środa, 30 lipca 2014

Kotku jestem w ogniu/frg - Dawid Kain



Dawid Kain




Kotku, jestem w ogniu – fragment


 

Otworzyłem drzwi, dłoń drżała na klamce.
W progu ruda chudzina z zadartym nosem. Dżinsowe, podarte do granic możliwości szorty i szara koszulka na ramiączkach. Aż się zarumieniła ze zdenerwowania.
– Próbowałeś się zabić? Tego właśnie chciałeś?
– Kto? – zdziwiłem się.
– Ty! Przedawkowałeś?
Odepchnęła mnie i wpadła na kwadrat jak miniaturowe tornado. I zaraz już nic nie widziałem, bo wszystkie moje graty zaczęły wirować w opętańczym tańcu. Szmaty z podłogi latały gdzieś po ścianach. Jakieś gazety i książki wzbiły się w powietrze niczym papierowe ptaki od miesięcy okupujące półki i stoliki w oczekiwaniu na odlot do ciepłych krajów.
– Przestań świrusko! – rozdarłem się. I oszołomiła mnie trafność tego sformułowania, jako że w jednym słowie łączyło ono: świra, wir i wirusa, a właśnie czymś z pogranicza tych kategorii była ta nawiedzona kobieta.
Wtedy ona zatrzymała się nagle, jak film na pauzie. Wszystko jakby zamarło, ścięte niewidzialnym lodem: te wszystkie graty na podłodze i pod sufitem, o których nie śniło się naszym Prozaikom.
– Gdzie to jest? – zapytała.

poniedziałek, 28 lipca 2014

DEMONOLOG. Andrew Pyper. Nowa klasa grozy.


‘Czasami ludzie zamykają drzwi

 bo chcą skłonić do zapukania innych”


„Koniec z przewidywalnymi horrorami. Wyłącznie groza,
od której boisz się zostać samemu w domu,
a w każdej kałuży ciemności wypatrujesz żółtych ślepi,
a więc Andrew Pyper i jego Demonolog, ambitna fantastyka
 nawiązująca do Raju Utraconego Johna Miltona i biblijnych przypowieści.”

Tak swoją książkę zareklamowało Wydawnictwo Zysk i S-ka.
Książkę, która jako pierwsza ukazała się w nowej serii CHIMAERA.
CHIMAREA to seria, która ma gwarantować nam, czytelnikom i fanom literatury fantastycznej, nie tuzinkowe powieści o niekonwencjonalnych rozwiązaniach. Powieści, które ciężko zaklasyfikować do jednego gatunku czy rodzaju. Ale przede wszystkim powieści, których największą zaletą jest nowe podejście do szeroko rozumianej fantastyki. Nie zamykanie się w utarte ramy i reguły, rządzące danym gatunkiem prozy, w tym konkretnym przypadku horrorem.



Podejście przyznam dość odważne. Zastanawiałem się czy czytelnik zaakceptuje taką propozycję, czy czasem owy czytelnik, nie jest już zadowolony z tego, że wszystko ma wykładane „kawa na ławę”.
 Horror to krew i flaki w stylu Mastertona, albo rozwlekłe tomiszcza w klimatach Kinga. Dla chcących świeżego powiewu w literaturze grozy, powinny wystarczyć modne ostatnio roztoczańskie powieści grozy Dardy czy Kulpy.

niedziela, 20 lipca 2014

"Ostateczna rozkosz" -Sławek Monik. Pierwsze miejsce w konkursie "Horror na debiut".

OSTATECZNA ROZKOSZ

Pierwsza z nich była moim prezentem urodzinowym. Dziadek Antoni uważał, że ofiarując mi ją na tę jedną noc, odmieni moje życie. Ale nawet w najśmielszych snach nie mógł przypuszczać jak bardzo je odmieni…
Antoni Ostrowski, dumny potomek arystokratycznego rodu, był nie tylko moim dziadkiem. Był przede wszystkim moim najlepszym przyjacielem. Po tragicznej śmierci mojego ojca szybko stał się dla mnie mentorem, powiernikiem i najbliższą mi osobą. Bardzo wcześnie zaczął zaszczepiać we mnie typowo męskie pasje: uczył mnie jazdy konnej, fechtunku, władania bronią palną. Dzięki rodowemu majątkowi i wrodzonej żyłce do biznesu był jednym z najbogatszych ludzi w okolicy, a jego ogromna posiadłość mieściła wszystko, co potrzebne było do realizacji jego kosztownych pasji.
Na wszystkie tematy rozmawiał ze mną otwarcie, bez zakłopotania. Dlatego zupełnie naturalnie zabrzmiało w jego ustach pytanie, czy miałem już jakąś kobietę. Zapytał mnie o to w przededniu moich szesnastych urodzin. Kiedy zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie, poklepał mnie po ramieniu i powiedział:
- W takim razie wiem już, co podaruję Ci na urodziny. Jutro w pełni staniesz się mężczyzną!
Po tych słowach oczywiście nie mogłem się doczekać następnego wieczoru. O przeżyciu swojego pierwszego razu marzyłem od dawna. Oczywiście wiedziałem o seksie sporo (o dostęp do „świerszczyków” nie było trudno). Co innego jednak oglądać miłosne figle, czytać o nich, czy rozmawiać z kolegami, a co innego wreszcie doświadczyć ich samemu. Następna doba wydała mi się boleśnie długa, przed urodzinową kolacją dziesiątki razy zdążyłem wyobrazić sobie „wręczenie” mojego prezentu, za każdym razem dodając coś innego do swoich fantazji.

sobota, 19 lipca 2014

Kilka słów o „Wojnie świrów” Kazimierza Kyrcza Jr i Dawida Kaina.

Kilka słów o „Wojnie świrów” Kazimierza Kyrcza Jr i Dawida Kaina.


Biorąc w ręce najnowsze dzieła Kyrcza i Kaina, miałem mieszane  uczucia.
Zastanawiałem się , czy to będzie dobry kawałek horrorowej literatury, czy może słaby produkt mało znanego wydawnictwa (ponieważ Studio Truso, kojarzę tylko z „Księgi wampirów”)
Napis na okładce Bizarro Fiction dawał do zrozumienia, że wewnątrz jest treść specyficzna dla tego typu literatury. Spodziewałem się zatem, bardzo mocnej jazdy, groteski, grozy, obrzydliwości i wulgarnego języka. Przed oczami miałem projekty Karola Mitki. Z drugiej strony pamiętam, niedawny wywiad z Kazkiem dla OnH, gdzie zapowiadał, że aż takim hardcorowcem wcale nie jest.
Po jakiś trzydziestu minutach czytania, książka rozleciała mi się w rękach. Ci co mnie znają, to wiedzą, że o książki dbam jak mało kto. A tutaj proszę folia oklejająca okładkę po prostu zaczęła się rozwarstwiać, podobnie z górnym rogiem, gdzie rozwarstwiła się źle sklejona okladka. Szlag by to trafił pomyślałem.
 Jeżeli chodzi o format książki to także nie powala. Otwierając „Dzień świrów” od wewnętrznej strony mamy szeroki pasek – niczego. Kolumna tekstu, nijak ma się do formatu książki. Do tego dochodzi nieszczęsna okładka.



Sorry panowie z Truso, tego typu okładki, kojarzą się z kryminałami lat 80tych.
W erze kolorowych, bogatych okładek książek, czy czasopism - ta zniknie wśród innych pozycji na księgarskich półkach.

czwartek, 17 lipca 2014

Graham Masterton - Panika, recenzuje Paulina


Graham Masterton jest, był i będzie jednym z moich ulubionych pisarzy. Ten niebywale płodny autor horrorów, powieści historycznych i poradników seksuologicznych zaskarbił sobie moją sympatię nie tylko ze względu na świetne, pełne demonów i często bardzo krwawe książki grozy, ale również, a może przede wszystkim dzięki prostemu faktowi, że jest to niespotykanie miły człowiek, który znajdzie wspólny język dosłownie z każdym człowiekiem na ziemi. Graham nie powiedział na szczęście ostatniego słowa i nadal tworzy. Jest jednak powszechnie wiadomo, że z czasem dużo, czy to reżyserów, czy pisarzy wypala się i zjada swój w własny ogon, dlatego miałam pewne obawy sięgając po niedawno wydaną książkę "Panika". Czy mój strach był uzasadniony, czy może ogarnęła mnie niczym nieuzasadniona histeria? Przekonajmy się.
   



Jack Wallace, z pochodzenia Polak, jest właścicielem świetnie prosperującej polskiej restauracji w Chicago. Od śmierci żony samotnie wychowuje syna.

środa, 16 lipca 2014

Coś się zaczyna, coś się kończy.

Podczas Targów Książki w Warszawie, swoja premierę miała, długo oczekiwana przez miłośników grozy, książka Stefana Dardy "BISY II".
Premiera wyczekiwana z wielkim zainteresowaniem, z kilku powodów.

- Stefan Darda zaskarbił sobie wierność polskich czytelników, dzięki wydanym wcześniej częściom Czarnego wygonu, czy rewelacyjnemu „Domowi na wyrębach”.
Na swoją popularność ciężko zapracował i to widać.
- dotychczasowe książki, nominowane były do nagrody Zajdla i Nagrody Polskiego Fandomu. Zaś "Bisy" zdobyły nagrodę Nautilusa. Jedna z ważniejszych wyróżnień dla naszych rodzimych pisarzy. Świadczy to, o popularności cyklu i klasie autora.
- Jakby nie patrzeć historia ze Starzyzny, jest najdłuższym cyklem grozy, napisanym przez polskiego autora. Kontynuacja tematyki i klimatu, oraz pozostawianie na następne tomy, nierozwiązanych zagadek powodowała, że coraz większa rzesza fanów, trzymana była niczym ryba na haczyku, która czeka na to ostatnie zacięcie.
-  Czy można powiedzieć że Darda stał się kimś na wzór prekursora polskiej grozy?
 Pewnie tak.



Dzięki roztoczańskim klimatom, jakie ożywił w naszej wyobraźni, a co za tym idzie pewnemu sposobowi pisania i postrzegania grozy, jako nie tylko powieści z kupą flaków i krwi, przyczynił się do spopularyzowania, tego cały czas, zapomnianego gatunku literatury fantastycznej.

wtorek, 15 lipca 2014

Kazimierz Kyrcz Jr - Wyżywam się artystycznie rąbiąc drewno na rozpałkę.

1.Kazimierz Kyrcz Jr - to jedno z najbardziej rozpoznawalnych, wśród fanów literackiego horroru nazwisko. Pamiętam, że gdy zabiegałem o patronat nad jednym z konkursów organizowanych przez OnH, było ciężko wydębić nagrody. Gdy wysłałem regulamin i skład jury, w końcu przyszła wiadomość : „Jak Kazek tam macza palce, to wchodzimy”.
Czujesz się gwiazdą polskiej sceny? J

Strasznie miło mi słyszeć, że mam pozytywny wpływ na rzeczywistość J. Gwiazdą na pewno się nie czuję, co najwyżej – jak to trafnie ująłeś – jestem rozpoznawalny. Inna sprawa, że ciężko pracowałem, żeby dotrzeć do tego punktu, w którym teraz jestem… Co nie znaczy, że osiadłem na laurach. Jeśli człowiek się nie rozwija, to niestety zostaje w ogonie.

2. Kazek pozwól, że zapytam. Jesteś oficerem policji, a jednocześnie pisarzem. Wiem, że napisałeś opowiadania, w których gdzieś te dwa światy się łączą. Na przykład „Selena” czy „Przytulanka”. Praca dostarcza inspiracji?
 Mam kilku znajomych policjantów i wiem, że wbrew ogólnej opinii nie jest to łatwa i przyjemna robota.




Akurat ja nie mam prawa narzekać, bo po dwunastu latach walki „na linii” trafiłem do pionu logistycznego, gdzie pracuje się w normalnych warunkach. Wcześniejsze, niekiedy dość traumatyczne, doświadczenia rzeczywiście dostarczały mi pomysłów na teksty. Poza opowiadaniami, o których wspomniałeś, zawarłem je przede wszystkim w mojej powieści „Podwójna pętla”, którą odważyłem się opublikować dopiero w ubiegłym roku. Jej główny bohater, Mateusz, wiele razy dostał od firmy w dupę… Cóż, wobec mnie też nie stosowano taryfy ulgowej.

sobota, 12 lipca 2014

Opowiadanie7. - Kamil Muzyka "Mikołaju" miejsce 3 w konkursie "Horror na debiut"

Mikołaju

Było ciemno, kiedy Alvin usłyszał rumor w salonie swojego śpiącego domu. Prawie północ, Boże Narodzenie lada chwila. Wstał i założył kapcie, po czym chwycił za swój wysłużony kij baseballowy. Z ciemnej sypialni, gdzie spała jego żona, przeszedł na korytarz, w którym odbijała się mglista poświata z salonu. Szedł cicho, minął pokoje dzieci i staną przy poręczy schodów, prowadzących na dół, do salonu.
                Cały salon oświetlała choinka, żółte, zielone, czerwone i niebieskie lampki. Dawały istny pokaz barw na ścianach i meblach, szczególnie błyszcząc i tworząc refleksy na anielskich włosach
i połyskujących bombek. Zauważył postać, w czerwonym kubraku, strasznie wytartym i ubrudzonym. Z leżącego na ziemi worka wyciągała prezenty, zapakowane w ozdobny papier i pokryte kokardkami. Spokojnie, po cichu stąpając po schodach Alvin zaczął schodzić w kierunku postaci, w której istnienie nie wierzył od dawna.
Postać odwróciła się.
- Czyżbyś przyszedł podziękować mi za ten kij, który trzymasz w ręku? Bo tak się składa, że nie przyjmuje zwrotów, ani nie wymieniam na inny.
                Alvin zamarł, bo o to przed nim pojawił się Święty Mikołaj. Gruby starzec z brodą, bruzdami na twarzy, zniszczonym strojem... i głosem, który mroził krew w żyłach. Jakby wiatr wył w starym zimnym lochu.
- To... To naprawdę ty?! Kubrak, broda... worek i.... i... – Spojrzał na zamknięte drzwi, potem na kominek, na którym były świeże ślady sadzy – wszedłeś kominem!
- A jak niby inaczej mam wejść do poświęconego domu?  - Odparł starzec, rozmijając się z legendarnymi wyobrażeniami.

Karol Mitka. Poważna, choć krótka rozmowa.

Karol zaczynajmy. Czasu mamy mało :) obaj pędzimy, gdzieś w tym naszym żywocie.
Jesteś twórcą dość chyba mało popularnego gatunku horroru. Ba! Niektórzy  nawet uważają ze bizarro powinno być postrzegane jako zupełnie osobny temat.
Ma dla Ciebie znaczenie ta cała kategoryzacja gatunków, zamykanie w klamry i katalogowanie? Bo tak wygląda współczesny świat, nie znoszący tworu którego nie można pod coś podpiąć.

Horrory horrorami, ale bizarro to jednak nieco inna bajka i faktycznie, powinno być postrzegane jako coś osobnego. To taki gatunkowy miszmasz, przysłowiowa „zupa na winie”. I z tego względu pisząc bizarro, ma się moim zdaniem szersze pole manewru niż przy tworzeniu w gatunku jednorodnym. Romanse, horrory, thillery, science fiction itd. – wszystkie te konwencje rządzą się swoimi prawami, a bizarro czerpie po trochu z każdej z nich. W dodatku pozwala wypuścić wodze wyobraźni daleko poza utarte schematy, fabuły tych opowieści są tak zakręcone i porypane, że czytelnik często łapie się za głowę i krzyczy: „Kurwa! Co ja czytam! Przecież to jest chore!”. – Ale czyta dalej. I to jest właśnie najfajniejsze w bizarro.

Heehehe dokładnie. ze mną jest tak jak mówiszJ

środa, 9 lipca 2014

Dan Simmons - Trupia otucha.

„Trupia otucha” to jeden z trzech najlepszych horrorów XX wieku.    Po prostu”
- Stephen King


„Trupia otucha” Deana Simmonsa powstała w 1989 roku. Po ponad dwudziestu latach, została wydana w Polsce, przez Wydawnictwo Mag.
D. Simmons ur. 4 kwietnia 1948 roku, w Peoria, w stanie Illinois, znany był dotychczas z fenomenalnej książki „Drood” wydanej w 2012 roku, oraz serii Hyperion.
Zdobywca nagrody Hugo i Nagrody Lukasa.
Simmons należy do nielicznego grona pisarzy, którzy nie trzymają się jednego ściśle określonego nurtu literackiego. Łączy w swoich powieściach zarówno elementy horroru jak i SF, kryminału i powieści historycznej. Jeden z najbardziej uznanych pisarzy nie tylko w Stanach ale także na świecie.





Przeszłość.
Schwytany w sieć zaplanowanego przez Hitlera „Ostatecznego Rozwiązania” Saul Laski jest jednym z tysięcy skazanych na śmierć w niesławnym obozie zagłady w Chełmnie. Wkrótce jednak wpada w szpony zła o wiele gorszego i strasznego niż nazistowskie Niemcy.

niedziela, 6 lipca 2014

Tomasz MordumX Siwiec. Szczere pytania, szczere odpowiedzi.

1. Tomek tyle mam pytań do Ciebie, że nie wiem od czego zacząć. Chyba dlatego, że jeżeli chodzi o horror w Polsce to robisz zajebiście dużo projektów.
Horror Masakra- zin, Zeszyty grozy, Krypta – zin, ze trzy strony na fejsie, piszesz opowiadania. Do tego jesteś fascynatem wszelkiego profanum, extremum, od literatury po muzykę i sprawy społeczne. Tak można Cię przedstawić na początek? Czy może o czymś zapomniałem?

Troszkę, gdzieniegdzie cię poprawię. Nie jestem fascynatem wszelkiego profanum i extremum jakie się tylko pojawia bo, jeżeli już się takowe zjawiska występują, to powinny spełniać pewne anty-standardy społeczne, które w pewien sposób coś sobą reprezentują. Sprawy społeczne czy polityka, owszem, ale jestem zdecydowanym przeciwnikiem narzucania , indoktrynowania i wpajania rzeczy, których w dzisiejszych czasach ludzie nie potrzebują. Rzeczy, które hamują rozwój kultury, sztuki i innych tego podobnych przyjemności. Wracając do spraw społecznych, to może cię zaskoczę, ale kilka dni temu odebrałem dyplom, podziękowanie, z miejskiego przedszkola samorządowego za bezinteresowną pomoc i wsparcie. Udało mi się znacznie zasilić zbiórkę nakrętek plastikowych przeznaczonych na ratowanie dzieciaka, który po wypadku zapadł w śpiączkę oraz zorganizować, zbiórkę makulatury, wynegocjować dość dobre ceny, jednocześnie fundując bajtlom fajne nagrody. Taki antychryst wredny ze mnie he he \../  \../  

Super, że w tej całej znieczulicy społecznej są jeszcze ludzie, którzy bezinteresownie pomagają innym, szczególnie tym najmłodszym. Gratuluję. W gruncie rzeczy uprzedzileś moje kolejne pytanie. 





2. Tak mi się własnie wydawało, że pod tym całym Twoim wizerunkiem, faceta nieczułego, nie uznającego świętości, z tatuażami i fryzurą, za którą wywaliliby mnie z mojej pracy (cóż zrobić), siedzi całkiem normalny  facet :)?

Wszystkie białe damy. Piotr Borowiec. Romantyczne ghost story

Wszystkie białe damy.

Boże drogi, ale Pani wygląda! Cała roztrzęsiona.... W takim stanie na pole nie można wychodzić. No niech Pani wejdzie, proszę do środka. Spokojnie, na recepcji też może Pani zapalić. I napije się Pani czegoś ciepłego. Nie? Coś mocniejszego, tak? Restauracja będzie otwarta dopiero od dziesiątej, to za pięć godzin. Dobrze, mam  kompromisową propozycje – i ciepłego, i mocniejszego, herbata z prądem. Ja umiem różne herbaty przygotowywać, bardzo różne. Dla siebie, dla męża kiedyś. A ta, będzie dobra, rozgrzeje,  uspokoi. No proszę, niech Pani siądzie.
Ciężka noc prawda? Słyszałam. Proszę się nie oburzać, nie podsłuchuje swoich gości. To te cholerne rury, wszystko się niesie. Wiem o co kłóciła się Pani ze swoim.... towarzyszem,  nie da się ukryć, rozmowa była raczej gwałtowna. Te rury, cholerne.  Zresztą, i bez nich widziałbym co się święci. To widać po was. Te góry, zamek, to takie romantyczne. W sam raz na czterodniowy wypad z... towarzyszem. Jak mąż jest w delegacji. Często widuję, takie pary, jak Pani i ten młody przystojniak. Meldują się  na różne nazwiska. Ona, na podwójne, on na żadne, z tych które są na jej dowodzie.



Przez pierwszy dzień nie wychodzicie z pokoju. Cóż, namiętność ma swoje prawa. Ja wszystko wiem, te rury, rozumie Pani. W drugi dzień jedziecie do Sanoka, na skansen. W trzeci dzień kobiety  się opalają, a oni pracują. A przynajmniej tak im się wydaje. Powieści piszą, szkice do obrazów robią. Ale pieniędzy z tego nie będzie.  A Pani.... towarzysz to co? A, tak, sztalugi wyciągał z samochodu. Ładny ten wóz, Audi A7. Pani męża, tak? Jasne, to typowe.