sobota, 3 grudnia 2022

"Skóra i ćwieki na wieki" Jarka Szubrychta - sentymentalna podróż do czasów minionych.

 Nie wiem czy najlepsza, (bo tak piszą o niej niektóre osoby, zaangażowane w temat) ale zdecydowanie jedna z najoryginalniejszych pozycji omawiająca zjawisko metalu oraz dorastanie metalowców w "ekstremalnych czasach". 




    Ostatnio na rynku pojawiło się sporo książek, w których głównym tematem jest muzyka. Mamy "Rzeźpospolitą", "Festiwal szaleństwa", czy choćby nieco w innym gatunku, ale również muzycznym "Polski hardcore". Wszystkie one opisują dawne czasy (czytaj lata 80-90 i późniejsze), jednak "Skóra i ćwieki na wieki" Jarosława Szubrychta robi to w sposób bardzo bezpośredni. Autor skupia się na wielu szczegółach, dziwnych sytuacjach, czasami nie przynoszących dumy subkulturze metalowców, ale zawsze bardzo ciekawych. Książka nie jest napisana jako dokument czy doktoryzowanie nad poszczególnymi wydarzeniami. "Skóra i ćwieki na wieki", to luźne spojrzenie człowieka, który brał czynny udział rozwoju i przekształceniu się kolejnej subkultury w filozofię, a jednocześnie drogę życiową wielu ludzi oddanych sprawie. Szubrycht opisuje jedynie swój punkt widzenia, dlatego miejscami miałem wrażenie, że siedzę z nim przy jednym stole i przy akompaniamencie ostrych nut, słucham opowieści starego kumpla. Prosto, dosadnie, czasami ostro, a innym razem niepoważnie. 

    Na wielki plus zasługuje okładka, która wygląda "koszmarnie", jednak nie wyobrażam sobie lepszego oddania ducha opisywanych czasów, niż właśnie taki obraz. 

    Jeśli miałbym podsumować "Skórę i ćwieki na wieki", to nazwałbym ją sentymentalną podróżą dla osób, które przeżyły temat i podczas lektury znowu mogą przypomnieć sobie "te najlepsze czasy". Oj, łezka zakręci się w oku na wspomnienie krojenia koszulek np. za brak wiedzy na temat składu zespołu, oj zakręci się... 

Serdecznie polecam (nie tylko starym metalom!)