wtorek, 8 marca 2016

Artur Urbanowicz - Gałęziste.

"Gałęziste” to pierwsza powieść Artura Urbanowicza, którą wydało wydawnictwo Novae Res, specjalizujące się w wydawniczych debiutach, zazwyczaj drukowanych za kasę autora, czyli vanity press. Pomimo wielu głosów krytycznych co do istnienia tego typu wydawnictw, ja zachowuję dystans w tych dyskusjach, ponieważ uważam, że wszędzie, ale to wszędzie, można trafić zarówno na tytuł słaby, jaki i świetny. A tutaj mamy do czynienia z przykładem bardzo dobrej książki.

„Gałęziste” Urbanowicza to kawał dobrej literatury grozy. Oczywiście mam i krytyczne uwagi, jednak jest ich niewiele, patrząc na całość powieści. Zacznijmy od początku, od pierwszego rozdziału, który świetnie wprowadza nas w klimat niesamowitości, grozy, strachu, zagubienia i szaleństwa. Jest to tylko wstęp do właściwej akcji, która zaczyna się w kolejnych rozdziałach, gdzie poznajemy m.in. głównych bohaterów. Jednak już sam początek pozwala nam zaostrzyć sobie apetyt na kawał dobrej lektury.


Karolina i Tomek postanawiają wyjechać z Warszawy na Suwalszczyznę, w okresie poprzedzającym Święta Wielkanocne. Aby odetchnąć od zgiełku miasta, nacieszyć się sobą i pozwiedzać wspaniałe krajobrazy regionu. Telefonicznie rezerwują pokój w jednej z wiosek blisko Suwałk. Po dotarciu na miejsce spełnia się ich największy koszmar. Właściciele zapomnieli o rezerwacji. Jednak poczucie przyzwoitości wobec turystów powoduje, że załatwiają Karolinie i Tomkowi zakwaterowanie w pobliskich Białodębach. Nasi bohaterowie po drobnych perypetiach docierają na miejsce i w tym momencie zaczyna się tak naprawdę właściwa fabuła. Wspomnę tylko, że wita ich piękna, ponętna i seksualnie boska Natalia, która odegra ważną rolę w powieści. Dom przepełnia dziwna atmosfera. Jak się okazuje, w jednym z pokoi leży ciało zmarłego dziadka Natalii. 
Dzisiaj dla mieszkańców miast może wydawać się to dziwne, lecz jako młody chłopak mieszkający na wsi pamiętam tamte pogrzeby i wystawianie trumny w domu, do którego schodziła się połowa wioski, aby pożegnać sąsiada. Czasy jednak się zmieniają...
Wróćmy do książki. 
Prócz wyjątkowej Natalii, która zawładnęła myślami Tomka, dom zamieszkuje reszta rodziny – co by dużo nie pisać – dość mrocznie ekscentryczna i nie tłumaczy tego pogrążenie w żałobie. Z czasem okazuje się, że całe Białodęby to dość tajemnicza miejscowość, z dziwnie przyglądającymi się turystom mieszkańcami i podejrzanymi zachowaniami – szczególnie domowników w miejscu, gdzie nasi bohaterowie się zatrzymali. Mroczny klimat zaczyna powoli niczym mgła zaciskać się wokół Karoliny i Tomka. 

„Gałęziste” to powieść w klimatach Dardowskiego „Domu na wyrębach” czy trylogii Kulpy „Pan na Wisiołach”. Mroczny i tajemniczy las, który skrywa niejedną tajemnicę, a zagubieni wędrowcy nigdy nie powracają, tułają się po nim w szaleństwie, tytułowe jezioro zmieniające kolor wody, nocne dziwne zachowania Natalii to preludium do zbliżających się kłopotów. Wszystko potęguje tajemniczość, pięknie współgrająca z niesamowitościami krajobrazu, do opisów którego Urbanowicz przyłożył się bardzo dokładnie. Umiejscowienie akcji w pobliżu rezerwatu przyrody Cmentarzysko Jaćwingów podpowiada, że z pewnością możemy spodziewać się wątków pogańskich w powieści, i są, a jakże. Na uwagę zasługuje także, chciałoby się powiedzieć, research historyczny, do którego autor przyłożył istotną rolę w książce i zrobił to świetnie. Uczy, ale nie nudzi.

Klimat powieści utrzymany jest w jednej tonacji. Czytelnik nie ma szans pozbyć się wrażenia tajemniczości i strachu potęgowanego co rusz nowymi mrocznymi scenami. Wszystko jest świetnie podane i nie przeszkadza nawet dokładne rozrysowanie czy częste rozpisywanie się autora nad relacjami głównych bohaterów. Zdawałoby się, że fabuła trzyma się obranego planu. Jednak mam wrażenie, że Urbanowicz chciał pokazać nam za dużo, ponieważ z czasem rewelacyjny klimat powieści traci na wyrazie, pojawiają się niepotrzebne sceny, jak choćby spotkanie ze znajomymi i wspólne ognisko (bez tego rozdziału książka i tak obroniłaby się świetnie). Ponadto z biegiem akcji nawarstwienie negatywnych bohaterów powoduje, że książce bliżej do horrorów Mastertona i Herberta niż wspomnianego Dardy. A szkoda. Ubolewam także nad tym, że w całej powieści osoba Natalii zostaje odepchnięta w głąb, wprawdzie pojawia się niemal w finale, jednak już pod inną postacią, wskutek czego traci swój urok. Czytając początek „Gałęzistych”, nie ukrywam, że liczyłem, iż ta cudownie boska kobieta będzie wiodła prym w akcji i wokół niej będzie się wiele działo. Jednak nie, może „schowała się” ze względu na mnogość przygód Karoli i Tomka, a przez ponad czterysta stron cały czas coś się dzieje.

Podsumowując... To bardzo dobra książka, którą z przyjemnością postawię na półce biblioteczki. Pomimo wspomnianych wpadek całość tworzy ten mistyczny klimat charakterystyczny dla „wiejskich powieści grozy”, na który czekałem dość długo i cieszę się, że oprócz wspomnianych pisarzy jest ktoś jeszcze, kto potrafi spowodować, że las nie wydaje się wcale miejscem, gdzie żyją szczęśliwe zwierzątka, a wiatr miło szumi w koronach drzew. Więc gdy macie zamiar wybrać się na spacer po lesie, proponuję książkę odłożyć na półkę dużo wcześniej.
Książka jest ładnie wydana, ze świetną okładką, czytelnymi napisami na grzbiecie. Zresztą do oprawy graficznej książek Novae Res nie mogę mieć zastrzeżeń.
Artur Urbanowicz właśnie napisał kolejną powieść i czas, aby zainteresowały się nią duże wydawnictwa. Polecam, warto jak cholera.

Novae Res

Sebastian Sokołowski

2 komentarze:

  1. Sama mam mieszane odczucia co do tej książki. Także mam wrażenie, że autor chciał czytelnikowi za wiele przekazać, a to odciągało mnie od właściwej fabuły. Niemniej cieszy, że w ogólnym rozrachunku historia ta rozwija się w interesujący sposób :) Swą opinie na temat książki wyraziłam tutaj: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/289575/galeziste/opinia/31439801#opinia31439801

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie przeczytałem. Wow. Historia, pomysł na książkę i fabuła super! Trochę denerwujące szczeniackie dialogi... ale to akurat szczegół. Czy możesz polecić coś podobnego? Darda oczywiście przeczytany lata temu a Kulpa w ogóle mi nie pasuje. Z góry dzięki!

    OdpowiedzUsuń