„Być człowiekiem oznacza bez przerwy upadać”
Aragon
DZIEWCZYNA Z BROOKLYNU
Przechadzając
się ulicami Warszawy nie mogłam nie zauważyć tej książki. Okno wystawowe
w prawie każdej księgarni zapraszało do
zakupu „Dziewczyny z Brooklynu”. Nawet mniejsze saloniki prasowe reklamowały ten
właśnie tytuł jako najbardziej godny przeczytania.
Nie miałam wyjścia. Choć nazwisko autora jest mi
znane, to nie miałam okazji na spotkanie z jego twórczością. Skuszona reklamą i
zapoznana z opisem książki postanowiłam oddać się lekturze.
Czy było warto?
Raphaël jest wziętym pisarzem. Od kilku miesięcy
spotyka się z Anną, która pracuje jako stażystka na pogotowiu w paryskim
szpitalu, gdzie oboje się poznali. Podczas romantycznej podróży na Lazurowe
Wybrzeże Raphaël, którego męczy tajemniczość Anny, przypiera ją do muru
pytaniami o jej przeszłość. Po burzliwej kłótni dziewczyna opuszcza ukochanego
i wraca do Paryża. Raphaël jedzie za nią. Na miejscu okazuje się, że dziewczyna
znikła. Raphaël wraz z najbliższym przyjacielem, emerytowanym inspektorem
policji, zaczyna jej szukać. Poszukiwania okazują się dużo bardziej
skomplikowane, niż obaj początkowo myśleli. W wyniku prywatnego dochodzenia
wychodzi na jaw, że Anna nie jest wcale tą osobą, za którą się podawała.
Kobieta znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie z powodu swojego udziału w
nierozwiązanej sprawie sprzed dziesięciu lat.
„Dziewczyna z Brooklynu” to dobrze poprowadzona
historia. Musso swoim stylem pisania zaspokaja wszelkie podstawowe wymagania
czytelnika. Jest sensacja, jest napięcie, dynamiczna akcja. Wątek miłosny nie
każdemu pasuje w thillerze, ale tu wszystko zostało zgrabnie połączone. Autor z
niczym nie przesadził.
Podczas czytania nie dało się nie zauważyć
podobieństwa do twórczości Harlana
Cobena czy Lee Childa. Jako wieloletnia fanka tego pierwszego pisarza, miałam
wrażenie, że Musso czasami chce
upodobnić się do jego stylu. Jednak nie przeszkadzało mi to w czytaniu.
Zaletą książki zdecydowanie jest rewelacyjna
narracja. Dzięki niej nie tylko główny
bohater przykuwa uwagę
czytelnika. Możemy również na całą tą
historię spojrzeć oczami pozostałych postaci.
Kolejny plus tego thrillera to retrospekcja - już nie
raz wspominałam, że lubię ten „motyw” książkach. Tym razem również dostarczył on
dodatkowych wrażeń podczas lektury.
Uwagę przykuwa fakt, że autor posiada talent do
zgrabnych połączeń kilku wątków w tej samej historii. Bo „Dziewczyna z
Brooklynu” to nie tylko opowieść o zaginięciu Anny. Ogromną rolę odgrywa tu temat polityki, przemoc seksualna, pedofilia.W
tle jest jeszcze samotny ojciec, który musi ułożyć życie swoje i swojego
syna, aby powrócić do normalnego świata.
Nie zniechęcajcie się tym dość sporym zestawieniem
wielu wątków. Musso w wyważonym stylu
dawkuje nam to wszystko w odpowiednich proporcjach.
Jest to dobra lektura na wakacyjny weekend. Pozwala
odpocząć i oderwać się od prozy życia codziennego. Akcja jest na tyle ciekawa, że
czas spędzony przy czytaniu mija bardzo
szybko.
„Dziewczyna z Brooklynu” zrobiła na mnie dobre
wrażenie.
Moja ocena 7/10
Beata Sokołowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz