Czerń
Kruka otwiera tak zwaną serię Szetlandzką autorstwa
brytyjskiej pisarki Ann Cleeves, nazywanej mistrzynią suspensu.
Szetlandy pokrywa
śnieg, a to właśnie na tym ponurym krajobrazie wyróżniają się dwa kolory –
czerwień i czerń. W mroźny poranek nowego roku Fran Hunter znajduje zakrwawione
ciało młodej kobiety, nad którą krążą czarne kruki. Takie niewyobrażalne
zbrodnie nie zdążają się w małych, zamkniętych miasteczkach, w których wszyscy
się znają.
Małe społeczności
rządzą się własnymi prawami. Tutaj każdy ma swoje tajemnice, swoje małe
sekrety, który długo pozostają niewyjawione. To miejsca, do których trzeba się
dopasować, bo wszelkie odstępstwa od normy zasługują na potępienie i
wyobcowanie. Po znalezieniu ciała nastolatki, w tę dotąd z pozoru poukładaną
społeczność, wkrada się prawdziwy chaos, który rozbudza aurę podejrzeń i
wzajemnego oskarżania. Pierwsze oskarżenia i szykany automatycznie padają na
Magnusa - miejskiego dziwaka i odludka, którego mieszkańcy obwiniają o udział w
niewyjaśnionym zaginięciu małej dziewczynki sprzed lat. Jimmy Perez ze
szkockiej policji rozpoczyna dochodzenie, które budzi skrajne odczucia i
zagęszcza atmosferę strachu i wzajemnych oskarżeń. Gdzieś w tej małej, przecież
tak dobrze ze sobą zapoznanej społeczności, mieszka morderca.
Czerń
Kruka to powieść o życiu lokalnej społeczności niby
zżytej, a tak naprawdę bardzo zdystansowanej. Całość podkreśla umiejscowienie
akcji na mroźnych szetlandach, nad którymi krążą niepokojąco kraczące kruki.
Ann Cleeves buduje atmosferę podenerwowania poprzez brak zaufania, mroczne
tajemnice i napiętnowanie słabych jednostek. Tym samym stworzyła pewien duszny,
beznadziejny klimat, który w książce jest znaczący.
Ann Cleeves w roku 2006
została nagrodzona prestiżową nagrodą „Złoty sztylet” właśnie za książkę Czerń Kruka, a to mogłoby sugerować, że
mamy do czynienia z prawdziwym majstersztykiem kryminalnym. Według mnie jest to
powieść dobra, ale niezaskakująca, ani też nieinnowacyjna w swojej fabule. Mamy
tutaj sztampowe rozwiązania fabularne, które prowadzą czytelnika do rozwikłania
zagadki morderstwa, ale też zaginięcia, bo okazuje się, że mała społeczność
Mainland w okolicach Lerwick, skrywa o wiele więcej tajemnic. Na poklask na
pewno zasługuje sposób budowania napięcia, które podbijane jest przez opis
szetlandzkich wysp. Jednak przede wszystkim w swojej powieści Ann Cleeves
skupia się na ludziach, ich odczuciach, strachu, brudnych sekretach.
Przedstawia, jak ta mała społeczność zmienia się w obliczu tragedii, jak podświadomie
szuka winnych, a nawet ich wskazuje. Jak nie dopuszcza do siebie obcych i jak
nerwowo chowa się przed wszystkim, co inne.
Czerń
Kruka sama w sobie nie jest powieścią odkrywczą,
zaskakującą, czy łamiącą wszelkie wyobrażenia o kryminalnym kanonie. Wręcz jest
dość schematyczna i na swój sposób przewidywalna pod względem fabularnym. Mimo
to jest coś w tej powieści. To książka o ludzkich relacjach, które skupiają się
nie tylko na tym, co tu i teraz, ale sięgają w przeszłość. Jest naładowana
ładunkiem emocjonalnym, z którego przede wszystkim przebija się smutek. W końcu
morderca jest stąd, a to oznacza, że ktoś bliski i znajomy, kogo być może zna
się od lat, kto jest mężem, żoną, ojcem, córką, matką czy synem, dokonał
obrzydliwej zbrodni.
Autorka recenzji:
Magdalena Wardęcka
Jestem ciekawa tej książki, jak i całej twórczości autorki, bo jeszcze nie miałam okazji poznać 🙂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/