poniedziałek, 13 października 2014

Wylęgarnia-Robert Cichowlas.

Robert Cichowlas to osoba, którą darzę ogromnym sentymentem. Do dziś, kiedy patrzę na półkę z książkami i widzę „Sępy” uśmiecham się do siebie. Była to bowiem jedna z moich pierwszych, pełnoprawnych polskich antologii grozy. Kupiłam ją przypadkiem, gdyż będąc na początku mej przygody z literackim horrorem nie wiedziałam z której strony to ugryźć i w co włożyć swe rządne krwi zęby. Padło na Cichowlasa, bo przedtem natknęłam się na jego opowiadanie „Cierpliwość”, które znajduje się w antologii „Trupojad. Nie ma ocalenia”.
Podobało mi się niezmiernie i żądałam coraz więcej i więcej. Potem chłonęłam wszystko spod pióra pana Cichowlasa i zawsze było mi mało. „Wylęgarnia”, bo o tym zbiorku chcę dziś wam opowiedzieć to druga po „Szóstej erze” samodzielna książka mistrza duetów, jakim niewątpliwie jest pan Robert.





"Wylęgarnia" to zbiór trzynastu opowiadań grozy ukazujących niezbadane rejony ludzkiej wyobraźni. To trzynaście wrót, prowadzących do światów paralelnych, w których lęk przybiera najróżniejsze formy. Wchodząc w nie, poznamy tajemnice kryjące się w fortyfikacjach poznańskiej Cytadeli. A więc tego miejsca, w którym doszło do ostatniej w historii Polski publicznej egzekucji. Zrozumiemy, kim jest mroczna postać, która ni stąd ni zowąd pojawia się na reprodukcji znanego dzieła van Gogha. Poczujemy, jak można przetrwać podróż pociągiem nawiedzonym przez ducha seryjnego zabójcy. Dowiemy się, o czym traktować może przedstawienie, mające odbyć się w sekretnych podziemiach nowoczesnego hotelu w centrum miasta. Oczywiście tylko wtedy, gdy naszego postrzegania nie zakłóci nam strach, nieodłącznie towarzyszący podczas lektury.
(źródło opisu: www.forma.eu)

Rozpoczynające antologię opowiadanie „Odgłosy Cytadeli” rozpoczyna się całkiem leniwie i nic nie wskazuje na to aby taki stan rzeczy miał ulec zmianie. Jak to jednak w horrorach nie raz bywało wszystko wali się na łeb na szyję w rezultacie czego główny bohater Waldek będzie miał sposobność poznać nowe, orientalne i nieznane mu wcześniej smaki. Opowiadanie zgrabnie wprowadza nas w antologię i stajemy się co najmniej głodni. Na szczęście kolejna historia, która nazywa się tak jak książka, czyli „Wylęgarnia” w pełni napełnia nasze brzuchy i jest jedną z najlepszych, jak nie najlepszą krótką historią jaką Robert Cichowlas kiedykolwiek napisał. Jest to bowiem opowiadanie na pozór niczym się niewyróżniające, ale ta atmosfera grozy, a zarazem tęsknoty wydziera się z kart i nie sposób przejść koło niej obojętnie. Piękna, ale i przerażająca historia do której z wielką przyjemnością będę powracała.

„Spotkanie po latach” jest natomiast kolejną z opowieści o wampirach. Nie ma w niej na szczęście zakochanych krwiopijców, mdłej i drętwej atmosfery rodem z taniego romansidła, a makabra w czystym wydaniu. Choć nie jest to najmocniejszy punkt antologii czyta się owe opowiadanie z zaciekawieniem i bez nerwowego wertowania ileż to jeszcze kartek pozostało do końca. W „Chorym układzie” mamy do czynienia z całkiem przeciętną i wydawać by się mogło normalną parą. Owa bańka pryska jednak gdy dowiemy się czym para się główny bohater. A miało być już tak pięknie.. Z kolei „Zasiedlenie”, które wcześniej mogliśmy przeczytać w antologii „15 blizn” to mieszanka miłości Roberta Cichowlasa do pilotowania i historia rodem z filmów science-fiction. Zupełnie inne jest „Krwavissimo” (wcześniej ukazało się w antologii „Czarna kokarda” wydanej przez internetowe czasopismo Grabarz Polski, które powiększyło swą działalność o portal internetowy z recenzjami i artykułami). To krótkie opowiadanie jest, jak na tytuł przystało, bardzo krwawe. I ten koniec!
O wiele spokojniejsze w „Wylęgarni” są „Przedstawienie” i „Powrót”. O ile pierwszy z nich nie przypadł mi do końca do gustu tak drugi to świetna, nastrojowa opowieść o nawiedzonym pociągu. Łatwo było mi wczuć się w klimat tegoż opowiadania i będę z przyjemnością wracała również do niego. „Domina” przebiega gdzieś z boku, całkiem niezauważenie. Niestety nie zostaje na dłużej w pamięci. Również „Lalka Ehecatl ”, choć lepsza od wcześniej wspomnianego opowiadania, nie była tym, czego oczekiwałam od autora. Może to moje widzimisię i wy mielibyście zupełnie odmienne od mojego zdanie. Z czystym sumieniem mogę polecić natomiast dwa świetne opowiadania- „Kościół w Auvers” oraz „Dom doktora Gacheta w Auvers”. Bardzo oryginalnym i ciekawym posunięciem było wykorzystanie w obu tekstach biografii Vincenta Van Gogha. Opowiadania łączą się fabularnie i stanowią dopracowaną całość którą czyta się z ogromną przyjemnością. Na ostatni ogień idzie „Sługa”, w którym z podłogi wyrasta sierść, a meble przesuwają się jakby znudziło się im wieczne stanie w miejscu. Jest dynamicznie, akcja gna do przodu na złamanie karku czyli jest dokładnie tak, jak u Roberta lubię.

Całość wypada nad wyraz znakomicie i pomimo kilku nie do końca udanych opowiadań Cichowlas stworzył bardzo dobrą antologię która stanowi swoisty przekrój jego całej twórczości. Teksty są zróżnicowane lecz, jeśli chodzi o mnie uważam, że najlepiej Robert sprawdza się w krwawych wariacjach na temat horroru klasy B. Uwielbiam taką stylistykę toteż z ogromnym uśmiechem na twarzy czytam opowiadania w takiej właśnie stylistyce. Jeśli jednak wolicie spokojniejsze teksty również nie będziecie zawiedzeni. Nie podoba mi się jednak okładka antologii- wiem, że wydawnictwo Forma stosuje taką stylistykę jednak według mnie zupełnie nie sprawdza się ona w przypadku horroru. Zdarzają się również błędy stylistyczne lecz nie jestem polonistką i nie będę się bardzo czepiała w tej materii. Byłam zadowolona podczas lektury i nie odczuwałam znużenia co zdecydowanie można uznać za kolejny sukces Roberta Cichowlasa.
„Wylęgarnia” jest antologią udaną i zdecydowanie jedną z lepszych pozycji wydawniczych roku 2013. Mocno trzymam kciuki za autora, aby dzięki niej udało mu się zgarnąć nagrodę im. Stefana Grabińskiego. Jeśli tylko ode mnie zależałoby do kogo powędruje statuetka sprawa byłaby oczywista. Choćby dlatego sięgnijcie po „Wylęgarnie” i sprawdźcie jak ma się nasz rodzimy horror. A ma się nad wyraz dobrze.

Paulina K.

2 komentarze:

  1. Paulino, dziękuję za przemiłą recenzję :-)
    Załączam uściski i pozdrowienia!
    R.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję w imieniu Pauliny :)

    OdpowiedzUsuń