poniedziałek, 2 marca 2015

"Potomek" Grahama Mastertona. Recenzuje Paulina

Wampir to postać tak wyeksploatowana przez przemysł filmowy i literaturę iż nie ma prawa istnieć na świecie osoba, która nie wiem czym ów zmora jest. Chociaż Nosferatu zaczynał od bycia szpetnym, mrocznym i cichym zabójcą na przestrzeni lat ewoluował w przystojnego, nieskazitelnego i pełnego uroku osobistego młodzieńca, który, o zgrozo, chce zakładać rodziny i wieść normalne życie. Romantyczny, nieszczęśliwy, ale jednak nie potrafiący walczyć ze swym pragnieniem wampir, stał się ikoną i od wielu lat kusi i mami nowe ofiary. Popkultura zmieliła tę postać i zaczęła wypluwać niestrawione resztki powoli zaczynając niszczyć swe dzieło absurdem i bezsensem. Graham Masterton, który tylko raz w swej karierze popełnił książkę o wampirach, a dokładniej rzecz biorąc o pochodzących z Rumunii strzygach, postanowił wziąć z tej krwiożerczej postaci to, co najlepsze i opowiedzieć historię która nijak ma się do obowiązujących trendów. Czy jednak odejście od mody i pójście inną drogą było dobrym rozwiązaniem?

James Falcon to szanowany kapitan kontrwywiadu armii USA. Podczas II wojny światowej zasłynął wrodzonymi zdolnościami do zwalczania wampirów, wykorzystywanych do walk przez nazistowskie Niemcy. Wielu starć z nimi omal nie przypłacił życiem. Powrócił jednak do domu jako zwycięzca. Trzynaście lat później w Londynie znów staje do walki z zastępami wampirów. Z najpotężniejszym z nich, Rumunem Dorinem Ducą, ma do załatwienia prywatne porachunki. Ale starcie z wściekłymi, krwiożerczymi potworami to nie jedyne zadanie Falcona. Musi także rozwiązać mroczną zagadkę własnej przeszłości...
(opis wydawcy)


Gdy usłyszałam, że Graham postanowił odłożyć demony w kąt i zabrać się za wampiry pomyślałam sobie- nie no, nie może być!. Moja niechęć do tych postaci wzrosła do niebotycznych rozmiarów za sprawą wydawanych taśmowo horrorów, w których straszył jedynie pomysł, jakoby krwiopijca miast palić się na słońcu mieni się w nim niczym kryształ. Wstęp, napisany przez samego pisarza uspokoił mnie jednak że jego strzyga, Dorin Duca, będzie krwiożerczy i nieustępliwy, a jego urok i umiejętności nie będą zaczynały i kończyły się na uwodzeniu młodych niewiast. Wampiry u Mastertona to obdarzone nadnaturalnymi zdolnościami potwory, które bynajmniej nie będą chciały umówić się z tobą na randkę. Podzielone na strzygi żywe i martwe mają swoją własną, niezmiernie ciekawą mitologię, a sposoby walki z nimi, będące autorskim pomysłem pisarza są niesztampowe i oryginalne. Wystarczy wspomnieć tutaj pomysł z lustrem, które pokazuje prawdziwe oblicze potwora, przywodzące na myśl chociażby „Portret Doriana Graya” Oscara Wilde'a.

Klasyczna już u Mastertona para głównych bohaterów, czyli przystojny mężczyzna (James) i piękna, najlepiej hojnie obdarzona przez naturę kobieta (Jill) i tym razem muszą zmierzyć się z groźnym i bezwzględnym wrogiem. James i jego obawy czynią go bardziej ludzkim i bez problemu można uwierzyć, że zabijanie strzyg to dla niego nie taka bułka z masłem jak mogłoby się wydawać. To nie żaden pogromca wampirów, który lata z pistoletem i pozbawia życia każdego potwora, który mu się nawinie. Widać w jego zachowaniu strach, ale kiedy trzeba walczyć daje z siebie wszystko. James Falcon to postać z krwi i kości i łatwo jest uwierzyć w jego postępowanie.  Jill to natomiast bojaźliwa kobieta, która chce wierzyć, że na świecie mimo wszystko jest więcej dobra niż zła. Jednak to, co jest jej dane doświaczyć zmieni jej punkt widzenia o 180 stopni. Masterton nie oszczędza ani swoich bohaterów ani czytelników mnożąc krwawe i brutalne sceny, które idealnie pasują do posępnego klimatu książki. Prym wiedzie tutaj moment w autobusie który był istną rzeźnią na kółkach. Również scena w parku zmroziła mi krew w żyłach. Takiego Grahama mogę jeść łyżkami!

Książka jest jedną z najlepszych w dorobku Mastertona jakie dotychczas udało mi się przeczytać. Fabuła angażuje czytelnika i sprawia, że chce wciąż więcej i więcej. Nie sposób odmówić brytyjczykowi wyobraźni i talentu do tworzenia mrocznych i wciągających powieści. Jedyną rzeczą, którą mogę zapisać na konto minusów jest dość przewidywalna końcówka, aczkolwiek nie psuje ona pozytywnego odbioru całości. Strzyga stała się tutaj plugawą, lecz pełną przebiegłości i swoistego wdzięku postacią, która potrafi zwieść i bez skrupułów zabić każdego, kto stanie jej na drodze. Pełno w książce napięcia i grozy, która czai się niemal w każdym zakamarku. Dynamiczna akcja nie pozwala na ani chwilę wytchnienia i czytelnik nie ma wręcz prawa się nudzić i narzekać. O wiele straszniej i ciekawiej byłoby zobaczyć Dorina Ducę na wielkim ekranie niźli większości współczesnych wampirów. Mam cichą nadzieję, że niedoceniany przez kino Masterton doczeka się wreszcie genialnej ekranizacji swej książki. „Potomek” byłby wręcz idealnym pomysłem.

Początkowe obawy legły w gruzach i pozostała jedynie niczym nieskrępowana radość z lektury. Powrót do krainy wyobraźni Mastertona był dla mnie kolejny raz świetną zabawą i dostarczył mi wielu niezapomnianych wrażeń. Waleczny James, bojaźliwa Jill i główny przeciwnik, przebiegły Duca to paleta ciekawych postaci, a bestialskie morderstwa krwiopijców zapadają w pamięć i cieszą co bardziej łaknące krwi umysły. W „Potomku” jest wszystko to, za co albo kocha się albo nienawidzi Mastertona. Jeśli tak jak ja należycie do tej pierwszej grupy z czystym niczym łza sumieniem polecam wam ową książkę i jestem niemal w stu procentach przekonana, że będziecie bawić się podczas lektury tak samo świetnie jak ja. „Potomek” to jedna z ciekawszych pozycji w dorobku Grahama i każdy, kto uważa, że Masti to tylko demony i Indianie powinien ją przeczytać i pomyśleć raz jeszcze. Naprawdę polecam!
Paulina Kowalska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz