wtorek, 17 grudnia 2019

Najciekawsze horrory 2019 roku


Zastanawiałem się, czy w robić podsumowanie najlepszych książek, które przeczytałem w tym roku. Powodów było kilka. Po pierwsze, z powodu braku czasu w codziennej gonitwie nie przeczytałem tyle tytułów, ile bym sobie życzył. Do kilku książek należałoby wrócić, ponieważ odstawiłem je po kilkudziesięciu stronach, czekając na „ten czas”. Znowu tradycyjnie nie skupiałem się tylko na horrorze, jak to bywało ostatnimi laty. Więc gdzieś tam kiełkowała myśl, aby zrobić podsumowanie najlepszych powieści i zbiorów opowiadań, nie patrząc na ich gatunkowość. Rok 2019 to także rok, pięknie wydanych książek, gdzie walory estetyczne zachęcały do lektury (tak jestem też wzrokowcem i zdarza się mi kupić książkę dla okładki). Wyszło ich tak wiele, że próba podsumowania tej kategorii skończyłaby się na kilkunastu (przynajmniej) tytułach. 

poniedziałek, 16 grudnia 2019

John Boyne - Nawiedzony dom


Nie będę ukrywał, że historie o nawiedzonych domach należą do moich ulubionych, dlatego też z wielkimi nadziejami czekałem na premierę „Nawiedzonego domu” Boyne`a , który właśnie ukazał się nakładem wydawnictwa Stara Szkoła. Tym bardziej, że autor znany jest raczej z zupełnie innej literatury. Przecież „Chłopiec w pasiastej piżamie”  to książka znana i uznana na całym świecie. Bardzo byłem wiec ciekawy, jak autor poradził sobie z typowym ghost story. Od razu napiszę, że wyszło świetnie i książka z pewnością jest jedną z ciekawszych pozycji, które przeczytałem w tym roku i chyba jednym z najlepszych horrorów ostatnich lat.

Dodatkowo moje oczekiwania odnośnie „Nawiedzonego domu” wzmógł blurb Jakuba Bielawskiego, autora rewelacyjnej „ĆMY” i zbioru opowiadań „Słupnik”. Zwyczaj z dystansem podchodzę do polecajek na okładkach książek, jednak tym razem, postanowiłem zaufać. No i się nie zawiodłem!

sobota, 14 grudnia 2019

Nawiedzenia w literaturze grozy. Szybki przegląd


Nawiedzone dwory, domy, posesje, to sztandarowy element literackiej grozy. Duchy, buszujące po schodach zamczysk straszyły nas – czytelników – już od XIX wieku. Mam wrażenie, że w całym repertuarze horrorowych możliwości, poczynając od: psychopatycznych morderców, indiańskich demonów, zabójczych aligatorów, aż po cały asortyment potworów Cthulhu, to nawiedzenia miejsc są jakby zapomniane. Oczywiście zgoła inaczej jest w horrorze filmowym, tam co chwila otrzymujemy kolejne rodziny, muszące poradzić sobie ze skokami temperatur, samo jeżdżącymi zabawkami, otwierającymi się oknami, zgrzytami, jękami i zawodzeniami, aż w końcu atakami istot, czy nadnaturalnych bytów. Można pisać i pisać, a raczej oglądać i oglądać. Ale wracamy do literatury.

wtorek, 10 grudnia 2019

Radtka Trestikova - Osiem


Jak dotąd czeskie kryminały nie były  zbyt popularne wśród polskich czytelników, nie były też jakoś specjalnie promowane Na szczęście ten trend zmienia się bardzo na plus dla naszych południowych sąsiadów. Dzięki Wydawnictwu Stara Szkoła mamy wspaniałą okazję poznać literaturę inną ta, do której przywykliśmy.
Mamy to! 
Jest Radtka  Trestikova i jej Osiem, książka sprzedana w nakładzie 100 000 egzemplarzy tylko w samych Czechach!

Młoda kobieta zostaje znaleziona w Lasku Diablickim. Okazuje się, że ktoś ją postrzelił, nieprzytomna zostaje przewieziona do szpitala. Wśród podejrzanych są osoby z jej najbliższego otoczenia. Na liście jest były narzeczony, rodzina u której pracowała jako opiekunka do dzieci oraz jej przyjaciółka. Policja nie ma punktu zaczepienia, piękna Misza leży na szpitalnym łóżku, a jej stan nie ulega poprawie.

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Osada - Camilla Sten


Wszystko ma swój początek sześćdziesiąt lat temu, gdy w tajemniczych okolicznościach, w ciągu jednego dnia znika populacja niewielkiego górniczego miasteczka. Kilkaset osób zapada się pod ziemię i do dnia dzisiejszego nikt nie wie, co tam się wydarzyło. Policyjne śledztwa utknęły w martwym punkcie, wszelkie próby rozwiązania tej zagadki spełzły na niczym.
Aż do dnia, w którym do Silvertjarn przyjeżdża wraz z czteroosobową ekipą filmowców młoda dokumentalistka. Alice zebrała fundusze na nakręcenie materiału o wydarzeniach z przeszłości i zamierza poznać przyczynę zniknięcia mieszkańców osady. Wychowana na opowieściach swojej babci, młoda kobieta już od pierwszego dnia zagłębia się w historię tego miejsca.
Ekipa ma pięć dni, a czas ucieka nieubłaganie...
Od samego początku ta historia jest pełna napięcia i mrocznych sekretów.
Osada jest tak świetnie napisana, że po zakończonej lekturze pomyślałam o jej ekranizacji. Oczyma wyobraźni już widziałam jej bohaterów na dużym ekranie. Camilla Sten rewelacyjnie połączyła klimat z książek Stephena Kinga z motywami  Blair Witch Project. Atmosfera opuszczonego i zapomnianego przez wszystkich  miasteczka przenika czytelnika przez całą opowieść. Niebezpieczne wydarzenia, zwidy i pełne napięcia relacje między bohaterami książki wspaniale komponują się z obrazem tak nagle porzuconego miejsca. Wśród walących się budynków, wysokich i złowrogo szumiących traw czai się zło, któremu ktoś wreszcie musi stawić czoło.
Fenomenalnym zakończeniem autorka pokazała, że potrafi wprowadzić czytelnika w osłupienie.
Moje pierwsze spotkanie z córką słynnej brytyjskiej pisarki uważam za jak najbardziej udane. Polecam!

Beata Sokołowska - 100kiloksiazek

czwartek, 14 listopada 2019

Gałęziste - Urbanowicza w tle kilku zdań





W 2016 roku na rynku polskiego horroru pojawia się Artur Urbanowicz ze swoją powieścią „Gałęziste”. Książka ukazuje się w modelu vanity, co u wielu czytelników dyskwalifikuje ją od razu. Model wydawania książek przy współudziale finansowym autora, gdzie często redakcja i korekta kuleje, lub niemal wcale jej nie ma, utkwił w świadomości czytelnika, jak papierowy kicz. Oczywiście, od każdej reguły są wyjątki ,zarówno na rynku polskim jak i zagranicznym. Wielu uznanych dzisiaj autorów zaczynało publikować w ten sposób. Zresztą temat wraca jak bumerang przynajmniej kilka razy do roku i zawsze robi się dym na grupach w mediach społecznościowych.

niedziela, 27 października 2019

Michał Gołkowski - Świątynia na bagnach, Złote miasto


Kolejna seria, kolejny świat czy uniwersum Michała Gołkowskiego wskoczyło do mojej biblioteczki. Mam na myśli pierwsze dwa tomy: „Świątynia na bagnach” i „ Złote miasto” trylogii Bramy ze złota, która znowu wchodzi w większy cykl Siedmioksiągu Grzechu. Skomplikowane? Pomimo, że tak się wydaje, to uspokajam nie ma tragedii.

Wracając do Michała Gołkowskiego. Odbiłem się niczym płaski kamień od tafli wody, gdy sięgnąłem po cykl (?) Komornika, a dokładnie pierwszy tom i powiedziałem sobie, nie, nie, nie. Nie mam pojęcia czy to kwestia mojego nastawienia, czy po prostu ta apokaliptyczna historia kompletnie mnie nie zainteresowała. Znowu nie jestem także fanem postapo, którym chyba Gołkowski wbił się na stałe do stajni Fabryki Słów. Za to uwielbiam cykl Stalowe Szczury, czytać, słuchać i patrzeć z jaką charakterystyczną dla siebie werwą, popularny "Misza" opowiada, moim zdaniem o jednym z najwspanialszych uniwersów, jakie stworzyła ludzka fantazja. Uwielbiam i czekam z utęsknieniem na kolejne tomy. Mają być, to dobrze. 

Więc wracając do Bram ze Złota, podszedłem do nich ze spokojem, dystansem i pewną dozą nieufności. Wiecie jak to jest. Uważam, że jak ktoś pisze o wszystkim, to o tym wszystkim nie pisze dobrze. W sumie na razie jest przecież 1:1.

poniedziałek, 14 października 2019

Algis Budrys - Ten cholerny księżyc



 Ostatnio kompletnie nie mam czasu na czytanie. Dlatego też każdą lekturę staram się dobierać starannie, aby nie zmarnować czasu, aby klimatem trafić w swoje oczekiwania, aby to co znajdę na kartach powieści pochłonęło mnie, zainteresowało i w końcu, abym dotrwał do końca (hahahaha)

„Ten cholerny księżyc” czekał na mnie dość sporo czasu. Książka ukazała się w okresie, gdy obchodziliśmy okrągłą, pięćdziesiątą rocznicę lądowania człowieka na księżycu. Jednak to nie był dla mnie powód, aby sięgnąć po powieść Algisa Budrysa. Musiała po prostu swoje odleżeć w biblioteczce i nabrać odpowiedniej ilości kurzu. Ta czerwona okładka z minimalistyczną w sumie grafiką, jednak cały czas siedziała gdzieś w pamięci i na stosie książek do przeczytania w najbliższych dziesięciu latach, była dość wysoko.

czwartek, 22 sierpnia 2019

Alvin Schwartz - Upiorne opowieści po zmroku

Kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać po najnowszej pozycji Zyska. Myślałem, że to będą opowiadania, historie mroczne, straszne. Pełne krwi, nawiedzonych domów, szalejących po leśnych ostępach psycholi. Mówiąc krótko myślałem, że to zbiorek opowiadań w klimatach kinowych, amerykańskich slasherów. No i się rozczarowałem, ale zacznijmy od początku.

Książka jest naprawdę ładnie wydana, na porządnym papierze, w twardej oprawie, zaś okładkę zdobi filmowa grafika. Film możecie już zobaczyć w kinach. I tak mając w pamięci trailery filmu, wydaje się mi (jeszcze go nie widziałem), że kinowa wersja „Upiornych opowieści po zmroku”  może wydawać się mocniejsza, właśnie bliżej jej do często kultowych już horrorów niż książka. 

środa, 21 sierpnia 2019

Andrew Neiderman - Adwokat diabła


Weź, usiądź i napisz opinię o książce, która w pierwszym odczuciu (i po części słusznie), kojarzy się z filmem. Filmem nie byle jakim, bo przecież ogólnie uznanym za świetny, ze wspaniałym klimatem, rewelacyjnymi rolami Ala Pacino i Keanu Reevesa. Książką, która zdawałoby się nie wniesie nic nowego, no może opisy będą odgrywać większą rolę, bo przecież w filmie nie wszystko uda się zawsze pokazać. No i zanim otworzyłem książkę zastanawiałem się, czy obejrzeć film ponownie?

„Adwokata diabła” oglądałem……. No właśnie, za bardzo już nawet nie pamiętam kiedy, zapewne cały klimat filmu siedzi gdzieś tylko w pamięci i pozwala stwierdzić mi, że to było świetne kino. Jednak świetnych filmów na szczęście co roku jest kilka, więc naturalne, że obraz Taylora Hackforda z 1997 roku znacznie się zatarł i dzisiaj mam tylko mgliste wspomnienia.

środa, 14 sierpnia 2019

Wojciech Chmielarz - Rana

„Bestie przewijające się w kryminałach prawie zawsze znajdują odpowiedników w świecie realnym. Trzeba o nich mówić,  pokazywać, uczulać czytelników” . 

Te  słowa padły z ust innego polskiego pisarza, Jacka Ostrowskiego podczas ostatniego wywiadu. I postanowiłam je tutaj umieścić, bo pasują  idealnie do książki, o  której dziś Wam napiszę.

wtorek, 6 sierpnia 2019

Ed i Lorraine Warren- Nawiedzenia. Historie prawdziwe

Ed i Lorraine Warren byli jednymi z najbardziej znanych badaczy zjawisk paranormalnych na świecie oraz jedynymi świeckimi demonologami uznanymi przez kościół katolicki. Szerszej opinii publicznej dali się poznać poprzez horror “Obecność” (Conjuring), która opiera się na jednej z głośniejszych spraw prowadzonych przez Warrenów, mianowicie nawiedzenia domu rodziny Perron w Harrisville. To także oni starali się wyjaśnić sprawę demonicznego bytu, który przemawiał przez lalkę Annabelle (umiejscowioną obecnie w Muzeum Okultystycznym stworzonym przez Eda i Lorraine). Historie, które mogliście oglądać w filmach i przed którymi drżeliście ze strachu, są w dużej mierze prawdziwe.


Demonolodzy mają za sobą wiele spotkań z nieokreślonymi bytami, niewyjaśnionymi zdarzeniami i demonicznymi siłami, które według nich od wieków nawiedzają ziemię i są na niej obecne - na równi z istotami żywymi. Do małżeństwa badaczy zjawisk nadprzyrodzonych niejednokrotnie zgłaszały się osoby, które twierdziły, że doświadczyły kontaktu z duchami. Ed i Lorraine starali się zbadać każdą z tych spraw. Nie inaczej jest w przypadku cmentarza Union w Connecticut, z którym związanych jest wiele paranormalnych historii.

środa, 26 czerwca 2019

Ann Cleeves - Czerń kruka

Czerń Kruka otwiera tak zwaną serię Szetlandzką autorstwa brytyjskiej pisarki Ann Cleeves, nazywanej mistrzynią suspensu. 

Szetlandy pokrywa śnieg, a to właśnie na tym ponurym krajobrazie wyróżniają się dwa kolory – czerwień i czerń. W mroźny poranek nowego roku Fran Hunter znajduje zakrwawione ciało młodej kobiety, nad którą krążą czarne kruki. Takie niewyobrażalne zbrodnie nie zdążają się w małych, zamkniętych miasteczkach, w których wszyscy się znają.
Małe społeczności rządzą się własnymi prawami. Tutaj każdy ma swoje tajemnice, swoje małe sekrety, który długo pozostają niewyjawione. To miejsca, do których trzeba się dopasować, bo wszelkie odstępstwa od normy zasługują na potępienie i wyobcowanie. Po znalezieniu ciała nastolatki, w tę dotąd z pozoru poukładaną społeczność, wkrada się prawdziwy chaos, który rozbudza aurę podejrzeń i wzajemnego oskarżania. Pierwsze oskarżenia i szykany automatycznie padają na Magnusa - miejskiego dziwaka i odludka, którego mieszkańcy obwiniają o udział w niewyjaśnionym zaginięciu małej dziewczynki sprzed lat. Jimmy Perez ze szkockiej policji rozpoczyna dochodzenie, które budzi skrajne odczucia i zagęszcza atmosferę strachu i wzajemnych oskarżeń. Gdzieś w tej małej, przecież tak dobrze ze sobą zapoznanej społeczności, mieszka morderca. 

sobota, 8 czerwca 2019

Nieodnaleziona - Remigiusz Mróz

Przede wszystkim trzeba się zastanowić, czy ta książka w ogóle powinna powstać. Według mnie nie… O ile pierwsza część tegoż cyklu: Nieodnaleziona wypadła całkiem dobrze, to Nieodgadniona jest nieporozumieniem. Dla przypomnienie: Damian kilkanaście lat wcześniej był świadkiem, jak nieznani sprawcy gwałcą, a potem porywają jego dziewczynę, a on sam ledwo uchodzi z życiem. Ślad po Ewie znika, ale Damian nie przestaje jej szukać i mieć nadzieję, że jego narzeczona się odnajdzie. Po tych wszystkich latach w sieci pojawia się zdjęcie kobiety łudząco podobnej do Ewy, a sam Damian dostaje coraz więcej sygnałów, że dziewczyna jednak żyje.

Nieodgadniona Remigiusza Mroza to kontynuacja tej historii – bardzo niespodziewana dodam, bo wydawało się, że Nieodnaleziona zakończy się na tej jednej części – i to naprawdę by wystarczyło. Ale nie – jak dla mnie z nie do końca zrozumiałych powodów, autor postanowił kontynuować tę historię, wyszło naprawdę przeciętnie, o ile nie źle. Od początku akcja tej powieści to jakiś jeden, wielki absurd, a dziwne relacje, jakie tworzą się między bohaterami znanymi z Nieodnalezionej są kompletnie nie na miejscu.

wtorek, 21 maja 2019

Rachel Caine - Żona mordercy


Czy można nie wiedzieć, że najbliższa osoba jest skrajnie zła, pozbawiona empatii, skrupułów i po prostu serca, gdy jednocześnie jest świetnym ojcem i mężem? Gina twierdzi, że nie miała pojęcia o tym, że jej mąż jest seryjnym mordercą, a w przydomowym garażu urządził miejsce kaźni porywanych, a następnie brutalnie mordowanych przez niego młodych kobiet. O wszystkim dowiaduje się feralnego dnia, gdy pijany kierowca wjeżdża w garaż na ich posesji, ukazując tym samym jedno z ostatnich, bestialskich „dzieł” Melvina – zawieszoną na haku, maltretowaną i ostatecznie uduszoną dziewczynę. Gina nie wiedziała co robi ojciec jej dzieci w swoim garażu, choć Melvin na swoim koncie miał co najmniej kilkanaście ofiar. Zastraszona, zaślepiona, a może współwinna? Takie oczywiste wnioski na temat żony mordercy wysuwa policja i opinia publiczna, która nie daje żyć kobiecie i jej dzieciom. 

poniedziałek, 20 maja 2019

B. A. Paris - Pozwól mi wrócić


Dotychczas wydane powieści B.A. Paris – „Za zamkniętymi drzwiami” i „Na skraju załamania”, oceniam bardzo pozytywnie. To dobre powieści łączące thriller psychologiczny z dramatem. W podobnym tonie zachowana jest najnowsza powieść autorki pod tytułem „Pozwól mi wrócić”. Jednak tym razem mam wrażenie, że autorka nie do końca potraktowała swoich czytelników poważnie, serwując im powieść w wielu miejscach niespójną i naiwną.

czwartek, 16 maja 2019

Robert Ziębiński - Stephen King. Instrukcja obsługi

Od razu w pierwszym zdaniu napiszę, że nie jestem wielkim fanem Stephena Kinga. Nie jestem aż takim miłośnikiem jego książek, aby na każdą książkę czekać z utęsknieniem i gdy tylko pojawi się info o kolejnej nowości, obgryzać palce i czekać na TEN DZIEŃ, gdy trafi do sprzedaży. 
Oczywiście szanuję, doceniam i nie dziwi mnie ogólnoświatowy zachwyt nad jego osobą. Gdyby było inaczej, to byłbym wariatem. 
Znam pobieżnie jego twórczość, czytałem swego czasu wszystko co w Polsce się ukazało, jednak gdy zaczął opuszczać horrorowe poletko w kierunku innych gatunkowo powieści, jakoś tak nasze drogi się rozeszły. Nadal uwielbiam „Miasteczko Salem” jeden z najlepszych horrorów ever, zaczytywałem się w „TO”, „Carrie”, „Lśnieniu”, „Christine”. Do „Talizmanu” napisanego wraz z Peterem Straubem, przylgnąłem jak glonojad to akwariowej szyby. Nie do końca porwał mnie „Czarny dom” – do którego po lekturze książki Roberta Ziębińskiego „Stephen King. Instrukcja obsługi” będę musiał powrócić – podobnież to zdecydowanie lepsza kontynuacja niż pierwsza powieść. Lecz gdy nastał czas kingowskich powieści innych niż horrory (jak wspomniałem), nasze drogi się rozeszły. Sam nie wiem dlaczego?  Brak czasu, ilość tytułów, grube tomiszcza? Nie mam pojęcia. A może moje zainteresowania literaturą poszły w zupełnie innym kierunku….

Jakub Bielawski - Ćma

„I ujrzałem przyszłość horroru”.

Już nie pamiętam, na której z książek widziałem ten okładkowy blurb. Jeżeli pamięć mnie nie zawodzi, są to słowa Stephena Kinga o Clivie Barkerze. O facecie, który nie tylko dla literackiego, ale przecież i kinowego horroru, wniósł bardzo wiele. Ba! Można śmiało powiedzieć, że jego Cenobici to absolutna klasyka, kultowe postaci i zna je chyba każdy miłośnik kina.

Ja jestem za „mały”, aby zakrzyknąć jak King, bo i wymowa tego zdania w moich ustach, nie ma takiego rażenia, jak głos samego króla (czy ten tytuł się komuś podoba, czy nie). Jednak chciałbym wydrzeć się „Tak! To jest przyszłość polskiego horroru!”. Nawet, jeżeli zabrzmi to jak krzyk wariata.
Mam na myśli oczywiście „ĆMĘ” Jakuba Bielawskiego, którą jakiś czas temu skończyłem czytać i nadal jestem pod głębokim wrażeniem powieści. Wydaje się to dziwny okrzyk, slogan, hasło, niemal heretyckie stwierdzenie przytoczone powyżej, o doskonałości (nie boję się użyć tego słowa) ĆMY. Ale tylko wydaje. A przy okazji spójrzmy na rubasznego faceta z brodą (wybacz Kuba ), który zadebiutował właśnie pierwszą swoją książką i to jak! 

wtorek, 14 maja 2019

Smętarz dla zwierzaków - recenzja filmu.



Kto kupuje nieruchomość, nie sprawdziwszy uprzednio jej stanu prawnego?
To pytanie, wynikające do pewnego stopnia ze zboczenia zawodowego, pojawiło się w mojej głowie nagle. Nie dlatego, że jestem jakoś bardzo zafiksowany na punkcie tego co robię. Po prostu miejscami fabuła filmowej adaptacji powieści Kinga (którą jeszcze jako dzieciak znałem bodajże pod nazwą ”cmętarz zwieżąt”) jest szyta tak grubymi nićmi, że aż trzeszczy.  I w głowie widza pojawiają się pytania odnośnie logicznej spójności tego, co widzi na ekranie. Ale po kolei.

Za film odpowiadają Kevin Kolsch, Dennis Widmyer (reżyseria) i Jeff Buhler (scenariusz), czyli osoby raczej szerzej nieznane i nie mające na koncie wielkich kinowych przebojów. Kiedy po filmie usiadłem do komputera i sprawdziłem ich dotychczasowe dokonania w mojej głowie pojawił się przebłysk zrozumienia – panowie po prostu nie mają na koncie żadnej ambitnej produkcji. Skąd więc pomysł, żeby to właśnie im powierzyć rzecz tak wymagającą pewnej wrażliwości jak „Smętarz dla zwierzaków”? (już trzymajmy się tej nieszczęsnej polskiej wersji). Nie mnie oceniać, ale efekt ich pracy jest bardzo przeciętny.

czwartek, 11 kwietnia 2019

Maciej Lewandowski - Cienie Nowego Orleanu


Okultystyczny kryminał z elementami mitologii Voodoo i horror w duchu twórczości Lovecrafta!

Macieja Lewandowskiego możecie Państwo kojarzyć z opowiadań zamieszczanych w czasopismach i jego poprzedniej powieści „Splątanie”, która ukazała się nakładem wydawnictw Videograf. Książka ta, zebrała w sumie pozytywne opinie, chociaż pojawiały się także głosy, że jest to pozycja niedopracowana. Dla mnie była to dobra powieść i z niecierpliwością oczekiwałem kolejnej książki autora. 
Przyszło czekać niemal trzy lata nim pojawiły się na rynku „Cienie Nowego Orleanu”.
Moje oczekiwania były bardzo rozbudzone, ponieważ na jednej z edycji konwentu Copernicon, miałem okazję i przyjemność wysłuchać prelekcji Macieja, dotyczącej Voodoo i mrocznej historii tytułowego, magicznego amerykańskiego miasta. Tak, Nowy Orlean to nie tylko kolebka jazzu, to także miasto związane z wierzeniami kreolskimi, laleczkami voodoo, ożywionymi trupami i składanymi w ofierze czarnymi kogutami.  Przynajmniej ja, mam taki obraz wierzeń niewolników afrykańskich, przybyłych do Ameryki wraz z rozwojem niewolnictwa. Oczywiście zbudowany jest on na filmach, bo powieści z Voodoo czytałem ledwo…. dwie. Prelekcja była prowadzona bardzo ciekawie i cieszyła się dużą popularnością, o czym świadczyła pełna sala, zaś samo przygotowanie prelegenta pokazywało, że dokładnie zgłębił temat. Więc nie zostało nic innego, jak czekać na książkę.

wtorek, 19 marca 2019

Aleksander R. Michalak - Denar dla szczurołapa

Kto nie zna dość ponurej opowieści o Szczurołapie, który w mieście Hameln rozprawił się z plagą szczurów tylko z pomocą dźwięków wydobywających się z fletu? Jego zapłatą miał być denar za każdego gryzonia, jednak nieuczciwi włodarze nie dotrzymali słowa. Szczurołap postanowił zemścić się i za karę - z pomocą granej na flecie muzyki – z miasta wyprowadził wszystkie dzieci, po których ślad całkowicie zaginął. 

Gabor Horthy, węgierski badacz religii Bliskiego Wschodu natrafia na dokumenty naukowe z XIX wieku zgromadzone i studiowane przez Augusta Erdmanna. Te bezpośrednio dotyczyły tajemniczej historii Szczurołapa z Hameln, a po których można było zwątpić, czy opowieści o fleciście są tylko swego rodzaju straszną bajką. Horthy pochłonięty jest tymi badaniami, zaczynają go one coraz bardziej omamiać. Dziwne wizje nawiedzają jego sny, a w około dzieję się nazbyt wiele nieprzewidzianych i mrocznych zdarzeń. Czy to możliwe, że trzynastowieczna legenda o Szczurołapie ma swoje źródła w odniesieniu do historii i jest po prostu prawdą?  

niedziela, 17 marca 2019

Grzegorz Kopiec - Czas pokuty


Kilka lat temu przeczytałam opowiadanie „Introligator z Doliny Płaczu” i tak bardzo mi się spodobało, że postanowiłam przyjrzeć się bliżej twórczości Grzegorza Kopca.
I tak oto zostałam fanką pisarza, o którym nie było specjalnie głośno.
Do czasu…
Mam nadzieję, że za sprawą "Czasu pokuty" to się zmieni i książka trafi do szerszego grona czytelników, a nazwisko autora zagości na ustach wydawców.
Wiadomość o pierwszej powieści Kopca przyjęłam z ogromnym entuzjazmem i ani przez chwilę nie wątpiłam, że będzie mi się podobać.

Późny sierpniowy wieczór, izba przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublińcu i on, mężczyzna, który odzyskuje świadomość w obcym dla siebie miejscu. Nie pamięta, jakie wydarzenia doprowadziły go do tej placówki, nic, nawet własnego imienia. Na przekór próbom racjonalnej oceny sytuacji staje się świadkiem wydarzeń niepojętych, nadprzyrodzonych. Zjawa o imieniu Skarbimira pomaga mu zajrzeć w głąb siebie i odzyskać utracone wspomnienia. Sięgając pamięcią wstecz, dowiaduje się o rzeczach przyjemnych, idyllicznych, jak wakacyjny wyjazd z narzeczoną w Bieszczady, i osobliwych, wręcz przerażających, jak tajemnicze uprowadzenie jego ukochanej Agnieszki czy seria nagłych i brutalnych samobójstw oraz morderstw. Szybko staje się jasne, że stoi za tym uwolnione Zło, za wszelką cenę próbujące nie dopuścić do wypełnienia się wspólnej misji, podjętej przez Skarbimirę i głównego bohatera.

środa, 6 marca 2019

Grzegorz Wielgus - Czarcie słowa

"Pęknięta korona" Grzegorza Wielgusa spotkała się z moim dość umiarkowanym entuzjazmem. Książka pozostawiała wiele do życzenia i z ciekawością oczekiwałem kolejnej powieści o przygodach brata inkwizytora Gotfryda i jego dwóch przyjaciół, małopolskich rycerzy Lamberta i Jaksy.
Tym razem wraz z autorem przenosimy się na trzynastowieczne ziemie Austrii, gdzie król Rudolf Habsburg organizuje turniej rycerski. Królestwo Niemiec cieszy się chwilowym spokojem, jednak w duszy królewskich wasali cały czas trwa konflikt i szukanie okazji do rozpętania wojennej zawieruchy. W takich nastrojach do zamku Rappottenstein przybywają konkurenci i jak się okazuje, nie tylko w turniejowych szrankach. Podczas polowania poprzedzającego turniej dochodzi do próby zamachu na jednego z wasali i tutaj wkraczają dosłownie nasi bohaterowie. Raz, ratując życie jednego z możnowładców. Dwa, biorąc śledztwo we własne ręce. 

"Czarcie słowa" to typowa powieść historyczno przygodowa, pełna potyczek i pojedynków. Fabuła prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony śledztwo mające wyjaśnić, kto mógłby czyhać na życie królewskiego wasala (a chętnych jest wielu"), z drugiej tajemnica demona słów, który krąży po okolicznych traktach mordując podróżnych i pozostawiając na drzewach dziwne znaki - tytułowe czarcie słowa.

Outsider - Stephen King

Był jeden fakt twardy jak głaz i niepodważalny jak prawo grawitacji: człowiek nie może przebywać w dwóch miejscach jednocześnie. Terry Maitland jednak mógł tego dokonać, bo jakimś sposobem widziany był w zupełnie innym mieście, co potwierdza grupa znajomych, film video i odciski jego palców pozostawione w kilku miejscach. Ale jednocześnie - w tym samym czasie - widziany był w swoim rodzinnym mieście przez kilku sąsiadów, z którymi zamienił nawet parę słów. Co jednak najgorsze jego ślady biologiczne pozostawione zostały na ciele brutalnie zgwałconego i zamordowanego chłopca. DNA nie pozostawia złudzeń, że szanowany obywatel miasta, trener kadry dziecięcej i dotąd wzorowy mąż, ojciec i sąsiad - jest tak naprawdę psychopatycznym mordercą.

Automatycznie - zaraz po aresztowaniu - Terry Maitland z lubianego i szanowanego trenera, stał się najbardziej znienawidzoną postacią w całym miasteczku. Sam oskarżony nie przyznaje się do winy, tłumacząc, że przebywał wtedy w zupełnie innym miejscu - na co zresztą są dowody. Jak w takim razie Terry mógł być w dwóch miejscach jednocześnie? Czy dokładnie zaplanował każdy krok, współdziałał z osobą łudząco do niego podobną, czy może jest faktycznie niewinny, tak jak uważa, a może jest tak jak mówił Arthur Conan Doyle ustami Sherlocka Holmesa:

poniedziałek, 4 marca 2019

Piotr Browiec "Pułapka na drodze do domu Usherów"

Nie mam złudzeń co do tego, czy współczesna polska literatura weird fiction zdobędzie większą popularność albo przynajmniej będzie cieszyć się zainteresowaniem większym niż minimalne. Cóż, nawet w najbardziej optymistycznych marzeniach nie wyobrażam sobie rozdziałów w podręcznikach do historii literatury, które traktowałyby o „Snach umarłych” albo serii Odmienne Stany Grozy. Nie liczę na recenzje w „Gazecie Wyborczej”, nie oczekuję, że któryś z moich „kolegów od weird” osiągnie status literackiego celebryty. Zresztą, nie jestem złośliwy, nawet im tego nie życzę.
Dlatego też to, co teraz napiszę, proszę potraktować jako eksperyment myślowy, a nie jako pobożne życzenia: gdyby taki hipotetyczny podręcznik historii literatury polskiej zawierał w ostatnim tomie rozdział o prozie niesamowitej, to za okres, kiedy rodzima weird fiction się kształtowała, należałoby uznać czas między wydaniem antologii „Po drugiej stronie” a wydaniem „Snów umarłych”.

poniedziałek, 18 lutego 2019

KSIĄŻKI Z PIEKŁA RODEM. ZŁOTA ERA HORRORU W POLSCE 1989-1994

Początek lat dziewięćdziesiątych w Polsce przyniósł wiele zmian. Po upadku komunizmu rynek w Polsce otworzył się na dobra z zachodu. Pierwsze zmiany ustrojowe w kraju przyniosły, także zmiany na rynku wydawniczym. Powstały wydawnictwa, które garściami nadrabiały wydawnicze zaległości z kilkudziesięciu lat. Na półkach księgarń masowo zaczęły pojawiać się pierwsze horrory. Wchodząc do księgarń, sklepów z "mydłem i powidłem", odwiedzając miejskie "Manhattany" czy rynki ze wszystkim, czytelnik był dosłownie rażony kolorowymi okładkami przedstawiającymi wszelkie demony, potwory i przysłowiową: krew, falki i cycki. To z końcem roku 1989 i początkiem 1990 pojawiły się niemal kultowe wydawnictwa i serie: Phantom Press International, seria Amber Horror, aby z kolejnymi latami powstały serie horrorów z wydawnictwa Rebis, PIK czy Zysk. Dotychczasowa uboga oferta zawierająca praktycznie tylko klasyczną grozę, zastąpiona została książkami takich autorów jak: Graham Masterton, James Herbert, Brian Lumley, Harry A. Knight, Guy N. Smith czy pierwszymi pozycjami Stephena Kinga.
Te małe, kieszonkowe książeczki dosłownie uginały półki księgarń, a sprzedaż osiągała dziesiątki tysięcy egzemplarzy, liczby, o których współcześni autorzy i wydawcy w Polsce mogą tylko pomarzyć. Kolorowe okładki skutecznie przyciągały wzrok wygłodniałych czytelników. Mówi się, że książki samego Guya sprzedały się w łącznym nakładzie około miliona egzemplarzy!

Zupełnie inną kwestią pozostaje upadek tamtych czasów. W "dzikiej Polsce", gdzie prawo autorskie weszło dopiero w 1993 roku, często bez wiedzy autora drukowano jego książki ("Zagubione dusze" Morta Castle), dzielono tytuły na dwa tomy, aby "ugrać" jak najwięcej z tortu literackiego horroru ( "Podpalacze ludzi", "Wizerunek zła" Mastertona czy "Święte miejsce" Herberta"), co było także jednym z powodów przejścia Grahama Mastertona do powstającej właśnie "Primy" czy Rebisu (o tym wspomina w wywiadzie dla Okiem na Horror

 "Moje relacje z Amberem były na początku bardzo dobre, głównie ze względu na moją przyjaźń z młodym Dariuszem Chojnackim, który był entuzjastą moich książek. Jednakże, kiedy Dariusz zginął w wypadku samochodowym, moje stosunki z wydawnictwem zaczęły się pogarszać. Wydawali moje powieści w dwóch częściach, prawdopodobnie po to, by jeszcze więcej zarobić, ale na opłaty licencyjne z ich strony można było czekać wieczność. Zerwałem więc współpracę i nawiązałem nową – z Andrzejem Kuryłowiczem z Wydawnictwa Prima i Tomaszem Szponderem z Domu Wydawniczego Rebis. Miałem z nimi doskonałe relacje i zostaliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Ogarnął mnie smutek, kiedy Andrzej zmarł na początku tego roku, w wieku zaledwie 59 lat. To była tragedia." (WYWIAD)

Chyba sam Guy N. Smith do końca nie wie, do ilu tytułów sprzedał prawa, a ile wydrukowano bez jego wiedzy. Zresztą o wspomnianych "Zagubionych duszach" Mort Castle dowiedział się kilkanaście lat później z internetu, zaś Amber nabrał wody w usta do dnia dzisiejszego.

Oczywiście do dzisiaj trwają dyskusje nt. wpływu tzw Złotej Ery Horroru w Polsce, na gatunek literacki. Jedni (jak ja) z rozrzewnieniem wspominają tamte czasy, gdy zaczynałem swoją czytelniczą przygodę z gatunkiem, a dla drugich jest to zupełnie niezrozumiałe. Oczywiście można i trzeba dyskutować nad wpływem tego bumu na postrzeganie gatunku przez czytelnika. Jednak należy unikać negatywnych emocji, które często się pojawiają. Ba! Nawet przyjmując (co jest w znacznej mierze racją), że jakość wydania, tłumaczenia i doboru oferty, pozostawia z dzisiejszego punktu widzenia sporo do życzenia, należy uszanować głos osób, które dzisiaj patrzą niemal ze wzruszeniem w lata dziewięćdziesiąte. Nie zmienia to faktu, że większość z dzisiejszych czterdziestolatków, swoje pierwsze horrorowe kroki stawiało z literacka pulpą.

W 2017 roku na zachodnim rynku ukazała się książka, album prezentująca grafiki okładek horrorów z lat 70/80 (Paperbacks from Hell: The Twisted History of ‘70s and ‘80s Horror Fiction) pod redakcją G. Hendrixa. To swoista encyklopedia, almanach graficznych produkcji tamtych lat. Książka nie bez echa, także została zauważona przez polskich fanów horrorów i komentowana na forach społecznościowych. Co jakiś czas powraca także dyskusja, aby coś podobnego wydać w Polsce.
Wydaje się mi, że obecne rynek literackiego horroru w Polsce rozwija się dość prężnie, chociaż o nakładach i ilości tytułów z lat dziewięćdziesiątych można tylko pomarzyć. Powstaje coraz więcej wydawnictw fanowskich o niskich nakładach, wydających pulpę. Swoistą kalką Phantom Press International i Amber Horroru stało się wydawnictwo Phantom Books, które mam przyjemność tworzyć.
Więc przy okazji pojawiających się informacji o Paperback from Hell, pojawia się także pytanie, czy taka polska wersja książki miałaby szanse powodzenia? Czy spotkałaby się z zainteresowaniem czytelników? Czy miłośnicy pulpy chcieliby w swoich zbiorach posiadać taką pozycję?
Nie pozostaje mi nic innego jak to sprawdzić.
Dlatego też, z kilkoma osobami, miłośnikami horroru, którzy z łezką w oku spoglądają w lata dziewięćdziesiąte, postanowiłem, że Phantom Books przymierzy się do wydania takiej pozycji.

Projekt reklamowy wydania.
Książkę planujemy wydać pod koniec 2019 roku. Będzie to edycja limitowana. Forma zakupu pozostaje jeszcze otwarta (akcja crowdfundigowa, przedpłata, zapisy). Chcemy stworzyć pozycję wyjątkową, w twardej oprawie, z kolorowym wnętrzem prezentującym grafiki okładek z lat 1989-1994. Każda okładka będzie posiadała krótki opis (notkę wydawcy). W książce powinny znaleźć się wszystkie wydania horrorów z tzw Złotej Ery horroru. Dodatkowo pozycję wzbogacimy o wywiady, wspomnienia z głównymi bohaterami tamtych lat.
Pierwsze kroki już podjąłem. Zebrałem osoby, które swoim doświadczeniem i wiedzą będą gwarantować, że KSIĄŻKI Z PIEKŁA RODEM, będą pozycją wyjątkową i starannie przygotowaną.

Za treść merytoryczną odpowiadać będą: Łukasz Radecki, Rafał Głuchowski i Piotr Pocztarek.
Dodatkowo, wywiadami zajmie się Piotrek, wstęp napisze Bartek Czartoryski, zaś oprawę graficzną na swoje barki wziął Wojtek Pawlik. No i jeszcze ja ;)
 
No to działamy.

















sobota, 9 lutego 2019

Alma Katsu - Głód


Wyprawa Donnera, nazywana także „Samotną nadzieją”, ruszyła w maju 1846 roku. Dwie zamożne rodziny: Donnerowie i Reedowie ze względów ekonomicznych, ale też osobistych opuszczają Springfield i kierują się w stronę Kalifornii. Miał to być dla nich nowy, lepszy początek. Łącznie w wyprawie wzięło udział ponad 80 osób, które na wozy zapakowało cały swój dobytek. Początkowo wszystko szło dobrze, aż do pierwszego załamania pogody. Szybko okazało się, że jest za mało pożywienia, a zbyt dużo niepotrzebnego balastu. Towarzyszom wyprawy zaczęła zagrażać już nie tylko dzika zwierzyna, niebezpieczeństwa ze strony innych plemion, ale w końcu potworny głód zjadający ciało od środka i dziesiątkujący podróżników. By przeżyć, Ci co pozostali zaczęli dopuszczać się aktów kanibalizmu.

Alma Katsu na swój sposób opowiada o losach tej tragicznej wyprawy mieszając rzeczywiste wydarzenia z literacką fikcją – nie pozbawiając jej elementów czystej grozy.
„Głód” fabularyzuje wyprawę Donnera i swoim sposobem wyjaśnia, dlaczego jej losy były tak tragiczne. Wszystko zaczyna się od złych wyborów – uczestnicy wyprawy zwiedzeni opisem w pewnej książce – postanawiają wybrać niezbadany skrót, który okazał się niefortunną drogą. Najpierw do uczestników wyprawy dotarły doniesienia o zaginięciu chłopca, którego ciało krótko później zostaje znalezione rozszarpane. Ta przykra historia rodzi strach, a wraz z nim historie o cieniach czekających w mroku. Trudy wyprawy i niedostateczna ilość pokarmu na tak dużą ilość osób zaczyna w ludziach budzić najgorsze instynkty, pierwotną walkę o przetrwanie oraz złowrogie myśli bliskie obłędowi.

czwartek, 7 lutego 2019

David Seltzer - OMEN


Omen to film kultowy, który żniwo swojej sławy zbiera do dziś, gdyż mimo swej ponad czterdziestoletniej historii nadal uważany jest za obraz obowiązkowy wśród fanów gatunku. Nadejście Antychrysta w ujęciu reżyserskim RichardDonnera ukazane 1976 roku jest pierwowzorem wielu podobnych filmów i książek. Na sukces filmu składa się kilka doskonałych działań promocyjnych, które odliczały czas przyjścia na świat szatańskiego dziecka. Ostatecznie jednak fabuła i stopniowo budowane w niej napięcie obroniło się samo i mimo licznych sequeli to właśnie ten pierwszy Omen zapisał się na stałe w kanonie kina grozy. Równolegle z premierą filmu do księgarni trafiła książka o tym samym tytule, napisana przez scenarzystę filmu – Davida Seltzera.

Nie będzie więc zaskoczeniem, że powieść ta fabularnie nie różni się od historii przedstawionej w filmie, a jedynie podbudowuje pewne wątki i nakreśla wyraźniejszą charakterystykę postaci oraz motywacji, jakimi się kierowali. Skoro film uważany jest za pozycję kultową, to czy jego nowelizacja może być w ogóle interesująca i inna od tego, co już widzieliśmy na ekranie? Otóż tak. Książkę czyta się z tak samo diabelnie dobrze, jak ogląda film, a to dlatego, że David Seltzer potrafił w pełni oddać bluźnierczy nastrój panujący w obrazie Donnera i sprawić, że także i tu Antychryst rodzi się w atmosferze grozy i niepokoju.

niedziela, 3 lutego 2019

Małgorzata Saramonowicz "Sanatorium"


Dotychczas z prozą Małgorzaty Saramonowicz zetknąłem się przy okazji jej powieści „Siostry” i pamiętałem nawet, że miałem ją zaopiniować na blogu. Jednak książka wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, że bałem się, iż nie podołam. Ta niewielka książeczka przyniosła ze sobą prozę najwyższych lotów, która nie da się zaklasyfikować do jednego gatunku.


Czy była w niej pomimo to groza? Czy „Siostry” można nazwać powieścią grozy? Oczywiście, że tak, ale nie tylko.

Minęło sporo czasu od lektury i postanowiłem złapać za kolejną powieść autorki, którą Jan Gonowicz okrzyknął córką Poego.

"Gdyby Edgar Allan Poe miał córkę, a ta córka miała córkę, 
a ta córka miała córkę - łatwiej byłoby pojąć, 
skąd się wzięła Małgorzata Saramonowicz."