środa, 28 grudnia 2016

12 najlepszych horrorów 2016 roku wg Oka



Pamiętam, że we wrześniu napisałem post, na który z lubością powoływał się Mariusz "Orzeł" Wojteczek zarzucając mi błędną ocenę, że mijający rok 2016 nie wniósł nic szczególnego dla literackiego horroru w Polsce. Dzisiaj nie opublikowałbym tego wpisu, ponieważ gdy podsumujemy cały okres 2016, to zmieniło się dużo. Rok temu (2015), podobnie jak w tym, pierwsze trzy kwartały były podobnie jałowe i dopiero końcówka roku 2015 przyniosła kilka dobrych premier. I chyba stanie się to regułą, że trzeba cierpliwie wyczekać do końca z rzucaniem osądów. Mam nauczkę.

Czy fani literackiego horroru mogą być zadowoleni? Czy są powieści, które okazały się hitem? Czy ukazały się książki długo oczekiwane i po przeczytaniu ich możemy powiedzieć, że to była świetna lektura? Odpowiedź na powyższe pytania brzmi: TAK.
Bardzo cieszy, że wśród największych hitów mijającego roku (który zaprezentuję poniżej) znaleźli się i polscy autorzy, tym bardziej, że nie są tak nagminnie wydawani jak zagraniczni. Wśród dwunastu książek, które wg mnie są najlepszymi książkami mijającego roku znalazły się nowości i wznowienia. 
Ponieważ do dzisiaj toczą się dyskusje, gdzie kończy się literacki horror, jakimi atrybutami się posługuje i czy ta, czy inna powieść jest horrorem, to obok książek, które nie pozostawiają wątpliwości co do przynależności gatunkowej, znajdą się w poniższym podsumowaniu także tytuły, które przez wielu z Was za horror mogą być nie uznane, jednak wg mnie należy o nich wspomnieć, ponieważ jak napisałem - granica literackiego horroru jest dość płynna, a i samych gatunków literackiej grozy jest bez liku. 
Podsumowujemy więc tytuły, które trafiły na księgarskie półki. 
Poniższy spis tytułów nie jest ułożony chronologicznie, przypisane miejsca nie oznaczają że ta, czy inna powieść jest w pierwszej trójce najlepszych książek 2016. Powyciągałem je z biblioteczki, leżą obok mnie i po kolei będę je przedstawiał. Nie obawiajcie się także, że będę opowiadał fabułę i zakończenie. Ten wpis ma na celu podpowiedzieć Wam, po jakie książki należy sięgnąć. Oczywiście możecie nie zgodzić się z moimi typami najlepszych książek 2016 roku, to przecież subiektywne podsumowanie oparte na wrażeniach, a nie sklepowych TOPkach, czy ocenach na lubimyczytać.pl, które swoją drogą pozostawiają wiele do życzenia i namawiam, aby się nimi nie sugerować przy doborze lektury.
Więc zaczynamy.


NAJLEPSZE HORRORY 2016 ROKU.

Niektórzy z Was powiedzą, że to już było. Racja, było. Jednak dla mnie warto wspominać o tej monografii, ponieważ jest wyjątkowa na naszym rynku i chociaż bliżej jej do pracy naukowej, niż swawolnej przechadzki po kinowym horrorze, to obowiązkowo należy o niej napisać kilka słów. Istne kompendium wiedzy o historii, gatunkach i filmach grozy, od początku, aż po czasy dzisiejsze. Recenzję znajdziecie (tutaj). Magdalena Kamińska "Upiór w kamerze. Zarys kulturowej historii kina grozy" to praca wspaniała, napisana lekkim językiem, który nie będzie problemem dla osób, gdzie teksy naukowe zwyczajnie ich męczą. Wspaniała i obowiązkowa lektura dla każdego. Przedstawiona chronologicznie czasowo, a nie jak w większości podobnych podsumowań - alfabetycznie.

Wydawnictwo Papierowy Księżyc zapowiadało w tym roku wznowienie większości wydanych przez siebie książek Jacka Ketchuma. Niestety udało się im plan zrealizować cząstkowo. Ukazało się tylko jedno wznowienie i jest to powieść, która ustawiła pozycję Ketchuma wśród największy współczesnych twórców horroru na świecie, na stałe. "Dziewczyny z sąsiedztwa" nie trzeba jakoś specjalnie przedstawiać. Horror naturalistyczny pokazujący do czego może posunąć się człowiek, książka straszna, pełna przemocy psychicznej i fizycznej, studium sadyzmu (?). Powieść wydana ponownie jak wspomniałem, w nowej szacie graficznej, moim zdaniem zdecydowanie ciekawszej, niż poprzednie dwa wydania. (recenzja)


Kolejne wznowienie. Książki wydawnictwa Vesper pojawią się w podsumowaniu dwa razy. Nigdy nie ukrywałem, że nie jestem wielkim fanem klasycznej literatury grozy. Do niedawana, na palcach jednej ręki mogłem wymień autorów, którzy do takiej literatury są zaklasyfikowani i z pewnością domyślacie się, że był to: Lovecraft, Poe, Stoker, Wild i Shelley. O "Mnichu" Lewisa, dowiedziałem się kilka tygodni przed premierą, poszukałem, poczytałem notki w necie i stwierdziłem, że może być to świetna lektura, która niekoniecznie musi być napisana siermiężnym, charakterystycznym dla XIXw. językiem. Sam temat, a w zasadzie kilka tematów, które pojawiają się w książce powodują, że pomimo dość sporej objętości, bez wahania zabrałem się do czytania i... Jestem bardzo zadowolony, że zarwałem kilka nocek. To książka mocna nawet jak na dzisiejsze czasy, chociaż nie uświadczycie w niej krwawych opisów. Świetnie wydana, wspaniale uzupełnia kolekcję klasyki Vespera. (recenzja)

Skoro wywołaliśmy Vespera, to pozostańmy przy kolejnej pozycji tego wydawnictwa. "H.P. Lovecraft "Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne". O tej książce można pisać w samych superlatywach, rozwodzić się nad świetnym, jak nie najlepszym przekładem Macieja Płazy, doborem opowiadań, szatą graficzną, jakością wydania - szczególnie egzemplarzy w twardej oprawie, fascynującym posłowiem, no WSZYSTKIM. Pomimo, że chyba wszystkie opowiadania Lovecrafta ukazały się w innych wydaniach, innych wydawnictw, to Vesper zafundował nam coś wyjątkowego i pięknego. Wraz z poprzednim tomem "Zgroza z Dunwich i inne przerażające opowieści" pozycje te są ozdobą każdej biblioteczki i ja sam traktuję je wręcz jako talizmany, białe kruki, nie będę bał się powiedzieć - arcydzieła współcześnie wydanych książek. Swoją droga, na dniach ma być wydany kolejny tom opowiadań Lovecrafta, tym razem z Zyska i bardzo mnie ciekawi, czy wydawca osiągnie poziom wydań Vespera.  (recenzja)

Teraz będzie zaskoczenie. Marisha Pessl "Nocny film". To nie jest powieść grozy, tak naprawdę to rasowy thriller, jednak dotyczy horroru bardzo mocno. Opowiada historię Scotta McGratha dziennikarza śledczego, który stara się rozwikłać zagadkę zaginięcia córki kultowego reżysera horrorów Stanislasa Cordovy. Aby dowiedzieć się, co się stało z córką Cordovy, bohater musi zgłębić mroczne tajemnice jego rodziny. Powieść jest napisana wspaniale, czyta się ją bardzo szybko, wiele sekretów rodzinnych spokojnie może stać się kanwą do stworzenia wokół nich osobnych powieści. W książce znajdziecie także aplikację, która pozwala odtworzyć ukryte treści i jest to mega sprawa. W pewnym momencie zacząłem podejrzewać, że całość jest tak realnie stworzona, że szukałem w internecie stron www podanych w książce, gdzie zbierają się fanatyczni miłośnicy twórczości Cordovy, a uprzedzam, że jego filmy (wspomniane i opisane w powieści) niczym nie odstają od tego, co jako hobby robi Edward Lee. (recenzja)

Z tą książką mam problem. Z jednej strony umęczyłem się podczas czytania, z drugiej mam świadomość o wyjątkowości powieści "Dom z liści" Marka Z. Danielewskiego. Powieść trudna i ciężko się ja czyta, nie jest to lekka lektura dla każdego, pomimo, że panuje nad nią ogólny zachwyt. Danielewski napisał powieść, która wymaga skupienia i koncentracji podczas lektury, jednak sam sposób napisania, jak i tematyka jest tak nieszablonowa, że musi znaleźć się w tym podsumowaniu.  To powieść labirynt, do którego czytelnika zabiera autor, pełna odwołań, mylnych tropów o gęstej atmosferze. Powieść o szaleństwie i paranoi. Bardzo dobrze, że coraz więcej horrorów dotyka spraw związanych z ludzką psychiką, lękami, chorobą psychiczną czy fobiami. Bardzo dobrze, że te najciekawsze powieści nie bazują na utartym schemacie demona czy nawiedzonego domu. Mag odwalił kawał dobrej roboty wydając "Dom z liści", bo książka jest wydana pięknie i z pewnością rekompensuje zawiłą treść. (recenzja)

Tutaj nie będzie zaskoczenia. Powieść Wojtka Guni "Nie ma wędrowca" to rzecz wyjątkowa na polskim rynku, to książka, którą autor pokazuje jaki dystans dzieli jego dzieło od oklepanych, szablonowych horrorów rodzimych pisarzy. Jakiś czas temu rozmawiałem z jednym z polskich autorów (nie podaję nazwiska), którzy piszą świetnie i jego opowiadania zawsze trzymają poziom, zaś on sam jest zdecydowanie półkę wyżej, niż cała reszta naszych twórców. Na pytanie: I jak tam Gunia? Powiedział: "Niezły jest. Na tle polskiej grozy wybitnie dobry." Niech to będzie rekomendacją. Wędrowiec to weird fiction w najczystszej postaci, to nadzieja, że chyba trochę zapomniany gatunek może także wnieść coś świeżego na księgarskie półki. Z tego co wiem, nakład został wysprzedany przez wydawnictwo, wiec jest to kolejny dowód na niesamowitość tej powieści i cholernie dobry warsztat Guni.(recenzja)

Skoro jesteśmy przy naszych autorach, to wspomnijmy Grzegorza Gajka i jego "Malowidło". Powieść o nawiedzonym obrazie wydawać mogłaby się niczym odkrywczym, specjalnym. Takie rzeczy już przecież były. Wspomnijmy chociaż "Wizerunek zła" Mastertona. Więc co nowego można napisać? Można i Gajek to zrobił. Mroczny, gesty klimat, nieoczywiste zakończenie, świetny research, przygotowanie się merytoryczne i techniczne do powieści, to nie zdarza się często. Zazwyczaj autorzy przyklejają kilka karteczek i piszą. Wiem, może upraszczam, jednak w "Malowidle" widać, jak dużo pracy w napisanie powieści włożył Gajek i co najważniejsze nie spieprzył tego. Może nie jest to typowy horror, jednak jak wspomniałem we wstępnie, granica jest bardzo płynna i spokojnie zaklasyfikowanie "Malowidła" do horroru nie ujmie gatunkowi, a wręcz przeciwnie. Oby więcej tak dobrych książek. To chyba najlepsza powieść jaka ukazała się w tym roku w stajni Videograf. Ciekawą pozycją jest także  "Splątanie" Lewandowskiego, które wywołało dość sporo kontrowersji. Porównując oba tytuły, zdecydowałem się na Gajka, ponieważ uniknął to, czego Maciejowi się nie udało. Ta książka nie posiada żadnych wpadek. (recenzja)

Wspomniana wyżej Magdalena Kamińska w wywiadzie zamieszczonym w OkoLicy Strachu powiedziła, że kinowy horror nie może być za poważny, że cechą slashera jest pewna doza groteski i komizmu. Myślę, że podobnie można stwierdzić o rasowym, literackim horrorze. Horrorze charakterystycznym dla złotej ery horroru. Dlatego do najlepszych powieści 2016 roku dorzucam "Drogę do piekła" Przemka Piotrowskiego. Jak nikt, Piotrowski łączy w swoich książkach elementy powieści sensacyjnej i horroru, nadając tej literaturze nową jakość. Zresztą samo wydawnictwo ma zawsze problem z zaklasyfikowaniem jego książek ("Kod Himmlera" i wspomniana Droga) To książka, którą czyta sie płynnie, zaś sama akcja pędzi niczym ekspres. Piotrowski w "Drodze do piekła" zaczyna swoją opowieść jak wiele powieści sensacyjnych, która z czasem nabiera elementy charakterystyczne dla horroru, aby w końcu własnie horror wiódł prym. I to jest największą zaletą stylu Przemka Piotrowskiego. Autor skończył już swoją kolejną książkę, która powinna ukazać się nakładem Videografu w przyszłym roku. Czekam z niecierpliwością. (recenzja)

Wspomnę także o "Gałęzistym" Artura Urbanowicza. To typowy villlage horror, gatunek tak lubiany w Polsce, który znany stał sie dzięki Stefanowi Dardzie i Piotrowi Kulpie. Choć książka może nie jest idealna, pewne rozwiązania mogą irytować, zaś wrażenie, że autor chciał upchać w niej jak najwięcej typowych dla horroru elementów ( książka z czasem przeradza się w opowieść, w klimatach prozy dawnego Mastertona), może drażnić, to jest to bardzo dobry debiut. "Gałęziste" ma swój czar i urok, dobrze nakreślonych bohaterów, świetny klimat, czyli to co lubię najbardziej i nic nie poradzę, że "wiejski horror" zawsze darzę estymą, ponieważ od tego gatunku zaczynałem swoją przygodę z rodzimą literaturą grozy. (recenzja)


Na koniec zostawiłem dwa HITY. "Głowa pełna duchów" Paula Tremblaya ukazała się nakładem Papierowego Księżyca i jest to najlepsza ich powieść w tym roku. To horror, który nadaje nowego znaczenia klasyfikacji gatunku, to nowatorskie podejście, to groza podana bez przystawki, jednak tak wysublimowana, że porywa czytelnika, pochłania i nie chce wypuścić ze swych objęć. Historia zdawałoby się pospolita, ot opętana dziewczyna, egzorcyzmy i cała masa egzorcyzmowych artefaktów. Nic bardziej mylnego. Oczywiście i takie elementy w Głowie znajdziemy, jednak to przede wszystkim powieść o relacjach rodzinnych, zatraceniu, postępującej chorobie, wręcz szaleństwie, samotności a wszystko ukazane oczami Merry, dziewczynki, która opowiada tą historię po kilkunastu latach. Wspaniała powieść! (recenzja)


O "Pustkach" Anderewa M. Hurleya wspomnieć należy obowiązkowo, ponieważ podobne mam odczucia jak w przypadku "Głowy pełnej duchów", choć jest to delikatniejsza powieść. Pełna niedopowiedzeń, tajemnicza, naszpikowana symboliką religijną. Gdy to tego wszystkiego dołożymy grozę, otrzymujemy niezwykłą mieszankę. Tak naprawdę, można powtórzyć wszystko co napisałem powyżej. Z pewnością "Pustki" to książka wyjątkowa, gdyby doszukiwać się w niej inspiracji innymi tytułami to z pewnością można wspomnieć o "Dziecku Rosemary", podobna demoniczność i lepkość atmosfery. Fanatyzm religijny ukazany w fascynujący i niepokojący sposób. To tylko wstęp do tego, co otrzymamy podczas czytania tej lektury. (recenzja)

2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o zestawienie, to ze wstydem przyznaję, że żadna z tych książek nie jest mi znana. Nie jestem koneserem tego gatunku, powiem więcej, moje doświadczenie w tej sferze jest w zasadzie zerowe. Chcę to zmienić, dlatego od dłuższego czasu tworzę listę książek, które w jakiś sposób mnie zaciekawiły i z radością zauważyłam, ze większość z nich pojawiła się w stworzonym rankingu :) Na pewno muszę dorwać się do Wojtek Gunia i jego "Nie ma wędrowca", następnie pozostając w polskim klimacie na tapetę wjeżdzają "Gałęziste" . "Pustki", "Głowa pełna duchów", "Nocny film" (który już czeka na mnie na czytniku), i obowiązkowo "Mnich". Oprócz tego spotkałam się tutaj, na grupie z pozytywnym odbiorem "Wszystkie białe damy" Piotr Borowiec, dlatego też w ten tytuł już się zaopatrzyłam. Ja pierniczę, ale będę małą czytania :D Mam nadzieję, że dzięki tym pozycjom pokocham literaturę grozy całym sercem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo mam do nadrobienia... W tym roku "Droga do piekła" zrobiła na mnie największe wrażenie!

    OdpowiedzUsuń