"Gałęziste” to pierwsza powieść Artura Urbanowicza, którą
wydało wydawnictwo Novae Res, specjalizujące się w wydawniczych debiutach,
zazwyczaj drukowanych za kasę autora, czyli vanity
press. Pomimo wielu głosów krytycznych co do istnienia tego typu
wydawnictw, ja zachowuję dystans w tych dyskusjach, ponieważ uważam, że
wszędzie, ale to wszędzie, można trafić zarówno na tytuł słaby, jaki i świetny.
A tutaj mamy do czynienia z przykładem bardzo dobrej książki.
„Gałęziste” Urbanowicza to kawał dobrej literatury grozy.
Oczywiście mam i krytyczne uwagi, jednak jest ich niewiele, patrząc na całość
powieści. Zacznijmy od początku, od pierwszego rozdziału, który świetnie
wprowadza nas w klimat niesamowitości, grozy, strachu, zagubienia i szaleństwa.
Jest to tylko wstęp do właściwej akcji, która zaczyna się w kolejnych
rozdziałach, gdzie poznajemy m.in. głównych bohaterów. Jednak już sam początek
pozwala nam zaostrzyć sobie apetyt na kawał dobrej lektury.
Karolina i Tomek postanawiają wyjechać z Warszawy na
Suwalszczyznę, w okresie poprzedzającym Święta Wielkanocne. Aby odetchnąć od
zgiełku miasta, nacieszyć się sobą i pozwiedzać wspaniałe krajobrazy regionu. Telefonicznie
rezerwują pokój w jednej z wiosek blisko Suwałk. Po dotarciu na miejsce spełnia
się ich największy koszmar. Właściciele zapomnieli o rezerwacji. Jednak poczucie przyzwoitości wobec
turystów powoduje, że załatwiają Karolinie i Tomkowi zakwaterowanie w
pobliskich Białodębach. Nasi bohaterowie po drobnych perypetiach docierają na
miejsce i w tym momencie zaczyna się tak naprawdę właściwa fabuła. Wspomnę
tylko, że wita ich piękna, ponętna i seksualnie boska Natalia, która odegra
ważną rolę w powieści. Dom przepełnia dziwna atmosfera. Jak się okazuje, w
jednym z pokoi leży ciało zmarłego dziadka Natalii.
Dzisiaj dla mieszkańców miast może wydawać się to dziwne, lecz jako młody chłopak mieszkający na wsi pamiętam tamte pogrzeby i wystawianie trumny w domu, do którego schodziła się połowa wioski, aby pożegnać sąsiada. Czasy jednak się zmieniają...
Dzisiaj dla mieszkańców miast może wydawać się to dziwne, lecz jako młody chłopak mieszkający na wsi pamiętam tamte pogrzeby i wystawianie trumny w domu, do którego schodziła się połowa wioski, aby pożegnać sąsiada. Czasy jednak się zmieniają...
Wróćmy do książki.
Prócz wyjątkowej Natalii, która zawładnęła myślami Tomka, dom zamieszkuje reszta rodziny – co by dużo nie pisać – dość mrocznie ekscentryczna i nie tłumaczy tego pogrążenie w żałobie. Z czasem okazuje się, że całe Białodęby to dość tajemnicza miejscowość, z dziwnie przyglądającymi się turystom mieszkańcami i podejrzanymi zachowaniami – szczególnie domowników w miejscu, gdzie nasi bohaterowie się zatrzymali. Mroczny klimat zaczyna powoli niczym mgła zaciskać się wokół Karoliny i Tomka.
Prócz wyjątkowej Natalii, która zawładnęła myślami Tomka, dom zamieszkuje reszta rodziny – co by dużo nie pisać – dość mrocznie ekscentryczna i nie tłumaczy tego pogrążenie w żałobie. Z czasem okazuje się, że całe Białodęby to dość tajemnicza miejscowość, z dziwnie przyglądającymi się turystom mieszkańcami i podejrzanymi zachowaniami – szczególnie domowników w miejscu, gdzie nasi bohaterowie się zatrzymali. Mroczny klimat zaczyna powoli niczym mgła zaciskać się wokół Karoliny i Tomka.
„Gałęziste” to powieść w klimatach Dardowskiego „Domu na wyrębach”
czy trylogii Kulpy „Pan na Wisiołach”. Mroczny i tajemniczy las, który skrywa
niejedną tajemnicę, a zagubieni wędrowcy nigdy nie powracają, tułają się po nim
w szaleństwie, tytułowe jezioro zmieniające kolor wody, nocne dziwne zachowania
Natalii to preludium do zbliżających się kłopotów. Wszystko potęguje
tajemniczość, pięknie współgrająca z niesamowitościami krajobrazu, do opisów
którego Urbanowicz przyłożył się bardzo dokładnie. Umiejscowienie akcji w
pobliżu rezerwatu przyrody Cmentarzysko Jaćwingów podpowiada, że z pewnością
możemy spodziewać się wątków pogańskich w powieści, i są, a jakże. Na uwagę
zasługuje także, chciałoby się powiedzieć, research historyczny, do którego
autor przyłożył istotną rolę w książce i zrobił to świetnie. Uczy, ale nie
nudzi.
Klimat powieści utrzymany jest w jednej tonacji. Czytelnik
nie ma szans pozbyć się wrażenia tajemniczości i strachu potęgowanego co rusz
nowymi mrocznymi scenami. Wszystko jest świetnie podane i nie przeszkadza nawet
dokładne rozrysowanie czy częste rozpisywanie się autora nad relacjami głównych
bohaterów. Zdawałoby się, że fabuła trzyma się obranego planu. Jednak mam
wrażenie, że Urbanowicz chciał pokazać nam za dużo, ponieważ z czasem
rewelacyjny klimat powieści traci na wyrazie, pojawiają się niepotrzebne sceny,
jak choćby spotkanie ze znajomymi i wspólne ognisko (bez tego rozdziału książka
i tak obroniłaby się świetnie). Ponadto z biegiem akcji nawarstwienie
negatywnych bohaterów powoduje, że książce bliżej do horrorów Mastertona i
Herberta niż wspomnianego Dardy. A szkoda. Ubolewam także nad tym, że w całej
powieści osoba Natalii zostaje odepchnięta w głąb, wprawdzie pojawia się niemal
w finale, jednak już pod inną postacią, wskutek czego traci swój urok. Czytając
początek „Gałęzistych”, nie ukrywam, że liczyłem, iż ta cudownie boska kobieta
będzie wiodła prym w akcji i wokół niej będzie się wiele działo. Jednak nie,
może „schowała się” ze względu na mnogość przygód Karoli i Tomka, a przez ponad
czterysta stron cały czas coś się dzieje.
Podsumowując... To bardzo dobra książka, którą z
przyjemnością postawię na półce biblioteczki. Pomimo wspomnianych wpadek całość
tworzy ten mistyczny klimat charakterystyczny dla „wiejskich powieści grozy”,
na który czekałem dość długo i cieszę się, że oprócz wspomnianych pisarzy jest
ktoś jeszcze, kto potrafi spowodować, że las nie wydaje się wcale miejscem,
gdzie żyją szczęśliwe zwierzątka, a wiatr miło szumi w koronach drzew. Więc gdy
macie zamiar wybrać się na spacer po lesie, proponuję książkę odłożyć na półkę
dużo wcześniej.
Książka jest ładnie wydana, ze świetną okładką, czytelnymi
napisami na grzbiecie. Zresztą do oprawy graficznej książek Novae Res nie mogę
mieć zastrzeżeń.
Artur
Urbanowicz właśnie napisał kolejną powieść i czas, aby zainteresowały się nią
duże wydawnictwa. Polecam, warto jak cholera.
Novae Res
Novae Res
Sebastian Sokołowski
Sama mam mieszane odczucia co do tej książki. Także mam wrażenie, że autor chciał czytelnikowi za wiele przekazać, a to odciągało mnie od właściwej fabuły. Niemniej cieszy, że w ogólnym rozrachunku historia ta rozwija się w interesujący sposób :) Swą opinie na temat książki wyraziłam tutaj: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/289575/galeziste/opinia/31439801#opinia31439801
OdpowiedzUsuńwłaśnie przeczytałem. Wow. Historia, pomysł na książkę i fabuła super! Trochę denerwujące szczeniackie dialogi... ale to akurat szczegół. Czy możesz polecić coś podobnego? Darda oczywiście przeczytany lata temu a Kulpa w ogóle mi nie pasuje. Z góry dzięki!
OdpowiedzUsuń