Prawdopodobnie każdy z nas miewa
takie chwile zwątpienia, kiedy marzy mu się, by zamienić się z kimś miejscami. Z przyjacielem, może z kimś znanym, z człowiekiem
przypadkiem napotkanym na życiowej drodze. Chociaż na chwilę stać się kimś
innym, jego sobowtórem, uciec od własnych bolączek, stresów i rodzinnych
zobowiązań. Zapomnieć, odwrócić wzrok i wejść w inne życie, z poczuciem braku
odpowiedzialności za cokolwiek i za kogokolwiek. Odpływając w krainy wyobraźni
zakładamy zazwyczaj, że osoba, którą zastąpimy ma tak niezgłębione pokłady
nierealnego szczęścia, że w jej codzienności znajdziemy tylko róże i piękne mydlane
bańki, a nie bierzmy pod uwagę, że ona także, pod pozorami radości i dumy musi
znosić zwyczajność, czyli to, co każdy z nas.
„– Nic mi nie jest – odparłem. – Po prostu nie powiodło mi się w życiu jako
człowiekowi.
– Jak nam wszystkim – skomentował. – Panu, mnie, wszystkim tym ludziom, tu,
w bufecie dworcowym. Wszyscy jesteśmy nieudacznikami. Sekret życia polega na
tym, żeby wcześnie to zrozumieć i pogodzić się z tym. Wtedy to przestaje
uwierać.”
A gdyby tak natrafić przypadkiem na
swojego sobowtóra? Gdyby
możliwość zamiany wymagała jednego tylko kroku? Jednej niezwykłej nocy? O
takiej sobowtórze, o stracie, o rodzinie i szukaniu sensu życia opowiada jedna
z ciekawszych powieści Daphne du
Maurier, czyli „Kozioł ofiarny”.
Angielski wykładowca John spędza urlop w uwielbianej przez siebie Francji.
Pomimo wszystko nie jest zadowolony ani z pobytu za granicą, ani z samego
siebie i dalszych planów. Czuje się wypalony i rozczarowany. I wtedy zupełnie
przypadkiem na jego drodze staje hrabia Jean de Gué, światowiec o twarzy i
ciele identycznym jak Johna, niemniej innej, surowej, nieco mrocznej
powierzchowności. Składa mu dziwną
propozycję, bo Jean chce, by John zajął jego miejsce, by poczuł jak to jest
posiadać rodzinę, pieniądze, nazwisko, czyli to wszystko za czym tak tęsknił i
za co odpowiedzialności nie rozumiał. Po przepitej do nieprzytomności nocy John
budzi się już jako Jean i na tydzień wnika w jego świat, który obróci do góry
nogami.
„Nie mogę pozwolić panu tak po prostu odejść – powiedział. – To zbyt wyjątkowe,
zbyt dziwne.”
Założenie powieści przypomina nieco opowiadanie „William Wilson” Edgara
Allana Poe, jednak zamiast
choroby, postępującego obłędu i opadających masek
Daphne du Maurier zdecydowała się nadać całości elementu prawdopodobieństwa. To
właśnie przez realność tej historii „Kozioł ofiarny” niepokoi i wywołuje
poczucie narastającej niesamowitości. John zamienia się w Jeana, po części
przejmując jego osobowość, tak, że w lustrze miesza się jego wyobrażenie z
prawdziwym odbiciem. Ma wrażenie, że nie ma już nic do stracenia, czuje się
panem i władcą, a duch jego mrocznego sobowtóra towarzyszy mu na każdym kroku.
Jednak John z założenia jest dobry, pełen współczucia i dogłębnej uczciwości –
pomimo wszystko nie potrafi ostatecznie pogrążyć rodziny de Gué, ale powoli, w
ciągu jednego tygodnia, naprawia to, co zniszczono z własnej woli. Nawet jeśli
podświadomie czuje, że nadchodzi nieuchronna katastrofa.
Czytając powieści Daphne du Maurier można odnieść wrażenie, że cofamy się
do odległej wiktoriańskiej ery pełnej duchów, zamków i mistycyzmu. To
zaskakujące, że pisarka buduje
tajemniczą i gotycką atmosferę tak, że zapominamy iż rzeczywistość
bohaterów to połowa XX wieku, niemal współczesność, w której znajdziemy samochody,
telefony, czy inne zdobycze ówczesnej techniki. W „Koźle ofiarnym” czuć chłód
zamkowych korytarzy, zamiast światła elektrycznej lampy wyczekuje się
migającego światła świecy, a wyobrażając sobie bohaterów niejednokrotnie stają
nam przed oczami wytworne stroje sprzed wieków. To wyjątkowa umiejętność, która
idealnie pasuje do stylu Daphne du Maurier i nadaje mu unikatowej, mrocznej
poświaty.
„Kozioł ofiarny” to opowieść o utracie samego siebie, o zawieruszonej prawdziwości i
palącym się gruncie pod nogami. To także smutny portret zniszczonej rodziny, w
którym nie ma już miejsca na wzruszenia, gierki i pozory, ale jedynie na
brutalną konfrontację z rzeczywistością.
Olga Kowalska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz