niedziela, 31 maja 2015

O kłamstwie, które pachnie pastą do zębów – Nawiedzone zamczysko #3. Cykl Małe potworki #15

Kto choć raz zagościł w Kamizelkowie, zapewne wybrał się zwiedzić również piękną okolicę oraz zamek na wzgórzu. Od zachodu sunie ku niemu gęsta mgła, a cień rzuca upiorna puszcza, od wschodu otaczają go radioaktywne bagna, które sąsiadują z cmentarzem i tajemniczą fabryką. Po drugiej stronie szosy stoi wiekowe drzewo, a tuż obok Urwiska Śmierci jest dyskoteka „Malibu”, nad którą góruje Przeklęta Skała. Zamek Zmoranieckich ma więc urokliwą, pełną grozy okolicę idealną na wycieczki wakacyjne. Uważajcie jednak by nie nadużyć gościnności baronowej Zmoranieckiej, bo jest ona kobietą wyjątkowo drażliwą.

"Beatrycze odsunęła się o kilka kroków, żeby uniknąć zachlapania zieloną substancją rozbryzgiwaną przez Zgrozę i westchnęła. Jak długo jeszcze będzie musiała znosić debilne wybryki tej bandy dziwadeł, prawie zupełnie pozbawionych mózgów?" /s 20./

piątek, 29 maja 2015

Katarzyna Puzyńska "Trzydziesta pierwsza". Recenzja.

Kryminał kobiecy rośnie w siłę. Do listy ciekawych autorek tego nurtu z pewnością można zaliczyć Katarzynę Puzyńską. Niedawno miałam okazję przeczytać jedną z jej najnowszych powieści, „Trzydziesta pierwsza”. Choć nigdy wcześniej nie było mi dane, aby zapoznać się z jakąkolwiek książką autorki, a co więcej – pomimo iż nie znałam opisanych w poprzednich powieściach losów bohaterów klimatycznego Lipowa, „Trzydziesta pierwsza” pochłonęła mnie w jednej chwili. To nie tylko doskonała historia. To również świetni bohaterowie, efektowna intryga i napięcie, którego nie można się pozbyć do ostatniej kartki.
Już od początku uderza wielość bohaterów oraz powiązanych z nimi wątków. Czytelnikom, którzy wcześniej wybrali się w literacką podróż do kujawsko-pomorskiej krainy, na pewno o wiele łatwiej odnaleźć się w przedstawionej na kartach powieści rzeczywistości. Bez znajomości starszych historii jest to nieco utrudnione, ale na szczęście dzięki niekwestionowanemu talentowi autorki uczucie zagubienia dość szybo mija.
Jest zima. Do niewielkiego Lipowa po wieloletniej odsiadce w więzieniu ma powrócić mężczyzna – morderca, który przed laty wzniecając pożar, zabija kilku mieszkańców osady, w tym ojca jednego z głównych bohaterów, młodszego aspiranta Daniela Podgórskiego. Mieszkańcy Lipowa czują uzasadniony lęk i niepokój. Sytuacji nie poprawia wizyta pewnego naukowca, Jerzego Grala, który rozdrapuje tajemnicę dawnego zbiorowego samobójstwa. Do tego dramatycznego zdarzenia miało dojść nieopodal Lipowa. Kilkadziesiąt osób z niejakiej sekty Świątynia odebrało sobie życie właściwie nie wiadomo dlaczego…
Intryga „Trzydziestej pierwszej” komplikuje się jeszcze bardziej w momencie, w którym czytelnik poznaje kolejnych bohaterów. Są nimi… Szwedzi, którzy z nieznanych początkowo powodów odwiedzają Lipowo, a także dawna znajoma Daniela Podgórskiego, Emilia. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy mieszkańcy osady znów, tak samo jak przed laty, stają się świadkami straszliwego pożaru. Sprawca podpalenia wydaje się oczywisty, ale czy jest nim rzeczywiście?

wtorek, 26 maja 2015

Monstrum wkracza w dorosłość. Piotr Borowiec.


Jeśli horror poczęty został w ruinach zamku w Otranto, to narodził się wraz z potworem Victora Frankensteina, a w dorosłość wkroczył  zasnutymi mgłą ulicami Londynu, opisywanymi w utworach mistrzów wiktoriańskiej literatury grozy.  Oczywiście pomiędzy wczesną powieścią gotycką, a dojrzałymi artystycznie utworami z przełomu XIX i XX wieku nie zionie jakaś ogromna, czarna dziura. Literatura grozy przez ten czas rozwijała się, ewoluowała i poszukiwała nowych tematów, motywów oraz rozwiązań.
Można wskazać wielu twórców, którzy przyczynili się do tej ewolucji. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej zabłysła gwiazda E. A. Poe. W Niemczech swoje fantazje i koszmary opisywał A. T. E. Hoffaman. W Rosji po opowieść niesamowitą sięgali chociażby Tołstoj, Gogol czy Puszkin.  Na obszarze Imperium Brytyjskiego twórców szeroko rozumianej literatury grozy, gotyckiej czy niesamowitej w  XIX wieku znajdziemy jeśli nie tysiące, to setki. Mój ulubieniec, J. Sh. Le Fanu nie był więc jedyny, lecz był wyjątkowy. 
Książka, którą mam niewątpliwą przyjemność tutaj omawiać, rozpoczyna się od przedstawienia właśnie tej ewolucji. Jest to, można by rzecz, pewien standard w pracach naukowych poświęconych literaturze grozy. Nie zależnie czy czytamy „Od gotycyzmu do horroru” A. Gemry, czy „Horror w literaturze współczesnej i filmie” A. Has – Tokarz, to ów wprowadzający rozdział historyczny zawsze jest. Książka J. Kokot nie wyłamuje się z tego standardu. Z tym że, w przypadku omawianej pozycji wprowadzenie nie jest zlepkiem  przypadkowo dobranych informacji, lecz jest to przemyślany i klarowny wykład ewolucji Gatunku – pokazanej przez ewolucje jego esencji, czyli Potwora. Od gotyckiego łotra dybiącego na cnotę egzaltowanej heroiny, aż po lesbijską wampirzycę z arcydzieła Le Fanu, historia horroru jest historią Istoty, która zagraża porządkowi świata. Albo uosabia inny, niesamowity porządek, niezrozumiały i obcy, w który uwikłani są bohaterowie gotyckich horrorów.   
Ów porządek świata, jest w pierwszej kolejności porządkiem przestrzeni. W utworach A. Machena jest to przestrzeń miasta, swoistej stolicy świata jaką na przełomie XIX wieku był Londyn. Miejska przestrzeń przesiąknięta jest niesamowitością, jest też obszarem zdegenerowanym i zniekształconym. Z miasta, jako tła do niesamowitych historii rezygnuje A. Blackwood, którego twórczością autorka zajmuje się w rozdziale drugim. Zdarzenia z tych opowieści rozgrywają się w nietypowych sceneriach dla angielskiego ghost – story, na przykład w kanadyjskiej głuszy (chociażby genialny „Rączy wilk” opublikowany onegdaj w zbiorku „Nie czytać o zmierzchu”).  Kokot słusznie zauważa, że podobne tło przestrzenne pojawia się w utworach amerykańskich romantyków (N. Hawthorne, W. Irwing). 

Kolejne rozdziały nie koncentrują się na tym CO zostało opowiedziane, ale JAK. „Konwencja opowieści zasłyszanej” to tytuł drugiej części książki. Konwencją taką zastosował Le Fanu w zbiorze „Przez ciemne zwierciadło” (który niebawem też będą miał przyjemność omówić) oraz  M. R. James, autor „Opowieści starego antykwariusza”. W „Strategiach narracyjnych cykli” autorka omawia już nie zawszę literaturę grozy w sensie ścisłym, sięga też po twórczość geniusza literatury kryminalnej A. Conan – Doyla, po czym powraca do utworów A. Blackwooda, by przejść do cyklu o Carnackim W. H. Hodgsona.

niedziela, 24 maja 2015

TV Gawex, Gość Dnia. Materiał video.

O BRAMIE opowiadam z Pawłem Kwietniem ze Szczecineckiego Klubu Fantastyki. Czyli jak to się zaczęło i do czego zmierza. Zapraszam serdecznie do obejrzenia.
Materiał video. TV Gawex
http://www.gawex.pl/wiadomosci/programy_cykliczne/1610/GOSC-DNIA/gosc_dnia


"Pacynek i oko pirata" – Guy Bass. Cykl Małe potworki #14



Pamiętacie Pacynka? Nie?! No to potrzebne będzie krótkie przypomnienie. Główny bohater to powstała ze szmatek i części zapasowych, krzywo pozszywana, łysa – ale sympatyczna - pokraka o bladej facjacie. Ma różnej wielkości i różnego koloru oczy, a jego wyjściowym - jak i dziennym strojem – jest coś jakby piżamka. Nieśmiały i wątły Pacynek, to pierwsze dzieło prawdziwego geniusza zła: profesora Erasmusa. Wraz ze swoim szalonym twórcą i bandą potworów zamieszkuje Zamek Straszydło, budowli rzucającej złowrogi cień na miasteczko o sugestywnej nazwie Pierdziszewo.
Mam przyjemność zaprezentować Wam drugą już część jego przygód, w trakcie której Pacynek przekonuje się, że: Nie widziałeś świata jeśliś go nie oglądał okiem pirata i wyrusza w morską podróż. Nie byłoby to może nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że nasz bohater nie chciał nigdy opuszczać murów zamku. Celem jego życia było bowiem chronienie Erasmusa przed jego własnymi wynalazkami. Pewnego dnia jednak profesor wyjeżdża na Zjazd Szalonych Naukowców i przysyła list, że nie zamierza już wracać. Załamany Pacynek musi znaleźć sobie inne zajęcie. Zbieg okoliczności sprawia, że wraz z przyjaciółmi odkrywa dziennik Kapitana Kuternogi. Arabella (ludzka dziewczynka, która nie boi się niczego) i Stwór (trójręczne monstrum a’la cyklop - nadal nie dorobił się imienia) uważają, że jedno z oczu Pacynka – te niebieskie i hipnotyzujące - należało do tego właśnie pirata. W momencie, gdy Pacynek odkrywa w sobie piracką naturę, burzy się w nim krew i postanawia wyruszyć w rejs. Jego wyprawa szybko przeradza się w akcję ratunkową, gdyż okazuje się, wyjazd profesora był efektem kolejnej intrygi podłego Świrra-Szukalskiego.

czwartek, 21 maja 2015

C. Novak "Poczęcie". Recenzja.


„Poczęcie” wywołało spore zamieszanie w amerykańskim światku grozy. Napisana w duchu „Dziecka Rosemary” opowieść o rodzinie Twisdenów zachwyciła wielu autorów, w tym samego Stephena Kinga. Książka szybko stała się hitem wydawniczym i obiecującym romansem Scotta Spencera, bo tak naprawdę nazywa się Chase Novak, z medium horroru. Wcześniej utalentowany i niejednokrotnie nagradzany autor dał się poznać, również i polskim czytelnikom, dzięki obyczajowym powieściom takim jak „Miłość bez końca” oraz „Statek z papieru”. Tak wspaniałe opinie nie mogły ujść i mojej uwadze zatem postanowiłam na własnej skórze sprawdzić o co w tym całym „Poczęciu” chodzi. Zapraszam was na Manhattan, gdzie życie pewnej rodziny znacznie odbiega od normalności.

Alex i Leslie Twisdenowie prowadzą ekskluzywne życie. Oboje mają fantastyczną pracę, mieszkają w luksusowym domu na Manhattanie, są kochającym się małżeństwem. Nie mają jednak dzieci i w miarę jak zmieniają kolejnych lekarzy i kliniki, leczące bezpłodność, ich oczekiwanie na własne dziecko zmienia się w obsesję. Ostatnią próbą, która ma sprawić, że ich marzenie o rodzicielstwie się spełni, jest podróż do Słowenii, gdzie poddają się bolesnej i przerażającej procedurze. Kończy się ona sukcesem. Leslie rodzi… Konsekwencje tego są jednak straszliwe.
(źródło opisu: http://www.replika.eu/index.php?k=ksi&id=554)

Na pierwszy plan powieści wysuwa się wątek przemożnej, wręcz można by rzec maniakalnej chęci posiadania potomka. Główni bohaterowie książki, bogaci i piękni państwo Twisdenowie do pełni szczęścia potrzebują jedynie pełnej rodziny. Kwestia jest bardzo przejmująca, gdyż z podobnymi przeciwnościami losu zmaga się przecież niejedne małżeństwo, a autor w sposób wiarygodny nakreśla ten jakże ważki problem. Z kart powieści biją skrajne emocje- od wielkiej nadziei i szczęścia skończywszy na cierpieniu i strachu. Chęć zysku jednego z bohaterów, doktora Kisa, i pragnienie wzbogacenia się kosztem zdesperowanych par starających się o dzieci przeraża i wzbudza w czytelniku, wraz z dalszym czytaniem, coraz większą odrazę. Cyniczny i pewny siebie lekarz nie zważa na nieporządne skutki uboczne egoistycznie wierząc w swe ogromne zdolności na polu leczenia niepłodności. Rodzi się pytanie, jakie granice przekroczą Alex i Leslie aby zrealizować swe marzenia i czy my sami, będąc w podobnej sytuacji zdecydowalibyśmy się na podobny krok? Poświęcenie i walka o normalność wyzierają z kart powieści dzięki czemu książka wzbudza w nas emocje za co niewątpliwie należy się autorowi wielkie uznanie.

środa, 20 maja 2015

G. Masterton "Anioł Jessiki". Recenzja

No i mam problem. Z jednej strony znany i ceniony Graham Masterton, z drugiej – opowieść, która zamiast wywoływać ciarki na plecach, wzbudza mieszane emocje. Miało być przerażająco, tajemniczo, baśniowo, a wyszło lekko zabawnie. Nie uważam jednak, że czas poświęcony na lekturę książki został stracony. Świetna jak zawsze w przypadku „Mastiego” koncepcja, a do tego widoczne w powieści odniesienia do świata jednego z moich ulubionych ilustratorów, Arthura Rakhama sprawiają, że „Anioła Jessiki”, wydanego nakładem „Albatrosa”, warto dołączyć do swojej kolekcji.
Jak już wspomniałam, pomysł, będący osią fabuły, okazał się naprawdę intrygujący. Wychowywana przez swoich dziadków Jessika dokonuje niesamowitego odkrycia. W zamieszkiwanym przez siebie i dziadków domu słyszy głosy dzieci. Po pewnym czasie okazuje się, że przeraźliwe, błagające o pomoc odgłosy dochodzą… zza tapety. Na poły baśniowy świat pełen niesamowitych stworzeń, do którego udaje się na chwilę przedostać dziewczynie, ma do odkrycia jeszcze wiele tajemnic. Jedną z nich jest czające się zło, z którym Jessika wkrótce będzie się musiała zmierzyć.
Zwraca uwagę przestrzeń, do której przenosi się główna bohaterka powieści. To pole do popisu wyobraźni. Na plus zasługują opisy. Monochromatyczne kontury, cierniste, wijące się gałęzie ożywionych drzew, krzewy próbujące pochwycić dziewczynę i towarzyszącego jej przyjaciela, by na zawsze pozostawić ich w nadnaturalnym świecie – są tylko niektórymi elementami świata

Nawiedzone zamczysko #2 Malkolm, potwór nad potwory. Cykl "Małe potworki"#13

Zamek Zmoranieckich nie cieszył się dobrą sławą. W tym ponurym miejscu mieszkały zombie, kościotrupy, wampiry i mnóstwo innych obrzydliwych stworów, pozbawionych nawet nazwy. A jednak byłoby wielką przesadą twierdzić, że wszyscy mieszkańcy nawiedzanego zamczyska to okropne potworności /s 11/. Wśród nich był również Malkolm, twór powstały w skutek eksperymentu profesora von Skalpela, który stworzył go z fragmentów rożnych ciał. Tak powstał wyjątkowy potwór. Profesor obdarzył Malcolma ogromnym cielskiem, które niestety okazało się zdeformowane, nieproporcjonalne i w efekcie upiorne. Jego wygląd znacznie odbiegał od tego, kim tak naprawdę był sam Malkolm.

wtorek, 19 maja 2015

Neil Gaiman "Drażliwe tematy. Krótkie formy i punkty zapalne"

"W książce tej, podobnie jak w  życiu, są sprawy, 
które mogą was poruszyć lub zranić. 
Jest tu śmierć i ból, są łzy i dyskomfort, 
najróżniejsza przemoc, okrucieństwo, nawet dręczenie. 
Mam jednak nadzieję że czasami jest też dobroć. [...] 
Wiele z opowieści tego zbioru kończy się  źle 
dla co najmniej jednej osoby. 
Uznajcie się za ostrzeżonych"
/ze wstępu/

Pierwsze co zwraca uwagę to wydanie. Wydawnictwo MAG zaserwowało bardzo ładnie i porządnie wydany zbiór opowiadań. Blisko czterystu stronicowa książka, wydana jest w oprawie twardej i szyta. Zdobi ją, idealnie nawiązująca do twórczości Neila Gaimana, grafika  Dagmary Matuszak, przywołująca klimaty znane z wcześniejszych utworów autora jak choćby "Księga cmentarna" czy "Koralina"

Zbiór zaczyna się od wstępu, w którym Gaiman opisuje co go skłoniło zebrania w całość swoich krótszych form literackich. I już sam wstęp jest substytutem do tego, co możemy znaleźć w dalszej części książki. Już praktycznie po kilkudziesięciu zdaniach, klimat gaimanowskiej prozy zaczyna nas powoli obejmować i wciągać do niesamowitego świata wyobraźni autora. 
Dalej autor opisuje w kilku zdaniach lub dłuższych opisach poszczególne opowiadania, często przedstawiając ich genezę czy przyczyny powstania.
Po czterdziestu stronach zaczyna się prawdziwa uczta. Opowiadania są zróżnicowane pod względem długości, czy tematów w nich opisanych. Jednak wszystkie są naznaczone niesamowitością, raz straszną, raz groteskową, innym razem skłaniającą do zastanowienia się nad puentą. Czytając Gaimana odczuwałem, że jesteśmy widownią w teatrze, który stworzył. Zaś odgrywana sztuka jest tak niesamowita i gdy orientujemy się, że reżyser  bawi się nie tylko słowem, ale i nami -widzami,
jest już za  późno aby wstać i wyjść. Tym bardziej, że tak naprawdę tego nie chcemy, pomimo unoszącej się grozy. Gaiman to nie twórca czy pisarz . 
Gaiman to BAJARZ.

"Dawno temu, wczasach, gdy drzewa chodziły,
 a gwiazdy tańczyły,była sobie dziewczynka, 
której matka umarła, a potem zjawiła się nowa matka 
i poślubiła jej ojca, przywożąc ze sobą własną córkę. 
Wkrótce ojciec podążył do grobu za żoną, pozostawiając córkę samą."

 Nie ma sensu opisywać każdego opowiadania kolejno, zapewne odebrałbym Wam tym samym, przyjemność w buszowaniu, w twórczości autora. Jedno jest pewne. Neil Gaiman to klasa sama w sobie, z pewnością jeden z mistrzów współczesnej literatury, warsztatu, klimatu i wszystkiego co możemy nazwać powieścią niesamowitą. 
Zbiór nie rozczarowuje, choć oczywistym jest, że każdemu spodoba się inny utwór, jeden uzna za lepszy, inny za gorszy. Komuś przypadnie do gustu historia wymyślonej pierwszej dziewczyny, która powraca, zaś innym opowiadania: o jaskini pełnej złota, mordującej gospodyni, czy księżycowym labiryncie.
Cały Gaiman.


Neil Gaiman
"Drażliwe tematy. Krótkie formy i punkty zapalne"
Wydawnictwo MAG 2015



piątek, 15 maja 2015

Szort. Tomasz MordumX Siwiec. "ZJAWA"

ZJAWA

Boję się. Ta sytuacja zaczyna mnie przerastać. Już sama nie wiem czy śnię, czy błądzę w marzeniach. Jeżeli śnię, to nie potrafię się wybudzić.W pewnym sensie chciałabym spać wiecznie, jeżeli to dawałoby mi szansę zostać u jego boku. Tak bardzo go kocham. Cieszę się na jego widok. Umieram z  miłości, kiedy głaszcze mi włosy, całuje usta i dotyka mej dłoni. Od tamtego wypadku jest mało rozmowny. Ale jego spojrzenie potrafi powiedzieć więcej niż potok słów. Rzadko wychodzi z domu, ale często znika nie  wiadomo gdzie.
 Kiedyś powiedział - zaufaj sercu.
Więc wierzę, że miał rację, Ufam mu. Nawet wówczas, kiedy rzeczywistość przeczy tej tezie. Powinno go już tutaj nie być. Tamten nocny telefon, poinformował mnie, że mój mąż zginął w wypadku samochodowym. Nie mogłam w to uwierzyć do czasu, aż zobaczyłam w kostnicy jego ciało. To nie mógł być nikt inny. Przecież każdego dnia całowałam te zimne usta. Każdego dnia patrzyłam w jego oczy. A potem odbył się pogrzeb. Była na nim cała rodzina, znajomi oraz przyjaciele. Nie mogło być mowy o pomyłce. Nazajutrz, jednak obudziłam się, a on spał tuż obok. Potem otworzył oczy i uśmiechnął się jakby chciał powiedzieć - Nie chciałem cię obudzić. Od tamtej pory minęło już kilka tygodni. On ciągle jest tuż obok. Rano robi śniadanie, ogląda telewizję, wieczorem zmywa naczynia i razem idziemy spać. Boję się go zapytać, dlaczego wciąż tutaj jest? to on zniknie.Boję się, że kiedy zapytam, on zniknie. Kocham go, ale tak bardzo się boję..

TomaszMordum X Siwiec
ZJAWA
ze zbioru ABC MAKABRY
wyd. Horror masakra 2015

środa, 13 maja 2015

Carter Wilson "Chłopiec w lesie". Recenzja.

Czym powinien odznaczać się dobrze napisany thriller? Tajemnica, mrok, nieprzewidywalność, pełen wachlarz emocji, groza – to tylko niektóre elementy sprawiające, że książka pochłania i trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Wszystkie doskonale charakteryzują jedną z najnowszych publikacji wydawnictwa Świat Książki. „Chłopiec w lesie” Cartera Wilsnona, bo o tej powieści mowa, bez wątpienia nikogo nie pozostawi obojętnym. To bardzo dobry, inteligentnie napisany thriller. Lektura obowiązkowa dla zwolenników mocnych wrażeń.
            Już od pierwszych kart powieści rozpoczyna się prawdziwa gonitwa myśli. Trójka kilkunastoletnich chłopców przeżywa coś, co odmienia ich życie na zawsze. W lesie, z dala od bezpiecznych ulic i domów są świadkami okrutnej zbrodni. W niezrozumiałych dla nich okolicznościach ginie mały chłopiec. Przerażeni i zdezorientowani nastolatkowie pomagają pozbyć się ciała. Poprzysięgają również, że nigdy nikomu nie wyjawią, co tamtego dnia wydarzyło się niedaleko ich rodzinnego miasteczka.
            Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy literacka opowieść o nastoletnich chłopcach - coś, co mogłoby być kanwą niebanalnej, oryginalnej fabuły - nagle okazuje się autentyczne. Nastoletni bohaterowie niespodziewanie przeobrażają się w istniejące w rzeczywistości postacie. Wspomniany las również okazuje się istnieć naprawdę. Zbrodnia też jest jak najbardziej prawdziwa…
            Poczytny autor bestsellerów, Tommy Devereaux zdaje się tracić głowę, gdy makabryczną tajemnicę młodości, którą zresztą sam opisał w swojej powieści, odkrywa ktoś, kto dawno miał zniknąć z jego życia. Jedna z uczestniczek spotkania autorskiego daje mu do zrozumienia, że wie o zbrodni. Co więcej, kobieta krótko, ale dobitnie sugeruje również, że była owego feralnego dnia w opisanym przez Tommy’ego lesie. „Nawet nie zmieniłeś mojego imienia” pisze w zaadresowanym do autora opowieści liściku. Od tej pory dla Tommy’ego i jego rodziny nic już nie będzie takie samo. Pozostawiona, mroczna i tajemnicza sprawa po trzydziestu latach będzie czekać na swoje rozwiązanie.

niedziela, 10 maja 2015

Jak pokonać wilki? - Catherine Leblanc, Roland Garrigue. Cykl "Małe potworki" #12

Strach ma Wielkie Oczy /Jak pokonać wilki? - Catherine Leblanc, Roland Garrigue/


Pozostając w tematyce pokonywania dziecięcych potworów, postanowiłam zapoznać się z książką wydaną przez Wilgę. W serii Strachy na lachy pojawiły się ciekawe książki: Jak pokonać dinozaury?, Jak pokonać pająki?, Jak pokonać wilki? Jak pokonać duchy?, Jak pokonać wampiry?, Jak pokonać nocne stwory?, Jak pokonać czarownice? i Jak pokonać smoki?. W ręce trafiła mi część poświęcona wilkom, które to zyskały złą opinię po incydencie ze świnkami i pewną babcią. Myślałam, że będzie to lektura podobna do świetnej książki Amandy Noll Potrzebuję mojego potwora. I w pewnym sensie owszem, podobieństwa są oczywiste. Celem obu lektur jest pomaganie w pokonaniu dzieciom ich lęków. W serii Wilgi, dzieci dostają precyzyjne instrukcje, co mają zrobić by przegonić i przestraszyć wilki. Biedne zmykają w popłochu, gdy np. woła się mamę, grozi się im, że się je zje, albo opowiada się im historię Czerwonego Kapturka. I te rady są w porządku. Gorzej, gdy dochodzimy do stron z takimi propozycjami: powiedz wilkowi coś brzydkiego lub wyślij go do rodzeństwa, bo jest smaczniejsze. Trudno oczekiwać, że takie rady będą zachwycały.

sobota, 9 maja 2015

"Skonsumowana" Cronenberga.

O Davidzie Cronenbergu chyba wszyscy słyszeli. Kanadyjski reżyser filmowy, scenarzysta, okazjonalnie aktor, a ostatnio także pisarz.
Karierę rozpoczął w latach 60. XX wieku, kręcąc undergroundowe filmy krótkometrażowe. W następnych latach pracował w telewizji, czasem reżyserując film kinowy, najczęściej horror lub produkcje fantastycznonaukowe.
Takie filmy jak „Dreszcze” czy „Martwa strefa” sprawiły, że jego nazwisko stawało się coraz głośniejsze. Jednak prawdziwym przełomem okazała się dopiero „Mucha” z Jeffem Goldblumem w roli głównej. Film odniósł wielki sukces. Cronenberg praktycznie od zawsze, był kojarzony z szokowaniem widzów nie bał się sięgać w sferę erotyki, czy wręcz pornografii. Do najbardziej kontrowersyjnych jego dzieł należy Nagi lunch. Zaś dla mnie kojarzy się zawsze z rewelacyjnym horrorem „Mucha”, który miałem w oryginale na kasecie VHS. Autor „Skonsumowanej” dalej tworzy, jego ostatni film to „Mapy gwiazd” z 2014 roku.


Nathan i Naomi to para n reporterów, których łączy obsesja – na punkcie estetyki oraz... aparatów fotograficznych i nowości technologicznych w segmencie foto i gsm. Są kochankami, lecz to nie przeszkadza im to ze sobą konkurować. Nie przeszkadza także eksperymentować z innymi partnerami. Ich życie to ciągła podróż, praca i fascynacja technologia. Spotykają się okazjonalnie, najczęściej podczas krótkich przerw w podróży. Jednak dzięki nowoczesnej technice są ze sobą niemal cały czas w kontakcie.
Naomi zajmuje się zbrodnią  w którą uwikłany zdaje się być Aristide,  filozof i libertyn. Okaleczone zwłoki jego żony, Célestine znaleziono w jej paryskim mieszkaniu zaś Aristide zniknął bez śladu. Policja podejrzewa, że to on zabił żonę, a następnie zjadł niektóre części jej ciała.


" Ona była chora, nie rozumie Pani? Umierała.
 Widziałam to po jej oczach. Chyba guz mózgu. [...] 
Myślę, że zabił ją z litości. Poprosiła go, aby ją zabił,
i to zrobił. A potem, oczywiście, ją zjadł"

Naomi  stara się odnaleźć Aristide’a, aby przeprowadzić z nim wywiad, w sieci ukazują się zdjęcia Celestine, zrobione w trakcie zabójstwa, a nigdzie dotychczas nieudostępnione.
Nathan zaś, poznaje węgierskiego chirurga, Zoltana Molnara, który eksperymentuje z pacjentami chorymi na raka. Nathan uczestniczy w jednej z operacji, dokumentując ją niezliczoną ilością zdjęć, wręcz jest do tego zachęcany przez doktora, z mroczną przeszłością. Jednak na tym relacje z pacjentką się nie kończą, dochodzi między chorą na raka kobietą a reporterem do stosunku. Okazuje się, że Nathan został zarażony praktycznie nieistniejącą już chorobą weneryczną. Jego celem staje się odnalezienie odkrywcy choroby, który jako jedyny może go wyleczyć.

czwartek, 7 maja 2015

Antologia Wolsung wydana przez wydawnictwo Van Der Book.

Antologia Wolsung wydawana przez wydawnictwo Van Der Book. W dwutomowej antologii prezentujemy 30 opowiadań autorstwa zarówno topowych polskich pisarzy fantastyki jak i utalentowanych debiutantów. Tłem opowieści jest świat gry RPG Wolsung, ale antologia nie jest skierowana jedynie do osób zaznajomionych wcześniej z tym uniwersum - każdy miłośnik fantastyki i steampunku z pewnością bez problemu się w niej odnajdzie.

Mariaż magii i nauki tchnął życie w humanoidalne golemy, kabalistyczne myślące maszyny i straszliwe żelazne smoki. Niebo pełne jest statków powietrznych, a ulicami mkną samochody napędzane mocą pary. Dystyngowane damy i stylowi dżentelmeni spędzają czas na dyskusjach o nowinkach technomagicznych, życiu towarzyskim i polityce. Ten barwny, przebogaty świat pełen jest intrygujących bohaterów i oto nadszedł czas, by spisać opowieści o ich niezwykłych przygodach, niebezpiecznych wyprawach i legendarnych wyczynach! Pozwólcie porwać się znakomitym polskim pisarzom oraz laureatom naszego konkursu dla debiutantów w niesamowity świat antologii Wolsung. Topowi autorzy polskiej fantastyki między innymi Krzysztof Piskorski, Jakub Ćwiek, Paweł Majka, Maciej Guzek i Witold jabłoński. Łącznie 30 opowiadań w dwóch tomach - grubo ponad 1 000 000 znaków steampunkowej przygody w przeróżnych klimatach i odsłonach.
http://vanderbook.pl/
https://www.facebook.com/WydawnictwoVanDerBook
http://sklep.vanderbook.pl/

niedziela, 3 maja 2015

Nawiedzone Zamczysko #1 Doświadczenie von Skalpela, Paul Martin, Monu Boisteau. Cykl "Małe Potworki " #11

„Jeśli kiedyś znajdziesz się w okolicach Kamizelkowa, nie zapomnij odwiedzić doliny, w której stoi zamek Zmoranickich” .
Miejsce to wyjątkowe: od zachodu sunie ku niemu gęsta, upiorna puszcza, a od wschodu otaczają go radioaktywne bagna, które sąsiadują z cmentarzem i tajemniczą fabryką.  Po drugiej stronie szosy stoi wiekowe drzewo, a tuż obok urwiska śmierci jest dyskoteka „Malibu”, nad którą góruje Przeklęta Skała. Zamek Zmoranieckich ma więc urokliwą, pełną grozy okolicę.
„Zdobądź się na odwagę i wejdź w bramy zamczyska. Pozwoli Ci to zaznajomić się bliżej z jego niezwykle interesującymi mieszkańcami (…) Mieszkańcy  pobliskiej wioski, Kamizelkowa, ściszają drżący głos, opowiadali, że zamek jest nawiedzony, że mieszkają w nim potwory, że otaczające go bagniska roją się od ponurych stworów, że –jednym słowem – w te okolice nie zapuszcza się nikt, komu życie miłe.” /s  2-13/

Jednym z mieszkańców zamku jest profesor Henryk von Skalpel, „drobny człowieczek z łysą czaszką i w ciemnych okularach o grubych szkłach”. To on, gdy wszyscy już śpią, pracuje nad swoimi kolejnym eksperymentem. Tom pierwszy „Nawiedzonego Zamczyska” skupia się właśnie na jego osobie. Profesor prowadzi badania, których celem jest stworzenie potwora doskonałego. W jego mniemaniu miałby to być istota idealna: silna, sprytna, inteligentna, piękna. W pewnym sensie mu się to już udało, stworzył bowiem Malkolma, swojego asystenta.  Ten jednak „wyglądał na makabryczną układankę dla jakiegoś zwariowanego rzeźnika niż na człowieka” /s 18/. Z tego powodu profesor nie ustaje w swoich badaniach. Pewnego razu udaje mu się wynaleźć klej do potworów, który byłby rozwiązaniem na problem nieestetycznych szwów. Klej jednak okazał się mieć dodatkowe, nieprzewidzialne właściwości…

sobota, 2 maja 2015

"Pokłosie" antologia poświęcona Stephenowi Kingowi.

Antologie opowiadań, które w jakikolwiek sposób podpierają się nazwiskiem wybranej, literackiej ikony, nie są najłatwiejsze w odbiorze. Czytelnik, któremu wpadło coś takiego do rąk, automatycznie zmuszany jest do porównań. Albo wartościuje, który z zamieszczonych w zbiorze autorów okazał się lepszy, albo sprawdza, jak daleko jest twórcom do wskazanego autorytetu. Żadna z tych sytuacji nie jest komfortowa.

Na szczęście w przypadku „Pokłosia”, które ukazało się rynku za sprawą wydawnictwa GMORK, wszystko wygląda inaczej. Piątka nieobcych fanom literatury grozy pisarzy: Kacper Kotulak, Paulina Król, Jarosław Turowski, Juliusz Wojciechowicz i Marek Zychla – wspólnymi siłami stworzyli prawdziwą literacką perełkę. „Antologia opowiadań w hołdzie Stephenowi Kingowi”, opatrzona wstępem Stefana Dardy, miała być z założenia zbiorem inspirowanym twórczością współczesnego Króla Grozy. Każdą ze wspomnianych „inspiracji” można jednak czytać w oderwaniu od rewelacyjnych koncepcji literackich Kinga. Niekwestionowaną wartością zawartych w zbiorze opowiadań jest to, że próby czerpania z dorobku mistrza nie spowodowały zatracenia indywidualnego stylu autorów i nie zagubiły oryginalnego pomysłu na fabułę.
Całość otwiera opowiadanie Marka Zychli „Chyba”. Tekst jest przepełniony niejednoznacznościami. Świat przedstawiony został usytuowany gdzieś na pograniczu jawy i snu, przeszłości i przyszłości, postaci realnych i nierzeczywistych… Autorem kolejnego opowiadania jest Kacper Kotulak. „To nie TO” wprowadza czytelnika w zupełnie inny klimat. Akcja wyraźnie przyspiesza. Jest mocno i wyraziście. Zmyślnie naszkicowane obrazy poszczególnych scen rozbudzają wyobraźnię. To nic, że jest przewrotnie. Nawet kiedy autor puszcza do czytelnika oko, nie można wyzbyć się wrażenia, że mistrzowskie „To” jeszcze długo będzie budzić przerażenie u niejednej osoby.
Kolejny jest „Świniak” Juliusza Wojciechowicza. Opowiadanie warsztatowo dobre, ale w przypadku mojej osoby wzbudziło mieszane emocje. Wszystko przez niezbyt odległą podróż w czasie, w którą autor zabiera swoich czytelników. Zbyt sentymentalnie jak na klimat grozy. Ale sam pomysł - ciekawy. „Status quo” Pauliny Król to wyraźne nawiązanie do „Efektu motyla”. Z kolei „Cierniowy dwór” Jarosława Turowskiego to coś na kształt mrocznej baśni. Historia wędrówki małej bohaterki, która wyrusza w karkołomną podróż, by uratować swoją matkę, z jednej strony porusza, a z drugiej, ze względu na napotkane postaci i nieprzewidywalność wydarzeń, trzyma w napięciu.