piątek, 3 kwietnia 2020

Imię Boga - Michał Dąbrowski


Nadszedł czas spełnić wolę Boga. Nadszedł czas wypełnić przeznaczenie.
W Aazh, stolicy rozciągającego się na pół kontynentu Cesarstwa, toczy się niebezpieczna gra pomiędzy różnymi siłami władającymi miastem. Cesarz, potężne Kolegium Kościoła, tajemniczy szpiedzy i gildie złodziei prowadzą swoją walkę zarówno w pałacowych korytarzach i okazałych świątyniach, jak i w mrocznych i ciasnych tunelach Podmiasta.

Ethon i Lheiam, młodzi adepci sztuki medycznej, przeprowadzają zakazane badania pod okiem ich mistrza i jego tajemniczych mocodawców. W trakcie swoich eksperymentów napotykają coś, co może wstrząsnąć miastem i całym krajem. Niespodziewanie znajdą się w samym środku niebezpiecznych intryg.

Pierwsze co, gdy dotarło w moje ręce „Imię Boga” pomyślałem „O Jezzzzu, co za cegła, ale będę brnął” :D 
Dlatego też z pewnym oporem zabrałem się za lekturę, bo nie miałem jakieś szczególnej ochoty pogrążyć się w kolejnym tomiszczu. 
Jednak ku mojemu zaskoczeniu, nim się obejrzałem byłem na setnej stronie i nie w głowie było mi odłożyć ten tytuł na półkę. Akcja książki może nie pędzi ekspresowo, jednak wciąga. Mamy kilku bohaterów, którzy zbudowani są bardzo ciekawie, nie sztucznie, nakreśleni są bardzo dobrze, a z czasem autor odkrywa coraz więcej kart z ich przeszłości i zapętla wątki w jeden główny, prowadzący.  Dąbrowskiemu udało się uniknąć „bałaganu” co jak na debiut autora należy uznać za duży plus.


Podobnie zresztą jest z akcją powieści, gdy już mamy odkrytych część kart, następuje przyspieszenie akcji, to jakby druga część powieści, i tutaj akcja jest naprawdę dynamiczna i dobrze skonstruowana. Nie zabraknie napięcia, zagadki i zaskoczenia. Czytelnik nie powinien mieć także wrażenia, że autor się gubi, wrzuca zapychacze i ucieka w wątki poboczne, mało istotne. 
Dąbrowski mocno trzyma w ryzach koncept powieści, a dynamika nie słabnie do finalnych stron. Co przy siedmiuset stronach - i powtarzam, debiucie - jest niezłym osiągnięciem. 

„Imię Boga” to porządnie skonstruowane fantasy, chociaż nie brakuje także wątków kryminalnych. Nie zmienia to faktu, że panteon postaci i pomysły mogą zaskoczyć nawet wytrawnego czytelnika tego gatunku.
Jak na debiut „Imię Boga” to bardzo udany, ciekawy i w sumie zaskakujący tytuł. Wielowątkowa akcja, różnorodny świat, ciekawe postaci, poprawne prowadzenie akcji powoduje, że na polskim rynku pojawia się nazwisko o którym należy pamiętać.

1 komentarz:

  1. Lubię polskie fantasy - zwłaszcza Sapkowskiego, Piekarę, czy Ćwieka (chociaż pierwszy tom Pana Lodowego Ogrodu zupełnie nie przypadł mi do gustu), więc myślę, że po tę pozycję też sięgnę. Tylko żeby doba miała nieco więcej godzin.

    OdpowiedzUsuń