środa, 9 maja 2018

Shirley Jackson - Nawiedzony dom na wzgórzu


Żadne ludzkie oko nie jest w stanie dostrzec owego nieszczęsnego punktu, w którym dziwny zbieg linii i płaszczyzn sugeruje zło w fasadzie domu. A jednak dziś szalone zastawienie, źle ustawiony narożnik, przypadkowe spotkanie linii dachu i połaci nieba zamieniły Dom na Wzgórzu w miejsce prawdziwej rozpaczy, tym bardziej przerażające, że fasada domu zdawała się żywa, bacznie obserwująca otoczenie z pustych okien, z odrobiną rozbawienia w gzymsowych brwiach.*

Niektóre książki przywołują w nas na nowo tchnienie grozy. Sentymentalna podróż w głąb nawiedzonych domów, nieznanych upiorów, pradawnych bóstw, czy okrutnych potworów. „Nawiedzony dom na wzgórzu” to klasyka gatunku, a opowieść o mrocznym i owianym złą sława dworku zna niemal każdy fan horroru.
Shirley Jackson i jej książki na stałe wpisały się do tak zwanego kanonu grozy, który przywołuje klasyczne, gotyckie powieści. 


Niektóre domy są złe, tkwi w nich jakaś wciąż trawiąca je zaraza, która odciska mroczne piętno na każdym, kto przestąpił jego próg. Popaść w obłęd, w domach jak ten na nawiedzonym wzgórzu, nie jest trudno i mimo, iż dwór nie cieszy się dobrą sławą, a mieszkańcy omijają go z daleka, to postanawia zamieszkać w nim kilka osób: Eleanor, Theo i Luke. Całemu przedsięwzięciu przewodniczy antropolog, który za pośrednictwem osób zamieszkałych w domu na wzgórzu chce zbadać prawdziwość historii o niepokojących nawiedzeniach i zjawiskach paranormalnych. To swoisty eksperyment, na który przystali nieliczni. Shirley Jackson od początku podkreśla, że dom ten jest inny, „ohydny, trawiony chorobą”. Bije od niego jakaś tajemnica, która naznaczona jest przez smutną historie jego mieszkańców na przestrzeni lat. Olbrzymia rezydencja przed laty wybudowana została przez Hugh Crain’a, miała być ostoją szczęśliwego życia dla niego, jego żony oraz dzieci. Niestety tak się nie stało, a bezmiar ludzkich tragedii wywarł piętno na mury domu, aż od jego fundamentów. Niepokój budzi na pierwszy rzut oka niewymiarowość domu, ukryte korytarze, nierówne kąty, brak tradycyjnej formy. Przez to dom wywiera klaustrofobiczne wrażenie, które powoduje zagubienie i poczucie osaczenia wśród jego mieszkańców. Eleanor staje się katalizatorem, osobą, która wzbudza w Nawiedzonym Domu na Wzgórzu uśpione zło. Mami jej umysł, by przywołać ją do siebie i zrobić z niej swoją kolejną ofiarę. 

Stephen King powiedział, że „Wejście do domu na wzgórzu przypomina wkroczenie w głąb umysłu szaleńca, a wkrótce sami zaczynamy popadać w obłęd”. Eleanor jako postać słaba, wrażliwa i łatwa ulegająca sugestią nieświadomie popada w pułapkę, którą przygotował dla niej dotąd uśpiony, ale wygłodniały dom.
Pomiędzy drewnem a kamieniami domu na wzgórzu zaległa głucha cisza, 
a to, co po nim chodziło, chodziło samotnie.

Shirley Jackson od pierwszej strony w „Nawiedzonym Domu na Wzgórzu” buduje atmosferę nieprzeniknionej grozy. Czytelnik wie, że wkracza w coś niepokojącego i do szpiku zepsutego. Dom utożsamiany jest tu z ludzkim organizmem, który trawiony jest przez chorobę, która przynosi spustoszenie umysłu i śmierć. Na myśl nasuwają się tu automatycznie inne złe domu, znane chociażby z zapisków Ed’a i Lorraine Warren’ów. Czy to dom jest zepsuty, czy może psychika osób w nim mieszkających? Shirley Jackson dokonuje przede wszystkim rzetelnego opisu psychologii swoich postaci, dzięki którym akcja w „Nawiedzonym Domu na Wzgórzu” posuwa się dość wolno, w sposób delikatny naznaczając każdy dzień grozą. Przez to wszystkie niewytłumaczalne zjawiska, które miały miejsce w tym dworze naznaczonym tragedią, czytelnik może tłumaczyć sobie w sposób racjonalny, ale też całkowicie obłąkańczy, pozbawiony wyjaśnienia. Z pewnością – powieść ta nawiedza umysły.

 

*Cytaty pochodzą z książki „Nawiedzony dom na wzgórzu”

Autorka recenzji: Magdalena Wardęcka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz