czwartek, 7 grudnia 2017

Maszyna. Antologia horroru industrialnego

Trafiła w moje ręce antologia tekstów poświęconych industrializacji, a więc: maszyny, technologie, zakłady produkcyjne, potężne fabryki itd. To dwanaście opowiadań w których element grozy w różnym stopniu łączy się ze wspomnianym indrusem. Ja mam swoją wizję industrializmu, jaką chciałbym znaleźć w zamieszczonych tekstach. Zobaczymy, czy autorzy stworzyli obrazy mi bliskie, czy może wręcz zaskoczyli mnie swoimi opowieściami, gdzie taśmy produkcyjne i potężne prasy wystukują swoją mroczną (bo to przecież antologia horroru) pieśń.

To będzie opinia trochę inna, od dotychczasowych jakie napisałem. Nie czekając na przewrócenie ostatniej strony książki, zasiadam przed komputerem i dzielę się swoimi wrażeniami po każdym teście na gorąco. Ciekawe co z tego wyjdzie?

Zaczynamy od wstępu autorstwa Wojtka Guni. Autor stara się odpowiedzieć na pytanie czy strach przed maszyną jest czymś naturalnym dla człowieka, posiłkuje się tutaj tezami Jungera co powoduje, że tak naprawdę zamiast wstępu czytelnik otrzymuje ciekawy artykuł. Gunia zaskakuje ponownie i nie chodzi mi o dowcipne komentarze w wielu facebookowych dyskusjach.


Pierwszym opowiadaniem (?) jest tekst Kazka Kyrcza i Michała Walczaka. Szczerze mówiąc czytałem go dwa razy i nadal zachodzę w głowę po co znalazł się w tym zbiorze. Raz, że jest o niczym (nie wiem, może głupi jestem?). Dwa - jest krótszy od wstępu Guni - ma tak naprawdę dwie strony z okładem i napisany jest przez dwóch autorów. Nie wiem ile czasu obu Panom zajęło napisanie opowiadania " Dwie i pół minuty", bo na pewno tyle czasu potrzeba czytelnikowi na przeczytanie całości.

Wojtek Gunia i "Wieża milczenia" Cały Gunia! Prowadzi czytelnika bogatymi opisami, dbając o każdy szczegół w fabule, przedstawia świat tak dokładnie i z fascynacją, że czytając opowiadanie dosłownie czuć zapach potu w fabrycznej szatni, niemal namacalnie można "dotknąć" mroczną atmosferę kaflarni i jej okolic. Niesamowita opowieść o mrocznej wieży, o kominie górującym nad okolicą z zapadłej, dawnej fabryki, o której istnieniu wręcz powoli zaczynają krążyć mity. Tak naprawdę nikt już nie wie, kiedy przestała funkcjonować, otoczona blaszanym płotem skrywa jakby mrok i niesamowitą lepką atmosferę. Wspaniale opowiadanie. Tradycyjnie części czytelnikom się spodoba, część uzna je za nudy. To tak jak zawsze. I cytat, który strasznie mi się spodobał "..uwięziony w teraźniejszości kontynuowałem błędny marsz na górę"

Kontynuuję także mój marsz.
Przemysław Karbowski i "Zerowa grawitacja". Hmmmm.... Bardzo fajny pomysł. Rzecz o facecie, który nie wiem.... został przez autora stworzony na podobieństwo Hannibala Lectera? Wrzuca  nasz delikwent do mieszalnika kolegę z pracy, a dwóch pozostałych więzi. Oczywiście wpada policja, prasa, w zakładzie robi się zadyma i niby wszystko jest ok, ale. To kompletnie się nie lepi w całość. Zero, dosłownie zero znajomości procedur policyjnych, co powoduje, że sytuacja staje się irracjonalna. Mało tego, wrzucony w mieszalnik facet rozważa która część jego ciała może zostać wpierw zmieszana. Jak już go zmieszało, to szczątki układane są przez sanitariuszy na noszach (?). No sorry. Woreczki panie autorze! Sam główny bohater wydaje się być facetem bardzo inteligentnym, świadczy o tym słownictwo jakie używa w rozmowie z reporterką - Uwaga! Wraca Hannibal.
Jednak to wszystko szlag bierze, gdy się okazuje, że na koniec dziennikarce - zresztą fajnej lasce - zdejmuje spodnie i rozrywa odbyt metalowym ślimakiem. Dziękuję.

Agnieszka Biskup "Sex, drugs i industrial" Jeżeli opko ma taki tytuł, do tego cofamy się w czasie do Londynu, gdzie z niemal każdego kąta słychać rockowo popowe kawałki i widać chodzących ulicami punków ze strojnymi irokezami, to musi być dobrze. Musi być świetnie, gdy na dyskotekach i w barach lata Pet Shot Boys i wszędzie czuć undergroundem tamtych czasów, a zwłoki Sida Vciousa są jeszcze ciepłe. Muzyka w tym opowiadaniu odgrywa najważniejszą rolę. Po pierwsze to opowieść o dwójce kumpli, którzy są zbieraczami dźwięków. Lata 80te to czas, kiedy wszelkie eksperymenty muzyczne im bardziej dziwne, kontrowersyjne, często produkowane w oparach marychy i kleju stawały się produktem kultowym. I taką muzykę tworzą nasi bohaterowie. Rytmiczny stukot maszyn, ruch ulicy, kołatanie metalowych elementów. Pełną gębą INDRUS!
Po drugie cała otoczka ówczesnego Londynu skąpanego w rewolucji kulturowej, w prężnie działającym podziemiu muzycznym tworzy niesamowity klimat opowiadania, który czasami przypominał mi filmy "The Doors", "8mm" "Sid and Nancy". To podróż w czasy, gdy sam zaczynałem słuchać kapel, których nazwy pojawiają się dość licznie w opowiadaniu. Sam tekst jest długi i dobrze! Wizja, konstrukcja, klimat, rozłożenie akcji jest niesamowicie pochłaniające, fascynująco klimatyczne. Ku*wa! Cudowne i wspaniałe opowiadanie!
 Agnieszko! Punks not Dead!

Zachwycony i niemal podniecony zderzam się z kolejnym tekstem. Jest to jak karambol na S11! Tomasz Czarny i "Maszyna 9" Jest źle, jest baardzo źle, Dostaję obuchem w czerep. Sześciostronicowy tekst, który ciężko uznać za gore, pastapo czy cholera wie co. Pierwsze zdanie: "Z daleka przypominała kombajn albo pług" i już na dzień dobry, ja jako stary wieśniak wiem, że to zupełnie dwa inne urządzenia. To tak jakby napisać, że "zauważyłem lecącą PZL "Czaplę" albo F16". Do tego absurdalny pomysł wwiercania się w groby i wysysania zgniłej materii i robienia z tego zupy (grzybowej? - moja wariacja) przez ową maszynę. Dodatkowym ciosem dla tego tekstu jest umieszczenie go za WYBITNYM opowiadaniem Agnieszki Biskup. Czytelnik zderza się z dwoma światami. Tak różnymi.
Tomku. Wydawaj książki, bo robisz to świetnie, ale nie pisz więcej! Mam wrażenie, że to taka zapchaj dziura, bo co to za antologia, gdzie nie ma utworu wydawcy?

Opowiadanie Flory Woźnicy "Recykling" przeczytałem dwa razy. Dlaczego? Poszedłem zrobić sobie kanapki i gdy wróciłem, to nie pamiętałem o czym jest. Przeczytałem ponownie i w sumie nie ma co się rozpisywać. Futurystyczny tekst, niemal SF, zamieszczony na kilku stronach. Mam wrażenie, że grozy nie ma tam ani odrobinę i ludzie roboty pasują do antologii jak pięść do nosa. Szkoda, bo Flora potrafi napisać dobre opowiadania, jednak nie tym razem.

Piotr Ferens "Industria" to pod względem pomysłu najciekawsze opowiadanie w zbiorze. Niesamowity pomysł, na pierwszy rzut zdawałoby się wariacki, jednak Ferens zadbał o klimat i opowiadanie naprawdę może zjeżyć włosy na karku. Czytając je, nie wiem dlaczego, ale miałem przed oczami "Wojnę światów" Wellsa. Fantastyczny, krótki, bo kilkustronicowy tekst, a finałowa scena rozkłada na łopatki.

Następnie kolei przychodzi na Piotra Borlika i "Poczekalnię dusz" . Specyficzne opowiadanie, powiem szczerze, że czasami miałem wrażenie, że coś przeoczyłem, wiec wracałem, kartkowałem i szukałem. Okazywało się, że nic z tego. Tekst otacza aura tajemniczości i oczekiwania na to, że w końcu coś rąbnie. W sumie nie otrzymujemy finalnych fajerwerków. Tekst, nad którym na pewno trzeba chwilę pomyśleć. Bardzo ciekawy i dobry.

Anna Musiałowicz "Tkanina". Przyzwoite opowiadanie, chociaż moim zdaniem warto byłoby je rozbudować, szczególnie w momencie, gdy  "nasza skórka" została już uszyta. Pomysł fajny, jednak przewidywalne. 

Na te opowiadanie czekałem szczególnie i co jakiś czas kartkowałem książkę wracając do spisu treści, aby sprawdzić ile stron jeszcze pozostało do "Szkiełka w oku" Dagmary Adwentowskiej. Dlaczego tak wyczekiwałem? Cały czas jestem pod wrażeniem opowiadania Dagi ze "Słowiańskich koszmarów". Dlatego liczyłem na świetną lekturę. Nie zawiodłem się. Historia wciąga i kiedy wydaje się, ze finał będzie oczywisty, to wcale taki nie jest. Płynna akcja i pięknie złożony cały tekst.

Marek Zychla i "Cela z widokiem na zdrowie". To trochę nie mój klimat: humanoidy, biochemy. Po co? Tak fajna i zgrabna historia, mroczna, szaleńcza z ostrym uderzeniem na koniec i nie mam na myśli litrów krwi i flaków. Tylko te "cudaki" rodem z literatury SF czy steampunka. 
Kilka słów, tak naprawdę nie wpływających na akcję, a jednak mam wrażenie, że zepsuło mi klimat tekstu, bo sama konstrukcja i pomysł pierwsza klasa.

Na koniec Kornel Mikołajczyk " Kwern" to już zupełnie inna bajka. Jest dziwnie, strasznie. Na początku pomyślałem, co to za opowiadanie? Co ono robi w tym zbiorze? O co do cholery chodzi z tym kwernem? To antologia horroru, czy SF? Jednak im dalej, tym ciekawiej. Robi się nawet mrocznie i same kwerny raczej nie przypadają czytelnikowi do gustu. Czasami miałem skojarzenia z filmem "Złoty kompas", tam bohaterowie także mieli, takie swoje odpowiedniki kwernów. Długie opowiadanie, potrzebujące trochę czasu, aby się rozkręcić i po początkowym rozczarowaniu, odbiór z każdą kolejną stroną jest coraz bardziej pozytywny. Ogólnie ocena bardzo dobra.

Podsumowanie. 
Antologia poświęcona horrorowi industrialnemu nic nie urywa i  nadgarstków nie wyłamuje. Kilka opowiadań niebezpiecznie zawędrowało w klimaty SF co im nie pomogło. Za to przedziwny pomysł Ferensa wkomponował się wspaniale. I Biskup - cudownie. 
Mimo wszystko w większości przypadków to nie mój industrial i słuchanie podczas lektury GODFLESHA też nie pomogło.

A więc przeciętniak.

Mój TOP 5?
- Agnieszka Biskup
- Piotr Ferens
-Wojtek Gunia
- Piotr Borlik.
-Dagmara Adwentowska







4 komentarze:

  1. W tekście padają ważkie, aczkolwiek chyba retoryczne pytania...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kompletnie odmienne wrażenia co do tych opowiadań,ale w tym tekście najbardziej mnie szokują argumenty dotyczące np. długości opowiadań - kompletnie absurdalne, jakby na podstawie ilości znaków oceniało się literaturę. I co autor ma do SF? Jego elementy są wg niego kompletnie zakazane w literaturze grozy? Moim zdaniem świetnie komponują się z industrialną grozą, w końcu industrializm bezpośrednio łączy się z niejednokrotnie przerażającym postępem nauki.. I w przytoczonych tekstach bardzo pasuje do wymyślonych przez autorów historii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze to pytanie: "to horror czy SF?". Strasznie kompromitujące. "Aliena" autor nie oglądał, że nie wie, że jedno nie tylko nie wyklucza drugiego, ale jeszcze świetnie potrafią ze sobą współgrać?

      Usuń
  3. Nie jest problemem długość opowiadań pozostałych, niż pierwsze. Po prostu wg mnie pierwsze opowiadanie jest nijakie i kompletnie brakuje w nim idei zbioru. Gdzie tam indrustial? Oczywiście, że Indrus kojarzy się z postępem, ale głównie z molochami produkcyjnymi, produkcją taśmową, kominami, wielkimi halami produkcyjnymi. Czy zakład z szewski z maszynami do szycia to element idustrializmu? Tak - o ile jest zmechanizowany, a nie siedzą babki i wykrajają formatki na mankiety! Oczywiście możemy mieć odmienne zdania. Zaś roboty, humanoidy to czyste SF. Indrustializm dla mnie, łączy się głownie z postępem technologicznym, masówką, a nie nauką.

    OdpowiedzUsuń