„BESTIA”
„To, że jacyś psychole wyznają
diabła, nie oznacza jeszcze, że on istnieje – skonstatował podkomisarz.”
Przyznam, że z pewną dozą
nieufności podchodziłem do lektury debiutanckiej powieści Piotra Rozmusa. Wydana przez chorzowski Videograf książka
jest pokaźnym tomem, liczącym ponad 450 stron. Jeśli dodam, że użyto drobnej
czcionki to objętościowo, całość prezentuje się nadzwyczaj imponująco. We mnie
jednak zrodziły się obawy, iż autora poniosło i zwyczajnie „przegadał” temat
(rzecz częsta u debiutantów).
To typowy thriller i raczej dziwią
mnie problemy ze zdefiniowaniem gatunku literackiego „Bestii”. Areną dla opisanych wydarzeń jest rodzinne
miasto Rozmusa. Rzecz godna podziwu i mile łechcząca mój patriotyzm lokalny.
Prezentowana historia się dzieje w klimatycznych zaułkach Szczecinka. Mamy tu
emerytowanego policjanta, który po sukcesach w szczecińskiej „psiarni” powraca
do krainy dzieciństwa. Mamy tajemniczą bestię – mordercę w okrutny sposób
okaleczającego swoje ofiary, jak również zwyrodniałego, szukającego zemsty
kryminalistę. W tle jawi się satanistyczna sekta sprawująca demoniczny kult w
ciągnących się pod miastem podziemiach (nota bene to jedyny fantastyczny
element, nie mający oparcia w topografii Szczecinka). Początek sięga
zamierzchłej historii, która miała miejsce podczas II Wojny Światowej.
Po przeczytaniu pierwszych kartek
moje wszelkie obawy rozpłynęły się jak poranna mgła. Roczne zmagania
szczecineckiego pisarza z bohaterami powieści zaowocowały nad wyraz ciekawie.
Narracja jest wartka, pomimo pobocznych dygresji. Całość, w iście mistrzowski
sposób, spełnia wymogi tzw. storytellingu. Uległem złudzeniu jakoby Piotr Rozmus nic innego w życiu nie robił,
tylko pisał... Po prostu, szybko zostałem „kupiony”. Przez dwa wieczory nie
mogłem się oderwać od lektury, choć nie jestem miłośnikiem tego gatunku.
Istotnie, nie jest to powieść dla każdego. Autor epatuje opisami makabrycznych
morderstw często nasyconych brutalnością i perwersjami seksualnymi. Język
bohaterów również nie należy do salonowej kurtuazji. Żyjemy w czasach totalnej
degrengolady, a „Bestia” jest tego nieprzesadzonym odzwierciedleniem. Jak sam
Piotr stwierdza w wywiadzie: „zło może czaić się wszędzie”. Czarne charaktery
obserwujemy nie tylko na marginesie społeczeństwa, ale i na szczytach władzy
(nie tylko lokalnej). Żądza panowania
człowieka nad człowiekiem, powszechny wyzysk, miłość do mamony... Wystarczy
otworzyć jakąkolwiek gazetę albo rozejrzeć się uważnie na ulicy. Autor w sposób
mimetyczny kreśli tło akcji w jakiej na co dzień żyjemy. Ktoś może zarzucić, że
takie rzeczy łatwo się sprzedają i Piotr poszedł na łatwiznę. Owszem, ale to
tylko potwierdza fakt o prawdziwej naturze człowieka, a powieściopisarz jest tu
najmniej winną osobą.
Postaci, których losy poznajemy na
kartach książki, przedstawione są w sposób plastyczny i niebanalny. Co ciekawe,
w pewnym momencie nawet tytułowa bestia wzbudziła moją litość. Podobnie było w
trakcie poznawania historii Łezki – zwyrodniałego gangstera. Stąd nauka, że
droga do przestępstwa nie musi być jednoznaczna. Stawanie się potworem nie jest
do końca kwestią tylko wyboru, ale często muszą tu zaistnieć różne czynniki,
które kumulując się dają straszliwy efekt. Być może to właśnie społeczeństwo (świadomie
lub nie) poprzez swoją nieczułość i obojętność ponosi winę za zrodzenie
demonów.
Od strony edytorskiej książka
prezentuje się perfekcyjnie. Znalazłem
jedynie dwie literówki, co raczej w dobie komputerowego składu jest rzeczą
nieuniknioną. Całość zamyka ciekawa okładka, która z pewnością pobudza
wyobraźnię i zachęca potencjalnego czytelnika do sięgnięcia po tę pozycję. Z
kolei sam autor popełnił (w moim przekonaniu) drobny lapsusik wspominając o
„wibrującej baterii”. Z tego co wiem, to raczej bateria dostarcza energię do
wibrującego urządzenia. Oczywiście mogę się mylić i mam nadzieję, że Piotr nie
będzie miał mi za złe tej drobnej uwagi.
Wspomnę też o pewnym niedosycie,
którego doświadczyłem po ukończeniu lektury. Otóż jako mieszkaniec grodu nad Trzesieckiem
odniosłem wrażenie, że w „Bestii” jest za mało Szczecinka w Szczecinku.
Brakowało mi opisów ulic i charakterystycznych
budowli. Wiem, marudzę, co jest wynikiem mojego sentymentu do rodzinnego
miasta. Jednak nie każda książka musi być zaraz przewodnikiem i od autora
zależy, co uzna za istotne. Zresztą dla odbiorcy z innych części kraju ten
zabieg mógłby się okazać nudny i nie do strawienia.
Reasumując, „Bestia” Piotra
Rozmusa jest udanym, ciekawym debiutem. Wróżę autorowi sukces na trudnym i wybrednym
rynku wydawniczym. W moim subiektywnym
przekonaniu mogę stwierdzić, że Piotr jest w stanie dorównać klasykom
gatunku. Mam tylko cichą nadzieję, iż nie popadnie w manierę i każde jego
następne dzieło będzie równie oryginalne.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piotr Rozmus „Bestia”. Wydawnictwo
„Videograf” (Chorzów 2014r.). Wydanie I . ISBN 978-7835-301-0 Str. 454
Dzięki Piotr za recenzję.
Wibrująca bateria? Niektóre nokie miały coś w rodzaju silniczka dołączonego do baterii - to on powodował wibracje:) Bardziej mnie ukłuł w oczy opis pentagramu na ziemi - sześcioramienna gwiazda...:)
OdpowiedzUsuńPentagram - sześcioramienna gwiazda - dokładnie na to samo zwróciłam uwagę :)
Usuń