Wyprawa Donnera, nazywana także
„Samotną nadzieją”, ruszyła w maju 1846 roku. Dwie zamożne rodziny: Donnerowie
i Reedowie ze względów ekonomicznych, ale też osobistych opuszczają Springfield
i kierują się w stronę Kalifornii. Miał to być dla nich nowy, lepszy początek.
Łącznie w wyprawie wzięło udział ponad 80 osób, które na wozy zapakowało cały
swój dobytek. Początkowo wszystko szło dobrze, aż do pierwszego załamania
pogody. Szybko okazało się, że jest za mało pożywienia, a zbyt dużo niepotrzebnego
balastu. Towarzyszom wyprawy zaczęła zagrażać już nie tylko dzika zwierzyna,
niebezpieczeństwa ze strony innych plemion, ale w końcu potworny głód zjadający
ciało od środka i dziesiątkujący podróżników. By przeżyć, Ci co pozostali
zaczęli dopuszczać się aktów kanibalizmu.
Alma Katsu na swój sposób opowiada
o losach tej tragicznej wyprawy mieszając rzeczywiste wydarzenia z literacką
fikcją – nie pozbawiając jej elementów czystej grozy.
„Głód” fabularyzuje wyprawę
Donnera i swoim sposobem wyjaśnia, dlaczego jej losy były tak tragiczne.
Wszystko zaczyna się od złych wyborów – uczestnicy wyprawy zwiedzeni opisem w
pewnej książce – postanawiają wybrać niezbadany skrót, który okazał się
niefortunną drogą. Najpierw do uczestników wyprawy dotarły doniesienia o
zaginięciu chłopca, którego ciało krótko później zostaje znalezione
rozszarpane. Ta przykra historia rodzi strach, a wraz z nim historie o cieniach
czekających w mroku. Trudy wyprawy i niedostateczna ilość pokarmu na tak dużą
ilość osób zaczyna w ludziach budzić najgorsze instynkty, pierwotną walkę o
przetrwanie oraz złowrogie myśli bliskie obłędowi.
Alma Katsu w „Głodzie” pochyla się
nad kondycją ludzkiej psychiki wystawionej na trudy i czyhające zewsząd
zagrożenie. Bać trzeba się samych siebie, a ufać nie można nikomu. Ponadto
pośród tych kilkudziesięciu osób są też takie, które nie tylko uciekają do
nowego świata, ale też od swej mrocznej przeszłość, która nie może wyjść na
jaw.
W ludziach owładniętych strachem,
zmęczeniem oraz ustawicznym głodem narasta wściekłość, brak racjonalnego
myślenia, wrogość do siebie nawzajem, która tylko czeka by wybuchnąć. Mimo
niekończących się połaci ziemi, atmosfera między uczestnikami wyprawy jest
bardzo klaustrofobiczna, potęgująca wrażenie, że coś musi się stać.
Nieokiełznane siły natury,
złowroga ciemność, a do tego coś, co tropi wyprawę Donnera, coś co żywi się
krwią. Trudno w tym szaleństwie poznać, czy to prawdziwy potwór, czy tylko taki
stworzony przez wycieńczony, zaszczuty umysł, który szuka sobie racjonalnego
wytłumaczenia na przedziwne wydarzenia.
Alma Katsu w „Głodzie” dokonuje
nie tylko doskonałej analizy ludzkiej psychiki w obliczu nienazwanego
zagrożenia, to także świetnie nakreślona opowieść z drogi, którą czyta się jak
autentyczne zapiski z wyprawy. Autorka opisuje naturę, klimat z jakim musieli
zmierzyć się uczestnicy, skupia się na surowości i trudach podróży karawaną,
której częścią są mężczyźni, kobiety, dzieci i starcy. Wreszcie ukazuje jak
nieustanne wycieńczenie i przerażający głód pchają do czynów ostatecznych i jak
człowiek w jego obliczu jest w stanie sięgnąć nawet po ludzkie mięso. Katsu
opisuje to wszystko w bardzo autentyczny, namacalny sposób tak, że nawet
wszelkie paranormalne opisy i niewyjaśnione zdarzenia wydają się być tutaj jak
najbardziej realne.
To głód. Zły duch, który może
przechodzić od jednego człowieka do drugiego
„Głód” to powieść, która swą
narracją przywołuje poczucie niepokoju, który ciągle depcze po piętach
uczestnikom karawany. Książka ta ze względu na sposób prowadzenia fabuły, jak i
połączenie wątków powieści drogi, thrilleru i horroru, ma wiele wspólnego z
takimi tytułami jak „Terror” Dana Simmonsa, czy „Przepaść” Michelle Pavera.
Autorka recenzji: Magdalena
Wardęcka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz