niedziela, 6 grudnia 2015

Stefan Darda - Zabij mnie, tato.

Stefan Darda – Zabij mnie, tato.


Jakiś czas temu przeczytałam, że Stefan Darda to „polski Stephen King”. Przyznaję, że nigdy nie lubiłam porównywania naszych autorów z pisarzami znanymi na całym świecie. Tym bardziej że nazwisko Kinga stało się wzorem niedoścignionym, takim lepem  na muchy, do którego wielu stara się doczepić rodzimego pisarza. Jednak w tym przypadku nie mogę się nie zgodzić.
Jestem wielką fanką Stefana Dardy od czasu, gdy pierwszy raz przeczytałam „Dom na wyrębach”, uwiódł mnie swoim warsztatem, klimatem snutych opowieści i świetnymi pomysłami. Przeczytałam wszystkie jego książki i wciąż czekam na kolejne. Nie przeszkadza mi to, że powoli odchodzi od typowej literatury grozy, bo przecież „Opowiem ci mroczną historię” i „Zabij mnie, tato” to ewidentny ukłon w stronę powieści kryminalnej czy thrillera.
Jak sobie poradził w tym klimacie?
Rewelacyjnie.

Rok 2015, centralna Polska. Trzynastoletnia Wiktoria wraz z dwiema młodszymi siostrami wraca ze szkoły. Dwieście metrów od domu spotyka znajomych, dziewczynki idą dalej same, lecz nie docierają do celu. Niedługo potem przyjaciel zrozpaczonej rodziny, emerytowany policjant, korzystając z nieformalnych informacji, dowiaduje się, że zwolniony z więzienia psychopatyczny zabójca zniknął i nie wiadomo, gdzie przebywa. Ani „ustawa o bestiach”, ani dyskretna obserwacja policji nie okazały się skuteczne. Kolejne zdarzenia świadczą o tym, że te dwie sprawy mogą się ze sobą łączyć.

Tymczasem nękana wyrzutami sumienia nastolatka jest bliska obłędu. Jej rodzice obawiają się, że może targnąć się na własne życie, a działania organów państwowych okazują się całkowicie nieskuteczne.
nota wydawnictwa.

Już sam tytuł sprawił, że chciałam przeczytać tę książkę. Jest mocny, prowokujący i zarazem… przeraźliwie smutny. Zawsze oddziałuje na nas mocno wszelkie zło, tragedia czy nieszczęścia, które dotyczą dzieci. Tutaj przekaz jest potwornie silny.
Uwagę przykuwa również świetna okładka – kolejny rewelacyjny projekt Darka Kocurka. Zresztą obaj panowie współpracują już ze sobą od dawna.

Całą historię opowiada główny bohater i robi to w cudownie tajemniczy sposób. Podczas czytania i pochłaniania kolejnych stron cały czas towarzyszyło mi ogromne napięcie, bardzo intensywnie docierały do mnie wszystkie emocje, które były udziałem bohaterów, ich dylematy i problemy – tak dobrze nam znane z codziennego życia.
Stefan Darda wspaniale osadził fabułę w realiach małej miejscowości. Akcja powieści dzieje się w czasach współczesnych. Odrysowanie mocnej, realnej codzienności jest jednym z większych atutów powieści Dardy. Bohaterami są zwyczajni ludzie, z którymi możemy się utożsamiać. Możemy ich polubić lub nie, tak jak w naszym normalnym życiu.

Książka wywołała we mnie całą gamę uczuć i emocji. Są w niej nadzieja, miłość, przyjaźń, ale też bezradność, żal i cierpienie. Darda w prosty, ale jakże dosadny sposób obnaża naszą ludzką naturę i to, w jaki sposób reagujemy, gdy dane wydarzenie dotyczy nas bezpośrednio. Jako przykład służy tu postać głównego bohatera – Zdzicha, który, pracując jako policjant, zdążył zobojętnieć na wiele okropnych rzeczy. Jednak całkiem inną reakcję niż obojętność wywołuje w nim fakt, że nieszczęście dotyka bliskich mu osób.

Właśnie w taki sposób Darda skłania nas do refleksji nad życiem, nad kruchością szczęścia, które jest dla nas tak oczywiste.
Jest to opowieść o tym, że tak naprawdę nic nie trwa wiecznie i niczego nigdy nie da się przewidzieć. Niby nic w tym odkrywczego, ale autor ukazuje nam to z całkiem innej perspektywy.

Podsumowując, „Zabij mnie, tato” to kolejna rewelacyjna pozycja do przeczytania. Polecam ją wrażliwym osobom, które w książce szukają większych doznań niż tylko sensacja i zbrodnia.

Konkretnie, mocno, intensywnie – tak właśnie pisze Stefan Darda.

Beata Sokołowska


Stefan Darda - "Zabij mnie, tato".
Wydawnictwa Videograf 2015 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz