niedziela, 22 czerwca 2014

IMAJICA- Clive Barker. Uczta wyobraźni.

"Clive Barker jest tak dobry, że dosłownie odbiera mi mowę"
                                                                                 Stephen King


„Imajicę” Cliva Barkera, wydaną przez Wydawnictwo Mag w 2002 roku traktuję jako najwspanialszą książkę jaką posiadam w swoim zbiorze.
 Piękne graficznie wydanie. Do zilustrowania okładki wykorzystano obraz Michaela Whalena, wcześniej zdobiący anglojęzyczne wydania prozy Lovecrafta. Wspaniałe grzbiety obu tomów, łączące się niemal w całość, do dziś są ozdobą mojego księgozbioru. Stronice wprawdzie straciły już dawno swój świeży odcień i dziś są lekko pożółkłe.
Pamiętam, że gdy czytałem zarówno tom pierwszy jak i drugi, to za wszelką cenę nie chciałem zniszczyć tych przepięknych wtedy okładek i grzbietów. Dlatego też stronice otwierałem delikatnie i nie do końca, aby nie powstało czasem zgięcie wzdłuż grzbietu. Ba! Nawet zastanawiałem się czy w jakiś sposób nie zabezpieczyć dodatkowo okładek folią. 
Ktoś powie, że jakiś chory jestem. Przecież to tylko książka czy dwie książki.
O nie! Do dziś jest to jedno z najpiękniejszych wydań powieści grozy. I nie boję się tego powiedzieć.

Jak tylko dotarła do mnie wieść, że Mag planuje wznowić nie tylko „Imajicę”, zapragnąłem ją mieć. (Dodatkowo zaplanowane są również „Księgi krwi”. Bodaj pod koniec br. roku).

I stało się.

Wypada, abym na początku powiedział, że będzie to opinia o książce, którą już czytałem, dawno temu. Z biegiem czasu-  ponad dwunastu lat już umknęło niestety wiele zawodnemu mechanizmowi pamięci. Dlatego z prawdziwą przyjemnością zasiadłem jeszcze raz do tej wyjątkowej pozycji.
Należy powiedzieć, że będzie to opinia nad wyraz pozytywna, czyli dużo ochów i achów.


Kontynuujmy może wątek grafiki i jakości najnowszego wydania tej epopei.
Twarda okładka zamyka ponad dziewięćset stron wspaniałego tekstu. Dobry jakościowo papier, wszystko trzyma się całości dzięki szyciu. A więc, mamy podane od wydawcy konkretne tomiszcze, porządnie zszyte. Już przeszłością jest czytanie Barkera i myślenie „Czy czasem ten grzbiet już szlag trafił.”


Tomasz Maroński wykonał wspaniałą okładkę, przypominającą  niektóre prace Zdzisława Beksińskiego. Okładka idealnie współgra z tym, co najcenniejsze w środku - z treścią.
Książka cudownie leży w ręku. Ciężka, masywna, o idealnym formacie, zupełnie tak jak wielowymiarowa powieść Barkera.

Wojciech Szypuła, przełożył zarówno „Imajicę” z 2002 roku i drugie wydanie z 2014. Wykonał kawał dobrej roboty. Gdyby nie te rewelacyjne tłumaczenie, to przez książkę Barkera ciężko byłoby przejść. Oczywiście już teraz można powiedzieć, że nie jest to książka dla fanów typowego horroru, gdzie akcja jednopłaszczyznowa szybko się zawiązuje i szybko po ok. trzystu stronach kończy. 
Czytając Barkera, musimy kompletnie odciąć się od świata zewnętrznego. Poświęcić tylko jednemu- kartkowaniu stronic. I nie chodzi o to, że gdzieś umknie nam jakiś element fabuły. 
Czytając uważnie, możemy rozkoszować się wspaniałym przekładem i twórczością Barkera.

„Niebytowcy klęczeli z pochylonymi głowami, pogrążeni w medytacjach
 nad Bożą Pustką. Nie chciał im przeszkadzać, szedł jak umiał najciszej. 
Mimo to drobne kamyku usuwały się mu spod nóg, grzechocząc radośnie,
 jakby chciały wszem i wobec ogłosić jego przybycie. Nie tylko one reagowały
 na jego przybycie. Powietrze, które tak często wykorzystywał do zabijania 
wydobywało się teraz z jego ust pod postacią ciemnych chmur przeszytych szkarłatnymi liniami….
Nie był zwyczajnym, niewinnym człowiekiem, który szuka swojej ukochanej.
 Czerń szat i werble kamieni nie pozwalały mu zamaskować prawdy. 
Był maestrem, umiał zabijać i nie mógł tego ukryć ani przed Wybielem, 
ani przed tymi, medytowali nad jego naturą”

„"Imajica" to epopeja, która nie ma sobie równych: bogata koncepcyjnie, obsesyjnie szczegółowa w wykonaniu, z iście apokaliptycznym zakończeniem. Życie protagonisty powieści, hedonisty i genialnego fałszerza imieniem Gentle, wali się w gruzy po spotkaniu z Judith Odell, która nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielki może mieć wpływ na losy mężczyzn, i Pie'o'Pahem, nieludzkim zabójcą pochodzącym z ukrytego wymiaru egzystencji.
Ten wymiar jest jednym z pięciu wchodzących w skład uniwersum nazywanego "Imajicą", zespołu światów zupełnie niepodobnych do naszego, lecz zaludnionych, rządzonych i nawiedzanych przez istoty, których losy są z naszymi nierozłącznie splecione. Przemierzając Imajicę, Gentle, Judith i Pie'o'Pah odkrywają szlak zbrodni i osobistych zdrad, prowadzący do objawienia, który na zawsze zmieni rzeczywistość”.

Clive Barker, przyzwyczaił nas do typowych powieści grozy. Zarówno jako pisarz czy reżyser. 
Kultowe dzisiaj powieści i ekranizacje „Cabal. Nocne plemię” czy „Hellraiser”, są kanonem horroru. Klasyką literatury grozy stały się „Kobierzec” czy „ Potępieńcza gra”.
Jednak "Imająca" nie jest typową powieścią grozy.
Jest epopeją fantastyki, groteski, horroru i niesamowitości. Jest wytworem, chciałoby się rzec, fenomenalnego umysłu, w którego najsekretniejszych miejscach rodzą się wyuzdane, niemal perwersyjne pomysły. Których w powieści nie brakuje. 
Książka jest także kroniką czy studium stosunków pomiędzy ludźmi jak i nieziemskimi, fantastycznymi stworami. Nad tym wszystkim unosi się specyficzna aura mistycyzmu, kultu czy religii. Wszystko okraszone wspaniale stworzonymi przez autora krajobrazami i miejscami.

 Chciałby się powiedzieć, że jest to czasami baśń, lub mroczna opowieść, rodem z niesamowitych krain Andersena czy Braci Grimm. Czasami jest to także, bardziej bluźniercza księga niż lovecraftowskie opowieści rodem z mitologii Cthulhu.. Zaś ponad wszystko jedna z najbardziej fantastycznych epopei jakie zostały stworzone.


 "Imajica" została wydana w serii "Uczta wyobraźni". 
Nazwa serii pasuje jak ulał do tego, co odczuwa czytelnik wciągany w niesamowitą powieść Barkera.

Z niecierpliwością czekam na "Księgi krwi" 

Clive Barker "Imajica"
Wyd. MAG 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz