wtorek, 28 października 2014

Olga Haber - groza okiem kobiety.

Panie i Panowie -Olga Haber

*Olga spotkaliśmy się niedawno na Kfasonie, praktycznie tuż po premierze Twojej książki ONI. Pamiętam, że sama do mnie podeszłaś z wyciągniętą ręką i promiennym uśmiechem. Sprawiałaś wrażenie osoby otwartej, wesołej, wręcz szalonej.
 Chyba nie masz problemów w kontaktach z innymi ludźmi.
 Dlaczego w takim razie przybrałaś pseudonim Olga Haber?

Witaj. Tak, spotkaliśmy się na Kfasonie, z czego bardzo się cieszę – udało mi się zlokalizować Cię w tłumie i pomimo ograniczeń czasowych wyszła z tego całkiem sympatyczna pogawędka. Fakt, bywam szalona, jak większość zodiakalnych Strzelców. Na ludzi jestem raczej otwarta; pseudonim przybrałam bardziej z racji tego, że moje nazwisko jakoś mi nie pasowało do horroru… Zresztą to jeden z przywilejów osób parających się piórem – móc stworzyć swego rodzaju drugą tożsamość, zaszaleć, zobaczyć na okładce takie niby swoje, a jednak obce nazwisko. Mnie to bawi, powiem szczerze, zwłaszcza, że doszło już do paru nieporozumień w gronie znajomych, z których nie każdy jeszcze wie, że Olga Haber to ja. I obym tylko nie dostała jakiegoś rozdwojenia jaźni… Pociesza mnie fakt, że – cytując cioteczkę Wiki – „przy zaburzeniach dysocjacyjnych poszczególne osobowości nie wiedzą o istnieniu pozostałych”, więc chyba nie jest ze mną aż tak źle.

* Czyli jak mam się do Ciebie zwracać?  Olga czy Kaśka? Bo powiem szczerze, że zawsze zastanawiam się, jak piszę do Tomka Czarnego czy on wie, że to do niego (Paweł Kosztyło vel Tomasz Czarny przyp. autora)

sobota, 25 października 2014

Robert Cichowlas o "Obliczach Grozy"

OBLICZA GROZY - Kilka słów od redaktora...
August 8, 2014
W październiku nakładem Wydawnictwa Replika ukazał się zbiór
 opowiadań  zatytułowany "OBLICZA GROZY".
Nad całokształtem (redakcją) tej książki czuwał znany polskiemu
 czytelnikowi horroru - pisarz: Robert Cichowlas.
Opowiedział nam kilka słów na temat kulis powstania Obliczy Grozy
 oraz zdradził ciekawostkę po jakie książki wydawnictwa Replika będziemy 
mogli sięgnąć w najbliższym czasie.


  

HMi - Graham Masterton, to niewątpliwie ikona horroru.
 W Obliczach Grozy umieściłeś pisarza wraz z innymi, polskimi 
autorami grozy. Co się przekonało, że warto zaufać polskim grozopiewcom?

piątek, 24 października 2014

Dziecko Rosemary - Ira Levin - opinia Pauliny

Okiem na klasykę- „Dziecko Rosemary”.

Ira Levin- znacie? A Polańskiego znacie? To będzie prościej. Obu panów łączy bowiem jedna rzecz. Wiem, zagadka niezbyt trudna i już od początku znaliście jej rozwiązanie jednak myślę, że nie każdy zapoznał się z klasykiem jakim niewątpliwie jest „Dziecko Rosemary”. Cóż ja plotę stwierdzicie, ale młody widz i czytelnik może mieć prawo do niewiedzy i muszę ten stan niezwłocznie zmienić. Ira Levin to była bowiem zdolna bestia, która dała nam książkę nietuzinkową i jak na swe czasy kontrowersyjną. Choć dzisiaj mało kogo zaskoczy, wszystko już bowiem zostało nam pokazane, drzemiąca w niej moc nadal oddziałuje na wyobraźnie i daje czytelnikowi mocnego kopniaka. Powróćcie razem ze mną do domu państwa Woodhouse, gdzie młoda Rosemary spodziewa się upragnionego dziecka.





Młode małżeństwo, Guy i Rosemary Woodhouse, wprowadzają się do nowego, eleganckiego mieszkania w Nowym Jorku. Sympatyczni sąsiedzi, Minnie i Roman Castevet, szybko zaprzyjaźniają się z małżeństwem i służą we wszystkim pomocą. Wkrótce Guy, który jest aktorem, dostaje znaczącą rolę, po tym jak jego rywal nieoczekiwanie ślepnie. Z kolei Rosemary zachodzi w ciążę. Równocześnie jednak zaczynają ją nawiedzać koszmarne sny i halucynacje.

wtorek, 21 października 2014

KFASON - Nic nie planujemy. Relacja i foto galeria.

     KFASON
                                                                                                         



Roz.1
Kraków przywitał nas Sodomą i Gomorą.



O jedenastej, w piątek wyruszyłem wraz z Pawłem i Ryśkiem w ekscytują, dwunastogodzinną podróż pociągiem do Krakowa. Tam, na drugi dzień miał odbyć się Festiwal horroru KFASON.
                                                       
 Długą podróż umilał mi prócz wspaniałego towarzystwa chłopaków ze Szczecineckiego Klubu Fantastyki,sześciopak piwa. Miejsca wykupione wcześniej, czekały na nas. Na początku naszej podróży było wręcz miło i wspaniale, jednak wraz z upływającym czasem, podróż zaczęła wydawać się nam masakrą. Pamiętam, że było moment, gdy byliśmy chyba gotowi, przeskoczyć do jadącego pociągu naprzeciwko. Nasza psychika zaczęła podpowiadać nam coraz większe głupoty. Jednak dotarliśmy. Dwanaście godzin - jakoś przeżyliśmy.
Na dworzec wyszedł po nas Piotrek Borowiec, facet, którego znałem z konkursu „Horror na Debiut”, publikacji na blogu OnH, oraz wielu rozmów za pomocą komunikatora fejsbukowego.
Ha ,cóż za świetny facet!
Do dzisiaj podziwiam go, że chciało się mu prowadzić bandę oszołomów, opowiadać o budowlach Krakowa i podpytywać o funkcjonowanie klubu. Poświęcił swój czas aby przeprowadzić nas przez miasto rozpusty. :D

poniedziałek, 13 października 2014

Wylęgarnia-Robert Cichowlas.

Robert Cichowlas to osoba, którą darzę ogromnym sentymentem. Do dziś, kiedy patrzę na półkę z książkami i widzę „Sępy” uśmiecham się do siebie. Była to bowiem jedna z moich pierwszych, pełnoprawnych polskich antologii grozy. Kupiłam ją przypadkiem, gdyż będąc na początku mej przygody z literackim horrorem nie wiedziałam z której strony to ugryźć i w co włożyć swe rządne krwi zęby. Padło na Cichowlasa, bo przedtem natknęłam się na jego opowiadanie „Cierpliwość”, które znajduje się w antologii „Trupojad. Nie ma ocalenia”.
Podobało mi się niezmiernie i żądałam coraz więcej i więcej. Potem chłonęłam wszystko spod pióra pana Cichowlasa i zawsze było mi mało. „Wylęgarnia”, bo o tym zbiorku chcę dziś wam opowiedzieć to druga po „Szóstej erze” samodzielna książka mistrza duetów, jakim niewątpliwie jest pan Robert.



środa, 8 października 2014

Olga Haber - Oni - przed premierą /frg

Olga Haber: Oni
powieść grozy

Natalia  jest na życiowym zakręcie. Była świadkiem śmiertelnego wypadku, rozstała się z mężczyzną i odeszła z pracy. Żeby zapomnieć o traumatycznych przejściach, zaszywa się w drewnianym domku nad jeziorem. Zauroczona sporo młodszym chłopakiem i pełna nadziei na lepsze jutro, powoli dochodzi do siebie. Sielska okolica ma jednak swoje mroczne tajemnice – wokół dziewczyny zaczynają się dziać niepokojące rzeczy. Natalia czuje się obserwowana, dręczą ją pełne krwi senne koszmary, a okoliczni mieszkańcy zachowują się tak, jakby coś w nich wstąpiło. Coś, co ma bardzo złe intencje i krąży wokół starego cholerycznego cmentarza.              Po serii brutalnych wydarzeń kobieta postanawia wyjechać, jednak ONI z pewnością jej na to nie pozwolą - osaczona, przerażona i bezwolna, powoli zamienia się w sterowaną diabelską siłą marionetkę. I chociaż wszytko w niej krzyczy „uciekaj”, nie ma już drogi odwrotu…

Videograf – Chorzów, październik 2014.

„Olga Haber raczy czytelnika historią pełną emocji, plastycznych opisów i w większości żywych (przynajmniej do czasu!) bohaterów. Tę powieść warto sprezentować zarówno komuś bliskiemu, jak i samemu sobie... Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni.” 
Kazimierz Kyrcz - pisarz

„Zaskakująca, świeża, przewrotna - czegoś takiego jeszcze w naszym horrorze nie było. Atmosfera gęstniejąca z rozdziału na rozdział, tajemnica i poczucie osaczenia. Będziecie śnili po tej książce koszmary...”
 Krzysztof T. Dąbrowski – pisarz, scenarzysta

Olga Haber (pseudonim Katarzyny Misiołek) - Krakowianka, rocznik 74. Z wykształcenia jest filologiem polskim; od dłuższego czasu współpracuje z kilkoma wydawnictwami prasowymi. Interesuje się turystyką, psychologią, medycyną niekonwencjonalną i Tarotem. Kocha czekoladę, stare filmy i Stephena Kinga. Niestety tego ostatniego raczej bez wzajemności... "ONI" to jej debiut powieściowy."


M.John Harrison - Droga serca /frg.


M. John Harrison 
Droga serca 
(fragment) 
Jeden

Niedocenianie snów

Pam Stuyvesant zażywała lekarstwa, żeby radzić sobie z padaczką. Często była po nich przygnębiona i trudna w obyciu, a Lucas, który sam był nerwowy, nigdy nie wiedział, co robić. Po ich rozwodzie coraz częściej polegał na mnie jako na pośredniku.
– Nie lubię brzmienia jej głosu – tłumaczył. – Ty spróbuj.
Pod wpływem leków śmiała się bez końca w krzykliwy, fałszywy sposób. Chociaż Lucas przez lata starał się ją traktować ze współczuciem, ten śmiech zawsze go żenował i irytował. Myślę, że się go bał.
– Spróbuj wydobyć z niej coś sensownego.
Sądzę, że to poczucie winy podpowiadało mu, że mam na nią łagodzący wpływ, jednakże nie chodziło o jego własne wyrzuty sumienia, tylko o poczucie winy, które w jego opinii łączyło całą naszą trójkę.
– Sprawdź, co powie.

wtorek, 7 października 2014

Republika Piratów - Colin Woodard


"Niby same historyczne fakty                                   
ale opowiedziane jak w książce
przygodowej. Wyobraźnia podsuwa obrazy
- przed oczami stoją szkatuły złota, abordaże,
korsarze, z beczki leje się rum, a na pokładzie
szczęka żelazo"




Na taką książkę czekałem bardzo długo. Jak tylko pojawiła się zapowiedź SQNa, powiedziałem sobie „Muszę ja mieć”.
Jako mały chłopiec bawiłem się w piratów, uwielbiałem te historie, bitwy morskie, potyczki, skarby, straszliwe burze i życie na statku, fascynowało mój młody umysł. Jak tylko się udało czytałem każdą książkę o piratach, czy korsarzach. Do dziś na półce stoi trylogia Meissnera czy „Wyspa skarbów”-Stevensona. Jak mam tylko okazję, kupuję kolejne książki o pirackich przygodach Komudy czy Mortki, jakiś czas temu dorwałem „Pod piracką flagą” Crichtona. Niestety za dużo tego nie było, posiłkowałem się zachodnimi filmami z lat 70ych czy 80tych. O dziwo, co dla niektórych, uwielbiam nawet „Piratów z Karaibów” – "Skrzynia jest pusta, nie ma tam serca!". Z takim okrzykiem obudziłem się w nocy siedząc na łóżku. Moja żona stwierdziła, że nie powinienem oglądać takich filmów.
Tyle tytułem wstępu.

niedziela, 5 października 2014

Katarzyna Bonda - zapis z pobytu w Szczecinku - okiem organizatora.





PRZED.

Pozwólcie, nie będę zdradzał w jaki sposób udało się mi zaprosić Kasię Bondę do Szczecinka, aby spotkała się z fanami kryminałów. Fakt jest taki, że gdy wysyłałem zaproszenie, to pomiędzy linkami i zdjęciami miasta puściłem jej steampunkową lokomotywę.
Ups. Zaraz napisałem, że nie jestem w stanie akurat tego obiektu zagwarantować, ponieważ znalazł się tam przypadkiem. Wtedy jeszcze -Pani Katarzyna - odpisała coś w stylu, proszę zadzwonić.
Zadzwoniłem. Ustaliliśmy szczegóły.
Tak w wielkim skrócie to się odbyło. Dwa miesiące potem podczas prelekcji gdy przypomniałem Kasi, a opowiedziałem zebranym motyw z lokomotywą (co wywołało oczywiście burzę śmiechu) Kaśka powiedziała coś w stylu: Pomyślałam, że dziwny to koleś.
I tak to się zaczęło.
Nie będę skromny. A co tam. Przez dwa miesiące załatwiałem patronów, sponsorów, sale, nocleg, nagłośnienie, plakaty a nawet wodę na stolik podczas spotkania październikowego w Zamku. Oczywiście Paweł Kwiecień, z którym robiłem Gryfcon, jak zwykle okazał się niezastąpiony.
Jednak grom tematów wziąłem sobie na głowę. Dzień przed spotkaniem, rano kleiłem jeszcze plakaty na słupach. W dzień spotkania okazało się, że część nie wisi, a główny słup jaki sobie upatrzyłem został oczyszczony, praktycznie ze wszystkiego. Także dostaję info od Pawła, że zmieniono nam salę. Myślę – zajebiście, tam już miałem wszystko w głowie ustawione.
Co ma być to będzie.
No to co. Siódma rano, rower, plecak, taśma i pozostałe plakaty trafiły na swoje miejsce.
Razem z Pawłem lataliśmy z zaproszeniami dla ludzi, którzy z racji wykonywania swojej publicznej funkcji powinni przyjść na spotkanie i chociaż w ten sposób nas wspomóc.