wtorek, 10 czerwca 2014

Piotr Rozmus BESTIA -recenzja Piotr Prokopiak


„BESTIA” 

„To, że jacyś psychole wyznają diabła, nie oznacza jeszcze, że on istnieje – skonstatował podkomisarz.”


Przyznam, że z pewną dozą nieufności podchodziłem do lektury debiutanckiej powieści Piotra Rozmusa.  Wydana przez chorzowski Videograf książka jest pokaźnym tomem, liczącym ponad 450 stron. Jeśli dodam, że użyto drobnej czcionki to objętościowo, całość prezentuje się nadzwyczaj imponująco. We mnie jednak zrodziły się obawy, iż autora poniosło i zwyczajnie „przegadał” temat (rzecz częsta u debiutantów).


To typowy thriller i raczej dziwią mnie problemy ze zdefiniowaniem gatunku literackiego „Bestii”.  Areną dla opisanych wydarzeń jest rodzinne miasto Rozmusa. Rzecz godna podziwu i mile łechcząca mój patriotyzm lokalny. Prezentowana historia się dzieje w klimatycznych zaułkach Szczecinka. Mamy tu emerytowanego policjanta, który po sukcesach w szczecińskiej „psiarni” powraca do krainy dzieciństwa. Mamy tajemniczą bestię – mordercę w okrutny sposób okaleczającego swoje ofiary, jak również zwyrodniałego, szukającego zemsty kryminalistę. W tle jawi się satanistyczna sekta sprawująca demoniczny kult w ciągnących się pod miastem podziemiach (nota bene to jedyny fantastyczny element, nie mający oparcia w topografii Szczecinka). Początek sięga zamierzchłej historii, która miała miejsce podczas II Wojny Światowej.
Po przeczytaniu pierwszych kartek moje wszelkie obawy rozpłynęły się jak poranna mgła. Roczne zmagania szczecineckiego pisarza z bohaterami powieści zaowocowały nad wyraz ciekawie. Narracja jest wartka, pomimo pobocznych dygresji. Całość, w iście mistrzowski sposób, spełnia wymogi tzw. storytellingu. Uległem złudzeniu jakoby  Piotr Rozmus nic innego w życiu nie robił, tylko pisał... Po prostu, szybko zostałem „kupiony”. Przez dwa wieczory nie mogłem się oderwać od lektury, choć nie jestem miłośnikiem tego gatunku. Istotnie, nie jest to powieść dla każdego. Autor epatuje opisami makabrycznych morderstw często nasyconych brutalnością i perwersjami seksualnymi. Język bohaterów również nie należy do salonowej kurtuazji. Żyjemy w czasach totalnej degrengolady, a „Bestia” jest tego nieprzesadzonym odzwierciedleniem. Jak sam Piotr stwierdza w wywiadzie: „zło może czaić się wszędzie”. Czarne charaktery obserwujemy nie tylko na marginesie społeczeństwa, ale i na szczytach władzy (nie tylko lokalnej).  Żądza panowania człowieka nad człowiekiem, powszechny wyzysk, miłość do mamony... Wystarczy otworzyć jakąkolwiek gazetę albo rozejrzeć się uważnie na ulicy. Autor w sposób mimetyczny kreśli tło akcji w jakiej na co dzień żyjemy. Ktoś może zarzucić, że takie rzeczy łatwo się sprzedają i Piotr poszedł na łatwiznę. Owszem, ale to tylko potwierdza fakt o prawdziwej naturze człowieka, a powieściopisarz jest tu najmniej winną osobą.
Postaci, których losy poznajemy na kartach książki, przedstawione są w sposób plastyczny i niebanalny. Co ciekawe, w pewnym momencie nawet tytułowa bestia wzbudziła moją litość. Podobnie było w trakcie poznawania historii Łezki – zwyrodniałego gangstera. Stąd nauka, że droga do przestępstwa nie musi być jednoznaczna. Stawanie się potworem nie jest do końca kwestią tylko wyboru, ale często muszą tu zaistnieć różne czynniki, które kumulując się dają straszliwy efekt. Być może to właśnie społeczeństwo (świadomie lub nie) poprzez swoją nieczułość i obojętność ponosi winę za zrodzenie demonów.
Od strony edytorskiej książka prezentuje się  perfekcyjnie. Znalazłem jedynie dwie literówki, co raczej w dobie komputerowego składu jest rzeczą nieuniknioną. Całość zamyka ciekawa okładka, która z pewnością pobudza wyobraźnię i zachęca potencjalnego czytelnika do sięgnięcia po tę pozycję. Z kolei sam autor popełnił (w moim przekonaniu) drobny lapsusik wspominając o „wibrującej baterii”. Z tego co wiem, to raczej bateria dostarcza energię do wibrującego urządzenia. Oczywiście mogę się mylić i mam nadzieję, że Piotr nie będzie miał mi za złe tej drobnej uwagi.
Wspomnę też o pewnym niedosycie, którego doświadczyłem po ukończeniu lektury. Otóż jako mieszkaniec grodu nad Trzesieckiem odniosłem wrażenie, że w „Bestii” jest za mało Szczecinka w Szczecinku. Brakowało mi opisów ulic i charakterystycznych  budowli. Wiem, marudzę, co jest wynikiem mojego sentymentu do rodzinnego miasta. Jednak nie każda książka musi być zaraz przewodnikiem i od autora zależy, co uzna za istotne. Zresztą dla odbiorcy z innych części kraju ten zabieg mógłby się okazać nudny i nie do strawienia.
Reasumując, „Bestia” Piotra Rozmusa jest udanym, ciekawym debiutem. Wróżę autorowi sukces na trudnym i wybrednym rynku wydawniczym. W moim subiektywnym  przekonaniu mogę stwierdzić, że Piotr jest w stanie dorównać klasykom gatunku. Mam tylko cichą nadzieję, iż nie popadnie w manierę i każde jego następne dzieło będzie równie oryginalne.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piotr Rozmus „Bestia”. Wydawnictwo „Videograf” (Chorzów 2014r.). Wydanie I . ISBN 978-7835-301-0 Str. 454
Dzięki Piotr za recenzję.

2 komentarze:

  1. Wibrująca bateria? Niektóre nokie miały coś w rodzaju silniczka dołączonego do baterii - to on powodował wibracje:) Bardziej mnie ukłuł w oczy opis pentagramu na ziemi - sześcioramienna gwiazda...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pentagram - sześcioramienna gwiazda - dokładnie na to samo zwróciłam uwagę :)

      Usuń