Na wojnie nie ma bohaterów.
Ktoś, kto jednego dnia zabija całą twoją rodzinę, przyjaciół, sąsiadów - nie
zasługuje, żeby bez zastanowienia być wyniesionym na piedestał. Nie ma też narodowej
jedności. W małych miasteczkach, gdzie konsekwencje tragicznych wydarzeń sprzed
ponad 70 lat wciąż widać jak na dłoni, pozorna zgoda jest zakładniczką mniej
lub bardziej szemranych układów, wzajemnych interesów i tajemniczych powiązań…
Takie oto, ponure tło
towarzyszy najnowszej powieści Katarzyny Bondy. „Okularnik” to nie tylko
świetnie napisany, nie dający się wcisnąć w sztywne, genologiczne ramy
kryminał. To także celnie uchwycony obraz współczesnej, prowincjonalnej (ale
czy tylko?) rzeczywistości. To również postawienie pytania o własną tożsamość.
Wreszcie - próba rozrachunku z historią i pokazanie, że Żołnierze Wyklęci
„niejedno mieli imię”.
„Okularnik” jest drugim tomem
tetralogii „Cztery żywioły Saszy Załuskiej”. Tym razem autorka zaprosi swoich
czytelników pod wschodnią granicę, do niewielkiego miasteczka, Hajnówki. Tutaj
główna bohaterka, która postanowiła wrócić do swojej pracy zawodowej jako
profilerka, będzie się mierzyć ze zmorami własnej przeszłości. Udając się na
urlop, by uporządkować prywatne sprawy, przypadkiem zostanie wplątana w morderczą
intrygę pewnej grupy hajnowian. Saszy będzie dane uczestniczyć w tradycyjnym,
białoruskim weselu. Tymczasem, podczas pobytu Załuskiej w miasteczku zniknie
bez śladu panna młoda. Wkrótce okaże się, że nie jest to jedyna kobieta, która
w Hajnówce niedawno zaginęła bez wieści.