poniedziałek, 20 czerwca 2016

Krew zapomnianych bogów - antologia.

"Krew zapomnianych bogów" to antologia, która została wydana nakładem Horror Masakry, znanej miłośnikom horroru z kilku projektów: "Krypta", "Denomonicon", "Sakrament okrucieństwa" czy "Liturgia plugastwa". Za całym przedsięwzięciem stoi Tomasz MordumX Siwiec , człowiek orkiestra podziemnego horroru. Tym razem otrzymujemy produkt bardziej ambitny, przeznaczony dla szerszego grona czytelników, a nie jak dotychczas ,dla miłośników najmocniejszej odmiany horroru balansującego na granicy porno czy gore.
Za projektem Krwi stoi także Maciej Szymczak, pomysłodawca projektu i autor opowiadań, znajdujących się min. w antologii. 

Z antologiami jest tak, że bardzo trudno znaleźć taki zbiór opowiadań, w którym każdy z tekstów trzymałby równy poziom. I to jest największe niebezpieczeństwo tego typu projektów. Bez problemu mogę przytoczyć kilka zbiorów, w których o ile poziom redaktorski był dobry, to zamieszczone teksty różnej jakości, klimatu i ciężaru. Z jednej strony to nic odkrywczego, ponieważ wiadomym jest, że zamieszczenie obok siebie tekstów mocnych i brutalnych, obok utworów klimatycznych i nostalgicznych trafi, czy spodoba się różnej grupie odbiorców.
Tak jest i w tym przypadku. 
Pomimo starania się, aby utrzymać we wszystkich opowiadaniach klimat słowiańskich bogów, bo o ile dobrze kojarzę, tak  antologia była reklamowana, nie udało się to. Zresztą Maciej Szymczak tak zaczyna także wstęp "Słowianie to tajemniczy lud..." Prócz słowiańskich klimatów w książce znajdują się opowiadania gdzie bohaterami są np: Wikingowie. 
Od razu powiem, że pomimo tego, nie jest to wadą antologii, a zaletą. 
Dlaczego?  A dlatego, że opowiadanie niemal tytułowe "Krew dla bogów" Maćka Szymczaka jest świetne. Osiągnięty klimat i historia powoduje, że opowiadanie mnie rozwaliło. Do standardowego nordyckiego bitewniaka autor dołożył demoniczną watahę okrutników kanibali. To szalone połączenie dało świetny efekt.
Nie będę może opisywał szczegółowo wszystkich zamieszczonych utworów, jednak nad kilkoma chciałbym się pochylić.

Warto wspomnieć także o "Babim Lecie" Piotra Borlika. Opowiadanie idealnie wkomponowuje się w chyba zamierzony efekt wydawcy, aby stworzyć słowiańską antologię. Świetna opowieść o klątwie, pełna "magii", opisana z lekkością, przenosi nas nad rzekę, gdzie babie lato nie jest tylko oznaką mijającego lata.
Pierwsze opowiadanie Dagmary Adwentowskiej "Niezwykła kobieta", to dobrze warsztatowo stworzona historia o szalenie ciekawej fabule. Autorka sprytnie lawiruje pomiędzy teraźniejszością a przeszłością. Idealne na początek zbioru. Bardzo dobre.
Podobnie opowiadanie Piotra Ferensa "Powrót pradawnych". Nie wiem dlaczego, ale skojarzyło się mi z "Demonem zimna" Mastertona. Przyzwoicie napisana historia.
Opowiadanie Tomka Czarnego "Angelus" - mam wrażenie, że początkowo nie było pisane do tej antologii. To chyba najmniej odnoszący się do tematu zbioru tekst. Oczywiście, charakterystyczny dla Tomka, i nie wiem czy nie za mocny, hmm... jednak za mocny. Bliżej mu do tego, co wydaje Tomasz Siwiec z HM, więc będziemy raczeni opisami narządów rodnych i kopulacji. Zresztą sam wydawca pojawia się pod koniec w tekście, co mnie rozbawiło strasznie. To ciekawa rzecz, ale nie tutaj.
Jeżeli chodzi o Piotra Borowca, to zaproszenie do antologii takiego autora gwarantuje porządnie przygotowany tekst, o ciekawej fabule. Tak jest i tym razem "Ludzie których zabrakło" to moim zdaniem najlepsze opowiadanie w antologii, jak i jedno z najdłuższych. Całe szczęście, ponieważ dłuższe teksty wychodzą Piotrowi najlepiej. Jest idealne i nie ma co się nad nim rozpisywać, trzeba koniecznie je przeczytać.
Do słabszych tekstów można zaliczyć opowiadanie Sylwii Błach "Pośród drzew". O ile w późniejszej fazie tekst zaczyna się trochę bronić, to początek jest zdecydowanie słaby i zastosowany przez autorkę język, nie oddaje praktycznie wcale klimatu wojny. Jest po prostu za ładnie. Chciałoby się powiedzieć za kobieco - " Wolałem dezercję", ja napisałbym, że wolałem spieprzać gdzie mnie nogi poniosą.
Nic nowego nie otrzymamy także w opowiadaniu Sandry Gatt Osińskiej "Rybie oko". Typowa historia o rusałkach, przewidywalna, krótka.
Partyk Hirsekorn "Urat 1974". Fajny pomysł, nawet ma swój klimat, z pewnością można by bardziej je rozbudować, ponieważ wiele wydarzeń dzieje się za szybko, szczególnie na początku i zastanawiam się "Skąd do cholery on tak szybko się połapał, to takie oczywiste?"
Przyzwoicie wypada opowiadanie Flory Woźnicy "Powiew wolności", może nie do końca historia jest dopracowana , a finał wydaje się banalny, to mimo to można przeczytać je spokojnie.
Czadu za to daje Karolina Mangusta Kaczkowska, świetna historia o kobiecie, która za pomocą chińskich specyfików pozbyła się płodu.Autorka tradycyjnie nie bawi się w niedomówienia i jeżeli ma być wiadro krwi to będzie - w tym przypadku bryzgający nią sedes. Pomimo scen rodem z "Koszmaru z ulicy Wiązów", bardzo się mi spodobało.
Co innego jeżeli chodzi o "Wannę pełną krwi" Marcina Piotrowskiego. Tutaj nie wiem co napisać. Chyba tylko tyle, że strasznie słabe.I krótkie.
Na koniec Piotr Ferens "Licho nigdy nie śpi" i ponownie Dagmara Adwentowska "Grad na was i burze". Obydwa opowiadania bardzo fajne i czyta się je z przyjemnością, choć to pierwsze Adwentowskiej, otwierające antologię wydaje się lepsze.


Na koniec kilka słów o samym wydaniu. Twarda oprawa nadaje szyku zbiorowi, środek jest czytelny i dość szybko przewracamy kolejne strony. Grafika na okładce nie do końca do mnie przemawia. Nie wiem dlaczego, ale kojarzy się mi z książkami  przygodowymi z lat osiemdziesiątych Szklarskiego.

Podsumowując. To ciekawy zbiór, z kilkoma świetnymi tekstami, kilkoma przeciętnymi, znalazły się tam także takie, które można sobie odpuścić. Czyli to, co pisałem na początku. "Krew zapomnianych bogów" pod tym względem nie odbiega od innych wydanych antologii.  Jednak składam szczere gratulacje dla Maćka Szymczaka i Tomka Siwca, że zrealizowali ten projekt.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz