Miejsce egzekucji” Val McDermid uważane jest za
najważniejszy thriller ostatniego dziesięciolecia, ale także za najistotniejszy
w ogóle. Nie spodziewajcie się jednak wstrząsu i uderzających scen zaraz od
pierwszej strony.
Akcja toczy się wolno, wręcz w pewnym odrętwieniu. Takie
cechy ma maleńka społeczność miasteczka Scardale, w którym w latach 60-tych bez
wieści ginie trzynastoletnie dziewczynka. Hermetyczna społeczność rządzi się
swoimi prawami, dlatego kontakt policji z mieszkańcami jest dość
niejednoznaczny – z jednej strony przyjazny i chętny do pomocy, a z drugiej
pełen lęku i obaw.
W miasteczku tym żyją osoby wycofane i zdystansowane, z
których młody detektyw prowadzący sprawę, niewiele może wyciągnąć. Dlatego
zaginięcie dziewczynki pozostaje niewyjaśnione. Uzyskane tropy kazały jednak
przypuszczać, że doszło do brutalnego morderstwa, choć ciała Alison Carter
nigdy nie odnaleziono. Dopiero po kilkudziesięciu latach sprawą ponownie
postanawia zainteresować się dziennikarka, która nurtuje ta niewyjaśniona
historia. Na nowo rozdrapuje rany, by dowiedzieć się co stało się z Alison, gdy
zaginęła w 1963 roku.
„Miejsce egzekucji” to książka klaustrofobiczna, z której
powiewa pewien chłód i niedopowiedzenia. To literacka sinusoida, która
przyspiesza i zwalnia. To książka ponura – od pierwszej strony, przez którą
trzeba się przedzierać, jak przez śniegi Scardale w grudniu roku 1963. To co
uderza najbardziej, to namacalny wręcz realizm. Jak oglądanie reportażu z
miejsca zbrodni, czy obecność w samym centrum dreszczowca.
Mała, zamknięta na obcych społeczność podbudowuje ten klimat
niewyjaśnionego. Wśród mieszkańców czuć jakąś niewypowiedzianą tajemnicę, która
skrywała się między wierszami - w roku 1963, jak i trzydzieści lat później, gdy
do miasteczka przybywa dziennikarka, by ponownie przyjrzeć się sprawie.
Posępne w „Miejscu egzekucji” jest niemal wszystko: sama
nazwa, okładka, tocząca się akcja, mozolne szukanie choć fragmentu prawdy,
który pomógłby scalić całość. Atmosfera książki jest odrętwiająco
przytłaczająca, tak że początkowo było ciężko się przez nią przedrzeć. Realizm
powieści kazał jednak iść dalej i w śniegu szukać zanikających śladów Alice.
Książka pierwotnie wydana została w roku 1999, jednak
dopiero teraz możemy cieszyć się jej polskim wydaniem. „Miejsce egzekucji”
uważane jest za najważniejszy kryminał w historii literatury i można śmiało
powiedzieć, że Val McDermid z pewnością stworzyła powieść realną, namacalną i
przez to tak wyrazistą. Dokonała tego nie tylko za sprawą brutalnej sprawy, ale
przede wszystkim klaustrofobicznego, wyobcowanego sposobu poprowadzenia
narracji, w której panuje jakaś nieprzenikniona beznadziejność.
„Miejsce egzekucji” będzie prawdziwym mistrzostwem dla osób,
które zaczynają swoją przygodę z kryminałem. Dla tych bardziej wprawionych w
boju – ważną, topową pozycją na liście przeczytanych thrillerów.
Autorka recenzji: Magdalena Wardęcka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz