niedziela, 11 grudnia 2016

Bernard Cornwell - Azincourt

„Azincourt” Bernarda Cornwella wydany przez Fabrykę Słów, jest nowością w tym wydawnictwie, jednak sama powieść na polskim rynku ukazała się już wcześniej pod tytułem „Pieśń łuków. Azincourt”. Pomimo wcześniejszego wydania nie spotkałem się z tą pozycją, jak i z innymi książkami Bernarda Cornwella, uznawanego za jednego z najwybitniejszych twórców przygodowych powieści historycznych.

Historia opisana w powieści przedstawia losy Nicka Hooka, wiejskiego chłopaka, który na wskutek zatargu z rodziną Perrillów i zaatakowaniem księdza, musi ratować się ucieczką. Wstępuje do angielskiej armii pod chorągiew sir Johna, jednego z najsławniejszych ówczesnych rycerzy angielskich.
Historia oparta jest historycznie w okresie wojny stuletniej i koncentruje się na zaatakowaniu przez rycerstwo Anglii - Francji, która teoretycznie powinna uznać króla Henryka V jako swojego prawowitego władcę. Jednak we Francji rządy sprawuje szalony król Karol VI.  Armia wyrusza i ląduje na brzegach Normandii, a wraz z nią nasz bohater Nick, któremu nawet tam, podczas zmagań wojennych towarzyszą niezałatwione sprawy w rodzinnym kraju. Po zwycięskim oblężeniu jednego z zamków, Anglicy kierują się do Calais, gdzie zmierzą się z Francuzami i Burgundczykami w decydującej bitwie.


„Aznicourt” to barwna i bogata powieść przygodowa. Co zachwyca, to opisy techniki prowadzenia oblężeń, zmagań podczas szturmów i bitew, które dosłownie ociekają krwią, zaś główna bitwa powieści tocząca się pod tytułowym zamkiem Azincourt to majstersztyk. Bez wątpienia można postawić Cornwella obok Tima Willocksa czy Dariusza Domagalskiego, którzy w swoich historycznych powieściach zachwycają scenami batalistycznymi. Widać, jak dokładny research zrobił autor, dosłownie zasypując czytelnika szczegółami dotyczącymi użycia, dbania i techniki strzelania z łuku angielskiego, który siał istny pogrom wśród armii, które stanęły po drugiej stronie konfliktu. Jak wspomniałem, powieść jest mocna i brutalna, autor nie oszczędza czytelnika racząc go opisami gwałtów, tortur i miażdżonych części ciała podczas toczących się bitew. Krew, trzask łamanych kości i dobijanie rannych rycerzy nożami wbijanymi w usta czy oczy, to chleb powszedni tamtych czasów. Jest to dowód na to, że średniowieczne wojny nie ustępowały brutalnością współczesnym konfliktom.
Cornwell uczynił ze zdawałoby się zwykłej przygodówki powieść pełną tak realnych opisów, że pozostają w pamięci każdego czytelnika. To wspaniała powieść bitewna.
Równie ważne jak zmagania wojenne są losy głównego bohatera. Nie ustrzeżemy się w powieści przed elementami miłości, honoru i zemsty, które są istotną otoczką dla dziejących się wydarzeń.

Uwielbiam powieści oparte na prawdziwych wydarzeniach i nie mam nic przeciwko koloryzowaniu ich wymyślonymi przez autora dodatkowymi historiami. Od dawna w mojej biblioteczce stoją książki traktujące o wczesnym średniowieczu, który to okres cenię ponad inne, opowiadające o późniejszych czasach. Dlatego też, historia bitwy pod Azincourt nie była mi znana. Teraz wiem, że przy świetnie skonstruowanej fabule i dokładnym odwzorowaniu elementów technik wojennych, można stworzyć wyjątkową powieść i o późniejszych czasach.

Jest tylko jeden drobny szczegół dotyczący wydania tej książki. Dysponuję egzemplarzem recenzenckim, gdzie na ostatniej stronie opisane jest między  innymi  tło historyczne z wynikiem głównej bitwy. Powiem szczerze, że na początku nie wczytywałem się w zapowiedź wydawcy. Jednak podczas czytania końcówki powieści, zerknąłem na ostatnią stronę okładki i przeczytałem ku swojemu zaskoczeniu, kto wygra. O ZGROZO!
Przecież nie każdy, kto sięgnie po tą powieść musi znać finał prawdziwych wydarzeń.
Książkę dokończyłem, już bez takich emocji, bo skoro wiadomo kto wygra, to całe napięcie zniknęło. Fabryko Słów, mam nadzieję, że w wersji przeznaczonej do sprzedaży nie ma informacji o wyniku bitwy pod Azincourt (pomimo, że dla osób "siedzących" w wojnie stuletniej, może wydawać się to oczywiste) . Mam nadzieję, ponieważ nie zdradza się zakończenia powieści na okładce.

Pomijając ten dość istotny element, książka jest świetna i już mam zamiar zakupić kolejne powieści tego autora.

1 komentarz:

  1. Czytałem i mi się podobało. Ale wolałbym kolejny tom "Wojen Wikingów", którego szybko się nie doczekamy po polsku. :(

    OdpowiedzUsuń