środa, 21 października 2015

KFASON 2015. Mnie nie kręcą setki ludzi i kolejki do kibla.


Piotr Kulpa
Wyjazd na tegoroczny KFASON stał do ostatnich godzin pod znakiem zapytania. Praktycznie dzień wcześniej, wieczorem, mogłem potwierdzić, że przybywam.
Wieczorem zapakowałem się do Polskiego Busa i ruszyłem w noc. Pod pachą cztery piwa i bilet. Wybrałem miejsce na końcu autobusu, pośród załogantów, jak ja. Jak się okazało, był to błąd. Wyobrażacie sobie jak facet potrafi skomleć, że chce się mu "szczać"? Jak biegnie do kierowcy, a on mu odpowiada, że niedługo staniemy, w Pile, chłopak szczęśliwy, lecz nieświadomy, że do Piły jeszcze 40km, jęczy dalej i wyzywa drugiego, który namówił go na piwo. To nie było dobre miejsce. Zero spania.

Kraków przywitał mnie o piątej rano deszczem. Byłem pewien, że napisałem smsa do Korsarza, że już jestem i czekam na dworcu. Po godzinie, przestałem myśleć o nim, jako świetnym kumplu. Chociaż łajza by zadzwoniła. Telefon milczy. Dzwonię a on, jak gdyby nigdy nic, informuje mnie, że już wstał i podaje namiary na dojazd do siebie. Dopiero w miejskim zauważyłem, że nie do niego napisałem "Dojechałem". Cóż, fajny dworzec ma Kraków.


Tomek Siwiec i Agnieszka Pilecka
Na Kfason, przybywamy na styk, a raczej lekko spóźnieni. Piotr Kulpa zaczyna swoja szaloną prelekcję, spotykam Stefana Dardę, Magdę Paluch , ludzi z GMORKa i HISTERII.
Nagle wchodzi facet, dla którego telepałem się taki kawał drogi, słuchając o potrzebie szczania. Tomek Siwiec z Horror Masakry. Moja gęba w tym momencie ucieszyła się jak cholera. Uwielbiam tego faceta, nic na to nie poradzę.
Przybywa coraz więcej znajomych twarzy, także tych z internetu. Poznaję osobiście Grześka Kopca, którego zbiór opowiadań będzie miał premierę lada chwila.
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie opisuję prelekcji i paneli, które odbywały się na Kfasonie. Powód jest prosty, prawie na żadnej nie byłem w całości, czasami tylko przelotem, aby zrobić zdjęcie, a czasami rzuciłem tylko Okiem. Nie przyjechałem po to, aby siedzieć i słuchać, przyjechałem po to, aby spotkać wspaniałych ludzi i z nimi pobyć,
GMORKI
No ok. Byłem na jednej całej prelekcji, bo bardzo chciałem. GMORKI opowiadały jak w Polsce zakłada się wydawnictwo, skąd te anie inne tytuły w ich ofercie wydawniczej. Jakiś czas temu napisałem chyba do Dominiki, że była to najlepsza prelekcja na jakiej byłem. Nie chciała za bardzo wierzyć. Ale przecież na żadnej innej nie byłem całej. Nie umniejsza to, tak naprawdę świetnej zabawy, jaką było słuchanie GMORKów. Przeszkadzał tylko Piotrek Borowiec, który co jakiś czas powtarzał "Ale to są świry". Borowca zresztą stałem się wielkim fanem, nie tylko literacko, ale o tym sza!
Z jakich spotkań cieszę się najbardziej? Oczywiście Piotrek Kulpa, rewelacyjny, ciepły facet, który na konwent przyjechał z córką, był czas aby wysondować możliwość przyjazdu faceta od "Domu na Wisiołach" do Szczecinka. Stefan Darda, poważna i merytoryczna rozmowa przy piwie o polskiej grozie, mam nadzieję, że to co ustaliliśmy się spełni. Następny z moich ulubieńców Łukasz Radecki, wspomniany Tomek Siwiec, w końcu piwne zobowiązanie sprzed roku zostało sfinalizowane. I naprawdę wielu, wielu innych, których nie da się po prostu wymienić wszystkich.
Moje ulubione zdjęcie My i Carla Mori
Dlatego żałuję, że nie rozpoznałem Agnieszki Kwiatkowskiej (ale skoro na zdjęciach, na fejsie jest się retro brunetką, a tutaj ....?), nie miałem czasu dla Marka Zychli, czy Maćka Kaźmierczaka i pewnie kilku innych osób. Przepraszam. Ale to jest powód, aby spotkać się za rok.

Tegoroczny KFASON był imprezą niemal rodzinną, taka panowała atmosfera i to było najwspanialsze. Dlatego nie życzę konwentowi, aby rozrósł się wielkością do innych wielkich imprez fantastycznych. Mnie nie kręcą setki ludzi, kolejki do kibla, zamknięte drzwi od sali prelekcyjnej, bo jest komplet.
NIE ZMIENIAJCIE KFASONU!
Piszę poważnie!

Poniżej zamieszczam jeszcze kilka zdjęć. Nie wiem czyje są, w sieci jest po prostu tego bardzo dużo co świadczy, że jest czym się chwalić. Więc kradnę. Choć jak znam życie to większość Korsarza.

Aha i najważniejsze. Była Gala, gdzie wręczano Nagrodę Grabińskiego. Gratuluję wszystkim zwycięzcom. Pięknie. Choć nie ukrywam, że miałem jeden inny typ, więc może zacząć obstawiać wyścigi?

I ostatnia sprawa, tym razem na poważnie.
Jeden koleś zasiał taki ferment, krytyką doboru utworów, że miałem wrażenie, jakby nagle cały świat fantastyczny nastroszył się na horrorowców. Wrzało i wrzało. Były tam (w poście) i konstruktywne uwagi i głupie hejty. Było wszystko, jedni tłumaczyli innym, kłócili się, potem przepraszali, wytykali znowu błędy, wycierano sobie gębę nazwiskiem człowieka, który o to nie zabiegał i został wplątany w ten cały kocioł. Masakra. Dla mnie masakra.
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że przeciętny fan literackiej grozy, ma to wszystko po prostu w dupie.
p.s.
"Metallica skończyła się po "Kill`em all"" - gówno prawda. :) - Ci co byli na Gali wiedzą o co chodzi :)


Ja i GMORKI

Łukasz Radecki





3 komentarze:

  1. Świetna relacja. Fantastyczne spotkania. Dzięki "Byku" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeciętny fan literackiej grozy ma NSG w dupie? :D Spoko, a to ponoć my byliśmy taaaacy krytyczni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Crusia, nie chodzi mi o Nagrodę, a raczej o całą dyskusję, która była w sieci, na fejsie. Fakt, że dyskutowali o tym tylko ludzie powiązani ze środowiskiem grozy, więc przeciętny fan, o niej kompletnie nie wie i pewnie by go nie interesowala.

      Usuń