Gdy tylko zobaczyłem okładkę „Ostatnich dni Jacka Sparksa”,
to pomyślałem sobie – Jezzzzzu co to jest?
Vesper przyzwyczaił nas do pięknie zilustrowanych
powieści i zbiorów opowiadań. Przyzwyczaił nas, także do klasycznej
literatury grozy: Poe, Lovecraft, Lewis czy Stoker.
Nagle w zapowiedziach
pojawia się współczesna powieść grozy, jak się później okazuje - rasowy horror. Z obawą
zabrałem się za czytanie Sparksa, jednak internetowe opinie pozwalały mieć
nadzieję, że będzie to dobry tytuł.
Więc na bok odłożyłem moje negatywne odczucia względem okładki i
zabrałem się do lektury. Przecież wiadomo, że książki nie należy oceniać po
okładce, chociaż nie ukrywam, że oprawa graficzna dodatkowo cieszy moje oko. Bardzo byłem także ciekawy, jak „wystartuje” wydawca z ofertą współczesnego horroru, tym bardziej,
że w zapowiedziach jak i w wywiadzie opublikowanym w czasopiśmie OkoLica
Strachu, Bartosz Zujewski zdradzał przyszłe plany, w których znajdzie się
miejsce na pełnokrwisty horror. Zresztą takie zapowiedzi już pojawiły się na fp
wydawcy.
Przejdźmy jednak do Jacka Sparksa.
Kontrowersyjny dziennikarz
i autor dwóch powieści postanawia napisać nową książkę. Temat tym razem ma dotyczyć egzorcyzmów. Sparks to współczesny celebryta, „król internetu”, bywalec
wszelkich mediów internetowych i społecznościowych. W jednym ze zdań w książce ciurkiem są
one nawet wymienione i powiem szczerze, że nie zdawałem sobie sprawy, że oprócz
kilku popularnych w naszym kraju, istnieje ich jeszcze od cholery, a których nazw już nie pamiętam!
Sparks, to facet,
którego życie kręci się wokół postów, niusów, zdjęć i dyskusji z fanami, bądź
przeciwnikami pisarza. Tak, Sparks to także burak, często cham, używający
wulgarnego języka w dyskusjach z innymi użytkownikami popularnych portali.
Więc mamy kontrowersyjną gwiazdę.
Do tego, pisząc swoje wcześniejsze powieści
postanawia dokładnie, dosłownie od środka przeprowadzać research. Więc mamy jeszcze "króla researchu'.
Pisząc o
narkotykach zażywa je, uzależnia się i biała kreska amfetaminy towarzyszy nam
przez całą powieść. Naturalnym więc się wydaje, aby dobrze opisać proces opętania czy
egzorcyzmów, należy w nich uczestniczyć.
I jeszcze jedno. Chyba najważniejsze.
Sparks to sceptyk, cynik i niedowiarek, którego celem jest obalenie samego stanu
opętania, jak i zdemaskowanie egzorcyzmu, jako checy stworzonej do mamienia ludzi. Zawsze znajdzie wytłumaczenie, dla
rzeczy i sytuacji nieprawdopodobnych, zawsze będzie szukał: chipa, bateryjki,
efektów rodem z filmów, aby udowodnić, że to wszystko jest ściemą. A w tle mamy
show internetowe i ilość polubień pod postem dodaje tyle samo wigoru, co
szklanka whiskey i krecha amfetaminy.
Nasz angol trafia więc do Włoch, do kościoła w małym
miasteczku, gdzie ma być przeprowadzony
egzorcyzm. Wszystko zaczyna się standardowo, jak zapewne widzieliście w
wielu filmach. Egzorcyzmowana jest kilkunastoletnia dziewczynka. Na początku
wszystko leci typowym schematem, z czasem ciałem i duszą dziewczynki zaczyna
dziać się coś dziwnego. Nadchodzi manifestacja ZŁEGO! Do głosu dochodzi istota, która się w niej zagnieździła.
Mamy bluzgi, zmieniony głos, konwulsje, wymiotowanie breją z gwoździami. Nagle
nasz sceptyk wybucha śmiechem zwracając na siebie uwagę wszystkich, a co
najistotniejsze i jak się okaże zgubne - demona, który świdruje Jacka wzrokiem.
To pierwszy moment, gdy czytelnik może poczuć ciarki na
karku. To chwila, gdy cała akcja startuje i nabiera rozmachu. Od tego momentu
rozpoczyna się gra. Gra straszna, gra o życie nie tylko naszego bohatera.
„Ostanie dni Jacka Sparksa” to świetny horror.
Nieszablonowy, niekorzystający z oklepanych klisz, schematów i sytuacji zarówno
jeżeli idzie o fabułę, jak i jej konstrukcję. Reklamowano go jako coś nowego w
literaturze gatunku i zasadnie!
Często prowadzenie akcji przypomina
psychodeliczny odjazd, napięcie potęgowane jest z każdą stroną, aby na koniec
finiszować naprawdę mocnym uderzeniem.
Co zaskakujące, nie jest to „płaska” powieść, z widocznym
rozgraniczeniem kolorów czarno-białych. Nie tylko współczesna istota zła, gra tutaj pierwsze skrzypce, ale także demony
przeszłości. Samą postać Jacka można polubić, można ją znienawidzić, i można znaleźć w niej tragizm.
Jack umiera
i nie jest to spoiler, od tego zaczyna się powieść.
Jednak w głowie czytelnika pozostaje na długo.
SS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz