają. On dobrze o tym wie i również ma nadzieję, że tak właśnie będzie. Plotki o wydaniu następnej powieści Edwarda Lee pojawiły się już na poprzednim wrocławskim Polconie, zaraz po wydaniu „Golema”. Niestety do tej pory nic z tego nie wyszło, nad czym ubolewam i myślę, że nie tylko ja.

6    Jak oceniasz całościowo Polcon? Ja byłem zaskoczony, ze pierwsze spotkania z Lee i Ketchumem nie przyciągnęły dużej liczby fanów horroru, po części pewnie , że był to piątek i robocze godziny?

Hmmm, możliwe, że masz rację, ale ja tego osobiście nie odczułem. Z tego co pamiętam, w czwartek na pierwszym panelu było całkiem niezłe audytorium, w  sobotę ludzie naprawdę dopisali i były pełne sale. Czuło się wspaniałą atmosferę święta horroru, organizacja była bardzo dobra i był to jeden z najlepszych konwentów na jakich byłem, prawdopodobnie najlepszy.

7   A jak Lee ocenia przyjazd do Polski? Podobno kręcił także we Wrocławiu sceny do swojego nowego filmu?

Edward  Lee od kilku lat jest zakochany we Wrocławiu. To miasto oczarowało go już podczas jego pierwszego pobytu, kilka lat temu. Bardzo podoba mu się architektura stolicy Dolnego Śląska, nasz wrocławski Rynek. Uważa, że ludzie są otwarci i mili i uparcie powtarza, że jest to jego ulubione miejsce na Ziemi. Uwielbia też jedzenie serwowane w polskich restauracjach i polskie piwo. Tak, z tego co wiem, kręcił coś we Wrocławiu, ale nie wiem na ten temat nic więcej.

8      Ok. Przejdźmy do Ciebie. Co z Gorefikacjami? Kiedy premiera i na jakim etapie są prace?

Prace nad Gorefikacjami praktycznie zostały zakończone. Premiera zbioru jest przewidziana w połowie września. Mam nadzieję, że nic już nie stanie na drodze i Gorefikacje pojawią się w sieci właśnie w tym terminie. Trzymaj kciuki!

9    Oprócz Gorefikacji pewnie pracujesz nad innymi tekstami, gdzie będziemy mogli przeczytać Twoje opowiadania w najbliższym czasie?

Pierwsze z moich opowiadań pt. „Tabu” pojawi się właśnie w nowych Gorefikacjach we wrześniu. „Stopy” powinny ukazać się również we wrześniu w drugiej części antologii pt. „Krwawnik”, wypuszczanej przez portal „Kostnica.pl”. Jesienne, horrorowe wydanie Szortala na Wynos – dwa moje opowiadania, w tym jedno premierowe. Koniec roku lub początek nowego – opowiadanie pt. „Syreny” w zbiorze pt. „Kochankowie Niedoskonali”. Zbiór z  Karoliną Kaczkowską – możliwe, że wrzesień, ale bardziej  prawdopodobne jest, że październik.  Nie wiem  jeszcze ile opowiadań wejdzie do tego zbioru, jest to uzależnione od innych wydawców. Bardzo możliwe, że jeszcze o czymś zapomniałem , jest to bardziej niż pewne.

1    Napisałeś powieść, wiem, że leży w kilku wydawnictwach. Możesz ogólnie powiedzieć coś o tym projekcie?

Cóż, to moja debiutancka powieść, moje najukochańsze dziecko, oczywiście zaraz po moim synu. Bardzo chciałbym ją w końcu wydać, ale jak wszyscy wiemy, potrzeba na to czasu i stalowych nerwów. Powieść osadzona jest we wrocławskich lokacjach i opowiada o pewnym układzie pomiędzy pewnym mężczyzną a… w grę wchodzi życie pewnego dziecka. Nic więcej nie zdradzę, ale myślę, że czytelnicy śledzący moją twórczość będą zadowoleni.

1   Zapytam o nasze środowisko grozy. Jak je postrzegasz?

Bardzo różnie, naprawdę. Jest sporo świetnych zapaleńców, jest trochę farbowanych lisków i jest też spore grono prawdziwych pasjonatów i ludzi, którzy oddają horrorowi swój cenny czas, prywatne życie i swoje pieniądze, często kosztem czasu spędzonego ze swoimi rodzinami itd. Jest to środowisko bardzo zróżnicowane, jak każde zresztą środowisko. Ja pozostaję wierny ludziom z którymi współpracuję od lat, rozumiemy się bez słów. Na Polconie powiedziałem na jednym z paneli, że najważniejsze jest to, żebyś był szczery i autentyczny w tym co robisz, nieważne czy jesteś pisarzem horroru ekstremalnego, hydraulikiem czy malarzem pokojowym.

1   Jakie masz plany na przyszłość? Pamiętam, że pisałeś na swojej stronie, że na jakiś czas zaprzestajesz pisać i skupiasz się na innych tematach?

Ciężko z tym zaprzestaniem pisania. Ten rok miał być dla mnie dość leniwy i spokojny, a był (jeszcze się nie skończył) szalenie pracowity i obfitujący w publikacje, nowe projekty etc. Piszę prozę, ale oprócz tego przeprowadzam też wywiady z innymi pisarzami, recenzuję książki, stale współpracuję z kilkoma portalami o tematyce horroru i  bardzo dużo czytam.


1   Czego Ci życzyć w takim razie?

Wydania mojej debiutanckiej powieści, zdrowia, góry pieniędzy. Resztę już mam.

Dzięki bardzo.

    Dziękuję również.

1 komentarz:

  1. Świetny wywiad - bardzo sobie Tomka cenię za otwartość, szczerość i systematyczne dążenie do upragnionego celu. :)

    Również ogromnie żałuję, że horror jest wciąż u nas traktowany przez wydawców tak bardzo po macoszemu, a horror ekstremalny z dystansu i w rękawiczkach - biorąc pod uwagę jak spore jest zainteresowanie prozą Edwarda Lee, to sądzę, że warto by zaryzykować. Jego kultowy "Bighead" to jest pozycja obowiązkowa dla wszystkich ekstremalnych fanów. Jestem ciekawa, jak to się rozwinie.

    Natomiast Ania Alhborn jest DOSKONAŁA! Odkryłam ją przypadkiem i każda jej kolejna powieść jest lepsza, straszniejsza i ciekawsza! Niby wykorzystuje klasyczne motywy grozy, ale robi to po swojemu, z duszą i tak, że przechodzą ciary. :) Polecam, jeśli czytacie po angielsku.

    OdpowiedzUsuń