Jak zrzucić sto kilo w
krótkim czasie? Na to receptę daje Stephen King w noweli „Uniesienie”. To dość
lekki tytuł, który jednak niesie wartościowe treści.
Scott Carey,
mieszkaniec Castle Rock odkrywa, że systematycznie traci na wadze. Nie jest to
zasługą żadnych diet, czy intensywnych ćwiczeń. Po prostu jego ciało staje się lżejsze.
Co ciekawe, nie ma znaczenia, czy jest w rzeczach, czy też bez, a nawet, że
trzyma jakiś ciężki przedmiot. Jego waga jest taka sama i systematycznie spada
– każdego dnia o minimum pół kilo. Tej zmiany nie widać ani w posturze Scotta,
ani też w jego ubraniach, które przecież wraz ze zmianą wagi musiałyby być na
niego za luźne. Nie dzieje się jednak żadna z tych rzeczy. Scott zastanawia
się, czy nie dotknął go jakiś dziwny wirus, który ostatecznie zmieni go w
ulatujący na wietrze płatek śniegu. Spoglądając na wagę oraz jej stałą,
konsekwentną tendencję spadkową Scott wie, że pewnego dnia będzie musiał
nadejść dzień zero, czyli czas, w którym w jego ciele nie pozostanie nic z
dawnych stu kilogramów, a wtedy będzie musiał zniknąć, ulecieć. Wraz z utratą
ciężkości, mężczyzna traci pewne bariery i ociężałość umysłową, którą przez
lata był zdominowany.
„Uniesienie” to powieść
metaforyczna, z której ulatuje nie tylko waga Scotta, ale też jego skostniałe poglądy i krzywdzące stereotypy.
Stephen King w swojej noweli obnaża wady współczesnego społeczeństwa
amerykańskiego (i nie tylko), wytyka jego gburowatość, niechęć do obcych, do
inności i nieznanego. Ta narastająca gorycz ciąży na sercu, sprawia że ludzie
stają się kamieniami, w których trudno doszukiwać się zmian. Scott także
należał do takiego pokroju ludzi – wiecznie niezadowolonych, trudnych w obyciu,
od których się odchodzi, a nie lgnie. Wraz ze stratą ciężaru mężczyzna zrzuca z
siebie społeczną bariere i zaczyna widzieć oraz rozumieć więcej.
Stephen King to mistrz
słowa, który w „Uniesieniu” nie boi się poruszać tematów nietolerancji,
ksenofobii, rasizmu, a także dokonywać krytyki współczesnej polityki. Pokazuje
w nim jak niechęć mieszkańców do jednego zjawiska, rzutuje na całość. Jak
ciężar nienawiści pochłania i niszczy wszystko, z czym się zetknie. Jak
negatywne emocje rosną w człowieku i niczym wirus przenoszą się na kolejne
osoby. Uniesienie ciała, to swego rodzaju wyzwolenie umysłu z okowów
schematyzacji, nietolerancji i nieustającej walki o własne (choć wcale nie
prawdziwe) racje. „Uniesienie” pokazuje jak łatwo można oczyścić się z
negatywnych emocji i jaki upust daje to zjawisko.
„Uniesienie” to
przyjemna lektura, o moralizatorskim kontekście. Niby krótka nowela o
człowieku, który traci na wadze, a mimo to niesie w sobie tyle istotnych i
ważnych treści.
Nie spodziewajcie się
więc tytułu pełnego grozy i niewyjaśnionych zjawisk. Nic takiego tu nie
znajdziecie. Za to w „Uniesieniu” natraficie na dojrzałą, mądrą prozę, która
pozostawi was z refleksjami na temat własnego postępowania, bo tak jak napisał
King w tej krótkiej noweli: życie jest tym, co z niego zrobimy, a akceptacja jest kluczem do
wszystkich naszych problemów.
Autorka
recenzji: Magdalena Wardęcka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz