Nie będę ukrywał, że historie o nawiedzonych domach należą
do moich ulubionych, dlatego też z wielkimi nadziejami czekałem na premierę „Nawiedzonego
domu” Boyne`a , który właśnie ukazał się nakładem wydawnictwa Stara Szkoła. Tym
bardziej, że autor znany jest raczej z zupełnie innej literatury. Przecież „Chłopiec
w pasiastej piżamie” to książka znana i
uznana na całym świecie. Bardzo byłem wiec ciekawy, jak autor poradził sobie z
typowym ghost story. Od razu napiszę, że wyszło świetnie i książka z pewnością
jest jedną z ciekawszych pozycji, które przeczytałem w tym roku i chyba jednym z
najlepszych horrorów ostatnich lat.
Dodatkowo moje oczekiwania odnośnie „Nawiedzonego domu”
wzmógł blurb Jakuba Bielawskiego, autora rewelacyjnej „ĆMY” i zbioru opowiadań „Słupnik”.
Zwyczaj z dystansem podchodzę do polecajek na okładkach książek, jednak tym
razem, postanowiłem zaufać. No i się nie zawiodłem!
Po śmierci ojca Eliza Caine postanawia porzucić Londyn i
objąć stanowisko guwernantki w posiadłości Gaudlin Hall. W starym domu nie
zastaje jednak pracodawcy. Wita ją tylko… dwoje dzieci.
Tajemnica, o której nikt nie chce mówić. Klaustrofobiczna
atmosfera angielskiej prowincji. I seria wypadków wskazujących na siły
nadprzyrodzone. Kiedy na jaw wychodzi tragiczny los poprzednich guwernantek,
Eliza Caine pojmuje, że w Gaudlin Hall stoczy bój o życie swoje i swoich podopiecznych.
Opis wydawcy.
Powieści ghost story i do tego te klasyczne, zazwyczaj
rozkręcają się powoli, a „Nawiedzony dom” należałoby pod właśnie klasyczną
literaturę podczepić. W końcu akcja powieści dzieje się w XIX wieku, we mglistej
prowincji Anglii. Tutaj jednak "dzieje się" bardzo szybko.
Eliza Caine, osamotniona z powodu śmierci ojca, pozbawiona domu
w którym dotychczas oboje mieszkali, podejmuje pracę guwernantki w Gaudlin Hall –
posiadłości, która jak się okaże skrywa mroczne tajemnice. Od początku, gdy
tylko swoje kroki stawia na dworcu kolejowym dochodzi do dziwnej sytuacji.
Ktoś, coś, lub jakaś niewidzialna siła próbuje wepchnąć ją pod odjeżdżający pociąg.
Uratowana przez obcego człowieka, nierozumiejąca co się wydarzyło wsiada do
powozu, który prowadzi małomówny, tajemniczy woźnica. Dociera do Gaudlin Hill i
drzwi otwierają jej dwójka rodzeństwa. Bardzo szybko okazuje się, że właścicieli
nie ma w posiadłości, korytarzami i wokół posiadłości, niczym zjawy krąży
nieliczna służba. Atmosfera niesamowitości gęstnieje niemal z każdą stroną.
Dochodzi do kolejnych przypadków, które nie sposób wytłumaczyć w naturalny
sposób. Wizyta w pobliskim miasteczku stawia kolejne znaki zapytania zamiast
rozwiać mnożące się zapytania i tajemnice. Nasza bohaterka, przez mieszkańców traktowana jest podejrzliwie
i każda próba znalezienia odpowiedzi na nurtujące ją pytania pogłębia tylko
klimat tajemnicy, skrywanej przez wszystkich dookoła. Jednak to dopiero
początek.
Wspaniała i fascynująca lektura, trzymająca w napięciu od
samego początku. Autor bardzo plastycznie przedstawia ówczesną Anglię, nie sili
się na rozbudowane opisy, akcja prowadzona jest jednym wątkiem, nie ma
przeskoków w czasie, co powoduje, że czytelnik jest wciągany w fabułę, a
kolejne niesamowite zdarzenia trzymają nas za gardło w bardzo mocnym uścisku. W
przeciwieństwie do standardów klasycznego ghost story, Boyne nie boi się wystraszyć
czytelnika mocną sceną, która następuje nagle, bez jakiejkolwiek zapowiedzi. Jednak nie oczekujcie tutaj litrów krwi, to nie ten typ scen.
Nie tylko czytelnicy klasycznych historii o duchach powinni być zauroczeni tą
pozycją. Książka z pewnością spodoba się
wszystkim miłośnikom filmowych produkcji w tym klimacie. Mamy tutaj przecież
chwyty, które stosowane są po dzień dzisiejszy i są to sceny mocne, które
naprawdę straszą!
Podsumowując. „Nawiedzony dom” to świetny horror, bardzo
dobrze napisany, pełen uroczego klimatu, mrocznej tajemnicy i mocnych scen. To
historia kobiety, która musi zaczynać swoje życie od nowa, w nowej roli, gdzie
pod opiekę dostaje dwójkę dzieci, która jak na swój wiek są dość ....... „dziwne”.
Czyta się to rewelacyjnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz