czwartek, 11 grudnia 2014

Del Toro i Chuck Hogan - WIRUS

Od jakiegoś czasu w mojej biblioteczce znajduje się "Wirus"(mam namyśli biblioteczkę tradycyjną, wypełnioną książkami, gadżetami i innymi elementami dekoracyjnymi cieszącymi oko. Ta w komputerze, jest chyba bezpieczna). W końcu wielki czerwony napis jednej z książek, widoczny na grzbiecie "W I R U S" i logo Chimaery skusiły mnie do złapania jej w ręce i z nieukrywanym zaciekawieniem zacząłem czytać.



"Wirus" to opowieść o epidemii czy wręcz próbie podboju ludzkości przez wampiry. Książka  zaczyna się świetnie, już od samego początku jesteśmy wprowadzani w atmosferę pełną napięcia. Na lotnisku w NY ląduje samolot z Europy. Jednak coś jest nie tak. Kontrolerzy z wieży nie mogą nawiązać komunikacji z pilotami. Co dziwniejsze do momentu samego lądowania wszystko było ok. Zasłony w oknach są zaciągnięte, światła wyłączone. Brak jakichkolwiek oznak życia. 
Ponieważ sytuacja jest powiedzmy mocno podejrzana, na miejsce zostaje wezwana ekipa z Centrum Zwalczania i Prewencji Chorób.Po wejściu na pokład okazuje się, że spośród ponad dwustu pasażerów żyje tylko czworo.

Od początku opowieść autora prowadzona jest w wyśmienity sposób, brak jakichkolwiek dłużyzn, prowadzenie fabuły używając szybkich i krótkich opisów oddających klimat narastającego napięcia a jednocześnie pokazania nam sytuacji z perspektywy nie tylko głównych bohaterów, lecz także innych aktorów gry, powoduje, że książkę czyta się szybko i dobrze. Powoli sytuacja się rozwija i do Epha - głównego bohatera dołączają inni - także ciekawi - pogromcy wampirów. Często nie z własnego wyboru.

Jednak główną zaletą książki jest przedstawienie narastającej epidemii i spojrzenie autora na wampiry. W końcu nie mamy do czynienia z pięknymi chłoptasiami w gajerkach, czy seksownymi laskami w lateksianych wdziankach. Na bok poszły romantyczne stwory z idealnymi, śnieżnobiałymi ząbkami i pięknie błyszczącymi oczami. Autor na bok odstawił wdzięk , powab i kulturę, która to tworzyła z wampirów istoty ponadprzeciętne, czystsze, niemal boskie w porównaniu do ludzkiej hołoty, która była zazwyczaj pokarmem.

"Wirus" to opowieść o chorobie przenoszonej w inny, niż dotychczas znany z kina i literatury sposób. Tutaj nikt nie wgryza się delikatnie niewiastom w szyję czy nadgarstki. tutaj wampiry raczej przypominają zgraję zombich, brudni, śmierdzący, wytarzani w ziemi i wszelkim syfie. Tutaj zamiast czerwoniutkich języczków jest narośl w gardle, która tnie i zaraża, gdy tylko trafi w ofiarę. Lecz pomimo tego novum wampirycznego, autor pewne schematy znane jeszcze z dawnych opowieści zachował. Nasze wampiry nadal unikają światła, co przy niezagrzebaniu się w ziemi na dzień, kończy się tragicznie. Zaś główny szef docierana kontynent w skrzyni, która kojarzy się z trumną. Pomimo takiego pomieszania, nowatorskiej wizji z tradycyjnym obrazem wampira, książkę czyta się świetnie i ciężko jest się do czegoś przyczepić. Oczywiście jeżeli zapomnimy o dotychczasowej wizji pięknego wampira.

Guillermo Del TORO
Chuck HOGAN
"Wirus"
Zysk i s-ka 2014
Seria Chimaera

3 komentarze: