środa, 6 marca 2019

Grzegorz Wielgus - Czarcie słowa

"Pęknięta korona" Grzegorza Wielgusa spotkała się z moim dość umiarkowanym entuzjazmem. Książka pozostawiała wiele do życzenia i z ciekawością oczekiwałem kolejnej powieści o przygodach brata inkwizytora Gotfryda i jego dwóch przyjaciół, małopolskich rycerzy Lamberta i Jaksy.
Tym razem wraz z autorem przenosimy się na trzynastowieczne ziemie Austrii, gdzie król Rudolf Habsburg organizuje turniej rycerski. Królestwo Niemiec cieszy się chwilowym spokojem, jednak w duszy królewskich wasali cały czas trwa konflikt i szukanie okazji do rozpętania wojennej zawieruchy. W takich nastrojach do zamku Rappottenstein przybywają konkurenci i jak się okazuje, nie tylko w turniejowych szrankach. Podczas polowania poprzedzającego turniej dochodzi do próby zamachu na jednego z wasali i tutaj wkraczają dosłownie nasi bohaterowie. Raz, ratując życie jednego z możnowładców. Dwa, biorąc śledztwo we własne ręce. 

"Czarcie słowa" to typowa powieść historyczno przygodowa, pełna potyczek i pojedynków. Fabuła prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony śledztwo mające wyjaśnić, kto mógłby czyhać na życie królewskiego wasala (a chętnych jest wielu"), z drugiej tajemnica demona słów, który krąży po okolicznych traktach mordując podróżnych i pozostawiając na drzewach dziwne znaki - tytułowe czarcie słowa.
W czasach zabobonów, bardzo szybko, mroczny rycerz zostaje okrzyknięty demonem, który mści się za swoje krzywdy, zaś bestialskie mordy wywołują strach i przerażenie okolicznych mieszkańców. 
W "Czarcich słowach" mamy więc dwa wątki osadzone w historii ówczesnej Europy jak i w wierzeniach średniowiecznych mieszkańców.
Na początku, właśnie ten drugi wątek wydawał się mi ciekawszy, bardziej tajemniczy i doszukiwałem się w nim elementów grozy, które tak zgrabnie autor przemycił do wcześniejszej swojej powieści. 
Z czasem jednak obydwie zagadki stały się równie wciągające i niesamowite.

Jeżeli chodzi o poprowadzenie akcji, to jest zdecydowanie bardziej spójne, niż w poprzedniej powieści i tutaj będę powracał myślami do "Pękniętej korony" niejednokrotnie. Fabuła jest ułożona, ciekawa, nie ma wędrówek na boczne, niepotrzebne tematy, które nic do powieści nie wnoszą. Akcja rwie do przodu i pomimo rozbicia na dwa wspomniane tematy, dość szybko pomiędzy nimi przeskakuje, nie wpędzając czytelnika w niepotrzebne oczekiwanie. Jeżeli chodzi o przygotowanie merytoryczne czy historyczne to autorowi nie można nic zarzucić. Zaskakuje realizmem opisywanych zwyczajów i uzbrojenia. Sam, aż sprawdzałem kilka rzeczy, na których chciałem przyłapać autora, gdyby za bardzo popuścił wodze wyobraźni. Nic z tych rzeczy. Progres w porównaniu do wcześniejszej książki jest bardzo duży i oczywiście na plus.
Bohaterowie nie są nijacy, ich perypetie wywołują w czytelniku emocje. Po prostu trzeba ich polubić, nie ma innego wyjścia.

Książka jest sporym, pozytywnym zaskoczeniem. Czyta się ją świetnie i szybko. W porównaniu do wcześniejszej książki Wielgusa wątek fantastyczny, choć spełniający istotną rolę w powieści jest bardziej przemyślany i nie jesteśmy bombardowani panteonem nadprzyrodzonych istot. Jest demon Tittivilus i w sumie to jedyna fantastyczna postać w powieści, ale jakże istotna.


Bardzo polecam.

1 komentarz: