Na polskim rynku wydawniczym powieści w klimatach
steampunka za dużo nie uświadczymy. Dosłownie kilkanaście tytułów wydanych w
ostatnich latach musi wystarczyć fanom tego niesamowitego gatunku fantastyki. Ostatnie, jakie przychodzą mi do głowy to: antologia Wolsung i dwa tomy Światów Solarnych
Jana Moszczyszyna. Mało tego, miłośnicy klimatów pary i wszelkich mechanizmów z
radością przyjmują nawet pokrewne steampunkowi pozycje, do których należy
powieść Iana Tregillisa „Mechaniczny. Wojny alchemiczne. Tom 1”. Z clockpunkiem
spotykam się pierwszy raz i już stałem się jego fanem. Najprościej mówiąc
zamiast dymiących machin napędzanych silnikami parowymi otrzymujemy świat,
gdzie trybiki i mechanizmy sprzężone z
alchemią, tworzą wyjątkowa wizję, chciałoby się powiedzieć, tak nowatorską.
Oczywiście, po przeczytaniu powieści można odnieść wrażenie, że Tregillis nie
pisze o niczym nowym, najwyżej ubiera niemal klasyczny temat znany z powieści
SF w nowe szaty. Myślę tutaj np. o wspaniałym Blade Runnerze Philipa K. Dicka.
O podobieństwach wspomnę poniżej. Pomimo tego odczucia, autor Mechanicznego robi
to wspaniale i porywa czytelnika do świata, który stworzył. Mechaniczny to
oczywiście powieść pełna przygody, akcji, szpiegów, zdrady, czasami nawet mroczna,
rozgrywająca się w alternatywnej Europie, gdzie Holandia za sprawą wynalazków,
jakimi są klakierzy, panuje nad światem, a przynajmniej jest najpotężniejszym
państwem, stojącym na skraju wojny z Francją, która jako jedyna opiera się Królestwu
Niderlandów. Cała historia ma korzenie w XVII wieku, gdy naukowiec i zegarmistrz
Christiaan Huygens tworzy pierwszego klakiera, mechanizm, robota(?) , który napędzany
jest mocą przekładni i alchemii. Armia klakierów wyrusza na podbój Europy i ją
podbija. Trzy wieki później rozpoczyna się
właściwa akcja naszej powieści.
Jax klakier połączony jak każdy ze swoim panem za
pomocą geas, niewolniczej więzi, która wyznacza
tak naprawdę jego obowiązki, zasady funkcjonowania i ustala system poddaństwa
względem pana, jego rodziny, ludzi a nawet społeczeństwa, postanawia uwolnić
się, zerwać dotychczasowy sposób funkcjonowania, zaznać wolności. I tutaj pierwsze
i największe skojarzenie z Blade Runnerem. Grupa androidów, tak jak Jax,
postanawia zerwać z dotychczasowym życiem. Chcą być wolni. I to chyba główne
przesłanie powieści Mechaniczny.
Na ponad czterystu stronach autor tworzy świat
wyjątkowy, na którego potrzeby zbudował nie tylko geopolityczną mapę Europy ,ale
i system społeczeństwa, a nawet język klakierów, którzy porozumiewają się ze
sobą a pomocą „mechanicznych emocji” – Kliknięć, cyknięć i poszczękiwań. Pomimo
taśmowego tworzenia klakierów (ta sama twarz) alchemicy i konstruktorzy tworzą
klasy klakierów. Zafascynowała mnie klasa Nakręcaczy (o których jest za mało moim
zdaniem w powieści). Nakręcacze to budząca grozę, najbardziej tajemnicza z klas,
oddani słudzy horologów i alchemików, mechaniczni centaurowie z czterema
mechanicznymi rękoma, którzy nawet inaczej niż pozostali klakierzy ze sobą
szczebioczą. Takich pomysłów i smaczków w powieści jest wiele.
Akcja powieści toczy się w trzech odsłonach, nie
tylko Jax, ale i pastor Luuk Visser – agent i spiskowiec i wicehrabina de Laval
to postaci barwne i ciekawe, choć ta ostatnia rzuca mięsem jak szewc, co może trochę
zaskoczyć czytelnika, który przywykł do wysokich manier arystokracji. Wszystkie wspaniale się uzupełniają i powodują, że tak naprawdę w pewnym momencie, nie wiemy, czyje perypetie bardziej nas fascynują.
Pomimo
dość drobnego druku książkę czyta się płynnie i dobrze, nie męczą także opisy czy technologiczne "gadżety", bez nich ten świat
byłby zupełnie inny, płaski.
Obowiązkowo trzeba wspomnieć o wydaniu. Książka
wydana jest bardzo ładnie. Przejrzysta okładka i grafika w kolorach szarości i
czerwieni. Po otwarciu książki druga strona okładki jest zdobiona, a ja zawsze zwracam
uwagę na takie dodatki. Napisy na grzbiecie czytelne, chciałoby się
Mechanicznego mieć w twardej oprawie, ale widocznie nie można mieć wszystkiego.
Warto wspomnieć, że książka ukazała się w serii SQN IMAGINATIO. Gdy patrzę na
półkę , gdzie stoją jeszcze trzy tytuły z tej serii to widać, że kwestia
estetyki wydania dla wydawnictwa jest istotna i dobrze. Mam nadzieję, że z
czasem kolekcja rozrośnie się jeszcze bardziej i cieszyć będzie nie tylko oczy
ale i duszę, ponieważ dotychczas wydane tytuły okazały się powieściami bardzo
dobrymi.
Za książkę dziękuję Wydawnictwo SQN
Za książkę dziękuję Wydawnictwo SQN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz