czwartek, 11 października 2018

Jason Arnopp - Ostatnie dni Jacka Sparksa


Gdy tylko zobaczyłem okładkę „Ostatnich dni Jacka Sparksa”, to pomyślałem sobie – Jezzzzzu co to jest?
Vesper przyzwyczaił nas do pięknie zilustrowanych powieści i zbiorów opowiadań. Przyzwyczaił nas, także do klasycznej literatury grozy: Poe, Lovecraft, Lewis czy Stoker. 
Nagle w zapowiedziach pojawia się współczesna powieść grozy, jak się później okazuje - rasowy horror. Z obawą zabrałem się za czytanie Sparksa, jednak internetowe opinie pozwalały mieć nadzieję, że będzie to dobry tytuł.
Więc na bok odłożyłem moje negatywne odczucia względem okładki i zabrałem się do lektury. Przecież wiadomo, że książki nie należy oceniać po okładce, chociaż nie ukrywam, że oprawa graficzna dodatkowo cieszy moje oko. Bardzo byłem także ciekawy, jak „wystartuje” wydawca  z ofertą współczesnego horroru, tym bardziej, że w zapowiedziach jak i w wywiadzie opublikowanym w czasopiśmie OkoLica Strachu, Bartosz Zujewski zdradzał przyszłe plany, w których znajdzie się miejsce na pełnokrwisty horror. Zresztą takie zapowiedzi już pojawiły się na fp wydawcy.


Przejdźmy jednak do Jacka Sparksa. 
Kontrowersyjny dziennikarz i autor dwóch powieści postanawia napisać nową książkę. Temat tym razem ma dotyczyć egzorcyzmów. Sparks to współczesny celebryta, „król internetu”, bywalec wszelkich mediów internetowych i społecznościowych. W jednym ze zdań w książce ciurkiem są one nawet wymienione i powiem szczerze, że nie zdawałem sobie sprawy, że oprócz kilku popularnych w naszym kraju, istnieje ich jeszcze od cholery, a których nazw już nie pamiętam! 
Sparks, to facet, którego życie kręci się wokół postów, niusów, zdjęć i dyskusji z fanami, bądź przeciwnikami pisarza. Tak, Sparks to także burak, często cham, używający wulgarnego języka w dyskusjach z innymi użytkownikami popularnych portali. Więc mamy kontrowersyjną gwiazdę.
Do tego, pisząc swoje wcześniejsze powieści postanawia dokładnie, dosłownie od środka przeprowadzać research. Więc mamy jeszcze "króla researchu'. 
Pisząc o narkotykach zażywa je, uzależnia się i biała kreska amfetaminy towarzyszy nam przez całą powieść. Naturalnym więc się wydaje, aby dobrze opisać proces opętania czy egzorcyzmów, należy w nich uczestniczyć. 
I jeszcze jedno. Chyba najważniejsze. Sparks to sceptyk, cynik i niedowiarek, którego celem jest obalenie samego stanu opętania, jak i zdemaskowanie egzorcyzmu, jako checy stworzonej do mamienia ludzi. Zawsze znajdzie wytłumaczenie, dla rzeczy i sytuacji nieprawdopodobnych, zawsze będzie szukał: chipa, bateryjki, efektów rodem z filmów, aby udowodnić, że to wszystko jest ściemą. A w tle mamy show internetowe i ilość polubień pod postem dodaje tyle samo wigoru, co szklanka whiskey i krecha amfetaminy.

Nasz angol trafia więc do Włoch, do kościoła w małym miasteczku, gdzie ma być przeprowadzony  egzorcyzm. Wszystko zaczyna się standardowo, jak zapewne widzieliście w wielu filmach. Egzorcyzmowana jest kilkunastoletnia dziewczynka. Na początku wszystko leci typowym schematem, z czasem ciałem i duszą dziewczynki zaczyna dziać się coś dziwnego. Nadchodzi manifestacja ZŁEGO! Do głosu dochodzi istota, która się w niej zagnieździła. Mamy bluzgi, zmieniony głos, konwulsje, wymiotowanie breją z gwoździami. Nagle nasz sceptyk wybucha śmiechem zwracając na siebie uwagę wszystkich, a co najistotniejsze i jak się okaże zgubne - demona, który świdruje Jacka wzrokiem.
To pierwszy moment, gdy czytelnik może poczuć ciarki na karku. To chwila, gdy cała akcja startuje i nabiera rozmachu. Od tego momentu rozpoczyna się gra. Gra straszna, gra o życie nie tylko naszego bohatera.

„Ostanie dni Jacka Sparksa” to świetny horror. Nieszablonowy, niekorzystający z oklepanych klisz, schematów i sytuacji zarówno jeżeli idzie o fabułę, jak i jej konstrukcję. Reklamowano go jako coś nowego w literaturze gatunku i zasadnie! 
Często prowadzenie akcji przypomina psychodeliczny odjazd, napięcie potęgowane jest z każdą stroną, aby na koniec finiszować naprawdę mocnym uderzeniem.
Co zaskakujące, nie jest to „płaska” powieść, z widocznym rozgraniczeniem kolorów czarno-białych. Nie tylko współczesna istota zła,  gra tutaj pierwsze skrzypce, ale także demony przeszłości. Samą postać Jacka można polubić, można ją znienawidzić, i można znaleźć w niej tragizm. 
Jack umiera i nie jest to spoiler, od tego zaczyna się powieść.
Jednak w głowie czytelnika pozostaje na długo. 

SS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz