Nie
pamiętam już która powieść pierwsza trafiła w moje ręce. Czy była to właśnie
„Dziewczyna z sąsiedztwa” czy „Poza
Sezonem”. Tak czy owak, nie ma to zbyt wielkiego znaczenia, bo obie są
doskonałe i okazały się kamieniami milowymi w historii literackiego horroru.
Pamiętam,
że było lato, było gorąco, a tytuł tej powieści wydanej przez Papierowy Księżyc
odbijał się coraz większym echem wśród fanów horroru w Polsce. Książkę miałem
zamówić, ale dziwnym trafem natknąłem się na nią w mojej bibliotece, stojącą
pośród powieści Kinga, Mastertona i Koontza. Jack Ketchum. Sprawdźmy. Okładka
wydała mi się na tyle dobra i intrygująca, że szczerze zainteresowałem się tą
pozycją. I blurb od samego Kinga, a dodam, że nie był to jeszcze okres, gdzie
King firmował swoim nazwiskiem powieści sensacyjne i thrillery. Może być
nieźle, pomyślałem. Opis z tyłu książki zachęcił mnie na tyle, że bez wahania
ją wypożyczyłem. Tytuł „Dziewczyna z sąsiedztwa” kojarzył mi się bardziej z
tanim romansidłem w stylu Nory Roberts czy Danielle Steel, ale ok. Jak bardzo
się pomyliłem.
Jeśli
chodzi o literackie horrory, byłem raczej wytrawnym, wytrwałym i wyrobionym
czytelnikiem, więc mało co mogło mnie zaskoczyć. Ostre perwersyjne sceny seksu
i morderstw u Mastertona, głęboki zarys psychologiczny postaci wykreowanych
przez Kinga czy niesamowite historie u Koontza plus wszyscy pisarze ze „stajni”
Phantom Press i Amber.
A jednak.
„Dziewczyna z sąsiedztwa” Jacka Ketchuma zwaliła mnie z nóg. Nie mogłem
nacieszyć się tą powieścią, była tak dobra, autentyczna i przerażająca!
Przerażająco prawdziwa. Historia opowiedziana w niej poruszyła mnie do głębi i
do tej pory pamiętam jak wielkie zrobiła na mnie wrażenie. Postaci wykreowane
przez Ketchuma były nakreślone w iście mistrzowski sposób, styl narracji nie
pozostawiał wiele do życzenia, a tło obyczajowe było szalenie autentyczne. Po
prostu chciało się ją czytać, mimo, że sama tematyka nie napawała optymizmem i
nie pozostawiała złudzeń. Na kartach powieści jak na dłoni możemy zaobserwować
jak doskonałym obserwatorem jest Ketchum, jak celne i trafne wyciąga wnioski,
jak pochyla się nad istotą zła, jego przyczyną. Najbardziej straszne w tej
opowieści jest to, że zdarzyła się ona naprawdę. Cały czas kibicowałem Meg
Loughlin (uwolnij się, ucieknij dziewczyno!), później zaczęła irytować mnie jej bierność, by w końcu pogodzić się z
jej losem bez słowa. Najbardziej jednak drażniła mnie bierność Davida, który
pozwalał na te wszystkie okropności i przymykał na nie oczy. Kiedy się ocknął,
było już za późno.
Postać
Ruth Chandler została wykreowana na podstawie prawdziwej morderczyni ze stanu
Indiana, Gertrude Baniszewski, postać Meg to
w rzeczywistości Sylwia Likens, ofiara swej oprawczyni. Willie, Donny i
Woofer oraz Dawid to odwzorowanie Paula i Johna Baniszewskich oraz Coya
Hubbarda i Richarda Hobbsa, choć co do postaci Davida, nie jestem tego pewien.
Powieść
poraża swoja brutalnością i realizmem, Ketchum wciąga nas w świat tortur i
sadyzmu, w świat szaleństwa i paranoi, którym uległa Ruth, a później i jej
dzieci. Ketchum pisze świeżo i z polotem, choć znam takich co nie przebrnęli
przez tą powieść czy nawet nie doszli do połowy. Czytając ją odczuwamy
mimowolnie empatię, współczując Meg. Ketchum zostawia w nas głębokie rany na
psychice, powieść pamięta się jeszcze długo po lekturze. „Dziewczyna z
sąsiedztwa” jest bodajże pierwszą z jego powieści, napisaną na zasadzie
dodatkowej fabularyzacji zaistniałych już w rzeczywistości wydarzeń. Później,
według mnie zabieg ten nie robił już takiego wrażenia, a był tylko kalką
wyjściowego pomysłu, powielaną jeszcze kilkakrotnie („Przejażdżka”, „Jedyne
Dziecko”).
Kończąc
lekturę od razu sięgnąłem po filmową adaptację. Okazała się w miarę dobra i
rzetelna, choć nieco różniła się od oryginału (zakończenie) i niektóre wątki
wydały mi się spłycone.
Z
pewnością „Dziewczyna z sąsiedztwa” nie jest powieścią dla każdego. Pełna
agresji, szaleństwa i degeneracji człowieka pozostawia trwałe piętno na duszy i
psychice. Na długo lub na zawsze. Jest to jeden z najlepszych horrorów jakie
czytałem i jedna z najlepszych powieści Jacka Ketchuma, która wyniosła go na
szczyt panteonu literackiego horroru. Polecam bez dwóch zdań, choć nie
wyobrażam sobie, by ktoś jeszcze jej nie czytał…
Tomasz Czarny
Jack Ketchum
Dziewczyna z sąsiedztwa
Papierowy Księżyc 2016
Jack Ketchum
Dziewczyna z sąsiedztwa
Papierowy Księżyc 2016
Jakieś pięć lat temu to było, a ja nadal pamiętam. Trzy noce nie mogłam spać. Ta historia jest przerażająca i okrutna, ale książki mają poruszać, nie dać się oderwać, wsysać. Ta tak właśnie działa.
OdpowiedzUsuń