sobota, 24 października 2015

"Lustra zbrodni". Recenzja

Na Oku zazwyczaj nie recenzujemy e-booków. Raczej? No nie. Nie robimy tego wcale. Tej zasady trzymaliśmy się z uporem szaleńca z psychiatryka, chcącego za wszelką cenę dorwać się do zestawu długopisów na biurku recepcjonisty, którymi mógłby wydłubać kilka par oczu, niczego niespodziewającym się pielęgniarkom. No i trach. Złamaliśmy się.
"Lustra zbrodni" to e-bookowa, mała antologia do pobrania na www.wydaję.pl
Mała, ponieważ zawiera się na niecałych pięćdziesięciu stronach, na których pięciu autorów, zaprasza nas do świata grozy i strachu, a tematem przewodnim są lustra. Chciałoby się powiedzieć, że temat oklepany, znany z kilku filmowych horrorów, czy powieści, w których przejawia się niejednokrotnie motyw lustra, zwiastujący zazwyczaj śmierć.

Na pierwszy ogień dostajemy króciuteńkie opowiadanie Sandry Gatt Osińskiej "Walter". Rzecz o małym chłopcu, który leżąc sam, w nocy w pokoju zaczyna słyszeć głosy, które stają się coraz głośniejsze, strach wzrasta z każdą linijką. I nagle opowiadanie się
kończy. Finał. Hmmm, niby zwykła rzecz, popularna, łatwa do przewidzenia i schematyczna. Jednak dobrze napisana i jej jedyną wadą jest długość. Szkoda, bo nastawiłem się na naprawdę mocną dawkę grozy. Autorka, chyba więcej pozostawia niedopowiedzianego (może to celowy zabieg), niż podaje wszystko na tacy. I dobrze. Efekt, jest taki, że jestem zły, że tak mnie zrobiono w konia. A skoro takie emocje opowiadanie we mnie wzbudziło, to chyba o to chodzi? Prawda?

"Szklana przyszłość" Flory Woźnicy, to drugi tekst i na szczęście dłuższy :).

"Gdzieś w Europie, rok 3053
W oczy miał wbite wykałaczki, a nadżarte przez robactwo kończyny nie odpadały od ciała chyba tylko dzięki metalowym fragmentom jego kośćca. Huśtało go prawdopodobnie dziecko, czy tez coś na kształt drobnej, przypominającej człowieka kreatury. Miało lśniąca, na wpół roztopiona, przypominająca wosk skórę i zimne, puste spojrzenie. Przywodziło na myśl tylko i wyłącznie udrękę."

 Tak powinno zaczynać się porządne opowiadanie. Historia z dalekiej przyszłości, gdzie medycyna zrobiła ogromy postęp, jednak ludzki organizm nadal nie jest idealny, nadal jest ułomny, nadal posiada wady genetyczne. Z takimi wadami rodzi się dwójka bliźniąt. Bliźniąt strasznych, lecz nie fizycznie, a psychicznie, dwójka małych sadystów, którzy odgryzają kończyny szczurom, maltretują inne stworzenia.
W przyszłości wytworzono specjalny mechanizm, którego podstawą są lustra, to w nich, wierzono, że zapisane są obrazy wydarzeń i wizerunki organizmów, dzięki temu stosując odpowiedni zabieg, operację, można jakby cofnąć zdarzenie. Można zabawić się w Boga. Tego podejmuje się ich ojciec, były lekarz. Postanawia "naprawić' tkankę mózgową jednego z chłopców. Jednak coś idzie nie tak...
Okrutne, krwawe i mocne opowiadanie. Świetne.

"Zwierciadło obłędu" Krzysztof  Haczyński.
Horror w historycznej oprawie, czyli historia magicznego przedmiotu, a jakże- lustra, skrzętnie przewożonego w skrzyni, a posiadającego specyficzny dar.
Zawsze z dużym dystansem podchodzę, do tego typu zabiegów, czyli łączenia opowieści grozy, osadzonych w dalekiej historii. Otrzymujemy opowieść z niekreślonego czasu historycznego, jednak mi kojarzy się z okresem wczesnego średniowiecza. Co jest największym haczykiem w takich tekstach? Na czym autor może popłynąć?
Na języku. Opisanie historii osadzonej w realiach, powiedzmy średniowiecza, wymaga od autora szczególnej uwagi i wiedzy. Ponieważ można położyć historię, zwrotami, wyrazami, czy dialogami, które za cholerę nie pasują do ówczesnych realiów. Tutaj jest podobnie. Choć sama historia jest bardzo ciekawa, to "grzeczne" dyskusje chyba psują klimat. Weźmy np: powieści M. Zambocha, który dla mnie jest mistrzem, właśnie budowania fabuły opartej na klimatach średniowiecza czy historii. Tam nie uświadczysz pindrzenia się bohaterów. W pysk, i przez kark mieczem. Tak się rozmawia.

"Gość niedzielny" Maciej Szymczak.
Zaczyna się grubo i tak lubię.

Ding, dong – zawył dzwonek po raz trzeci. Mijając salon, Bartek spojrzał na drewniany
zegar wiszący na ścianie. Szesnasta trzydzieści.[...]Z mina okazująca dezaprobatę otworzył drzwi, mierząc gościa tygrysim wzrokiem.
Czy słyszał pan już dobra nowinę? – zapytała stojąca w drzwiach drobna starowinka.

(śmiech, skąd ja to znam)
Ok. Mamy Bartka, którego odwiedza kobieta, z misją niesienia słowa bożego. Ale nie to jest ważne. Istotna w tym opowiadaniu jest walka z odbiciem w lustrze, z demonem, który chyba tak naprawdę jest tylko ww głowie chłopaka. Złem, które go rani, zadaje ból, steruje nim. Dla kogoś, ta niedzielna pogadanka o Bogu nie skończy się dobrze. Jest ciekawie, krwawo, choć brakuje czegoś.... A przynajmniej odczuwam niedosyt. Chciałbym więcej! Dobre opowiadanie.

Na koniec, Piotr Ferens "Zwierciadło szaleństwa".
To najdłuższe opowiadanie i nazwisko, które wzbudza nadzieję na świetną przygodę. Współautor "Szlakiem odmieńców" czy "Horror na Roztoczu II"
Dwójka emigrantów z Rosji musi sobie jakoś radzić w Stanach. Najlepszym pomysłem na szybki szmal jest włam do magazynu pełnego starych mebli, głównie luster. Każde z nich oznaczone jest czarna pieczęcią, wizerunkiem dwóch postaci, imieniem i nazwiskiem oraz niezrozumiałymi symbolami. Oczywiście to dopiero początek, ponieważ znalezione lustra posiadają jeszcze inne tajemnice. Bardzo klimatyczne, świetne i pięknie napisane opowiadanie, od którego ciężko oderwać się chociaż na chwile. Myślę, że tego tekstu nie powstydziłaby się żadna papierowa antologia grozy.
I co tu więcej pisać. Musicie je przeczytać i tyle. Tym bardziej, że do pobrania jest za darmo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz