poniedziałek, 13 listopada 2017

Simon Beckett - Niespokojni zmarli

Pierwsze cztery części o antropologu sądowym Davidzie Hunterze były naprawdę dobre. Wiele lat temu książki z tej serii oczarowały mnie swoją fabułą, nietypowymi zwrotami akcji i oczywiście profilem zawodowym głównej postaci. Jak można dociec do genezy zbrodni na podstawie badań nad rozkładającymi się zwłokami, jak z nich wywnioskować jakie były ostatnie chwile życia ofiary, a jakie obciążające dowody zostawił na nich sprawca? To naukowe podejście kryminalno-antropologiczne w „Chemii Śmierci”, „Zapisane w kościach”, „Szeptach Zmarłych”, czy w końcu „Wołaniu grobu” było przedstawione naprawdę świetnie. Nic więc dziwnego, że koniecznie chciałam przeczytać kolejną, piątą część z tej serii. David Hunter wykreowany przez Simona Becketta powrócił po wielu latach w „Niespokojnych zmarłych”.

Ciało ludzkie składa się w sześćdziesięciu procentach z wody i samo z siebie nie unosi się na powierzchni. Pływa, dopóki w płucach jest powietrze, a potem, w miarę jak ono się ulatnia, zaczyna stopniowo opadać na dno. Kiedy woda jest bardzo głęboka lub zimna, pozostanie tam, ulegając w ciemności powolnemu rozkładowi, który może trwać latami.*

Cytat ten jest punktem wyjścia do mrocznej, bagnistej atmosfery najnowszej książki Simona Becketta, bo to właśnie topielcy w tej części są przedmiotem badań antropologa sądowego, który bada prawdopodobne przyczyny ich zgonu.
David Hunter otrzymuje wezwanie do podmokłego i niespokojnego miejsca jakim jest Backwaters, by zbadać zwłoki topielca. Wszystko wskazuje, że może to być ciało niedawno zaginionego syna pewnego biznesmena. Sprawa wydaje się o tyle dziwna, iż mężczyzna ten jeszcze bez przeprowadzenia badań utrzymuje, iż zwłoki znalezione z pewnością należą do jego syna, który jak mniema – popełnił samobójstwo. Huntera zaskakuje ta sytuacja, bo zrozpaczeni rodzice mają zwykle nadzieję, że ich dziecko żyje. To jednak nie jedyne dziwne zdarzenie w tym miasteczku i nie jedyna zaginiona osoba. W ostatnim czasie bez śladu przepadła kobieta o imieniu Emma, a wiele lat wcześniej w Backwaters zaginęła kilkuletnia dziewczynka. Wszystkie te tajemnicze przypadki nie mogą się ze sobą nie wiązać. David Hunter próbuje odkryć co łączy ze sobą wypływające na powierzchnie trupy.

„Niespokojni zmarli” to przemyślany, rzetelnie napisany thriller, osadzony w bagnistym i nieprzystępnym miasteczku, w którym od lat dochodzi do dziwnych zdarzeń.  Simon Beckett stworzył gęstą, klaustrofobiczną, ale tym samym klimatyczną atmosferę fabularną, w której zdecydowanie coś wisi w powietrzu. Od wydania ostatniej części serii o Davidzie Hunterze minęło 6 lat i po takim czasie ma się nadzieję na jeszcze dobitniejszą treść. Beckett skupił się tym razem akcję na odosobnionym terenie i wykreował na nim dobry wątek, który łączy w sobie tajemnicze zaginięcia, topielców i rodzinne sekrety.
Ostatnie strony powieści sugerują kontynuację serii – i co ważne – nawiązują do poprzednich tomów o Davidzie Hunterze. Dla fanów tej literackiej postaci „Niespokojni zmarli” to lektura obowiązkowa.


*Cytat pochodzi z książki.


Autorka recenzji: Magdalena Wardęcka

2 komentarze:

  1. W thrillerach niezwykle działa właśnie ciasny obszar, kiedy fabuła nie rozpina się na bardzo dużym obszarze. Ta klaustrofobia, swego rodzaju odseparowanie mniejszego obszaru już samo w sobie sprawia, że atmosfera gęstnieje, a ten niepokojący mrok włazi w czytelnika. Beckett tworzy naprawdę emocjonujące historie, które potrafią przygwoździć.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jeden z moich ulubionych gatunków, więc zapisuję sobie tytuł. ;)

    OdpowiedzUsuń